Spokojniej, dużo bardziej spokojnie niż wcześniej. Brak wyróżniających się kursantów (zwłaszcza tych negatywnych) zapewnia spokój także psychiczny i to pomimo ciągłych śliskości i innych zimowych atrakcji.
Cieszy mnie, gdy kursanci zadają pytania, a gdy te są na jakimś poziomie to już w ogóle luksus. Ostatnio np kursant spytał czemu nie można ruszać z drugiego bądź trzeciego biegu, a z innym przyszłym kierowcą rozmawialiśmy na temat kwestii dociążania i odciążania przedniej i tylnej osi podczas pokonywania zakrętów. Także pojawił się temat podsterowności i nadsterowności.
I aż się dziwię, że wszyscy zatrzymują się przed zieloną strzałką (w połączeniu z "ogólnym" sygnałem czerwonym - czyli sygnalizatorem S2). I nawet nikt nie dyskutuje.
Tymczasem firma znów zamierza przenosić stronę www, a to źle wróży w kwestii mojej "administracji", gdyż zapewne będę musiał wklejać, uzupełniać i po prostu zapełniać tę nową stronę jakimiś treściami. A wieczorami można robić o wiele ciekawsze rzeczy, np jakiś koncert? Oczywiście w wersji bardzo czynnej :)
czwartek, 30 stycznia 2014
wtorek, 28 stycznia 2014
Księżniczka - finał
Tak tak - finał. Nic wcześniej nie pisałem, ale jeździła ostatnio całkiem sporo - jakby się wzięła w garść i ... dziś miała egzamin - i aż trudno uwierzyć, bo zdała! Do teraz jestem w szoku, gdyż to musiał być prawdziwy cud. A może pomogła jej pogoda? Jeździła jak ostatnia sierota, ale śnieżna pogoda zatuszowała totalne braki w kwestii dynamiki jazdy.
Całe szczęście, że pod koniec jazd nie wymuszała pierwszeństwa, a wjechanie na odśnieżone miejsce parkingowe to też żadna sztuka. Tak, od dziś wierzę w cuda...
I tylko boję się jednego. Spotkania jej na drodze. Może czas już zacząć się modlić, może to pomoże?!
Całe szczęście, że pod koniec jazd nie wymuszała pierwszeństwa, a wjechanie na odśnieżone miejsce parkingowe to też żadna sztuka. Tak, od dziś wierzę w cuda...
I tylko boję się jednego. Spotkania jej na drodze. Może czas już zacząć się modlić, może to pomoże?!
środa, 22 stycznia 2014
Zimowe zawracanie
Zima trwa, czasem rano nie mogę postawić tablicy "L" na dachu, bo ten jest cały oblodzony. Ku zdziwieniu sąsiadów (odśnieżających swoje auta) biorę w dłoń skrobaczkę i zdzieram lód z dachu, by w ogóle magnes trzymał się blachy. Ale nie skrobię po lakierze, ponieważ mam naklejoną grubą warstwę przezroczystej folii (czego nie wiedzą sąsiedzi) ;-)
Na jednej z jazd kursant raczej zorientowany w technice motoryzacyjnej (jak twierdzi, jeździ różnymi pojazdami w okół domu, ma wyjeżdżone około 12 godzin) dostał polecenie zawrócenia. Oczywiście wybrałem drogę mniej uczęszczaną - a co za tym idzie - mniej odśnieżoną. A dokładniej - wcale. Tyle, co auta rozjeździły śnieg. No, ale do rzeczy - kursant postanawia się zatrzymać maksymalnie na poboczu nie zważając na sporą zaspę znajdującą się po prawej stronie - on jakby nigdy nic centralnie w nią wjeżdża (może myśli że kieruje czołgiem?). Ponieważ to nauka jazdy, postanawiam dać mu wolną rękę i nie interweniować, choć z trudem ukrywam moje zdziwienie jego decyzją.
Jak można się było domyśleć, po 2-3 metrach auto grzęźnie w śniegu i żadne elektroniczne systemy, czy nowe opony zimowe nie pomagają. Ani w przód, ani w tył - auto nie chce ruszyć. W zasadzie, byłbym w szoku gdyby auto dalej w ten głęboki śnieg wjechało.
I co robi kursant? Jest zdziwiony że auto stanęło. Zaczyna nerwowo kręcić kierownicą (podczas postoju), auto ani drgnie.
- No i co teraz? - pyta kursant
- A po co tu wjechałeś? - odpowiadam
- Chciałem zawrócić.
- W tej zaspie?!?
-... [konsternacja]
Pomogło cofnięcie po tych samych śladach, oczywiście bez jakiegokolwiek kręcenia kierownicą. Było trudno, ale można było z tego jeszcze wybrnąć. Mam nadzieję, że kursant zapamięta dzisiejszą lekcję, a jutro celowo pojadę w to samo miejsce i sprawdzę jak zechce zawrócić...
