W efekcie "zagubiony" bardzo się wahał na skrzyżowaniach, nie bardzo zwracał uwagę na znaki, średnio potrafił odnaleźć się w gęstym ruchu pieszych i pojazdów. A do parkowania zabierał się jak pies do jeża. I stąd to określenie "zagubiony". Wykupił łącznie pięć godzin, ale tylko tyle nie wystarczyło aby mógł zdać egzamin. Wynik - negatywny. Cóż, wybrał tani kurs u siebie w miasteczku i zdaje się że po tych kilku podejściach oraz pięciu jazdach u mnie wydał już tyle, że mógłby mieć naprawdę porządny kurs i jeszcze by mu zostało trochę kasy.
Następną osobą był mój kursant. Pisałem o nim kiedyś, nie przychodził na lekcje, nie odbierał telefonów a gdy kiedyś pojechałem do niego pod dom na 7.00 i zadzwoniłem do niego miał pretensje że go budzę o tak nieludzkiej porze. "Cwaniaczek" to chyba najtrafniejsze określenie dla niego. Po dłuższej przerwie (nie mógł zdać testów bidulka) wykupił dwie godziny i chciał zdać egzamin. Jak zwykle podczas jazd był arogancki, nonszalancki i z wielką łaską robił wszystkie zadania egzaminacyjne. Ponieważ w tym samym dniu miał egzamin szczególnie zależało mi na tym, aby przypomnieć mu wszelkie najtrudniejsze manewry i miejsca. Mimo jego nieznośnego sposobu bycia udało mi się opanować nerwy i po prostu zrobić swoje. Tymczasem "cwaniaczek" podszedł do egzaminu i...nie wrzucił dwukrotnie kierunkowskazu podczas parkowania. Wynik - negatywny. Najchętniej nie jeździłbym z nim, ale pewnie jeszcze się zgłosi...
Ostatnią charakterystyczną osobą z wczoraj był "pewniak". Nie jeździłem z nim do tej pory, wykupił jedną godzinę przed samym egzaminem. Uczył go kolega, więc musiałem wciąż poprawkę na jego metody nauczania oraz zachować spory dystans do jego sposobu i stylu wykonywania poszczególnych zadań. Mimo że ja uczę nieco inaczej nie mąciłem mu w głowie. Przyznaję, "pewniak" jeździł bardzo ładnie. Do tego był grzeczny, nie pyskował, nie kłócił się - choć w sumie przecież nie miał o co. Podobało mi się, podbudowałem go trochę psychicznie i zwróciłem tylko uwagę aby zatrzymując przed znakiem STOP zrobił to dokładniej. Wynik - pozytywny.
Tymczasem na jednym z parkingów stoi sobie autko które ma taki piękny bieżnik. A w zasadzie to nie ma go wcale.
Bo to następca Kubicy jest! Od czegoś trzeba zacząć, więc on zaczął przygotowania do bycia miszczem Formuły od opon... ;-)
OdpowiedzUsuńJasne :D
UsuńNiestety czasem trudno znaleźć dobrą szkołę nauki jazdy w mniejszych.miejscowościach...
OdpowiedzUsuńA opony pierwsza klasa normalnie slicki :P
Aniołku, ale "zagubiony" robił kurs w większym od mojego miasteczku :P
UsuńNo to cóż...chciał po kosztach to wyszło jak wyszło ;/
UsuńA w ogóle to mi się przypomniało, że miałam o coś zapytać...ale to nie na blogu :P
No dokładnie, chciał taniej to ma. O, to pytaj bo jestem bardzo ciekawy o co chodzi :)
UsuńAuto ma po prostu bieżnik formuły-1 ;)
OdpowiedzUsuńPewnie lubi ruszać z piskiem, bo z tyłu opony były ok :)
UsuńStoi sobie autko. Jest pan tak wyjątkowy ,że aż zdębiałam. Zrobić zdjęcie, dać do internetu zdjęcie koła ...po co , komu to ma służyć. Po prawdzie też bym chciała by takie koło było dla mnie fascynujące ale niestety, dla mnie takie zachowanie jest głupie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie! :)
UsuńMoże zamiast mnie pozdrawiać, wyjaśni pan idiotce, co ma znaczyć i czemu służyć, pańskie zdjęcie jakiegoś koła, a może to pańskie koło i to jest swoista przechwałka ?
OdpowiedzUsuńStaram się unikać idiotek :P I jak najmniej z takimi rozmawiać :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń