Transpłciowy kursant miał dziś ostatnie dwie godziny jazdy. Ostatnio nie przyszedł na jazdę (bo zapomniał), a dziś miał ze mną egzamin wewnętrzny.
Na placu manewrowym wszystko zrobił bezbłędnie i sprawnie. Umiał to, już od pewnego czasu "łuk" wychodził mu bardzo dobrze, także światła i płyny eksploatacyjne nauczył się znakomicie. Na miasto wyjeżdża bez włączony świateł, choć niebo bardzo zachmurzone i jeszcze kilka minut temu padał śnieg, no ale w tej chwili nie pada - więc nie ma problemu.
Pierwsze dwadzieścia minut bez najmniejszego potknięcia, mimo tego że na ulicach ślisko (pierwszy poważny śnieg) i dość duży ruch. Robimy parkowanie prostopadłe - akurat na "moim" osiedlu. Proszę go, aby po zaparkowaniu poinformował kiedy skończy. On informuje jeszcze wtedy, gdy nie wyłączył kierunkowskazu - czyli błąd. Zadanie parkowanie będzie musiało być powtórzone.
Podczas jazdy widzę krople deszcze/śniegu, które spadają na szybę - a przypomnę że jedziemy na światłach do jazdy dziennej. Zastanawiam się, czy są to opady z drzew czy coś po prostu pada. Nie chcę niesłusznie oblać go, więc postanawiam obserwować i czekać dalej.
Dojeżdżamy do przejścia dla pieszych, do którego z lewej strony zbliża się starsza kobieta. Widzę że kursant ją obserwuje, ale nie podejmuje żadnego działania. Szykuję się więc do reakcji i przejęcia kontroli nad autem, ale w ostatnim momencie kursant gwałtownie wyhamowuje. Na szczęście pojazdy z tyłu były nieco dalej on nas.
Po chwili wjeżdżamy na największe skrzyżowanie w mieście, gdzie wydaję mu polecenie skrętu w lewo. Kursant ustawia się właściwie na lewym pasie (w dodatku ma tam sygnalizację bezkolizyjną - więc to tak naprawdę prościzna) ale - jak zwykle - wyłączył kierunkowskaz podczas oczekiwania na zielone. Stoimy pierwsi. Gdy włącza się sygnalizator zezwalający na skręt w lewo kursant pyta mnie gdzie jedziemy a jednocześnie rusza prosto. Ja oczywiście nie odzywam się w takim momencie, a on postanawia przejechać przez skrzyżowanie na wprost. W ułamku sekundy oceniam sytuację i chwytając za kierownicę unikam kolizji z pojazdami na sąsiednim pasie, na który kursant próbował właśnie wjechać.
Tuż za skrzyżowaniem zatrzymuję pojazd w pierwszym możliwym miejscu, włączam światła awaryjne i informuję go o negatywnym. Teraz, jeśli będzie chciał podejść do egzaminu czeka go kilka dodatkowych godzin, lub chociaż powtórzenie egzaminu - ale to nie u mnie ponieważ cały grudzień już zajęty.
Tymczasem jutro odbieram swoje wymarzone autko :)
Źródło: toyotanews.eu.pl |
to teraz są jakieś egzaminy wewnętrzne jeszcze?:>
OdpowiedzUsuńSą :)
UsuńTuż za skrzyżowaniem zatrzymuję pojazd w pierwszym możliwym miejscu, włączam światła awaryjne i informuję go o negatywnym, z trudem ukrywając mściwą satysfakcję. A już się bałem, że będę musiał mu zaliczyć. Ale nie! Teraz, jeśli będzie chciał podejść do egzaminu czeka go kilka dodatkowych godzin (kaska poleci!), lub chociaż powtórzenie egzaminu - ale to nie u mnie, ponieważ cały grudzień już zajęty. :D
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie tak, ale odpisze w normalnych godzinach, teraz zbieram się do Toyoty :)
UsuńDarku - nawet z nim pogadałem. m.in. o tej sprawie trans i reakcji kolegów/nauczycieli i mamy. Natomiast do Twojego komentarza:
Usuń- nic nie mam extra z dodatkowych godzin
- w ogóle mi na nich nie zależy, mój grafik zapełniają ludzie którzy mają ochotę pracować ze mną
- naciąganie kogokolwiek byłoby nieprofesjonalne i nieuczciwe (pisząc najogólniej)
- trzeba byłoby być "niskim" człowiekiem, aby połasić się na takie sposoby...
Dobrze, że wiem że sobie żartujesz :)
To jestem ciekawe na wrażenie z nowego autka :)
OdpowiedzUsuńMam mnóstwo mnóstwo mnóstwo (!!!) wrażeń, niebawem napiszę ale muszę ochłonąć :D
Usuń