Fajna sytuacja z dziś. Wjeżdżam na parking, przede mną leciwy Fiat Uno z L na dachu. Bez żadnych informacji skąd, dlaczego i po co - jedynie zaczepiona tablica na dachu (to nieprawidłowe, bo na samochodzie powinien m.in widnieć adres ośrodka), instruktor nieco starszy, widzę go pierwszy raz (chyba). Ja oczywiście parkuję, on także. Po chwili facet wychodzi z Fiata, sięga do bagażnika i wyjmuje butlę z wodą. Połowę wylewa sobie na głowę, połowę (z pięciu litrów) zostawia. Czyżby na później ? Zerkam na termometr - w cieniu 36 stopni. Nawet obiektyw "oślepł" od słońca ;-)
to ktos jeszcze uczy jazdy na uniakach?
OdpowiedzUsuńjak ja robilem prawko 13 lat temu, to wtedy juz byly wypierane ze szkol przez nowsze punta i sieny...
ale uno bylo dosc przyjemnym autkiem - lekkie, calkiem zrywne i mialo bardzo dobra widocznosc na zewnatrz :)
Tak, u mnie w mieście jeżdżą jeszcze Fiaty Uno. Nawet Polonez jeszcze "żyje" ...
OdpowiedzUsuń