17 godzina jazdy. Sobota, 13 z minutami. Ona. Tłumaczy się, że ma słaby dzień, że się nie wyspała itp. Jest bardziej niż zagubiona, od co najmniej 5-6 godzin ze mną nie rozmawia. Odpowiada zdawkowo, bardzo cicho i półsłówkami. A najczęściej wcale. No, ale problem z komunikacją jeszcze o niczym nie przesądza :-)
Skrzyżowanie z przejściem oraz linią bezwzględnego zatrzymania i znakiem STOP. Dojeżdżamy jak zwykle z prędkością niewielką, przepuszczamy pieszych i bez zatrzymywania jedziemy dalej. Nie, no nie! Nie tłumaczę już co zrobiła źle tylko uprzedzam, że za chwilę powtórzymy TO skrzyżowanie jeszcze raz. Jest lekko zdziwiona i jeszcze bardziej obruszona. Tak, w jej oczach jestem wredny i okrutny i co tam jeszcze!
Po chwili to samo miejsce, kursantka lekko się uśmiecha widząc już swój błąd, nawet mówi (jakby do siebie) że powinna się przecież zatrzymać i ... znów przejeżdża identycznie jak przed chwilą! Zero stresu, grunt to zachować spokój. A więc znów jak tylko najspokojniej potrafię mówię, że "powtórzymy TO skrzyżowanie". Czuję, że jest z nią coraz gorzej, niewiele brakuje do potoku łez, ale w końcu dorosła jest i wie (?) co robi.
Po 3-4 minutach znów to samo miejsce. Kursantka tym razem nawet się zatrzymuje, ale zapomina o kierunkowskazie. Ręce mi opadają, ale staram się powstrzymywać od jakiegokolwiek komentarza do końca jazdy. Tylko czy 20 dodatkowych godzin uratuje nieco sprawę?
Myślałem, że masz wolny weekend.
OdpowiedzUsuńNie.
UsuńWow a myślałam że to ja byłam nie ogarnięta na kursie ;) Chyba jednak nie było tak źle ze mną :D
OdpowiedzUsuńA co jej zrobiłeś że z tobą nie rozmawia?
OdpowiedzUsuńNic?
UsuńNie dość, że "wredny i okrutny i co tam jeszcze", to jeszcze marudny: rozmawiać w czasie jazdy - źle, nie rozmawiać... jeszcze gorzej:)
OdpowiedzUsuńA w Bieszczadach przed kołami samochodów żmije "mykają" po asfalcie - że też tak napiszę zupełnie nie na temat:)
Pozdrawiam!
Usuń