sobota, 21 grudnia 2024

Podsumowanie tygodnia 375

Poniedziałek 

Szykuje się lekki tydzień. W ogóle, jakoś nie przyjmuję się tym co w Departamencie, mimo że codzienne briefingi są dla nas niezbyt miłe. 

Po pracy odbieram pierwszą kartkę z życzeniami świątecznymi. Od Czarta. Trochę niespodziewaną.


Wtorek 

Wypisuję kartki, ponieważ czasu już mało kupuję priorytet - licząc że dotrą przed świętami. 

Środa

Wyjeżdżam do dużego miasta. Na drodze spory ruch już z samego rana, ludzie poganiają się i bez kultury rozpychają w ogóle nie szanując prawa. Bardzo nerwowo.

Przed południem spaceruję po centrum i obserwuję ten pęd. Jest całkiem ciepło jak na połowę grudnia. Sporo światełek, które na pewno ładniej wyglądają po zmroku. Niespiesznie jem obiad w prawie pustej restauracji, a potem stoję w dużym korku próbując przejechać do miejsca nocowania. Jest to całkiem przyjemne - moja Toyota uwielbia takie warunki. 


Czwartek

Robię zakupy w garmażerce - rybę po grecku, paszteciki z kapustą i grzybami oraz bigos z mięsem. Obsługa uwija się jak w ukropie ale mimo to kolejka nie maleje.

Po południu obiad w innym miejscu niż wczoraj - tu zwykle trzeba czekać na wolny stolik ale nie dzisiaj. Wydaje się, że ludzie są jednak na zakupach lub nie wiem - może sprzątają w domach? Następnie relaks na saunach. Tu także luźniej niż zwykle.


Piątek

.Z okna widzę Lidla. Parking pęka w szwach już od samego rana. Tymczasem na drodze dochodzi do wypadku. Ktoś zatrzymał się przed przejściem dla pieszych aby przepuścić pieszego, a ktoś inny ominął pojazd i doszło do potrącenia (jak się dowiaduję z internetowego serwisu kilka godzin później). Z okna obserwuję dużo niebieskich migających sygnałów i olbrzymi sznur aut które utknęły. 

Po południu znów wybieram się na sauny, a wieczorem wracam do domu. W skrzynce pocztowej znajduję kolejną kartkę - od Grażyny :)

czwartek, 19 grudnia 2024

Zakaz

Ciekawe co to autor miał na myśli...

Bo ja tego nie rozumiem szczerze pisząc. Może ktoś z Was mi podpowie, ewentualnie gdzieś mogę o tym poczytać?

sobota, 14 grudnia 2024

Podsumowanie tygodnia 374

Poniedziałek 

Święta coraz bliżej, w radiu słuchać już piosenki z dzwoneczkami, fajnie. 

Wtorek

W pracy względny spokój. Za to mój nastrój jest wystawiony na ciężka próbę - muszę kupić nowe buty i kurtkę, co doprowadza mnie prawie do szału. Bardzo nie lubię zakupów odzieżowych. 

Środa

Po pracy idę na basen. A tam dużo ludzi. Można odpocząć, ale w saunie trochę przeszkadzają ciągle rozmowy.

Czwartek

Robię malinową chmurkę. Pierwszy raz więc zajmuje mi to więcej niż 20 minut - jak twierdzi autor przepisu. 

Piątek

Ten słoneczny dzień szybko mi mija, więc myślami jestem już na weekendzie 😀

czwartek, 12 grudnia 2024

Choinkowo

Na mieście coraz więcej miejsc, gdzie można kupić choinkę. Mam wrażenie, że jest tego sporo więcej niż w ubiegłym roku. Już kilkanaście dni temu widziałem ogrodzone miejsca w pobliżu sklepów, głównych ulic i innych skupisk ludzi. Teraz te miejsca zapełniają się choinkami.

Ze mnie nie będą mieli klienta, bo nie kupuję drzewka. Wystawię bombkę i to wystarczy, zresztą i tak nie będzie mnie w domu w czasie świąt.

Tymczasem koleżanka, o której pisałem tu (Piątek) przyjechała, załatwiła co miała załatwić a do mnie nawet ani słowem się nie odezwała. Sporo jej pomogłem, otworzyłem jej drzwi do których ona nie miała pojęcia, a dotarcie do nich zajęłoby jej mnóstwo energii i czasu. Ona, będąc w dziale tuż obok mojego nie wstąpiła, nie podziękowała... Któryż to raz jestem wykorzystywany i potrzebny tylko wtedy, gdy mogę coś dla kogoś zrobić... Wciąż naiwny i beznadziejnie głupi.

Możliwe, że odezwie się jak wróci do siebie - na drugi koniec Polski, tylko że skoro była w moim małym miasteczku, w Departamencie - dosłownie w sali obok... 

Trudno. Robię malinową chmurkę - na spodzie z biszkoptów, z galaretką malinową i owocami oraz kremową górą - jak wyjmę z lodówki to zrobię zdjęcie.

sobota, 7 grudnia 2024

Podsumowanie tygodnia 373

Poniedziałek 

Zaskoczony możliwą natychmiastową awaria akumulatora - czyli uziemieniem auta - szukam najlepszej drogi do rozwiązania problemu. Zaprząta to dość sporo mojej uwagi. A w pracy wysyp premii - dziś dowiaduję się o kwocie niewielkiej - bo tylko 600-złotowej.

Wtorek

Zostaję wytypowany do nowego projektu. To wyróżnienie, ponieważ z całego Departamentu "wykosiłem" kolegów/koleżanki, którzy mają dużo większy staż od mojego. Będę reprezentować nasz oddział Departamentu na cały kraj, co oznacza dużo przygotowań i oczywiście nauki. A czasu nie jest zbyt dużo - niecałe dwa tygodnie.

Środa

Kolejna premia - tym razem większa (ponad dwukrotnie niż poprzednia), a to nie koniec ponieważ w tym miesiącu będzie jeszcze jeden bonus (na razie nieznanej wysokości) a z początkiem stycznia kolejny. Możliwe, że łącznie z podwyżką.

Czwartek 

Dzwonię do ASO w sprawie akumulatora. Dopytuję o warunki wymiany oraz cenę ale nie podejmuję jeszcze decyzji. Po pracy jadę do gościa z niezależnego serwisu w moim małym miasteczku, który testuje mój dotychczasowy akumulator i stwierdza, że trzeba go wymienić jak najszybciej ponieważ w każdym momencie może wyzionąć ducha. Proponuje konkretny model na wymianę. 

W pracy bardzo dobrze. Wieczorem drink i muzyka (La Maison - Gabin).

Piątek

Podjąłem decyzję. Dzwonię do Toyoty (dział części) i pytam, czy mają odpowiedni do mojego autka akumulator. Mają. Ostatni. Pan od razu pyta czy zarezerwować. Odpowiadam twierdząco. Po chwili dzwonię do serwisu umówić wymianę. Pan ma niezłą zagadkę gdzie mnie wcisnąć, ponieważ standardowe terminy to za miesiąc. Po kilku chwilach ciszy odzywa się i proponuje dzisiaj (!) na 20.15. Oczywiście zgadzam się i wieczorem pędzę do serwisu. A tam mnóstwo ludzi. Czekam w kolejce dobre 15 minut aby oddać auto. Doradca - pan ubrany w świąteczny sweterek (średnio układał się na dość dużym brzuchu) jest bardzo uprzejmy i miły. Po godzinie odbieram auto. Okazuje się, że serwis nie policzył nic za robociznę, a dodatkowo dał rabat - płacę nieco ponad 900 zł i zadowolony wracam do domu.

czwartek, 5 grudnia 2024

Staruszek Yaris

Za kilka dni mój Yaris będzie miał dokładnie 4 lata. W tym czasie służył mi dzielnie w dojazdach do pracy i na wycieczki, starałem się nie męczyć go zbytnio, dbać oraz chronić przed złem tego świata. Zafundowałem mu nawet garaż, za co odwdzięcza się pięknym lakierem.

W ciągu tych lat przejechałem nim niecałe 50 tysięcy kilometrów i - jak do tej pory - nie zawiódł mnie ani razu. Ostatni przegląd w ASO (cztery dni temu) potwierdził bardzo dobry stan autka z jednym wyjątkiem - akumulator (12V) jest na skraju życia. Ma tylko 8% stanu naładowania i - niestety - więcej mieć nie będzie. Jest już tak zużyty, że nie pomoże mu nawet dobry prostownik. W każdej chwili auto może nie dać się uruchomić, więc czeka mnie wymiana. W tej chwili ustalam gdzie to wykonać - w autoryzowanym serwisie czy we własnym zakresie. 

W tym pierwszym koszt wynosi 980 zł, a w warsztacie specjalizującym się w akumulatorach około 350 zł z tym, że tu mówimy o innym typie akumulatora. Wydaje mi się, że chyba zdecyduję się na ASO, ponieważ jest to zbyt ważny element pojazdu. W tej chwili pod maską (a tak naprawdę pod kanapą, ponieważ akumulator znajduje się ukryty pod tylną kanapą - oczywiście z bardzo ograniczonym dostępem) pracuje bateria w technologii AGM, tymczasem tani warsztat proponuje mi zwykły akumulator żelowy. 

Przegląd kosztował niecałe 2 tysiące złotych, ale należy wiedzieć że to tzw duży przegląd (taki, jaki wykonywany jest po 60 tys km) i obejmuje m.in. wymianę płynu hamulcowego, dezynfekcję klimatyzacji i sprawdzenie całego układu hybrydowego. Zwykły przegląd kosztuje mniej niż połowę tej sumy. 

Ubezpieczenie (pełny pakiet polis ubezpieczenie szyb) to nieco ponad dwa tysiące, ale nie ma co na tym oszczędzać. Pracy dzisiejszych cenach części oraz roboczogodziny w ASO, najmniejszy problem będzie kosztował więcej niż to ubezpieczenie.

