środa, 3 listopada 2010

Po pracy

Dzień  wolny (poniedziałek) postanowiłem wykorzystać na spróbowanie przepisu, który już dawno chodzi mi po głowie. Może nie każdy wie, że instruktor to też człowiek :P

Przepis znalazłem gdzieś przypadkiem w sieci. Był to przepis na pieczoną szynkę w cieście francuskim. A więc, szynkę pokroiłem na cienkie paski (coś jak grubsze paluszki), zamarynowałem w przyprawach. Po około godzinie zawijałem ciastem (kupiłem gotowca - nie znam nikogo kto sam robiłby "francuza"), po czym wierzch potraktowałem białkiem (nie wiem po co - tak było w przepisie). No i do piekarnika.

Myślałem, że to bardziej wyrośnie, więc pozostawiałem większe odstępy. Ale teraz już wiem, że można było kłaść je bliżej siebie. Wszystko piekło się około 30-40 minut. Niestety nie miałem żółtego sera, bo pod koniec pieczenia można posypać startym parmezanem (np).

Do tego zrobiłem szybką sałatkę z kalafiora no i próbujemy. Całkiem niezłe, szynka mięciutka, ciasto rumiane - smaczne. Poczęstowałem tym innych - zaświadczam że wszyscy żyją, a nawet zachwalali :) Gdy będę robił to następny raz, kupię więcej ciasta i nieco szczelniej będę zawijał szynkę, przydałby się także dobry ser.

Ale to na kolejny wolny dzień ...

17 komentarzy:

  1. Może białko daje ten połysk wypiekowi?

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może. Wolałem już dodać, niż zepsuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasto francuskie (i nie tylko) smaruje się: rozmąconym jajkiem, żółtkiem, białkiem, mlekiem lub wodą. Białko daje szklistą powierzchnię, która... ładnie wygląda :-)

      Usuń
    2. A proszę bardzo:-) Tylko, że ja nie znam się na kuchni:-)

      Usuń
  3. Tomcio gotuje :) sesese ....

    OdpowiedzUsuń
  4. To aż takie zdziwienie ? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. no jasne. Zawsze dziwią mnie gotujący faceci (poza zawodowymi kucharzami rzecz jasna) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm, ale czemu ?

    Przecież facet też musi coś jeść. A nie zamawiam pizzy codziennie, zupki chińskiej też nie robię częściej jak raz na miesiąc, kanapki by się przejadły, więc gotuję ...

    OdpowiedzUsuń
  7. no i chwali Ci się .... chwali :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie chwal mnie tak - ostatnio robiąc budyń zapomniałem dodać cukru :P :D

    Niestety, mam dar "ulepszania" przepisów, co drastycznie zmienia efekt końcowy dania :D

    OdpowiedzUsuń
  9. o jejku myślisz, że kobietom to się nie zdarza ??? mnie to już w ogóle ten sam przepis nigdy dwa razy tak samo nie wychodzi ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. :)

    Mimo to, lubię stać przy garach, tylko potem ktoś inny mógłby to pozmywać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. chyba każdy ma ten problem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny ten Twój blog, Kolego po fachu :) Będę zaglądać częściej :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń