Jakiś czas temu jedna z kursantek po zakończonym kursie zadeklarowała że chce uczyć się dalej, ale przy mojej skromnej osobie. Jej dotychczasowy instruktor ostrzegł mnie o czekających trudnościach, a nawet niebezpieczeństwach - no ale to normalne, skoro ktoś po całym kursie chce brać kolejny.
Po czterech godzinach daję jej nadzieję na to, że coś z tego jednak będzie. Kolejne cztery to kompletna porażka. Następne cztery są średnie z tendencją do "już nic więcej nie potrafi zrobić" - w związku z tym chwytam się ostatniej deski ratunku i dla niej i wracam na początek kursu. Wszystko będziemy robić od nowa z tym, że nie popuszczę jej żadnego tematu ani odrobinę. Zasady ruchu drogowego będzie musiała umieć śpiewająco, a jeśli jakiegoś tematu nie zrealizuje zatrzymamy się w tym miejscu do momentu aż będzie zrealizowany w 100%. W dodatku czarno na białym wszystko zostanie dokładnie napisane, a notatki zabierze do domu i będzie musiała się nauczyć tego co tam wpiszę.
Nie widzę innego sposobu, choć będzie to kosztowny i długotrwały proces, no ale co z tego?
No fakt: Co z tego, że długo i drogo, skoro nie ja płacę? :D
OdpowiedzUsuńA wiesz chociaż czemu tej kursantce tak bardzo zależy na prawie jazdy?
No pewnie że już nie płacę, to jeszcze mi płacą za to :D
UsuńNie wiem czemu chce mieć, nie pytam o takie sprawy :P
Hmm, nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Zakończyła kurs teoretyczny i ma potwierdzenie skończenia tego kursu na papierze?
OdpowiedzUsuńJak w takim razie jest możliwe rozpoczęcie tego samego kursu w tym samym ośrodku mając potwierdzenie jego zakończenia.
Skoro teraz chcesz ją przetrzymywać do czasu zaliczenia kolejnych etapów to taki kurs może trwać pół roku? Kto za to płaci dodatkowo?
Nie nie, jest inaczej. Ona zakończyła całe szkolenie teoretyczne i praktyczne, ale nie ma niczego na papierze bo po prostu "zrobiła" 30 godzin teorii i 30 praktyki. Nie podchodziła do wewnętrznych, bo niby z czym?
UsuńKto zapłaci? No przecież wiadomo że ona :) Przecież nikt inny :P