To się musiało kiedyś stać, prędzej czy później - mianowicie dostałem dziś w tył.
Kursantka zatrzymała się przed jezdnią by ustąpić pierwszeństwa przejazdu, tymczasem kierowca Skody z tyłu spojrzał na jezdnię poprzeczną, zatrzymując się na moim zderzaku.
Prędkości prawie nie było, choć głowy nam poleciały na zagłówki. Włączam światła awaryjne i wychodzę mając w myślach uszkodzony tył. Patrzę, i oczom nie wierzę! Prawie nie ma znaku! Lekkie odciśnięcie jego tablicy rejestracyjnej, jakieś minimalne zadrapanie (sam większe zrobiłem ostatnio zmywając ptasie odchody).
Rozstaliśmy się w zgodzie, nie roszcząc do siebie żadnych pretensji.
W ogóle, dzień do du*y. Pod koniec jeżdżę z kobietą z innego miasta, na placu uczona była "sposobami" (czyli w jakimś momencie odpowiedni skręt kierownicy). Niestety, nie pamięta nich a ja nie wiem jak ona je robiła - skąd niby miałbym to wiedzieć?
Dzień beznadziejnie długi, ze złym samopoczuciem i cwaniakującymi klientami - tylko pogoda dopisała - ani gorąco ani zimno. Tylko to zbyt mało, by dzień zaliczyć do udanych.
środa, 30 maja 2012
niedziela, 27 maja 2012
Trzy grupy
Mnóstwo nowych kursantów, a w śród nich tacy którzy się angażują (bo chcą), tacy którzy chcą mieć prawo jazdy ale idą po jak najmniejszej linii oporu, oraz tacy - którzy przyszli na kurs, bo przyszli.
Z tymi pierwszymi praca to sama przyjemność, z niektórymi kursantami mógłbym jeździć po 2-3 godziny codziennie! Dużo tłumaczę - często nie na poziomie zerowym lecz coś bardziej na poziomie. Widać postępy, nawet jak ktoś nie jest urodzonym "mistrzem kierownicy" to po prostu widać jak się stara jeździć coraz lepiej i słuchać co się do niego mówi. Tacy kursanci dopytują o rzeczy których nie rozumieją, są zaangażowani i zawsze gotowi podjąć kolejne wyzwania.
Z drugą grupą - czyli tych co nie lubią się uczyć - jest gorzej, znacznie gorzej. Podejrzewam, że albo zupełnie nie chodzili na wykłady albo je przespali/przesiedzieli bezmyślnie - bo nie wiedzą zupełnie nic! Jakie są rodzaje parkowań na egzaminie, zasady jazdy po placu manewrowym - po prostu zupełnie nic. Trzy-wlotowe skrzyżowanie z pierwszeństwem łamanym są dla nich mega-problemem - najchętniej wszędzie by się zatrzymywali, lub nie przepuszczali nikogo na skrzyżowaniach - taki system zero-jedynkowy! Inne cechy - nos spuszczony na kwintę, każde niepowodzenie to wina wszystkich tylko nie ich samych, strasznie grymaszą przy umawianiu się na jazdy (trudno im dogodzić). Z takimi ludźmi praca to udręka.
Trzecia grupa jest podobna do tej powyższej z tym, że rozkładają kurs na wieeeeeele tygodni. Często odwołują spotkania, jeżdżą raz na tydzień lub dwa - zupełnie się nie spieszą przy okazji zapominając wszystko to co było wcześniej. W efekcie tego jesteśmy najczęściej na poziomie 3-4 jednostki lekcyjnej. Kurs za nich płaci ktoś inny, nie szanują ani swego czasu tym bardziej instruktora.
Z tymi pierwszymi praca to sama przyjemność, z niektórymi kursantami mógłbym jeździć po 2-3 godziny codziennie! Dużo tłumaczę - często nie na poziomie zerowym lecz coś bardziej na poziomie. Widać postępy, nawet jak ktoś nie jest urodzonym "mistrzem kierownicy" to po prostu widać jak się stara jeździć coraz lepiej i słuchać co się do niego mówi. Tacy kursanci dopytują o rzeczy których nie rozumieją, są zaangażowani i zawsze gotowi podjąć kolejne wyzwania.
Z drugą grupą - czyli tych co nie lubią się uczyć - jest gorzej, znacznie gorzej. Podejrzewam, że albo zupełnie nie chodzili na wykłady albo je przespali/przesiedzieli bezmyślnie - bo nie wiedzą zupełnie nic! Jakie są rodzaje parkowań na egzaminie, zasady jazdy po placu manewrowym - po prostu zupełnie nic. Trzy-wlotowe skrzyżowanie z pierwszeństwem łamanym są dla nich mega-problemem - najchętniej wszędzie by się zatrzymywali, lub nie przepuszczali nikogo na skrzyżowaniach - taki system zero-jedynkowy! Inne cechy - nos spuszczony na kwintę, każde niepowodzenie to wina wszystkich tylko nie ich samych, strasznie grymaszą przy umawianiu się na jazdy (trudno im dogodzić). Z takimi ludźmi praca to udręka.
Trzecia grupa jest podobna do tej powyższej z tym, że rozkładają kurs na wieeeeeele tygodni. Często odwołują spotkania, jeżdżą raz na tydzień lub dwa - zupełnie się nie spieszą przy okazji zapominając wszystko to co było wcześniej. W efekcie tego jesteśmy najczęściej na poziomie 3-4 jednostki lekcyjnej. Kurs za nich płaci ktoś inny, nie szanują ani swego czasu tym bardziej instruktora.
czwartek, 24 maja 2012
Koncertowo
W ostatnią środę w Teatrze Starym odbył się koncert jazzowej wokalistki Doroty Miśkiewicz (promuje swoją nową płytę ALE). Zostałem tam zaproszony przez Kogoś, więc pomimo tego że byłem po całym dniu pracy, wieczorem wbiłem się w marynarkę i w drogę. Na miejscu okazało się, że to bardzo ładnie odrestaurowany Teatr, kameralny, ale taki z duszą!
A sam koncert wyśmienity! Wokalistka współpracuje z Markiem Napiórkowskim i Robertem Kubiszynem (pisałem o nich przy okazji innego koncertu), a prywatnie związana jest z Napiórkowskim właśnie. Bardzo udany występ: świetna interakcja z publicznością, nieskazitelnie czysty głos, spore możliwości brzmieniowe, brak zbędnych barier w stosunku do publiczności - to było półtoragodzinna uczta! Polecam każdemu, no chyba że ktoś nie przepada za takimi klimatami.
Niestety, nie mam żadnych zdjęć z koncertu z dwóch powodów - po pierwsze nie można było robić zdjęć, po drugie nie miałem aparatu a z telefonu na zaciemnionej scenie koncertowej nie wyszłyby najlepsze, mam za to dwie fotki z zewnątrz Teatru - z nocnej i dziennej perspektywy.
A przy okazji sfotografowałem Wartburga, który pełni rolę limuzyny do ślubu:)
A sam koncert wyśmienity! Wokalistka współpracuje z Markiem Napiórkowskim i Robertem Kubiszynem (pisałem o nich przy okazji innego koncertu), a prywatnie związana jest z Napiórkowskim właśnie. Bardzo udany występ: świetna interakcja z publicznością, nieskazitelnie czysty głos, spore możliwości brzmieniowe, brak zbędnych barier w stosunku do publiczności - to było półtoragodzinna uczta! Polecam każdemu, no chyba że ktoś nie przepada za takimi klimatami.
Niestety, nie mam żadnych zdjęć z koncertu z dwóch powodów - po pierwsze nie można było robić zdjęć, po drugie nie miałem aparatu a z telefonu na zaciemnionej scenie koncertowej nie wyszłyby najlepsze, mam za to dwie fotki z zewnątrz Teatru - z nocnej i dziennej perspektywy.
A przy okazji sfotografowałem Wartburga, który pełni rolę limuzyny do ślubu:)
wtorek, 22 maja 2012
Kolejki
Od ostatniego tygodnia telefon rozgrzał się niemalże do czerwoności! To nowi kursanci, którzy chcą zaczynać jazdy. Przyznaję, że jeszcze tak nie miałem, by tyle osób dzwoniło w tak krótkim czasie. Kiedy ja to wyjeżdżę? Pięć osób razy 30 godzin to już 150 h pracy, a myślę że (nie licząc dokładnie) ponad dziesięć nowych osób chce zacząć jazdę. To co najmniej 300 godzin, a gdzie dotychczasowi kursanci? Dlatego pomimo tego że dziś sobota, 7 h musiałem zrobić - to tylko te najpilniejsze.
