poniedziałek, 31 maja 2010

Nie-romantyczny

1) Wczoraj widziałem śmieciarkę. Jechała sobie w prawo (widziałem ją z przodu) - i wtedy doznałem szoku ! To był samochód z doświetlającymi zakręty reflektorami ! Po włączeniu kierunkowskazu zaświecił się jeden z dodatkowych reflektorów. Nigdy bym nie powiedział, że w "takim czymś" może być zastosowane takie rozwiązanie, które oczywiście poprawia bezpieczeństwo i komfort jazdy. No ale w śmieciarce ? I wcale nie wyglądała jakoś super nowocześnie, po prostu - wyglądała jak ... śmieciarka :P

2) Po mieście jeżdżą żółte autobusy - rozpraszają moją uwagę, bo do tej pory były inaczej malowane, a teraz dłużej im się przyglądam ... Ale i chyba bardziej zwracam na nie uwagę ;-)

3) Wycinek z dzisiejszej jazdy:
[ja] - uwaga na pieszych z prawej, za chwilę będą przy przejściu, kursantka ani nie zwalnia, ani nic, po chwili ona widząc moja minę mówi: - przecież się całowali, to chyba nie będą wchodzić na przejście, nie ? Ja - całowali się ? Nie zauważyłem ... Chyba już automatycznie widzę pieszych, ale co robią - to już nie koniecznie. W ogóle, sporo osób mi zarzuca, że ich nie zauważam na mieście, co gorsza niektórzy z nich wcale nie żartują kiedy to mówią.

środa, 26 maja 2010

Motocykl kontra auto.

Dziś chciałbym się odnieść do sytuacji, którą media opisują TU.

Sprawca zdarzenia, kierowca Fiata nie ustępuje pierwszeństwa stwarzając olbrzymie zagrożenie do jadącego motocyklisty. Oczywiście, na forach internetowych pojawiły się głosy o tym, że motocyklista jechał szybko. Za szybko. Ale - skąd to można wiedzieć w tej chwili ? Tak łatwo osądzać innych nie znając dowodów, tymczasem z tego co widać na materiale wina ewidentnie leży po stronie kierującego Fiatem.

Dziś rano oglądałem ten film na TVN 24 z moim tatą, który od razu stwierdził iż sprawcy zdarzenia powinno się zatrzymać prawo jazdy za takie coś. W sumie, mnie nasunęła się podobna myśl.

To niemal cud, że motocykliście nic się nie stało. Wypadek (a raczej kolizja) wyglądała bardzo groźnie.
Uważajmy na siebie, niezależnie od tego czym jeździmy, a także respektujmy prawa innych. Sezon motocyklów, rowerzystów i pieszych trwa ...

wtorek, 25 maja 2010

... koniec języka ...

Chyba wypadałoby coś tu wpisać ?
Tylko co ? To że nie mam czasu na chwilę wolnego czasu ?  Hmmm, kursanci jeżdżą jak szaleni - ostatnio większość z nich ćwiczy omijanie dziur, ale przede wszystkim - omijanie kolein z wodą. A raczej wielkich kałuż, wszak prawie codziennie pada. Dochodzi do tego jeszcze uważanie na pieszych, co by ich nie poczęstować strumieniem niekoniecznie czystej wody.

A jedyną z tego wszystkiego zaletą jest fakt, że nie muszę myć samochodu - bo i tak pada i pada.

W mieście tymczasem znów trwa remont jednego z większych skrzyżowań, oczywiście niesamowite zatory, chaos i brak porządku. Na owym skrzyżowaniu jest nowa organizacja ruchu, choć linii żółtych na próżno by szukać. Także nie zmieniono istniejących znaków mówiących o kierunkach ruchu (np). Osoby "miejscowe" radzą sobie, ale przejezdni to nic a nic. I wcale im się nie dziwię, bo naprawdę nie jest to obecnie łatwe.

Chyba nie pozostaje im nic innego, jak " ... koniec języka za przewodnika ...". Na nic GPS i najnowsze mapy, na nic znajomość drogi - dziś jeździmy objazdami, ciasnymi uliczkami, chodnikami (tak tak - chodnikami). A wszystko zgodnie z prawem :)

Znikam, miłego czytania :))

czwartek, 13 maja 2010

Lato ?

Dzisiejszy jak i wczorajszy dzień był bardzo fajny, tylko już nieco zbyt ciepły. Auto szybko się nagrzewa, a moje gardło jest nieco wrażliwe na klimatyzację. Korki w mieście znów dają się we znaki, ale to z powodu kolejnych dużych inwestycji i remontów już istniejących dróg.

Tak więc, trochę jeździmy, trochę stoimy - ale wszystkiego trzeba uczyć takiego typowego kursanta. Ogólnie, w ostatnim tygodniu na kursie panuje niesamowicie dobra atmosfera. Nikt nie wojuje, wszyscy grzeczni, bardzo uprzejmi - nie mam pojęcia z czego to wynika, może po prostu z charakteru kursantów ?

A może dlatego że ludzie ci przyzwyczaili się do mnie po wykładach które ostatnio prowadziłem ? Nie wiem, ale niech ten stan trwa jak najdłużej :)

A na koniec fotka - dziś takie o to autko spotkałem na drodze - postanowiłem uwiecznić :)

poniedziałek, 10 maja 2010

Na szybko

Ponieważ pierwsze godziny z kursantami są za mną, mogę nieco odetchnąć i zająć się innymi rzeczami niż nauka ruszania i zatrzymywania. Kursantka, która ostatnio na oddychała (patrz post poniżej) dziś ma już za sobą 20 wyjeżdżonych godzin.

Szczerze mówiąc, myślałem że się jednak tego nie nauczy - ale zawzięta "baba" dopięła swego i już jakoś sobie radzi. Co prawda, będzie musiała dokupić kilka(naście) godzin by pójść na egzamin, ale w ogóle rokuje nadzieję na kierowcę - a to już coś.

Jazda z nią jest bardzo przyjemnym czasem, pomimo takich "kwiatków" jak te: pomyłki hamulca z gazem - co powoduje że tuż za skrzyżowaniem gdy wszyscy z tyłu liczą na rozpędzanie pojazdu my się zatrzymujemy (:P), lub zatrzymanie pojazdu na środku skrzyżowania o ruchu okrężnym ! No cóż zdarza się. Czas, nawet dwu-godzinny upływa bardzo szybko, a to z tego powodu, że pani L bardzo stara się by jeździć jak najlepiej, słucha wszystkich moich uwag, zadaje interesujące pytania i ma naprawdę sporą wiedzę z zakresu jazdy samochodem i obowiązujących przepisów. Oczywiście gorzej z praktyką, ale czego wymagać od nieco już bardziej doświadczonej osoby która nigdy w życiu nie prowadziła pojazdu ?

Cieszę się, że nie reaguje na wszelkie trąbienia, ponaglenia i tym podobne agresje ze strony innych "wspaniałych" i "odlotowych" "kierowców". Zamiast tego spokojnie robi swoje i aby wyjaśnić - nie ruszamy ostatni ze skrzyżowań, nie jesteśmy zawalidrogą.

Myślę, że w niedługim czasie będziemy walczyć na egzaminie państwowym.

A za rogiem czekają nowi klienci, z którym znów niebawem zacznę pracę od samego początku, więc kolejny wpis pewnie znajdzie się tu najprędzej za miesiąc.

Pozdrowienia :)