Poniedziałek
Po pracy udaje mi się w końcu posadzić pelargonie. Dostałem je, więc nie wybierałem sam kolorów ani tego czy są stojące czy pnące.
Wtorek
Z samego rana zbieram ślimaki, które spacerowały sobie po pasie ruchu na placu.
Środa
Czytam o egzaminatorze, który w Warszawie troszkę nabroił. Szczegóły tu.
Czwartek
W drugiej pracy znowu nerwowa atmosfera. Przychodzę tam jedynie dla pieniędzy.
Piątek
Belferka zapisana jest do kolegi na jazdę, więc mnie na razie nie będzie niepokoić. Uff.
Czyli sezon na slimaki w pełni ;)
OdpowiedzUsuńPelargonie też bym musiała w końcu posadzić no ale mi się nie chce :/
A co do egzaminatora to faktycznie "trochę" narozrabiał :P
Aniołoku ślimaki za chwilę się skończą chyba, bo one tak przez krótki czas "biegają" po placu :)
UsuńA pelargonie są piękne, więc do roboty :P
Pelargonie od dziewczyny, która przyniosła sałatę?
OdpowiedzUsuńNie. Od mamy.
Usuń