A teraz czas na odpoczynek! :)
A teraz czas na odpoczynek! :)
sobota, 19 maja 2012
piątek, 18 maja 2012
Kiedy ...
Kiedy to naprawicie? - ktoś czarnym sprayem napisał na barierce znaku ustawionego przed jednym z miejsc robót drogowych. Choć bez przesady, te kilka dni (może 5-6) to jeszcze nie tragedia - fakt że korki się tworzyły, bo główna droga (jezdnojezdniowa) już dawno powinna być zmodernizowana i najnormalniej w świecie, w szczycie komunikacyjnym tworzył się tam mały armagedon.
Ale żeby tak od razu z pytaniami??
środa, 16 maja 2012
Klimatycznie
Kilka upalnych dni pozwoliły na przetestowanie systemu klimatyzacji. I niestety, by uzyskać satysfakcjonujące ochłodzenie przy +30 stopniach na zewnątrz trzeba użyć drugiej prędkości nadmuchu, co powoduje dość głośny szum tegoż. Co prawda, wtedy w aucie jest bardzo chłodno i przyjemnie, tylko ten dźwięk kręcących się łopatek wentylatora... Z kolei na pierwszym biegu klimatyzacja jest niedostatecznie wydajna, w aucie jest duszno i gorąco ale i cicho!
Niestety, nie można mieć wszystkiego na raz. Ci ciekawe, wydajność klimatyzacji nie zmienia się w zależności od tego, czy poruszam się po mieście, placu (praktycznie zerowe prędkości), czy poza miastem.
zalety:
Niestety, nie można mieć wszystkiego na raz. Ci ciekawe, wydajność klimatyzacji nie zmienia się w zależności od tego, czy poruszam się po mieście, placu (praktycznie zerowe prędkości), czy poza miastem.
zalety:
- chłodzi naprawdę nieźle, wydajność "ok" (od drugiego biegu nadmuchu wzwyż)
- bardzo cicha praca wentylatora chłodnicy (uruchamia się przy małych prędkościach/postoju)
- nie zauważyłem większego spalania paliwa przy włączeniu klimatyzacji
- bardzo słaba wydajność na pierwszym biegu nadmuchu (lepsze chyba jest już otwarcie szyby)
- wentylator głośny od drugiej prędkości nadmuchu
sobota, 12 maja 2012
Drzwi otwarte
Wczorajszy dzień to przede wszystkim wizyta w jednej ze szkół z którą ośrodek współpracuje. Organizowali tzw "drzwi otwarte", na których i nasz ośrodek się musiał pokazać. I pomimo tego, że klasy są coraz mniejsze, to zainteresowanie kursami było spore. Młodzież głównie wypytywała o czas potrzebny na zrobienie kursu i liczbę godzin, a dorośli o cenę.
Chyba nadal jest tak, że to rodzice opłacają kurs i egzaminy. Ulotki i wizytówki rozdane, a firma w ramach współpracy zasponsorowała jednej osobie kurs kategorii B za 50% odpłatności. Jak co roku, odbyło się losowanie spośród uczniów 2-gich klas, którzy nie mają jeszcze prawa jazdy.
Od paru już lat to ja reprezentuję firmę i ja losuję.
A popołudniu powrót do miasta do pracy i znów kilka telefonów w sprawie jazd - nowi kursanci atakują!
Chyba nadal jest tak, że to rodzice opłacają kurs i egzaminy. Ulotki i wizytówki rozdane, a firma w ramach współpracy zasponsorowała jednej osobie kurs kategorii B za 50% odpłatności. Jak co roku, odbyło się losowanie spośród uczniów 2-gich klas, którzy nie mają jeszcze prawa jazdy.
Od paru już lat to ja reprezentuję firmę i ja losuję.
A popołudniu powrót do miasta do pracy i znów kilka telefonów w sprawie jazd - nowi kursanci atakują!
piątek, 11 maja 2012
Zlepek
Ależ dawno tu pisałem, ale to może i lepiej?