Czekając na wykonanie przeglądu oglądam Lexusa LBX - to takie małe autko - klasy mojego Yarisa ale z większym prestiżem. Wygląda nawet nieźle, ale wewnątrz mam wrażenie ciaśniej niż u mnie. Kupować? Nie kupować? Teraz są wyprzedaże, ale czy ja potrzebuję nowego auta? A może jeszcze poczekać i dopiero za 2-3 lata kupić? Wtedy będzie pewnie już nowy model.

sobota, 30 listopada 2024

Podsumowanie tygodnia 372

Poniedziałek 

Nic nie zapowiadało na tak trudny tydzień. Czasem wystarczy tylko chwila, żeby wszystko stanęło na głowie. Po pracy idę na siłownię, ale sam - podziękowałem trenerowi.

Wtorek 

Przygotowuję się do nowego przedsięwzięcia, które organizuje mój Departament. Laptop, herbata i długi wieczór przede mną. 

Środa

W pracy spokój, ale tylko dlatego że nie siedzę przy okienku. Dziś robię inne rzeczy - miłe i sprawiające przyjemność. Kończę wcześniej i jadę na basen. Pływam z widokiem na zachód słońca, który to robi się już bardzo wcześnie.

Wieczorem znajoma poprosiła o pomoc w sprawie komputera - gubił godzinę oraz nie wyświetlał stron internetowych. Wg mnie była to zużyta bateria od biusu. Kupuję i wymieniam. Spostrzeżenie - jeszcze nie widziałem tak czystego wnętrza komputera. Po wymianie baterii wszystko działa jak należy.

Czwartek 

Dobrze już było, więc dziś powrót do kieratu. Na szczęście dzień w miarę szybko mija. A w domu grudnia kwitnie na całego:

Piątek 

Oby do końca pracy, potem jadę do dużego miasta na standardowe - sauny, zakupy i kolację. Jutro oddaję auto na przegląd, ale napiszę o tym innym razem.


sobota, 23 listopada 2024

Podsumowanie tygodnia 371

Poniedziałek 

W pracy różnie. Po niej staram się szybko zapomnieć co tam się działo. W domu szybkie odświeżenie i pędzę do dentystyki. Do tej, która zwraca się do klientów "skarbie". Przyjmuje mnie z dziesięcio-minutowym spóźnieniem, ale od razu z uśmiechem zaczyna rozmowę (i pracę). Niestety, trafia na mnie - a ja na piłce nożnej się nie znam. Jednak jej to w ogóle nie zraża i pyta mnie "skarbie jak myślisz, kto wygra dzisiejszy mecz?". A ja nawet nie mam pojęcia kto z kim gra 😱 Na szczęście nie mogę mówić, bo ciągle coś tam robi. Po kilku minutach jest po wszystkim. 200 zł, mam dzwonić, gdyby się coś działo.

Wtorek 

Szczęście trochę mnie opuściło. W pracy trudna klientka, choć - wydaje mi się - traktuję ją jak każdą inną, to niebawem okaże się że ona widzi to inaczej.

Po pracy idę na siłownię. Trener daje wycisk, jestem cały mokry po ćwiczeniach. Jeszcze kilka lekcji i chyba z niego zrezygnuję - czasem mam wrażenie że on chce mnie zamęczyć na tej siłowni, a ja chcę tylko ogólnie wzmocnić mięśnie i rozruszać swoje stare kości.

Środa

Klientka z wczoraj z pretensjami. Z różnymi, ale nacisk na brak kultury. Manager nie miał nawet zamiaru obejrzeć nagrań znad mojego okienka, tylko od razu opieprzył. I zdecydowanym tonem zażądał poprawy jakości obsługi, większej kultury i ogólnie - ogłady. Nie chce mi się nawet tego komentować. W każdym razie nic nie zamierzam zmieniać.

Czwartek 

Znowu źle. Ten sam manager. "Tak nie może być!". Ale jak? Przecież wszystko było zgodnie z procedurą, zaleceniami i wymogami, z którymi zapoznałem się podczas przyjmowania do roboty (bo już nawet nie chce tego nazywać pracą). Jego to oczywiście nie obchodzi, on już ma swoje stanowisko w tej sprawie i to pomimo tego, że poznał tylko jedną stronę. Jest tak płytki i ograniczony, że wystarczyło mu to wyrobienia swojego zdania. Ja nic nie zamierzam zmieniać, ani się tłumaczyć no chyba że zażąda wyjaśnień na piśmie.

Po robocie jadę na basen. Sporo ludzi w saunie, ale miło.

Piątek

Oby jakoś dotrwać do końca i wyjechać z tego bałaganu. Na ulicach trochę biało, ja tymczasem jadę do dużego miasta - marzę o tym, aby odciąć się od tego wszystkiego. Na szczęście nikt nie będzie do mnie dzwonił i zawracał głowy, więc jest na to spora szansa. Standardowo - sauna, kolacja na mieście i jakieś małe zakupy. A potem trochę alkoholu. 

wtorek, 19 listopada 2024

Montaż klimatyzacji

Nie minęło pięć minut po ósmej a już widzę, że duży samochód dostawczy podjeżdża na parking. Dwóch gości wyładowuje mnóstwo rzeczy, które już za chwilę znajdą się w moim mieszkaniu. Jest też największy element - jednostka zewnętrzna.

Mnóstwo berbeci których monterzy będą używać (w tym dwie drabiny), ale jest także odkurzacz - ponieważ mają zamiar zostawić po sobie nienaganny porządek. Cieszy mnie to. 

Od razu rozpoczynają pracę - sprawdzają gdzie biegną kable w ścianie i coś tam zaczynają wiercić. Momentami jest bardzo głośno. Na szczęście dość krótko to trwa. Mają ochotę na kawę, ale w moim domu nie pije się kawy, więc oferuję herbatę lub wodę (bez entuzjazmu wybierają wodę).

Nie zamierzam stać nad nimi, więc krzątam się w łazience zajmując się sobą, a potem robię prasowanie. Po kilku godzinach panowie kończą. Dokładnie sprzątają po sobie, wynoszą swoje rzeczy i puste pudełka.

Jeden z nich (ten bardziej przystojny) omawia możliwości i funkcje urządzenia oraz pilota zdalnego sterowania. Przekazuje dokumentację i żegnając się stwierdza "teraz jest pan gotowy na letnie upały". 

Kilka dni później przychodzi szef firmy, który przynosi resztę dokumentów i fakturę. Jest bardzo rozmowny, podpisanie papierów zajmuje mi chwilę, ale on jest dobre pół godziny. 

Po jego wyjściu robię przelew. Teraz jestem gotowy na letnie upały 😃

sobota, 16 listopada 2024

Podsumowanie tygodnia 370

Poniedziałek 

Wolne. Dzień spędzam w dużym mieście, lekko zaniepokojony telefonem znajomej. 

Wtorek

Powrót do Departamentu. Mam bardzo dużo szczęścia. Niewiele pracuję. Obijam się od ścian.

Po pracy idę na siłownię. Półtorej godziny intensywnych zajęć. Mnóstwo ludzi, a to najdroższa siłownia w mieście. Daleko jej do mojej ulubionej z dużego miasta, ale cóż poradzić?

Środa

Powtórka z wtorku. Umówieni klienci przychodzą bez wymaganych dokumentów i "papierów",  lub nie przychodzą w ogóle co znowu skutkuje tym że pracuję bardzo mało.

Po pracy znowu siłownia. Wychodzę zmordowany. 

Czwartek

Ledwo mogę założyć kurtkę. Bolą mnie mięśnie, o których do tej pory nie miałem pojęcia. Mój trener dał mi przerwę na dzisiaj, więc mogę odpocząć. Piekę małą szarlotkę.


Po upieczeniu jem tylko mały kawałek zostawiając resztę nas weekend.

Piątek

W pracy fajnie. Klienci nawet mili, czas płynie szybko. Po pracy siłownia. Ćwiczymy inne partie ciała. Jest ciężko, ale coraz fajniej. Ludzi mało, półtorej godziny mija błyskawicznie. Ledwo się ruszam po tym treningu.

Wieczorem odzywa się koleżanka z siostrzanego Departamentu z drugiego końca kraju - przyjeżdża do nas niebawem w ważnej sprawie i wcześniej chce mnie wypytać o pewne kwestie. Pomagam jej, bo dlaczego nie? Wiem, że często pomaganie innym kończy się fatalnie, przejechałem się nas tym już wiele razy. Tłumacze co i jak oraz daje namiary na odpowiednich managerów, żeby nie błądziła od drzwi do drzwi.

No i zaczynam powoli klimat świąteczny - skoro w Bydgoszczy już stoi choinka, w ramach relaksu włączam świąteczne przeboje 😁

sobota, 9 listopada 2024

Podsumowanie tygodnia 369

Poniedziałek 

Zimno. Trochę słonecznie, ale zbyt mało.

Wtorek

Podejmuję decyzję - niebawem zacznę chodzić na siłownię. Ostatnio (podczas wyjazdu) troszkę mi się przytyło. Ale nie tylko z tego powodu zamierzam zadbać o swój wygląd zewnętrzny.

Środa

Pierwszy dzień w Departamencie po dluuuugimmmm urlopie. A tam nowości - nowy sprzęt, a w dziale obsługi bezpośredniej nowa osoba.

Czwartek 

Wspomnienia z wyjazdu. Ale bym tam wrócił - już teraz! Natychmiast!

Piątek 

Po pracy jadę do dużego miasta. Skoro zimno, to wiadomo - sauny, potem kolacja i małe zakupy. Za oknem ciemno i średnio przyjemnie, a dni będą jeszcze krótsze. 

poniedziałek, 4 listopada 2024

Na długie podróże

Jestem już w domu, spokojnie odpoczywam, robię duże pranie, rozpakowuję walizkę i mam czas dla siebie. 

Podczas długiego lotu najbardziej przerażało mnie zmęczenie spowodowane jednostajnym i głośnym dźwiękiem silników, ciasnota, zbyt bliskie siedzenie obok obcej/obcych osób, oraz spore przesunięcie czasowe. Starałem się odpowiednio przygotować - miałem różne przekąski, wodę, ciekawą książkę, gazetę, krzyżówki oraz najważniejsze - słuchawki z aktywną redukcją hałasu.

W "tamta stronę" los usadził mnie obok pary (lub małżeństwa) starszych ludzi. Po starcie - który uwielbiam (najpierw kołowanie, potem przyspieszenie, a po chwili moment poderwania i wznoszenia samolotu) już przymierzałem się do wyjęcia książki z plecaka oraz założenia słuchawek, ale pan siedzący obok zagadnął - do którego hotelu lecę, czy kiedyś byłem już na tym kierunku itp. Zaczęła się rozmowa - zaczął opowiadać skąd są i gdzie jadą, oraz jakie atrakcje już mają zaplanowane. Pani wymieniła tylko kilka uśmiechów, ale pewnie z racji tego że siedziała dalej nie uczestniczyła w konwersacji.

Po osiągnięciu właściwego pułapu przez samolot, pan P. zaproponował drinka. A ponieważ akurat rozpoczęła się sprzedaż na pokładzie, P. zakupił trzy buteleczki - dwa z rumem i jedno wino - dla swojej partnerki.

Nie sądziłem, że lot minie mi tak szybko, miło i sympatycznie. W późniejszym czasie spotykałem tę parę kilkukrotnie wymieniając się uprzejmościami i spostrzeżeniami na kilka tematów.

Lot powroty również był wspaniały, ale z innych powodów. Dostałem miejsce w pierwszym rzędzie - tam podobnie jak w wyjściach awaryjnych - jest mnóstwo miejsca na nogi. Sąsiad w fotelu obok przespał większość lotu, a ja zająłem się czytaniem książki i słuchaniem muzyki. I tu z pomocą przyszedł mi nowy nabytek - słuchawki Huawei Freebuds 6i. 

Do tej pory używałem starszej wersji - dokładnie 3i. Po przeczytaniu wielu recenzji i obejrzeniu testów, postanowiłem kupić najnowsze wydanie słuchawek. Muszę napisać, że jakość dźwięku jest dużo lepsza - wysokie tony brzmią soczyście, średnie ładnie akcentują swoją obecność, a basy - pięknie wszystko podpierają. Naprawdę nie sądziłem że takie maleństwa mogą dać tyle radości podczas słuchania! Dodatkowo w aplikacji istnieje możliwość wybrania odpowiedniej sceny dźwiękowej, oraz oczywiście jest także korektor.




Ale to jeszcze nic. Gdy włączyłem aktywną redukcję szumu, natarczywy dźwięk został kilkukrotnie zmniejszony. Jednostajny i monotonny, ale przede wszystkim głośny dźwięk odrzutowca został tak bardzo stłumiony, że nawet kilka godzin nie spowodowały ani zmęczenia, ani bólu głowy. Słuchawki emitując przeciwstawne fale dźwiękowe dają dużo ciszy, a gdy włączy się ulubioną muzyką to w ogóle nie słychać dźwięków silników! Niesamowite! 

Polecam je wszystkim, którzy dużo podróżują. Minusem jest cena - około 400 zł, ale satysfakcja gwarantowana 😃 Plusów bardzo dużo - wygodnie leżą w uszach, bateria długo trzyma, estetycznie wyglądają i mają świetną jakość wykonania. No chyba że ma się fajnych sąsiadów - wtedy można przegadać w miłym towarzystwie 😃

sobota, 2 listopada 2024

Podsumowanie tygodnia 368

Poniedziałek 

Spaceruję pod parasolkami:

Wtorek

Czasem pukam do takich drzwi:

Środa

Innym razem cieszę oczy takim widokiem:

Czwartek

Ale powoli już czas wracać...

Piątek 

Długi lot. Teraz trzeba odpocząć, przy cmentarzach ogromny ruch, ale jakoś udaje mi się dotrzeć do domu. 

sobota, 26 października 2024

Podsumowanie tygodnia 367

Poniedziałek 

Teleportowałem się do innej strefy czasowej. Jest bardzo ciepło, a nawet gorąco.


Wtorek 

Chowam się przed słońcem, choć czasem celowo łapię go jak najwięcej. Ale tylko do czasu aż przypiecze zbyt mocno, wtedy znowu się chowam.

Środa

Nic nie robię. Wszystko podane do stołu, posprzątane. SMS od Hebiusa z przypomnieniami o podlaniu fikusa. Musi wytrzymać (fiskus) do następnej środy.

Czwartek 

Wciąż odpoczywam i łapię słońce. Jest jeszcze bardziej gorąco niż na początku tygodnia. Dobrze że wziąłem filtr 50.

Wieczorami uskuteczniam spacery. Długie. Wtedy temperatura jest już całkiem ok - mniej więcej 24 stopnie. Robię 8-10 km, mimo późnej godziny wciąż dużo tu spacerowiczów i biegaczy.


