Pisałem niedawno o pewnej pani, której musiałem zastosować nietypowy proces szkolenia - nazwałem to "ostatnią deską ratunku". Jak ogólnie wygląda takie szkolenie również pisałem wcześniej, dzisiaj chciałbym napisać o efektach.
1) poprawiła technikę ruszania, jeśli tylko zmieni bieg na pierwszy to w zasadzie w około 90% rusza właściwie, pojazd nie gaśnie i w miarę nie szarpie;
2) niestety wciąż zapomina o zmianie biegów, czyli jedzie przez miasto na trójce, zatrzymuje się przed przejściem i nic nie robi - a powinna zredukować na jedynkę;
3) zbyt mało widzi pieszych, np dziś - po prawej facet zbliża się do przejścia, a u niej nie ma żadnej reakcji, w dodatku przed przejściem nie wiedzieć po cholerę patrzy w lewo i w ostatniej chwili gwałtownie hamuje - bo pieszy oczywiście już wszedł na przejście
4) na znaki nie zwraca uwagi WCALE. Mimo tego że na wielu jazdach pytałem jaki znak minęła, a ostatnio po każdym takim zdarzeniu zatrzymywaliśmy auto i ona musiała wyjść z auta i pójść sprawdzić jaki znak stał (bo oczywiście nie widziała go), niczego jej to nie nauczyło. Z drugiej strony głupio mi starszą panią co chwilę wyganiać z auta i kazać chodzić oglądać znaki;
5) często się zdarza, że dojeżdża do skrzyżowania i przepuszcza każdego - czy trzeba czy nie, a wynika to z dwóch spraw - a) nie patrzyła na znaki, b) nie zna zasad pierwszeństwa;
6) dlatego przed jazdą, zanim jeszcze ruszy wypytuję ją np. o zasady ruchu drogowego. Na początku w ogóle tego nie umiała, teraz odpowiada już właściwie, ale gdy przychodzi co do czego dalej popełnia te same błędy;
7) na którejś z jazd wciąż nie umiała włączyć odpowiednich świateł. Postanowiłem wtedy, że nie zrobię z nią żadnej innej czynności, jak nie opanuje świateł - wszak ile można na to czekać? Było to na mniej więcej czterdziestej trzeciej jeździe. Przez ponad godzinę - najpierw wytłumaczyłem jak włączyć i do czego służą światła, potem kazałem jej powtarzać. Ciężko jej szło, ale przez ten czas nauczyła się (dobrze że nowe auto to i akumulator mocny);
8) plac manewrowy (jazda po "łuku") opanowała prawie bardzo dobrze, co na jej możliwości powinienem ocenić jako idealnie;
9) wciąż nie używa czwartego biegu, ale to tak odległa sprawa że nie wiem czy kiedykolwiek dojdzie do takiej wprawy (i w ogóle potrzeby użycia czwórki);
10) parkowanie - na 10 razy uda jej się trzy, czasem cztery. Reszta wykonana jest błędnie - bo albo nie używa kierunkowskazów, albo kręci kierownicą w złą stronę, albo zrobi cokolwiek innego źle;
I co dalej? Ano uczy się, bo oczywiście aby podejść do egzaminu państwowego musi najpierw zdać wewnętrzny, a na to nie ma szans. Na razie tłumaczę jej, żeby uczyła się dalej - o ile chce to ciągnąć, bo nie ma co rzucać się na egzamin wewnętrzny. A jeśli już się uprze, to poproszę aby zrobił go ktoś inny - nie ja.