Na jednej z jazd kursant raczej zorientowany w technice motoryzacyjnej (jak twierdzi, jeździ różnymi pojazdami w okół domu, ma wyjeżdżone około 12 godzin) dostał polecenie zawrócenia. Oczywiście wybrałem drogę mniej uczęszczaną - a co za tym idzie - mniej odśnieżoną. A dokładniej - wcale. Tyle, co auta rozjeździły śnieg. No, ale do rzeczy - kursant postanawia się zatrzymać maksymalnie na poboczu nie zważając na sporą zaspę znajdującą się po prawej stronie - on jakby nigdy nic centralnie w nią wjeżdża (może myśli że kieruje czołgiem?). Ponieważ to nauka jazdy, postanawiam dać mu wolną rękę i nie interweniować, choć z trudem ukrywam moje zdziwienie jego decyzją.
Jak można się było domyśleć, po 2-3 metrach auto grzęźnie w śniegu i żadne elektroniczne systemy, czy nowe opony zimowe nie pomagają. Ani w przód, ani w tył - auto nie chce ruszyć. W zasadzie, byłbym w szoku gdyby auto dalej w ten głęboki śnieg wjechało.
I co robi kursant? Jest zdziwiony że auto stanęło. Zaczyna nerwowo kręcić kierownicą (podczas postoju), auto ani drgnie.
- No i co teraz? - pyta kursant
- A po co tu wjechałeś? - odpowiadam
- Chciałem zawrócić.
- W tej zaspie?!?
-... [konsternacja]
Pomogło cofnięcie po tych samych śladach, oczywiście bez jakiegokolwiek kręcenia kierownicą. Było trudno, ale można było z tego jeszcze wybrnąć. Mam nadzieję, że kursant zapamięta dzisiejszą lekcję, a jutro celowo pojadę w to samo miejsce i sprawdzę jak zechce zawrócić...
wtorek, 21 stycznia 2014
Zima :)
W końcu jest! I to nie taka sobie, jakiś delikatny śnieżek, jest na całego! Zima :)
Rano nie muszę skrobać szyb, bo założyłem ochraniacz, który przynajmniej przednią szybę zabezpiecza przed lodem w postaci marznącego deszczu. Temperatura nawet w dzień nie jest na plusie, ulice są śliskie i zawalone śniegiem :)) W końcu jest ślisko, zimno, wietrznie (tylko czasem trochę mało wieje śniegiem, ale jest jeszcze szansa) i biało!
Wycieraczki przymarzają do szyby, na wzniesieniach trudno ruszyć, a na parkingach ciężko zaparkować (choć są też takie odśnieżane). Świetne warunki do jazdy, tylko nie wiem czemu kursanci nie są z tego zadowoleni...(?)
Bo mogą nie być zadowoleni, ale np rowerzyści (których jakoś dużo dziś spotkałem) ledwo trzymający się drogi. Ale w ciepłym, przytulnym aucie aż chce się jeździć w taką zimę! :)
Rano nie muszę skrobać szyb, bo założyłem ochraniacz, który przynajmniej przednią szybę zabezpiecza przed lodem w postaci marznącego deszczu. Temperatura nawet w dzień nie jest na plusie, ulice są śliskie i zawalone śniegiem :)) W końcu jest ślisko, zimno, wietrznie (tylko czasem trochę mało wieje śniegiem, ale jest jeszcze szansa) i biało!
Wycieraczki przymarzają do szyby, na wzniesieniach trudno ruszyć, a na parkingach ciężko zaparkować (choć są też takie odśnieżane). Świetne warunki do jazdy, tylko nie wiem czemu kursanci nie są z tego zadowoleni...(?)
Bo mogą nie być zadowoleni, ale np rowerzyści (których jakoś dużo dziś spotkałem) ledwo trzymający się drogi. Ale w ciepłym, przytulnym aucie aż chce się jeździć w taką zimę! :)
piątek, 17 stycznia 2014
G-moll
Poranek rozpoczynam od oczyszczenia auta ze śniegu - w końcu jest biało! Choć tylko -2 nie rokuj najlepiej, ale trudno. Przynajmniej rano jest ślisko i coś się w końcu dzieje! Niestety, koło 9-10 bardziej robi się mokro niż biało.
Inną ciekawostką dnia jest egzamin wewnętrzny mojego kursanta, którego dałem "na pożarcie" jednemu z kolegów. Oczywiście oblał, praktycznie zanim ruszył. Był w takim stresie, że nie potrafił omówić sprawdzenia poziomu oleju. A później - tzn w czasie jazdy po mieście - było jeszcze gorzej. Teraz nasuwa się pytanie, czy kursant się podniesie i poprawi błędy, czy pozostanie na obecnym poziomie, a może po prostu rzuci to wszystko? Zrobi jak zechce, bowiem się tego za około tydzień.
Tymczasem pod koniec zajęć praktycznych mam potrzebę podjechania w ścisłe centrum. Za kółkiem chłopak na trzeciej godzinie jazdy, ale daje radę - wjeżdżamy w samo centrum i parkujemy w ciasnym miejscu równolegle tyłem! No fajnie, sam zaparkowałbym bardzo podobnie - tzn że jest naprawdę dobrze!
