środa, 27 marca 2013

Cenowe zawirowania


Pisałem niedawno o tym, że kursanci muszą dopłacać do egzaminów, jeśli wcześniej zapisywali się na "starych" zasadach. Jak się okazuje, wielu z nich postanowiło walczyć o swoje. W WORD-ach składają pisma z prośbą o wyjaśnienia, inni składają zawiadomienia na policji. Dyrektorzy WORD-ów usprawiedliwiają się rozporządzeniem, które jasno wskazuje iż jeśli egzamin odbywa się po dniu 19 stycznia, cena jest wyższa.

Ale, jest też inna możliwość. W ocenie resortu decyzje w sprawie pobierania dopłat od osób, które zostały zapisane na egzamin państwowy do dnia 18 stycznia 2013 r., a egzamin ten będą miały przeprowadzony po tej dacie, powinien podjąć dyrektor wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego w porozumieniu z organem nadzoru - informuje Mikołaj Karpiński, rzecznik ministerstwa [dla: poznan.gazeta.pl - link do artykułu]. A tego dyrektorzy już nie komentują!

Tymczasem w województwie mazowieckim kursanci nie musieli dopłacać do egzaminów.  Tamtejszy Urząd Marszałkowski (nadzoruje WORD-y) uznał, że żądanie dopłat jest niezgodne z prawem. Ponadto mazowieckie ośrodki egzaminacyjne zwracały pieniądze tym, którzy zdążyli dopłacić brakującą kwotę.

A w ogóle, niewiele osób wie, że nowe rozporządzenie zakończyło okres tzw 50% cen kiedy kursant nie stawił się  na egzamin (przy następnym zapisie trzeba było dopłacić jedynie połowę stawki za egzamin). Dziś, nawet jeśli ktoś nie przystąpił do egzaminu musi zapłacić za całość, czyli 100%.

Pisałem też niedawno o statystykach na egzaminach teoretycznych. Jak podaje radio TOK FM, firmy przygotowujące pytania dla poszczególnych WORD-ów chcą upublicznić bazę pytań. Nie całą, bo PWPW*  miałaby udostępnić 10% swojej bazy, a ITS* 50%. A z jakiego powodu? Ano z takiego, że niby teraz egzamin jest ZBYT TRUDNY!!! Oczywiście nie za darmo! I wg mnie w tym tkwi cała zabawa - w kasie za licencję. To kolejna okazja by zarobić.

*Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych
*Instytut Transportu Samochodowego

niedziela, 24 marca 2013

Bubel

Sobotnie przedpołudnie. Za chwilę mam zrobić jedną godzinę jazdy z panią od innego instruktora, która o 12.00 ma pierwszy egzamin praktyczny. Na "dzień dobry" informuje mnie, że bardzo się boi i że słabo jeździ. Dziwne, bo za godzinę ma mieć egzamin. Albo kokietuje, albo chce od razu nawiązać "więź" z instruktorem (widzę ją pierwszy raz).

Po kilku metrach wiem, że mówiła prawdę. Słabo rusza, nie patrzy w lusterka, a prędkość maksymalna oscyluje w okół 30-35km/h. Nawet nie próbuję wjechać "w centrum", od razu na plac manewrowy. Na łuku jest gorzej niż słabo, ponieważ na 5 razy udało się raz. Udało się - to właściwe określenie, gdyż pani nie patrzy tam gdzie jedzie, więc po prostu ten jeden raz się udało - ot tak.

Oceniając jej dynamikę jazdy myślę, że należy już skierować się do WORD-u. Jedyne poprawne zadanie jakie wykonała to parkowanie na prawie pustym parkingu. Nie licząc 4-krotnego zgaśnięcia auta oczywiście. Kolejne parkowanie przy ośrodku egzaminacyjnym. Proszę, by wjechała tyłem. Pani robi wielkie oczy i zupełnie nie czuje, jak to miałoby wyglądać. Parkuję więc za nią, gdyż jest za 7 minut 12.

Nie odradzam jej tego egzaminu, gdyż to nie moja kursantka, nie ja decyduję kiedy idzie na egzamin. Miałem z nią pojeździć godzinę i to zrobiłem. Ale czy nie powinna poćwiczyć jeszcze, lub zrezygnować? Dziś wiem, że nie zdała egzaminu. No i dobrze, natomiast potrzebowałaby jeszcze sporej ilości godzin i jakichś 2 tygodni by to opanować. Jak znam życie, pewnie weźmie 1-2 godziny i do następnego negatywnego będzie tak samo.

Dobrze, że WORD-y nie rozdają kart stałego klienta. A może lepiej, gdyby każdy kolejny egzamin był coraz droższy? A już najlepiej, by to instruktor płacił za każdą kolejną poprawkę. Wtedy nie wypuściłby bubla.

piątek, 22 marca 2013

Słowniczek

Bagnet, wskaźnik oleju, miernik. Jak jeszcze inaczej można nazwać element, za pomocą którego sprawdza się poziom oleju? Oj, można, bo wyobraźnia kursantów nie zna granic. Oto niektóre tylko z propozycji moich kursantów:

  1. pręcik (albo prącik? mogłem niedosłyszeć)
  2. dzyndzelek
  3. drucik
  4. kijek
  5. pałka
  6. pipsztyk
  7. bagietka
  8. frędzel
Prawda, że piękne? Aż chce się tego słuchać! ;-)

środa, 20 marca 2013

Wyjątki

Znak przedstawiający kwestię wyjątków. Aby przeczytać, zaleca się wcześniej wypić melisę.



sobota, 16 marca 2013

Stłuczka

Lubelscy policjanci próbowali zatrzymać jadące z przeciwka BMW z nadmierną prędkością. Jego kierowca zatrzymał auto, ale ...


Film pochodzi z serwisu Gazety Wyborczej Lublin.

piątek, 15 marca 2013

Ostatnie podrygi zimy

Z powodu zimy, z dzisiejszych 9 godzin jazd zrobiło się 0. Słownie - zero. Moje Suzuki odpoczywa sobie w ciepłym garażu. Wyjechałem nim dziś do urzędu skarbowego licząc, że w taką pogodę nie będzie petentów. I udało się, w ogóle nie stałem w kolejce, prócz pań pracujących nie było tam prawie nikogo (zwykle jest mnóstwo ludzi).

Załatwiłem wszystko i powrót do domu - na liczniku maksymalnie 40 km/h, a pod śniegiem lód. Bardzo trudno wyhamować - koleiny są niesamowicie wyślizgane.

Droga jedno-jezdniowa. Dwa pasy ruchu (?)
No i mam w ten sposób dzień wolny. Napiszę trochę pracy, poczytam książkę (coś z historii muzyki). Na obiad filet z kurczaka w papirusie ze smażonymi warzywami. A jutro - teoretycznie - od 9 do 14.


Droga dwujezdniowa. Dwa pasy ruchu, których nie widać. To po prawej to odśnieżony przystanek. Chwilowo służy za przejezdny pas :P


Jedno z głównych skrzyżowań. Jak staniesz, nie ruszysz.

czwartek, 14 marca 2013

Anty-knajpa!

Po pracy wybieram(y) się do restauracji. Niby fajna, sporo ludzi tam chodzi, zresztą w mieście średni wybór, a że z roboty mam tam dosłownie 50 metrów, idziemy właśnie tam. Zwykle obsługujący nas kelner jest w miarę "kumaty" (czasem zdarzy mu się pomylić zamówienia, o czymś zapomnieć), niestety dziś trafiła się kelnerka. O rany! Straszna! Ale po kolei.

  • około 10 minut czekaliśmy na podanie karty menu
  • kelnerka nawet nie powiedziała "dzień dobry"
  • w ogóle, nie powiedziała praktycznie ani słowa!
  • w knajpie zamawiamy pizzę, wszystko inne jest średnio pewnym jedzeniem
  • pizza jest dość szybko, jak zwykle - całkiem niezła
  • kelnerka łazi po sali mając 4 stoliki klientów, w ogóle nie zwraca na nas uwagi
  • po wezwaniu jej, podała rachunek
  • czy jej należy się napiwek? na pewno nie
  • kelnerka ma minę kobiety umęczonej i złej, że ktoś w ogóle zawraca jej głowę!
  • oczywiście, ani "dziękuję" ani "do widzenia"
Nie rozumiem, czemu ona tam pracuje. M. Gessler zrównałaby ją z ziemią. Wstyd zabrać tam kogoś znajomego. I jako niezadowolony klient, nie polecam nikomu!

niedziela, 10 marca 2013

Weekendowo w Toyocie

Po pierwsze: w mieście są takie dziury, że już nie wiem którędy mogę jeździć bez obawy o stan zawieszenia, a którędy nie. Niech ta zima i mrozy się kończą, bo nie wiem czy Swift to przeżyje.


Po drugie, jak ktoś nie omija to może skończyć tak:


Po trzecie - jak zapowiadałem - wybrałem się do salonu Toyoty (akurat w piątek byłem w salonie Suzuki, więc mam dodatkowe porównanie). Pomimo brzydkiej i śnieżnej pogody, było sporo ludzi. Najczęściej oglądali nową Toyotę RAV4 - wg mnie ładną, przemyślaną i bardzo nowoczesną. Ale i tak ciągnęło mnie bardziej do Yaris`a.

Po czwarte, w kwestii porównania: wizyta w Toyocie jest bardzo przyjemna, pracownicy są pomocni i widać że pracują. Interesują się potencjalnym klientem, opowiadają i ogólnie - SĄ. W Suzuki praktycznie nie ma nic. Starszy pan siedzący za biurkiem nawet nie podniósł wzroku spod jakichś papierów. Oglądając 10-15 minut auta salonowe nikt do mnie nawet nie podszedł. W życiu nie kupiłbym sobie nowego Suzuki!

poniedziałek, 4 marca 2013

Księżniczka [3]

Ku mojemu olbrzymiemu zaskoczeniu, Księżniczka po ostatniej (piątkowej) jeździe stwierdziła:

[K] - muszę coś panu powiedzieć
[ja] - tak?
[K] - chciałam podziękować za to, że uczy mnie pan nie tylko jazdy ale i życia
[ja] - bez przesady...
[K] - naprawdę to zrozumiałam, dziękuję i obiecuję poprawę

No zaskoczyła mnie, myślałem że prędzej zmieni sobie instruktora.

W sobotę chciałbym wybrać się do salonu ... Toyoty. Interesuje mnie Yaris w wersji hybrydowej w praktyce. Czyli w jeździe. Powinienem się uczyć, więc nie wiem czy uda mi się wyskoczyć do salonu choćby na godzinę.

Tymczasem drgnęły statystyki zdawalności egzaminów teoretycznych. Średnia krajowa obecnie to około 17%, a w Lublinie - uwaga - aż 29% (kurierlubelski)! Wcześniej było to na poziomie prawie 80%. Miasto Chełm jest jeszcze lepsze - osiągając ponad 35%! I o czym to świadczy, że są tam najlepsi instruktorzy?

Tak czy siak, potwierdza się to w tym, co widzę - bo kursanci (jeszcze nie wszyscy) przykładają się do nauki, zadają mądre pytania i używają mózgu. Oby tak dalej, przecież to nie takie straszne i trudne.