czwartek, 23 czerwca 2011

Instruktor techniki jazdy - egzamin praktyczny

Auta egzaminacyjne
19 czerwiec 2011 to jeden z piękniejszych dni. Właśnie wtedy, w Toruniu odbył się egzamin praktyczny na instruktora techniki jazdy. ITJ - co to takiego i czym się różni od instruktora nauki jazdy - pisałem już wcześniej, więc tu skupię się na samym egzaminie. Polega on wykonaniu trzech zadań (jedno z góry ustalone + dwa z trzech  losowane). Zadania wykonuje się najpierw pojazdem bez systemów wspomagających hamowanie i stabilność jazdy, potem wszystkie zadania powtarza się autem z systemami (ABS+ESP). Jeden z egzaminatorów siedzi na fotelu pasażera, drugi obserwuje z zewnątrz. Egzamin odbywa się na pojazdach Dacia Logan i Kia Ceed.

Zadania:
1) prezentacja przygotowania do jazdy, slalom pomiędzy pomiędzy 10. pachołkami - czas 20 sekund (każdorazowo określa komisja). Zadanie obowiązkowe. Nie wolno potrącić pachołków. Prędkość co najmniej 10 km/h. Oceniana jest głównie praca rąk i dociążanie i odciążanie pojazdu.

2) hamowanie awaryjne w zakręcie. Prędkość co najmniej 50 km/h, hamowanie rozpoczyna się na prostym odcinku płyty poślizgowej a kończy w łuku. Zadanie losowane. Nie wolno potrącić pachołków. 

3) zademonstrowanie zjawiska podsterowności i nadsterowności oraz opanowanie poślizgu. Zadanie wykonywane na płycie poślizgowej w formie pierścienia. Zadanie losowane. Egzaminator informuje, co najpierw trzeba wykonać (nad - czy podsterowność). Należy trzykrotnie kolejno zademonstrować pod i nadsterowność oraz przeciwdziałać tym zjawiskom - czyli opanować poślizgi. Zadanie zostanie zaliczone, jeśli auto się nie zatrzyma, obróci i nie wyjedzie poza określony tor jazdy.

4) jazda szosowa. Polega na przejechaniu wyznaczonym torem jazdy o różnej przyczepności i kącie rozwarcia zakrętów, prawidłowej pracy rąk (skręt szosowy), użyciu co najmniej trzech przełożeń skrzyni biegów, hamowaniu biegami, właściwym torze jazdy i technice pokonywania zakrętów - w tym także na spadku i wzniesieniu. Zadanie losowane.

Zadanie nr 1.
Egzamin rozpoczął się o godzinie 9.00. Spod ośrodka Rajder (w Toruniu) zostaliśmy przewiezieni na tor szkoleniowy i rozpoczęło się ... czekanie. Najpierw losowanie zadań. Ja wyciągnąłem zadanie nr 2 i 3 (opis wyżej). Około godziny 12.15 zostałem wyczytany. Miałem przygotować się do jazdy - co też uczyniłem. Po chwili do auta podszedł egzaminator, który zadał kilka pytań n/t zadań i techniki ich wykonania. Innych pytał także jak się przygotowywali do jazdy i czemu to jest tak istotne, ale u mnie darował sobie to. Nie były to jakieś strasznie trudne pytania, ale trzeba wiedzieć co i jak się będzie robiło. Następnie przyszedł drugi egzaminator, który wsiadł do auta i podjechaliśmy na pierwsze zadanie.

Wg mnie raczej łatwe, trzeba uważać aby nie potrącić pachołka, właściwie operować kołem kierownicy, "pracować" gazem by we właściwych momentach dociążać i odciążać osie pojazdu, no i wyrobić się w czasie. Mój pierwszy przejazd Dacią Logan zajął 18-19 sekund (nie pamiętam dokładnie), ale tym pojazdem jeździło się dziwnie ze względu na ciężko działający gaz. Przejazd Kią był nieco szybszy. Zadanie zaliczone bezbłędnie, nie obawiałem się tego. Poszło tak, jak to zaplanowałem (no może prócz brzydkiego ruszenia Dacią). Prędkość około 20 km/h, drugi bieg - choć większość jeździła na jedynce.

Zadanie nr 2.
Następnie hamowanie awaryjne. Zdecydowanie najtrudniejsze zadanie - hamowanie bez ABS (czyli Loganem) jest trudne, wymaga precyzji i maksymalnej koncentracji. Jak się pojedzie nieco wolniej niż 50 km/h, zadanie może nie być zaliczone gdyż nie spełni to ustalonych kryteriów (tuż przed miejscem rozpoczęcia hamowania znajduje się dodatkowy pomiar prędkości wyświetlany na elektronicznej bramce. Egzaminatorzy przyjęli, iż liczyć się będzie prędkość na tarczy prędkościomierza - co każdorazowo sprawdzał egzaminator wewnątrz pojazdu), jak się pojedzie nieco szybciej - wypadnięcie z toru niemalże gwarantowane.