Piątek

Nic się nie zmieniło. Słońce grzeje, lenistwo pełną gębą. A końca urlopu wciąż nie widać 😂

sobota, 19 października 2024

Podsumowanie tygodnia 366

Poniedziałek 

Szykuje się krótszy tydzień w pracy, bo tylko do środy. Potem biorę urlop i wyjeżdżam w piękne miejsca, ale o tym później.

Szybko odbieram odpowiedź ze spółdzielni - w czasie rozmowy telefonicznej prezes żartuje sobie, że nie zezwalają na montaż klimatyzacji, ale po chwili wyjaśnia że to był żart. Zapraszam mnie do biura w celu podpisania czegoś tam i odbioru decyzji - pozytywnej oczywiście.

Tego samego dnia dzwonię do firmy montującej klimatyzację i umawiam się na konkretny dzień - dopiero na 30 października (wcześniej nie będzie mnie w domu).

Wtorek 

W pracy spokój i oczekiwanie do końca środy.

Środa 

Szybki dzień, później sprzątanie w domu i wyjadanie resztek, bo jutro wyjazd.

Czwartek 

Z samego rana lekki przymrozek, bo słyszę że ludzie już rozgrzewają auta na parkingu a niektórzy nawet skrobią szyby. 

W ciągu dnia bardzo słonecznie i ciepło. Żółte liście  tańczą na drodze. Rzadko jeżdżę sam. Słucham radia 357. Miło.



Piątek

Odpoczynek. Piękne okoliczności przyrody, miła obsługa hotelowa, pyszne jedzenie - do tego spa w cenie. Zaczyna się nieźle! 


sobota, 12 października 2024

Podsumowanie tygodnia 365

Poniedziałek 

"Zakamarki Białego Domu" - zamawiam najnowszą książkę Marka Wałkuskiego. Tak trochę w ciemno, bo nie czytałem żadnych recenzji, ale mam nadzieję że będzie interesująca.

Wtorek 

Poranny klient. Pod koniec załatwiania jego sprawy pytań go, czy wszystko zrozumiał i czy ma pytania, a on mówi tak: "jakie ma pan perfumy?". Rozbawia mnie tym dość mocno.

Środa 

Do pracy jadę rowerem. Niestety tak jak myślałem - spociłem się mocno. Po pracy jadę na basen i saunę, a do domu docieram wieczorem.

Czwartek 

Dzień odbierania telefonów. Jeden facet dzwoni cztery razy, mam go już serdecznie dość.

Po pracy idę na spacer.


Piątek

W pracy luz, za to jaki wieczór - na TVP Kultura świetny film - "Klatka dla ptaków" - i nie wiem tylko, czy większym zaskoczeniem jest sam film czy fakt, że oglądałem go w TVP 😱

sobota, 5 października 2024

Podsumowanie tygodnia 364

Poniedziałek 

Mała podwyżka w pracy.

19.34 - dzwoni telefon. Odbieram. To monter klimatyzacji, który pyta czy może przyjść za pół godziny. Akurat mam gościa, ale nie zamierzam przedłużać czasu do montażu, więc z radością go zapraszam. Facet nieco starszy ode mnie rzeczowo odpowiada na pytania, oraz sam proponuje miejsce gdzie najlepiej umieścić urządzenie. Doradza moc oraz klasę sprzętu. 

Wtorek 

Zimno, wietrznie, mokro. Czas na hulajnogę zakończony. No chyba że będzie jeszcze ciepło. Przez cały dzień chodzi za mną pieczony łosoś, placki ziemniaczane i surówką z marchwi, więc po pracy zabieram się do gotowania. 

Środa

Dostaję maila z firmy montującej klimatyzację. A tam wzór podania do spółdzielni o zgodę nas montaż urządzenia oraz specyfikacja techniczna produktu. 

Wieczorna przejażdżka autem. Sezon na podgrzewanie fotela uważam za otwarty.

Czwartek 

Z samego rana zanoszę podanie do spółdzielni, a potem szybciutko do pracy. Tam ciężki dzień, wracam bardzo zmęczony:

Piątek 

Miły dodatek finansowy do pensji, mniej więcej 80%, ale to nie wszystko - kolejny dodatek będzie za niecałe dwa tygodnie.

Po pracy odpoczywam w domu słuchając Chopina w wykonaniu Rafała Blechacza. Myślę, że sąsiedzi z piętra niżej także :P

sobota, 28 września 2024

Podsumowanie tygodnia 363

Poniedziałek 

W pracy pojawiam się pierwszy. Uruchamiam swoje okienko i sprzątam na biurku, ale myślami wciąż jestem podczas weekendowego odpoczynku - leśnych spacerów.

Mniej więcej w połowie dnia dział kadr informuje mnie, że dokumenty które zaniosłem w pewnej sprawie zostały odrzucone. Dlaczego? "Bo tak". W wolnej chwili idę do managera, któremu zgłaszam problem. A ponieważ on raczej nie odmawia mi pomocy, po jednym jego telefonie sprawę udaje mi się załatwić pozytywnie. 

Ku*wa, jak nie masz poparcia to guzik możesz załatwić - nawet w Departamencie w którym pracujesz. 

Wtorek 

Dostaję nowy rachunek z nadpłatą za wykorzystanie wody. Prawie 200 zł, z których teraz będą nas bieżąco rozliczać - o ile będę podawał im faktyczny odczyt z wodomierzy, bo gość który sprawdza liczniki chodzi w godzinach, w których jestem w robocie. 

Korzystając z pięknej pogody prawdopodobnie ostatni raz w tym roku idę na lody w moim małym miasteczku. Biorę dużą porcję. Chętnych mało, "ogródek" prawie pusty a lody przepyszne.

Środa

Kupuję nowy telefon, to znaczy zmieniam obecnego Reno Oppo 3 pro na wersję z numerem 12. Nowy sprzęt wiadomo - jest szybszy, sprawniejszy, poręczniejszy w użytkowaniu, ponadto używam sztucznej inteligencji w kilku aplikacjach, a także przy robieniu zdjęć. 

Czwartek 

W pracy podczas przerwy dzwonię do firmy zajmującej się montażem klimatyzacji. Wybieram taką, która ma dużą ilość pozytywnych opinii, poza tym kiedyś już tam dzwoniłem (w sierpniu) zapytać o cenę i odniosłem dobre wrażenie (a dzwoniłem do kilku miejsc).

Miły gość zadaje kilka pytań dotyczących moich oczekiwań co do klimatyzacji oraz miejsca gdzie miałby być zamontowany klimatyzator. Zostawiam mu swoje dane a on ma się niebawem odezwać w celu "wizji lokalnej" i omówienia szczegółów.

Po pracy piekę pierwsze w tym roku ciasto śliwkowe.



Piątek 

Lekki dzień w pracy i nawet całkiem miły. Po pracy jadę do dużego miasta w wiadomym celu - najpierw sauny, potem obiado-kolacja nad wodą. Ewidentnie widać koniec sezonu - nie ma już muzyki na żywo, a obsługi i klientów jest zdecydowanie mniej. Ale jakość jedzenia oraz klimat na wysokim poziomie. 

sobota, 21 września 2024

Podsumowanie tygodnia 362

Poniedziałek 

Lekki dzień, klienci nie doskwierają zbytnio, współpracowników nie słucham, manager gdzieś tam się kręci ale omija mnie na szczęście więc w miarę ok. Ale i tak po południu odpływam.

Wtorek 

Pierwszy raz. Zaspałem. Nie wiem czemu albo nie słyszałem budzika lub nie zadzwonił, co się nigdy do tej pory nie zdarzyło. Szok. Do otwarcia mojego okienka w Departamencie zostało mniej niż 40 minut a ja dopiero wstaję z łóżka. 

Nie lubię takiego tempa, nie mam czasu na odpowiednie zadbanie o siebie, wszystko muszę robić w popłochu, a część czynności w ogóle sobie odpuszczam. Ostatecznie zdążam do pracy, ale nie czuję się komfortowo.

Środa 

Większość dnia spędzam w dużym mieście. Jest piękna pogoda, na głównym placu miasta dużo ludzi - słysząc po ich rozmowach z różnych części świata. Mnóstwo z nich niespiesznie spaceruje, niektórzy oglądają zabytkowe elewacje kamienic a inni robią zdjęcia.

Czwartek 

Pięknej pogody ciąg dalszy. Czas w pracy szybko mija. Później znowu wyjazd do dużego miasta. Jak zwykle - sauny, pływanie, zakupy i cieszenie się z pogody. Ale wieczorem przychodzi niezapowiedziana burza z bardzo głośnymi grzmotami i piorunami oraz gwałtownym wiatrem. Widok z balkonu:

Piątek 

Poranki i wieczory zimne, dodatkowo mgliste. Trochę zbyt zimno na hulajnogę, więc do pracy jadę autem. Po południu odpoczywam w dużym mieście, częściowo korzystając z miejskich atrakcji kulturalnych a częściowo rozwiązując krzyżówki. 

Będąc w parku obserwuję wiewiórkę, która zbiera orzechy na zimę. Niestety jest dość daleko, stąd tak słaba jakość zdjęć.


Bardzo pracowita, można ją podglądać długie minuty 😃 

wtorek, 17 września 2024

Zwroty

Momentami już nie mogę, choć obiecuję sobie że się nie odezwę, że nie skomentuję, że zacisnę żeby i przemilczę, to zdarzają się takie chwile że uwalniam to, czego lepiej mikrofony nie powinny nagrać. A potem żałuję. Potem - to znaczy podczas kontroli. A te są bardzo często. 

Syndrom strachu - poranny briefing managera jednoznacznie określa, że my - szaraczki z Departamentu - mamy wciąż żyć w niepokoju, w lęku i wiedzy o tym, że zawsze ktoś obserwuje i uważnie czuwa nad tym, co i jak robimy. A że robimy źle - to oczywiste, choć manager regularnie o tym przypomina. 

Olać, nauczyć się wypuszczać głupie oskarżenia natychmiast jak tylko się one pojawiają, mniej się stresować i nie przejmować, bo nie ma czym, chociaż sygnały z każdej strony wskazują na co innego.