Wieczór przy Vivaldim i - wbrew pogodzie - tu króluje lato w wersji presto w tonacji g-moll.
Inną ciekawostką dnia jest egzamin wewnętrzny mojego kursanta, którego dałem "na pożarcie" jednemu z kolegów. Oczywiście oblał, praktycznie zanim ruszył. Był w takim stresie, że nie potrafił omówić sprawdzenia poziomu oleju. A później - tzn w czasie jazdy po mieście - było jeszcze gorzej. Teraz nasuwa się pytanie, czy kursant się podniesie i poprawi błędy, czy pozostanie na obecnym poziomie, a może po prostu rzuci to wszystko? Zrobi jak zechce, bowiem się tego za około tydzień.
Tymczasem pod koniec zajęć praktycznych mam potrzebę podjechania w ścisłe centrum. Za kółkiem chłopak na trzeciej godzinie jazdy, ale daje radę - wjeżdżamy w samo centrum i parkujemy w ciasnym miejscu równolegle tyłem! No fajnie, sam zaparkowałbym bardzo podobnie - tzn że jest naprawdę dobrze!
Wieczór przy Vivaldim i - wbrew pogodzie - tu króluje lato w wersji presto w tonacji g-moll.
środa, 15 stycznia 2014
Nieobecność
Nudy i pustki, zupełnie nic się nie dzieje, nawet nie ma zimy i śniegu :( A najbardziej denerwujące są dni, kiedy ktoś odwoła jazdę. I tak z np 7 godzin zrobi się 2 lub 4 - jak właśnie dziś - bo kursanci po prostu odwołują zajęcia praktyczne. Trudno, czasem komuś faktycznie coś niespodziewanego wyskoczy...
Tymczasem z zebrania które odbyło się w święto Trzech Króli, wynika jedno - nadchodzące cięcia kosztów znów najbardziej odbiją się na pracownikach. Czyżby lepiej już było?
Tymczasem z zebrania które odbyło się w święto Trzech Króli, wynika jedno - nadchodzące cięcia kosztów znów najbardziej odbiją się na pracownikach. Czyżby lepiej już było?
środa, 8 stycznia 2014
Księżniczka [ileś tam...]
Myślałem że mnie słuch myli, ale po baaardzo długiej przerwie odezwała się księżniczka. W końcu wróciła skądś tam (przyznaję, nie słuchałem jej bardzo długiego wstępu) i w końcu chce dobrnąć do finału. Ale, finał jest niezwykle daleko, wszak ona jest znowu na linii startu. Przykłady? Proszę bardzo (kilka pytań w czasie jazdy):
- gdzie jest sprzęgło?
- jak powinnam ustawić te lusterka?
- jak włączyć wycieraczki?
Tak więc można powiedzieć, że zaczynamy od początku. No dobrze, klient - pan - ja się dostosuję, choć będzie to długo trwało i jeszcze więcej kosztowało.
- gdzie jest sprzęgło?
- jak powinnam ustawić te lusterka?
- jak włączyć wycieraczki?
Tak więc można powiedzieć, że zaczynamy od początku. No dobrze, klient - pan - ja się dostosuję, choć będzie to długo trwało i jeszcze więcej kosztowało.
piątek, 3 stycznia 2014
I po świętach...
Po kilku dniach wolnego, znów wracam do zwiedzania mniejszych i nieco większych dziur w mieście. Dwa dni przed Nowym Rokiem ruch niesamowity, mnóstwo samochodów, pieszych i stłuczek. Po piętnastej byłem już wolny, bo ostatni kursant odwołał jazdę. I dobrze, nie miałem jakoś szczególnej ochoty do pracy.
Ale poniedziałek znów szykuje się wolny, choć nie do końca. Szef wpadł na pomysł, by tego właśnie dnia (tak tak, 6 stycznia w dniu imienin Kacpra, Melchiora i Baltazara) postanowił zrobić zebranie dla instruktorów. Z intensywnym naciskiem na "obecność obowiązkowa". Tylko trochę mnie to zdziwiło, bo zebrania (najczęściej nic nie wnoszące) odbywały się już w soboty i niedziele.
W końcu rozwijamy się i idziemy do przodu, a kto wie - czy za rok jakieś zebranie nie odbędzie się np. w wigilię Bożego Narodzenia? Oczywiście z obowiązkową obecnością!
Ale poniedziałek znów szykuje się wolny, choć nie do końca. Szef wpadł na pomysł, by tego właśnie dnia (tak tak, 6 stycznia w dniu imienin Kacpra, Melchiora i Baltazara) postanowił zrobić zebranie dla instruktorów. Z intensywnym naciskiem na "obecność obowiązkowa". Tylko trochę mnie to zdziwiło, bo zebrania (najczęściej nic nie wnoszące) odbywały się już w soboty i niedziele.
W końcu rozwijamy się i idziemy do przodu, a kto wie - czy za rok jakieś zebranie nie odbędzie się np. w wigilię Bożego Narodzenia? Oczywiście z obowiązkową obecnością!
Jeden z prezentów pod choinką |