Strasznie bałem się tego zadania, choć dzień wcześniej byłem na płycie i przy ćwiczeniach wychodziło bezbłędnie, to tu doszedł stres. Ogromny. Pierwszy przejazd - Logan bez ABS. Wjeżdżam na płytę mając około 53 km/h, ujmuję gaz i szykuję się do hamowania, egzaminator mówi - uwaga, by nie było zbyt wolno ! Cholera !! - depczę gaz i tuż przy określonym miejscu hamuję do oporu techniką przerywaną ! W międzyczasie skręcam i próbuję nie potrącić pachołków a jednocześnie utrzymać się na torze. Słychać dźwięk poślizgu opon, cała szyba jest mokra z powodu zraszaczy płyty. Zakręt jest w lewo,  Dacia niebezpiecznie zbliża mi się do prawej strony ! Odpuszczam hamulec, gdyż inaczej "skoszę" pachołki ! Przy samym końcu łuku auto w końcu staje. Chyba nic nie potrąciłem, chwila ciszy i przez "walkie talkie" drugi egzaminator mówi - pachołki nienaruszone, prędkość ok. Ufff, walczyłem do końca ! Egzaminator wewnątrz - dobrze, jedziemy na następne zadanie. Później się dowiaduję, że radar na bramce wskazał 46 km/h przy obu przejazdach. Hamowanie z ABS+ESP to bajka. W zasadzie, to tylko formalność. Kilka osób nie zdało właśnie na tym zadaniu - oczywiście hamując bez ABS.

Moje ostatnie zadanie to nadsterowność i podsterowność. Stres odrobinę mniejszy, w głowie myśl że to najtrudniejsze hamowanie już mam za sobą ! Ale ... chyba jechałem zbyt wolno, albo zrobiłem zbyt płytkie ruchy hamulcem awaryjnym, bo nadsterowność nie została zaliczona. Trzeba to wyraźnie pokazać, czego u mnie zabrakło. A więc powtórzenie zadania. I znów gigantyczny stres ! Jadę więc ponownie (powtórzenie nadsterowności) - tym razem dużo lepiej - czas na podsterowność - banalnie łatwe, zamiast trzech pokazów robię pięć :)

Zadanie nr 3.
Jadę zmienić auto, przesiadamy się do Kii, tu wszystkie zadania poszły płynnie i bezbłędnie. Na koniec egzaminator mówi - wynik pozytywny, dziękuję. Dziękuję ! - odparłem, choć chyba nie docierało to do mnie że już jest "po" i że ZDAŁEM !! Ależ to był wielki stres, uchodził ze mnie przez resztę dnia.

*** *** ***

Bardzo chciałem wylosować zadanie 3 i 4, ale wyszło inaczej - w sumie też dobrze ! Mam teraz wielką ochotę na szaleństwa na płycie poślizgowej :) Dacia to toporny samochód, który dodatkowo się zepsuł dzień przed egzaminem - kiedy ćwiczyliśmy (ja i parę osób z firmy - wszyscy z nas zdali) coś tam przy lewym kole się urwało (?), co unieruchomiło Logana. Ale to było w sobotę, a w niedzielę rano auto już było naprawione. Myślę, że trafionym pomysłem była ta nauka dzień przed egzaminem, kiedy instruktor udzielił fachowych rad i pilnował poprawności zadań przez nas ćwiczonych. Wiem, że było sporo osób chętnych do nauki przed egzaminem, ale pierwszeństwo miały osoby będące wcześniej na kursie. Dobrze, że zdecydowaliśmy się na naukę przed egzaminem, bo były to jazdy na tych samych pojazdach w identycznych warunkach jak na egzaminie. Jak pisałem wcześniej, kilka osób nie zdało przy hamowaniu bez systemu ABS, a jedna osoba nieprawidłowo zaprezentowała zadania, dlatego nawet nie ruszyła autem z miejsca. Zdawalność była całkiem niezła, bo na 19 osób nie zdało 4.


Koszty zdobycia uprawnień instruktora techniki jazdy (bez kosztów dojazdu i hotelów):
  1. kurs - 2500 PLN (kat. B) - większą część zapłaciła firma w której uczę jeździć, resztę ( około 700 zł) pokryłem z własnej kieszeni (choć wcześniejsze ustalenia były takie, że ja płacę 2000 zł a resztę firma);
  2. egzamin teoretyczny - 100 PLN - firma potrąciła mi z wynagrodzenia, egzamin nie zdany;
  3. egzamin teoretyczny - 100 PLN - jak na razie, za egzamin zapłaciła firma, nie potrącili mi ani za hotel, przejazd - słowem - za nic;
  4. szkolenie przed egzaminem - 1500 PLN za trzy godziny szkolenia na cztery osoby (około 380 zł/os) na autach egzaminacyjnych z instruktorem - na razie opłaciła to firma, zobaczymy przy wynagrodzeniu czy potrącą sobie czy nie - choć ustalenia były iż to instruktorzy pokrywają koszty a nie firma;
  5. egzamin praktyczny - 250 PLN (kat. B) - j.w
Teraz czekam na odbiór dokumentów i nowych uprawnień :))

czwartek, 16 czerwca 2011

Studiów czar ...

W ostatnich dniach i tygodniach intensywnie pracowałem nad dokończeniem pracy licencjackiej. Tak, pisałem już o tym wcześniej, że (nadal :P) studiuję. Późno, ale lepiej późno niż wcale. Nie sądziłem, że to co na końcu (napisanie wstępu, zakończenia, poprawki edytorskie itp) zajmie mi aż tyle czasu. Ale to już za mną, praca została złożona do dziekanatu, teraz czekam na wyznaczenie terminu egzaminu dyplomowego.

Niedawno podjąłem decyzję, że idę na studia II stopnia, bo jak nie teraz to kiedy ? Te trzy lata studiowania, były czasem bardzo miłym, udanym ze wszech miar. Nawet nie sądziłem, że potrafię (jeszcze) zżyć się z ludźmi aż do takiego stopnia. Zrobiło mi się smutno gdy dotarło do mnie że ten czas bezpowrotnie minął. Kiedyś, przed rozpoczęciem studiów nie przypuszczałem nawet iż "tak mnie to weźmie". Na magisterce nie będzie już tych, z którymi trzymałem się najbliżej. Szkoda, ale w życiu gdy coś się zaczyna, kiedyś niestety się kończy.

Nie sądziłem również, że ten kierunek (politologia) może mnie aż tak zaciekawić. Już poprzez brak związku z motoryzacją jest to wręcz dziwne (zainteresowanie politologią), ale w sumie warto wiedzieć więcej o świecie nas otaczającym.

Tymczasem, jeżdżę po 4-8 godzin dziennie, plus wykłady z prawa o ruchu drogowym, a potem "czas dla siebie". Owy czas na razie poświęcam na pomocy pewnej pani, która kiedyś robiła u mnie kurs, teraz kupiła auto i boi się jeździć. Więc staram się jej pomóc i jeżdżę z nią kiedy mogę. Godzinę, czasem nieco dłużej. Oczywiście jej autem. A że kupiła Skodę Felicję (bez wspomagania), męczy się w niej niesamowicie. Nie tylko ciężko się nią skręca, ale ogólnie pojazd ma już swoje lata świetności za sobą. To, co mnie najbardziej irytuje to fakt wszędobylskiego brudu wewnątrz auta. Ja rozumiem, że za tę cenę pojazd nie będzie jeździł jak nowy, ale była kursantka mogłaby go jakoś "ogarnąć", bo już kilka razy się wybrudziłem siedząc na fotelu pasażera ! Może i źle zrobiłem, ale ostatnio zwróciłem jej uwagę że powinna choć trochę zadbać o czystość. Do czego by nie dotknąć, jest aż lepkie z brudu.

Chyba poskutkowało, ostatnio syfu jakby mniej, a w schowku nawilżane chusteczki. Przynajmniej po jeździe mogłem wytrzeć dłonie. Może się czepiam, ale dla mnie choćby względnie czyste auto to podstawa. W przyszłym tygodniu, Skoda ma być oddana do myjni - mam nadzieję że jej personel poradzi sobie z tym co zastanie w aucie ;-)

piątek, 10 czerwca 2011

Po przerwie

Minęło trochę czasu od mojego ostatniego wpisu tutaj, ale czas ten był niezwykle intensywny i pracowity. Sporo udało mi się "popchnąć do przodu", choć apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Od kilku dni prócz pracy i nauki, udaje mi się w końcu wygospodarować trochę czasu dla siebie. Jeżdżę rowerem, czytam zaległą bibliotekę ciekawych książek, które w międzyczasie się u mnie nagromadziły. Porządkuję też galerię zdjęć, a co ciekawsze wywołuję. Nie lubię oglądać zdjęć na komputerze, tym bardziej że w mieście mam super fajny punkt do drukowania w bardzo dobrej jakości i przystępnej cenie.

Dobrze, że kończy się rok szkolny, będę miał jeszcze więcej luzu, a i ludzie z kursu na prawo jazdy nie będą musieli czekać na jazdy. Całe wakacje będą pod znakiem pracy, tym bardziej iż mam sporo godzin do wyjeżdżenia, a urlop zaplanowany na początek września :)