poniedziałek, 19 listopada 2018

Basia w Warszawie

Koncert odbył się w środę (14.11.2018) w klubie Stodoła w Warszawie. Kilka minut po dwudziestej do rozemocjonowanego tłumu (około tysiąca ludzi na moje oko) wyszła artystka wraz ze swoim międzynarodowym zespołem. Publiczność wręcz szalała z radości (ja również!) i wydaje mi się, że nawet gdyby Basia nic nie zaśpiewała to i tak dostałaby mnóstwo braw i byłaby wielbiona przez każdego słuchacza.



Zresztą, po każdym jej utworze brawa i owacje trwały i trwały, aż wydawały się nie mieć końca. Atmosfera była niesamowita - wiecie że bywam na sporej ilości różnych koncertów - ale ten był jednym z najbardziej wyjątkowych. I raczej nie dlatego że stałem blisko sceny, w sumie to trudno mi powiedzieć z jakiego powodu było tak fajnie. Może po prostu - zaśpiewała najlepiej jak umiała, do tego wspaniali muzycy którzy grali świetnie - choć to nie oddaje tego co działo się na scenie... Publiczność nie była przypadkowa - to na pewno ma olbrzymie znaczenie.


Koncert trwał niecałe dwie godziny. Jestem zachwycony i szczęśliwy że pojechałem. Myślę, że taki koncert zapamiętam na całe życie.


A teraz...jest późny wieczór, siedzę sobie w wygodnym fotelu i słucham po kolei płyt Basi, które mam w domu. Zatapiam się w jej muzyce, w każdym akordzie i współbrzmieniu tych wszystkich instrumentów i słów...


Za oknem zima, śnieg przykrył alejki parkowe po których spaceruję w każdej wolnej chwili.

25 komentarzy:

  1. To miłe, że wypad koncertowy okazał się tak udany. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko kiedy stolica przekona mnie do siebie?

      Usuń
    2. A co Ci się, grymaśniku, tu nie podoba? :-)

      Usuń
    3. Stolica jak każde inne miasto, trzeba zaufać. :D

      Usuń
    4. Aberku - wiele się nie podoba, ale nie chcę marudzić.

      Blask - aby zaufać trzeba mieć podstawy :P

      Usuń
    5. No, to masz już temat na wiele notek. Do dzieła! :-)

      Usuń
    6. O Warszawie? A gdzie tam, szkoda czasu na takie tematy :P

      Usuń
  2. Lubię jej "Just another day" i "Time and tide".

    P.S.Zazdroszczę śniegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne utwory. A śniegu u Ciebie nie ma?

      Usuń
    2. Nie ma. Prószył wczoraj przez chwilę, niestety nic się nie ostało.

      Usuń
    3. To musisz jeszcze trochę poczekać, już niedługo :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Tak, jak na zdjęciu. Nie było tego dużo, ale ślisko się zrobiło a w nocy było -10.

      Usuń
    2. -10, nieźle... tu raczej jeszcze koło zera, chyba, ale powoli robi się zimno.

      Usuń
    3. Teraz mam tylko -3, ale wiatr powoduje że odczuwalna temperatura jest niższa. Na osiedlowych drogach jest lód.

      Usuń
  5. śniegu u mnie jeszcze nie było. Na szczęście. Bo trochę nam to treningi skomplikuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale da się jakoś biegać, nie? Chyba całorocznie można biegać? A plus jest jeden - nie musicie opon na zimowe zmieniać :P

      Usuń
    2. nie wiem bo nigdy zimą nie biegałam. A całorocznie nawet trzeba jak się to bierze na poważnie ;)

      Niby nie ale buty zimą są inne do biegania. Bardziej stabilne na śliskie nawierzchnie i bardziej nieprzemakalne czyli powinno się mieć 2 pary minimum więc całkiem jak z oponami. I powiem Ci, że cenowo podobnie bo profesjonalne buty kosztują na przecenie jakieś 400 zł :D

      Usuń
    3. Ok ok, ale miałem na myśli to że sprzedaliście auto :P

      Wiem że buty drogie, kiedyś kupiłem w promocji za ponad 300 zł.

      Usuń
    4. w naszym aucie opony były całoroczne :P

      No właśnie ... to ulżyło mi, że aż tak dużo nie przepłaciłam

      Usuń
    5. I jak widać - całoroczne opony teraz świetnie się sprawują (jak dotąd zero śniegu).

      Usuń