A gdyby ktoś pytał, to X ma wyjeżdżone ponad 20 godzin.
W środku dnia za to dobra informacja - kursant zdał egzamin łączny (teoria i praktyka) za pierwszym podejściem. W zasadzie jeździł zgodnie z przepisami, ale nic poza tym.
A na koniec dnia egzamin wewnętrzny. Kursantka od kolegi - nieco zaskoczona koniecznością pokazania dowodu osobistego, kryteriami oceny i ogólnie całą sytuacją. Pozostawiając ją w takim stanie (no dobra, może jeszcze troszkę ją podkręciłem ze stresem :P) ruszyliśmy na miasto. W ciągu pierwszego kilometra, zamiast trzeciego biegu włączyła jedynkę. Autem gwałtownie szarpnęło a silnik wpadł w bardzo wysokie obroty. Wyjmuję więc arkusz i piszę pierwszą eN-kę. To błąd techniczny, który nie powoduje przerwania egzaminu (a wynik jest nadal pozytywny). Lecz ona o tym nie wie. Popełniła błąd, ja coś zapisałem. I co dalej ?
Poziom stresu wzrasta. Wjeżdżamy na boczną ulicę, gdzie kursantka ma wykonać manewr zawracania. Zdaje się, że wybrała już miejsce - będzie cofać we wjazd po prawej stronie. Sęk w tym, że zatrzymała naprzeciwko skrzyżowania (a nie w odległości ponad 10 m za nim). Zadanie zostało więc do powtórki, a ja wpisałem drugą eN-kę do arkusza.
Po kilku chwilach, kursantka znów włączyła jedynkę zamiast trójki, lecz tym razem nie pozwoliłem na puszczenie sprzęgła. Po zatrzymaniu pojazdu ogłosiłem wynik negatywny (powtórzenie tego samego błędu). W międzyczasie zdążyła dwukrotnie zdławić silnik na skrzyżowaniu ruszając z "dwójki". Niestety, egzamin się zakończył.
I zakończył się też kolejny dzień pracy :)
PS. Sygnalizator S2: