Właśnie skończyłem czytać książkę Piekło Afganistanu. Trafiłem na nią przypadkiem w jednej z księgarń w dużym mieście. Miałem trochę wolnego czasu, postanowiłem więc wejść i rozejrzeć się nad czymś, co mógłbym sobie kupić do czytania. Przeglądając okładki książek, które rozłożone na olbrzymim stole miały zachęcać do zakupów, od razu zwróciłem uwagę na tę.
Jest koniec czerwca 2005 roku, gdy czterech członków SEALs wyrusza na arcytrudne zadanie w afgańskie góry. Założenia misji mają być jedynie obserwacyjne, ale sprawy komplikują się dość istotnie. Jednak zanim przeczytamy o tym, sporo miejsca poświęcono przygotowaniom dla kandydatów na komandosów Navy SEALs.
Czy polecam? Raczej tak, choć zależy kto co lubi. Książka ma mnóstwo plusów i kilka minusów. Czyta się ją przyjemnie (nie licząc drastycznych opisów niektórych scen) i szybko, ponieważ bardzo wciąga i zaciekawia na tyle, że chciałoby się wiedzieć co dalej! Pół godziny czytania mija niesamowicie szybko, parę razy zdarzyło mi się spędzić z książką długie minuty po północy, a obiecywałem sobie że gdy zacznę w okolicach 10-tej wieczorem to skończę po maksymalnie godzinie.
O minusach nie będę pisał, może są one jedynie kwestią mojej oceny sytuacji polityczno-gospodarczej, która może być błędna. Czy książka jest autentyczna? Niektóre zagadnienia w sieci opisywane są inaczej. Każdy sam musi ocenić, gdzie leży prawda. Cieszy, że autor nie używa zbyt dużej ilości niecenzuralnych słów, choć rozumiem że musiało być ciężko w tej kwestii.
Książka była inspiracją do filmu Ocalony, który pewnie znany jest moim czytelnikom. Film ten oglądałem kilka razy, ale to zupełnie co innego. Mam wrażenie, że tu - w książce - wszystko ma inny wymiar, zdecydowanie więcej emocji oraz szczegółów. Czy cena warta jest zapoznania się z treścią książki - nie mam pojęcia, ja nie żałuję że kupiłem.