sobota, 25 marca 2023
Podsumowanie tygodnia 284
czwartek, 23 marca 2023
Podwyżka czyli obniżka
Kilka dni temu zauważyłem, że firma w której pracowałem poszukuje instruktora nauki jazdy. Zamieścili ogłoszenie w kilku miejscach, w tym między innymi w mediach społecznościowych. Rzecz jasna bez żadnych konkretów typu rodzaj umowy, czy proponowane wynagrodzenie. Ciekawe w jakim czasie znajdą kogoś do pracy, bo raczej nie będą mieli z tym jakiegoś większego problemu - oczywiście wśród osób dorabiających sobie popołudniami/wieczorami/weekendami. Najczęściej są to osoby z zawodami strażak/policjant/nauczyciel. Gdy odchodziłem od nich z pracy tylko trzy osoby (łącznie ze mną) miało umowę o pracę, reszta zlecenia/inne. Teraz gdy mijam auta szkoleniowe z tej firmy, to nawet nie rozpoznaję tych (nowych) ludzi, ale przy jakiejś okazji muszę wstąpić do nich i pogadać z szefostwem - ot tak po prostu.
Tymczasem w Departamencie z obiecanych podwyżek szykują się ale obniżki. Ogólnie - wszystko zrobiło się zagmatwane z możliwością i obniżenia i podwyższenia z tym, że byłoby to zależne od poszczególnych managerów odpowiedzialnych za konkretne działy. Bezsensowne dla pracowników nowe zasady hierarchii ustalania wysokości wynagradzania powoli będą degradować system płac. Oczywiście coś co dla szarego pracownika jest bezsensowne dla kierownictwa może okazać się silnym orężem w wielu kwestiach. I tak za pewne będzie, o ile nic się nie zmieni i nowe przepisy wewnątrz Departamentu wejdą w życie.Na razie przyglądam się temu i o ile większość z moich współpracowników była już wezwana do kierownika na szczegółowe rozmowy o tyle mnie nikt nie zapraszał. Nie mam pojęcia czy to dobrze czy źle, ale mogę zyskać trochę czasu na dodatkową analizę i ogląd sytuacji, oraz na reakcje innych.
wtorek, 21 marca 2023
Klasyczny sernik na kruchym spodzie
sobota, 18 marca 2023
Podsumowanie tygodnia 283
Poniedziałek
Tę książkę obecnie czytam |
Tą ostatnio kupiłem |
sobota, 11 marca 2023
Podsumowanie tygodnia 282
czwartek, 9 marca 2023
Tulipany
sobota, 4 marca 2023
Podsumowanie tygodnia 281
Poniedziałek
Już myślałem że do pracy pojadę hulajnogą, a tu lipa, z rana przymrozek - ślisko i zimno.
Wtorek
W pracy zapowiadają podwyżkę. Niezbyt dużą bo tylko 20% ale dobre i to.
Środa
Do domu wracam około godziny dziewiętnastej - zmęczony i głodny. A czas dla siebie mam dopiero przed dziewiątą wieczorem.
Czwartek
Kumulacja zdarzeń. Najpierw awanturująca się klientka, potem jazzowy koncert, ale po kolei.
Babka (jak na swój wiek wygląda bardzo dobrze) siedzi przede mną, przyszła załatwić ważną dla niej sprawę - już w sumie drugi raz choć ja jej nie pamiętam. Sprawdzam jej dokumenty we wniosku co trochę trwa - ale nie więcej niż zwykle. Widzi co dzieje się na ekranie monitora (jest lekko obrócony w jej stronę, ponieważ czasem daję im [klientom] do przeczytania różne formułki), a tam pojawiają się kolejne rubryki i arkusze. Cały czas próbuję się skupić wprowadzając dane tym bardziej mając na uwadze że wszystko się nagrywa, ale babka ciągle coś gada. Niby do siebie, ale chyba bardziej do mnie - a to komplementuje moją cierpliwość gdy dłuższy czas szuka w torebce dowodu tożsamości, a to chwali porządek na moim biurku aż w końcu pyta mnie "a niech pan mi powie, kiedy przyjdzie wiosna?!".
Zgodnie z procedurami ignoruję takie zaczepki. Przy moim okienku jest aż lepko od jej słodkości - ale tylko do pewnego momentu. Gdy okazuje się, że nie zgromadziła tego co powinna i odprawię ją z "kwitkiem" zaczyna się awantura. Że jestem podły, nie mam serca, że ona naskarży na mnie gdzie się tylko da, że wg niej wszystko jest w porządku a ja się czepiam itp. itd. Ja tymczasem zachowuję spokój ale tylko zewnętrzny, bo w środku telepie mną porządnie i udzielam jej wyjaśnień co do sprawy z którą przyszła. Jej zakończenie wymaga ode mnie kilku podpisów elektronicznych a to trochę trwa przy czym ona ciągle robi swoje wyrzuty. Gdy kończę najchętniej wyrzuciłbym ją spod mojego okienka, no ale przecież nie mogę. Po kilku chwilach nieaktywności na komputerze ekran wyłączył się (pisałem ostatnio - oszczędność prądu) a babka pyta czemu już nie nagrywam! Tłumaczę jej, że nagrywanie nie jest przerwane na co ona wrzeszczy że "to dobrze bo wykorzystam to przeciw panu".
Babka miała jeszcze wiele pytań do mnie, ale nie wdając się w bezsensowny dialog ze wszystkim wysłałem ją do działu skarg i reklamacji. Na szczęście przeniosła się tam z prędkością światła i rozpętała tam swoją drugą burzę. Gdy przechodziłem kilka minut później do toalety, zerknąłem w tamtą stronę i zauważyłem zdziwione miny moich współpracowników. Roszczenia pani były kompletnie nieuzasadnione a jakiekolwiek reklamacje natychmiast odrzucone.
Naturalnie sprawa trafiła do mojego managera, który zarządził kontrolę. Obejrzał zapis wideo i stwierdził że zachowałem się wzorowo. Oraz nie dałem się wciągnąć w jej próbę zmanipulowania i podporządkowania oraz wpłynięcia na wydanie jej pozytywnej decyzji. Oznajmił również, że była to nadzwyczaj trudna klientka. A że zrobił to przy obecności moich współpracowników ci zaczęli bić brawo. Uff, napięcie powoli schodziło.
Wieczorny koncert dał mi dużą dawkę świetnego odprężenia, relaksu i zadowolenia. Miejsce w pierwszym rzędzie wzmacnia niesamowity odbiór pozytywnych emocji płynących od artystów. Po koncercie krótki spacer po pustych miejskich uliczkach.
Anthony Strong Quartet |
Piątek
Wolne. Najpierw fryzjer, potem zakupy, następnie obiad na mieście i wizyta w księgarni. Muszę kupić coś na prezent. W międzyczasie dzwoni kolega z pracy i mówi że szukała mnie babka z wczoraj bo chciała przeprosić.
Po południu wizyta w saunach a wracając do miejsca noclegu wstępuję na lody. Wieczorem film i lampka wina. Od poniedziałku równe dwa tygodnie pracy bez żadnego wolnego, a potem całodzienny pobyt w Suntago i troszkę urlopu. Zapowiada się całkiem nieźle :)