poniedziałek, 30 marca 2015
Nauka w trasie
Ostatnia sobota przed świętami, to był kolejny wyjazd do większego miasta - z uwagi na brak czasu (i w końcu sobotę - czas teoretycznie wolny, dla siebie, swoich spraw i swoich bliskich) z tylko jedną kursantką. Non stop rozmawiamy, pogoda trochę średnia do jazdy (wieje silny wiatr) - zawsze w takich sytuacjach boję się, że pod wpływem pędu powietrza z przejeżdżającej ciężarówki spadnie eLka z dachu pojazdu.
Przy okazji dowiaduję się, że w jednej z mniej konkurencyjnych firm, także odbywają się jazdy do tego miasta, ale za dodatkową odpłatnością. Czyli kursant za kurs płaci określoną kwotę, a jeśli chce wyjechać do większego miasta musi dopłacić ekstra - całe 100 zł!
Ha, pazerność ludzka nie zna granic, ciekawe czy mają dużo chętnych - choć to raczej pytanie retoryczne.
Oczywiste, że nauka w trasie jest konieczna - tylko tam można przejechać się szybciej, wrzucić piąty bieg, odpowiednio zredukować w razie potrzeby, wykorzystać właściwą technikę hamowania przy wyższych prędkościach, a być może uda się wyprzedzić coś wolniej jadącego. Ktoś, kto nigdy nie wystawił nosa na kursie poza obszar zabudowany jest z góry skreślony i skazany na szczęście - być może nic sobie i komu innemu nie zrobi krzywdy...
Szkoda, że tak niewielu szkolących decyduje się (przynajmniej u nas) na taki wyjazd, a inni chcą jeszcze za to dodatkowych pieniędzy.
Z tego, co czytałam na Twoim blogu, taki wyjazd do dużego miasta jest nagrodą i dobrą lekcją jazdy w innych niż normalnie warunkach. A poza tym sprawia wiele radości kursantom - tak więc trzeba jeździć:) Oczywiście, nie zapominając o własnym wolnym czasie:)
OdpowiedzUsuńTak, masz rację (jak prawie zawsze). Ale zastanawiam się, czy trochę tego nie zdewaulować i nie zacząć jeździć częściej niż obecnie...
UsuńI jeszcze jedno - nie dość że sprawia przyjemność kursantom, to także mi!
UsuńOoo, to już mi się racja z "zawsze" na "prawie zawsze" zrobiła:))))
UsuńNooo, trudno:)))) Jakoś to przeżyję:)))
Skoro jazda do dużego miasta taką frajdę sprawia i kursantom, i Tobie - możesz dewaluować:)
Dewauluję na całego :D
UsuńHa, ha, ha:))) Dobrze, że "dewaulujesz" na całego, bo gdybyś dewaluował na całego, to by zupełnie straciło na wartości:)))
UsuńOj, już się nie czepiamy szczegółów, sam już pogubiłem się w zeznaniach :D
UsuńNie czepiając się szczegółów - skoro kursantom się podoba, a Ty masz z tego radość , to należy to kontynuować i już:) Dla obopólnej korzyści:)
UsuńTa "dewauluacja":) na całego bardzo mi się podoba:))))
A, co tam:)) Jeszcze raz napiszę, że mi się podoba:))))
UsuńFajny post :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie
Usuń