Auta egzaminacyjne |
Zadania:
1) prezentacja przygotowania do jazdy, slalom pomiędzy pomiędzy 10. pachołkami - czas 20 sekund (każdorazowo określa komisja). Zadanie obowiązkowe. Nie wolno potrącić pachołków. Prędkość co najmniej 10 km/h. Oceniana jest głównie praca rąk i dociążanie i odciążanie pojazdu.
2) hamowanie awaryjne w zakręcie. Prędkość co najmniej 50 km/h, hamowanie rozpoczyna się na prostym odcinku płyty poślizgowej a kończy w łuku. Zadanie losowane. Nie wolno potrącić pachołków.
3) zademonstrowanie zjawiska podsterowności i nadsterowności oraz opanowanie poślizgu. Zadanie wykonywane na płycie poślizgowej w formie pierścienia. Zadanie losowane. Egzaminator informuje, co najpierw trzeba wykonać (nad - czy podsterowność). Należy trzykrotnie kolejno zademonstrować pod i nadsterowność oraz przeciwdziałać tym zjawiskom - czyli opanować poślizgi. Zadanie zostanie zaliczone, jeśli auto się nie zatrzyma, obróci i nie wyjedzie poza określony tor jazdy.
4) jazda szosowa. Polega na przejechaniu wyznaczonym torem jazdy o różnej przyczepności i kącie rozwarcia zakrętów, prawidłowej pracy rąk (skręt szosowy), użyciu co najmniej trzech przełożeń skrzyni biegów, hamowaniu biegami, właściwym torze jazdy i technice pokonywania zakrętów - w tym także na spadku i wzniesieniu. Zadanie losowane.
Zadanie nr 1. |
Wg mnie raczej łatwe, trzeba uważać aby nie potrącić pachołka, właściwie operować kołem kierownicy, "pracować" gazem by we właściwych momentach dociążać i odciążać osie pojazdu, no i wyrobić się w czasie. Mój pierwszy przejazd Dacią Logan zajął 18-19 sekund (nie pamiętam dokładnie), ale tym pojazdem jeździło się dziwnie ze względu na ciężko działający gaz. Przejazd Kią był nieco szybszy. Zadanie zaliczone bezbłędnie, nie obawiałem się tego. Poszło tak, jak to zaplanowałem (no może prócz brzydkiego ruszenia Dacią). Prędkość około 20 km/h, drugi bieg - choć większość jeździła na jedynce.
Zadanie nr 2. |
Strasznie bałem się tego zadania, choć dzień wcześniej byłem na płycie i przy ćwiczeniach wychodziło bezbłędnie, to tu doszedł stres. Ogromny. Pierwszy przejazd - Logan bez ABS. Wjeżdżam na płytę mając około 53 km/h, ujmuję gaz i szykuję się do hamowania, egzaminator mówi - uwaga, by nie było zbyt wolno ! Cholera !! - depczę gaz i tuż przy określonym miejscu hamuję do oporu techniką przerywaną ! W międzyczasie skręcam i próbuję nie potrącić pachołków a jednocześnie utrzymać się na torze. Słychać dźwięk poślizgu opon, cała szyba jest mokra z powodu zraszaczy płyty. Zakręt jest w lewo, Dacia niebezpiecznie zbliża mi się do prawej strony ! Odpuszczam hamulec, gdyż inaczej "skoszę" pachołki ! Przy samym końcu łuku auto w końcu staje. Chyba nic nie potrąciłem, chwila ciszy i przez "walkie talkie" drugi egzaminator mówi - pachołki nienaruszone, prędkość ok. Ufff, walczyłem do końca ! Egzaminator wewnątrz - dobrze, jedziemy na następne zadanie. Później się dowiaduję, że radar na bramce wskazał 46 km/h przy obu przejazdach. Hamowanie z ABS+ESP to bajka. W zasadzie, to tylko formalność. Kilka osób nie zdało właśnie na tym zadaniu - oczywiście hamując bez ABS.
Moje ostatnie zadanie to nadsterowność i podsterowność. Stres odrobinę mniejszy, w głowie myśl że to najtrudniejsze hamowanie już mam za sobą ! Ale ... chyba jechałem zbyt wolno, albo zrobiłem zbyt płytkie ruchy hamulcem awaryjnym, bo nadsterowność nie została zaliczona. Trzeba to wyraźnie pokazać, czego u mnie zabrakło. A więc powtórzenie zadania. I znów gigantyczny stres ! Jadę więc ponownie (powtórzenie nadsterowności) - tym razem dużo lepiej - czas na podsterowność - banalnie łatwe, zamiast trzech pokazów robię pięć :)
Zadanie nr 3. |
*** *** ***
Bardzo chciałem wylosować zadanie 3 i 4, ale wyszło inaczej - w sumie też dobrze ! Mam teraz wielką ochotę na szaleństwa na płycie poślizgowej :) Dacia to toporny samochód, który dodatkowo się zepsuł dzień przed egzaminem - kiedy ćwiczyliśmy (ja i parę osób z firmy - wszyscy z nas zdali) coś tam przy lewym kole się urwało (?), co unieruchomiło Logana. Ale to było w sobotę, a w niedzielę rano auto już było naprawione. Myślę, że trafionym pomysłem była ta nauka dzień przed egzaminem, kiedy instruktor udzielił fachowych rad i pilnował poprawności zadań przez nas ćwiczonych. Wiem, że było sporo osób chętnych do nauki przed egzaminem, ale pierwszeństwo miały osoby będące wcześniej na kursie. Dobrze, że zdecydowaliśmy się na naukę przed egzaminem, bo były to jazdy na tych samych pojazdach w identycznych warunkach jak na egzaminie. Jak pisałem wcześniej, kilka osób nie zdało przy hamowaniu bez systemu ABS, a jedna osoba nieprawidłowo zaprezentowała zadania, dlatego nawet nie ruszyła autem z miejsca. Zdawalność była całkiem niezła, bo na 19 osób nie zdało 4.
Koszty zdobycia uprawnień instruktora techniki jazdy (bez kosztów dojazdu i hotelów):
- kurs - 2500 PLN (kat. B) - większą część zapłaciła firma w której uczę jeździć, resztę ( około 700 zł) pokryłem z własnej kieszeni (choć wcześniejsze ustalenia były takie, że ja płacę 2000 zł a resztę firma);
- egzamin teoretyczny - 100 PLN - firma potrąciła mi z wynagrodzenia, egzamin nie zdany;
- egzamin teoretyczny - 100 PLN - jak na razie, za egzamin zapłaciła firma, nie potrącili mi ani za hotel, przejazd - słowem - za nic;
- szkolenie przed egzaminem - 1500 PLN za trzy godziny szkolenia na cztery osoby (około 380 zł/os) na autach egzaminacyjnych z instruktorem - na razie opłaciła to firma, zobaczymy przy wynagrodzeniu czy potrącą sobie czy nie - choć ustalenia były iż to instruktorzy pokrywają koszty a nie firma;
- egzamin praktyczny - 250 PLN (kat. B) - j.w