Poniedziałek
Normalny, nawet spokojny dzień w Departamencie. Mało pracy, leniwie.
Wtorek
Po pracy jadę nad zalew, żeby odpocząć i zrelaksować się przy zachodzie słońca.
Poniedziałek
Normalny, nawet spokojny dzień w Departamencie. Mało pracy, leniwie.
Wtorek
Po pracy jadę nad zalew, żeby odpocząć i zrelaksować się przy zachodzie słońca.
Poniedziałek
Po pracy jadę do dużego miasta, ale tylko na trzy godziny (koncert jazzowy). Wracając mam po drodze burzę, słońce oraz piękną tęczę - i to więcej niż jedną.
Wtorek
Jeszcze spokojny dzień. Bardzo zimny.
Środa
Masakra. Klienci dają do wiwatu, zaciskam zęby. Na domiar złego manager znowu stawia nierealne oczekiwania. Wzywa mnie trzy razy w ciągu jednego dnia...
Czwartek
Też fatalnie. Po południu jestem wymęczony strasznie. Idę na sauny z nadzieją na relaks. Sporo ludzi, ale raczej nikt ze znajomych.
Piątek
Potrzebuję weekendu i odpoczynku. Ponadto dopada mnie jakoś wirus, więc apteka i leki wchodzą do gry.
Poniedziałek
Kolejny zimny dzień. Wyciągam kurtkę zimową, którą uprałem i schowałem w szafie.
Wtorek
Szczegóły dzień. Do południa kilka SMS-ów z życzeniami. Wieczór spędzam w spa, które funduję sobie w ramach relaksu i dbania o siebie 😎
Środa
Doglądam kwiatów koleżanki. Okazuje się, że cytryna próbuje ożyć! Podlewam ją delikatnie, żeby nie przesadzić.
Czwartek
W pracy spokój. Po pracy drzemka, która powoduje że w nocy nie mogę spać. Wciąż zimno. Spółdzielnia znowu uruchomiła grzanie - więc zanim zakręcam kaloryfery mam dość gorąco w mieszkaniu.
Piątek
Kiedy przyjdzie lato?! Mam tego dość, wykupuję wyjazd na Santorini. Za kilkanaście dni będę wygrzewał się w tamtejszych gorących i słonecznych klimatach.
Spędzam poza domem, dzieląc tych kilka dni na: wędrówki po Świętokrzyskim Parku Narodowym, spływ kajakiem po Czarnej Nidzie oraz relaks w Basenach Tropikalnych w kieleckim kompleksie Binkowski.
W Parku dość dużo ludzi, ale wybieram szlaki mniej uszęszczane przez innych, co daje mnóstwo frajdy, możliwości posłuchania śpiewu ptaków i błogiego spokoju.