1) Na uczelni już "przedwstępne" egzaminy. W ubiegły weekend z prawa UE, za tydzień z instytucji UE. A za trzy tygodnie prawdziwy maraton egzaminów, ale wolę o tym nie myśleć. Trzeba zacząć się przygotowywać, by nie obudzić się z ręką w nocniku.
2) W szkole zapowiedziałem rezygnację z godzin, które obecnie tam pracuję. Szkoda mi na to czasu, jak to w szkole - prócz godzin trzeba poświęcić sporo chwil na organizację koncertów, układać te wszystkie grafiki, odrabiać lekcje (kiedy nie było uczniów), a w czerwcu co najmniej dwa dni całodziennych egzaminów. Jako nauczyciel teorii niestety muszę być na wszystkich!
3) Jacek przypomniał mi o "zawieszonym" egzaminie praktycznym na kategorię D. Niestety, to jeszcze przede mną. Ale nie czuję się pewnie, mam trochę obaw co do jazdy, w dodatku jeździłem bardzo dawno. Mam wymówkę w postaci braku czasu, ale jeszcze kilka tygodni i skończy mi się ważność egzaminu teoretycznego! Może się w końcu zapiszę i nie będzie odwrotu? Chyba powinienem tak właśnie zrobić.
4) Suzuki jeździ bez problemu. Dziś ma już 4000 km przebiegu i nadal wygląda jak nowe. Niestety, mam problem z umieszczeniem w nim roweru. Chciałbym włożyć do środka rower (składając tylną kanapę), ale Suzuki jest mniejsze wewnątrz od Toyoty Yaris. Nie pomaga odkręcenie przedniego kola i obniżenie siodełka. Martwi mnie to bardzo, bo chciałem zabrać rower w pewne miejsce.
1) Na uczelni już "przedwstępne" egzaminy. W ubiegły weekend z prawa UE, za tydzień z instytucji UE. A za trzy tygodnie prawdziwy maraton egzaminów, ale wolę o tym nie myśleć. Trzeba zacząć się przygotowywać, by nie obudzić się z ręką w nocniku.
2) W szkole zapowiedziałem rezygnację z godzin, które obecnie tam pracuję. Szkoda mi na to czasu, jak to w szkole - prócz godzin trzeba poświęcić sporo chwil na organizację koncertów, układać te wszystkie grafiki, odrabiać lekcje (kiedy nie było uczniów), a w czerwcu co najmniej dwa dni całodziennych egzaminów. Jako nauczyciel teorii niestety muszę być na wszystkich!
3) Jacek przypomniał mi o "zawieszonym" egzaminie praktycznym na kategorię D. Niestety, to jeszcze przede mną. Ale nie czuję się pewnie, mam trochę obaw co do jazdy, w dodatku jeździłem bardzo dawno. Mam wymówkę w postaci braku czasu, ale jeszcze kilka tygodni i skończy mi się ważność egzaminu teoretycznego! Może się w końcu zapiszę i nie będzie odwrotu? Chyba powinienem tak właśnie zrobić.
4) Suzuki jeździ bez problemu. Dziś ma już 4000 km przebiegu i nadal wygląda jak nowe. Niestety, mam problem z umieszczeniem w nim roweru. Chciałbym włożyć do środka rower (składając tylną kanapę), ale Suzuki jest mniejsze wewnątrz od Toyoty Yaris. Nie pomaga odkręcenie przedniego kola i obniżenie siodełka. Martwi mnie to bardzo, bo chciałem zabrać rower w pewne miejsce.
czwartek, 3 maja 2012
Odpoczywając...
Cisza, spokój, odpowiednia do wypoczynku temperatura (upały nad wodą, chłodno i rześko na leśnych ścieżkach), czego chcieć więcej? A to wszystko na Roztoczu. Śniadanie z widokiem na miasteczko i okoliczne wzniesienia, wieczorny spacer o zachodzie słońca. I wystarczyło nie pracować wczorajszy dzień (2-go maja), by zorganizować sobie coś dla siebie.
Trochę krótko, by pojeździć na rowerze, uczestniczyć w spływie kajakowym, odwiedzić okoliczne przepiękne krajobrazy - ale to musi poczekać na prawdziwy urlop i odpoczynek od codzienności :)