Szkolenie w maseczce to koszmar. Już samo oddychanie jest utrudnione, a gdy dochodzi do tego konieczność mówienia, a dokładnie - dużej ilości mówienia, to nie dość że nie ma czym oddychać, to jeszcze nie ma się siły mówić. Próbuję zaczerpnąć cokolwiek, więc wciągam powietrze które przed chwilą wypuściłem - masakra. Robi mi się słabo, zaczynam odczuwać ból głowy. Potrójna warstwa bawełny szczelnie zatrzymuje dopływ powietrza z zewnątrz, ale także jego odpływ. Po kilku godzinach jazdy czuję się tak wyczerpany, jakbym przepracował kilkanaście.
Maseczka ogranicza także pole widzenia, ponieważ bez ruchu głowy nie jestem w stanie sprawdzić czy kursant wciska sprzęgło czy nie, a nawet nie widzę dźwigni zmiany biegów bez pochylenia głowy. Widoczność do przodu jest ok, ale do dołu nie, a przecież szczególnie na początkowych jazdach trzeba na to uważać. Np w poniedziałek musiałem pilnować kursantki, która podczas pierwszych zajęć próbowała lewą nogą hamować. Nietrudno się domyślić, że mogłoby to doprowadzić do kolizji lub wypadku.
Kolejny problem to parujące okulary. W bardzo słoneczny dzień nie da się bez nich uczyć, ale gdy zakładam okulary na nos to przy każdym wydechu są zaparowane tak, że prawie nic nie widać. Moja nadwrażliwość na światło musiała zejść na dalszy plan, bo lepiej widzieć coś niż prawie nic przez zaparowane okulary. Oczywiście nie ma mowy o łyknięciu wody gdy zaschnie w gardle, ani zjedzenia czegokolwiek.
Jeżdżąc po mieście widzę, że spora liczba ludzi ma maseczki, ale dużo z nich zakłada je na brodę tak, że maseczka zasłania usta a nos jest zupełnie odkryty. No tak, ciężko się oddycha więc ludzie próbują jakoś temu zaradzić. Są oczywiście tacy, którzy maseczki nie mają, ale to raczej wyjątkowe sytuacje.
Tymczasem musiałem coś wymyślić w kontekście kolejnego dnia w pracy. Maseczka nie może mieć tylu warstw, bo nie dożyję do końca tygodnia (mimo że skróconego). Poprosiłem znajomą o pomoc i udało się. Mniejszy rozmiar oraz mniej warstw, inny krój oraz inne sposoby wiązania - i dziś było o wiele lepiej. W ciągu 7 godzin zużywam czasem 3 a czasem nawet 6 maseczek. Oczywiście są one wielorazowe - wieczorem przez chwilę zagotowuję je. Podczas szkolenia kursant także musi mieć maseczkę lub cokolwiek innego zakrywającego usta i nos, a także rękawiczki. Wszystkim przeszkadza jedno i drugie, ale nie ma wyboru. Dla poprawy ich i swojego komfortu włączam klimatyzację na wyższy bieg, otwieram okno tak by był przewiew. Oby tyko nie wywołało to przeziębienia/przewiania - bo wszystko jest możliwe.
Wg mnie konieczność ich noszenia jest nieuzasadniona. Sam widzę (choć staram się powstrzymywać) jak często muszę przy niej manipulować, grzebać przy oczach/nosie/ustach, a co dopiero takie np dzieci. Może w pomieszczeniach typu sklep/biuro jeszcze ma to sens, ale nie na chodniku. Tymczasem na ulicach więcej patroli pieszych mieszanych - policjant z kimś w wojskowym ubierze jak na poligon (często taka osoba wygląda tak młodo, jakby to był jakiś licealista), lub policjant i strażnik miejski. Nie wiem czy sypią mandatami, ale przed epidemią takich obrazków w ogóle nie było.
Przez to ograniczenie pola widzenia w dół omal nie zleciałem na schodach z półpiętra. :-((
OdpowiedzUsuńA na patrzałki może użyj płynu do mycia okien z funkcją "anti-fog"?
O, czyli czytuję mojego bloga idąc po schodach? Ale jak , przecież Ty nie masz smartfona?
UsuńPłyny nie działają tak długo jakbym twego chciał.
Kurczę, faktycznie jesteś niedotleniony! ;-D
OdpowiedzUsuńKiedy noszę maseczkę TEŻ mam ograniczone pole widzenia w dół. Schodząc pewnego dnia po schodach omal z nich nie spadłem. Nie ma to nic wspólnego z Twoim blogiem. :-DD
Ostatniego zdania nawet nie będę próbował komentować. :-DDD
O wiwidzisz dopiero teraz zrozumiałem Twój poprzedni komentarz :)
UsuńMarudy! Najważniejsze, że dzięki maseczkom nie zarażacie niewinnych ludzi koronawirusem!
OdpowiedzUsuń(maseczkę nakładam dopiero przy wychodzeniu z bloku - na klatce schodowej nie ma przecież zagrożenia spotkania z patrolem policji)
Tak? A gdyby policjanci szli do kogoś?
UsuńTo bym ich zobaczył/usłyszał i nałożył maseczkę :)
UsuńTa szmatka na zdjęciu wygląda niepoważnie i na strasznie wymiętoloną (nie chcę obrażać autora projektu wykroju:). A nie pomyślałeś o przyłbicy? Tak samo "skuteczna" jak maseczka, a przynajmniej byś w niej widział, gdzie i jak kursant jedzie.
OdpowiedzUsuńA czy prawo stanowione w tym państwie jest poważne? Czy władza jest obecnie poważna? Czy zbliżające się wybory można nazwać poważnymi? :P
UsuńO, masz. Jeszcze ktoś pomyśli, że krzyczysz na mnie. Gdyby nie symbol ":P", to bym się przejęła. Nie biorę odpowiedzialności za powagę państwa. Za to mogę popracować nad kolejnym modelem maseczki. Biorąc pod uwagę zauważalną tendencję do zmniejszania ilości użytego materiału, następny etap to maseczka typu "listeczek miłorzębu dwuklapowego".
UsuńNo popatrz, rozwijasz sie jako projektant maseczek, a te maseczki sa dostosowywane do potrzeb, gustow, zawodow ..ho ho ho ! szacun!
UsuńcudARTńka - krzyczeć na Ciebie? To niemożliwe :)
UsuńGrażyno - takie czasy :)
Arte rzuciła dobrą myśl, przyłbica znacznie ułatwiłaby Ci pracę :)
UsuńWyobrazam sobie jak trudno Ci jest prowadzic lekcje w maseczce..uy!
OdpowiedzUsuńDzieki za Twoja gotowosc w ewentualnym transporcie mojej osoby w czasie zarazy..wzruszylam sie...
Proszę bardzo, pamiętaj że jestem do dyspozycji jakby co :)
UsuńO jak dobrze..bede pamietala...i cieszy mnie to
Usuń:))
UsuńAno, z maseczkami, to przerąbane. Ja uważam, obserwując kraje azjatyckie, że mają one jednak sens, bo nie napluje się tak na kogoś innego. Czy same przed innymi wiele chronią, z tego co czytałem, to raczej nie. W krajach azjatyckich lepiej też może z opanowaniem zarazy, bo oni mają praktykę z Sars, więc to nie tylko sprawa maseczek, ale także innych podjętych kroków.
OdpowiedzUsuńMożliwe. Oni w maseczkach już od pewnego czasu chodzą, a u nas to nowość. Ciekawe jak długo będzie taki nakaz...
Usuń