Za mało odpoczynku, zbyt mało relaksu,  wciąż będąc w domu myślę o pracy, będąc w pracy myślę o pracy, a podczas weekendów nie potrafię się zrelaksować na tyle, aby zostawić tę chorą część dnia daleko w tyle. 

Kilka dni temu spacerowałem w lesie, którym było kilka pięknych domków dla ptaków. Myślami staram się wracać do  tego fajnego miejsca.







A może wybrać się tam na jesieni? I znowu niespiesznie przejść i poczuć leśne powietrze oraz spróbować nabrać sił i dystansu?

sobota, 14 września 2024

Podsumowanie tygodnia 361

Poniedziałek 

W pracy w miarę spokojnie, a po niej idę na wczesno-wieczorny spacer. Wieczory już chłodne, ale wciąż w krótkich spodenkach da się wytrzymać tym bardziej że podczas spaceru robi się całkiem ciepło.

Wtorek

Relaks na basenie. To i tak zbyt mało by nabrać dystansu i odpocząć, ale lepsze to niż nic. W ubiegłym tygodniu odkryłem ładna ścieżkę w lesie całkiem niedaleko mnie.


Środa

Dostaję duży rachunek za zużycie wody. Dziwi mnie to, bo zwykle szacunkowe zużycie wynosiło 1-2 metry, a tym razem dopisali mi aż 15. Dzwonię więc do zakładu i wyjaśniam sprawę. W efekcie tego anulują mi wystawiony rachunek i sporządzają nowy - prawidłowy. Trochę w tym było mojej winy, gdyż ostatni odczyt pochodzi z grudnia - a więc dawno temu. Na podstawie szacunków miałbym bardzo dużą nadpłatę.

Czwartek 

Po południu do Departamentu dzwonią z centrali. Następnego dnia (w piątek) przyjeżdżają na kompleksową kontrolę. Wiadomo, że rodzi to panikę i chaos mimo tego, że raczej jest u nas wszystko ok.

Piątek

Kontrola. Mój kierownik chodzi jak na szpilkach, a w dodatku mam problem ze swoim klientem i muszę iść do niego aby to on podjął decyzję. Ten oczywiście denerwuje się że zawracam mu głowę, ale pomaga rozwiązać problem. Tymczasem kontrolerzy mają dużo zastrzeżeń - ale wg mnie niesłusznych i kompletnie nietrafionych. W dodatku dochodzi do wielu nieporozumień, jeśli osoba kontrolująca nie bardzo kojarzy przepisy i prawidłowości którymi kierują się takie departamenty jak mój. Ciąg dalszy nastąpi...

sobota, 7 września 2024

Podsumowanie tygodnia 360

Poniedziałek 

Nadal gorąco. Z rana przyjemnie, ale jak zacznie operować słońce to praktycznie natychmiast robi się sauna. Oczywiście włączam klimatyzację, ale problem jest to że każdy co pewien czas zmienia jej ustawienia. 

Możliwe że z tego powodu wieczorem czuję się jak połamany. Jak na zewnątrz jest ponad 30 stopni, to ustawienie wewnątrz na 22 to przesada.

Wtorek 

Do pracy jadę hulajnogą. Dojeżdżam do przejazdu dla rowerzystów i widzę że pani z Seata zatrzymuje się. Blondynka w w wojskowym mundurze po chwili otrzymuje uderzenie w tył od faceta, który nie zdołał wyhamować (najprawdopodobniej zagapił się). 

Środa 

Po pracy odpoczywam piekąc cukinię z sosem czosnkowym i żółtym serem. Fajne, ale aż tak aby powtórzy to w przyszłości.

Odbieram dwie zamówione książki.


Czwartek 

Jadę do innego wydziału. Rzadko się tam pojawiam, średnio raz na trzy lata - ale akurat dzisiaj dostałem polecenie aby załatwić tam jedna rzecz. Wydział ten jest z nami tylko lekko powiązany, a znajduje się jakieś 3-4 kilometry od naszego Departamentu. Nikogo tam nie znam.

Ochrona bardzo miła, nawet można z nimi pogadać i pośmiać się. Ale już babka siedząca w pokoju numer 166 u której to musiałem załatwić sprawę, to jakaś straszna pinda. To że pracuje jak za karę, że ma lekceważące nastawienie - jestem w stanie zrozumieć - pewnie ma niską pensję. Ale do tego jest bardzo nieuprzejma i co najgorsze - jawnie łamie prawo.

Ja myślałem że w naszym Departamencie to się cuda dzieją, ale tak to jest dopiero. Nikt się nie kryje przed klientami... Przeszło mi przez myśl żeby udać się do jej przełożonej, ale nie. Niech sobie jakoś tak sami radzą. Sprawę załatwiłem, ale baba zepsuła mi do najmniej pół dnia.

Piątek 

Dla odmiany - mam dwóch bardzo fajnych klientów. Kulturalni, mili i nie tylko - czemu pojawiają się tak rzadko? Po pracy pędzę na rower i odpoczywam nad wodą do późnych godzin wieczornych, kiedy to robi się już przyjemnie chłodno i na szczęście bez żadnych owadów :)