środa, 30 grudnia 2020

Do siego...

Ostatni wpis w tym roku - życzę Wam moi Czytelnicy, aby nadchodzący Nowy Rok był lepszy niż ten kończący się, aby Wasze plany nie były niczym zakłócone, aby zdrowie dopisywało, aby był czas na to, by przeżyć ten czas w taki sposób jaki sobie tylko wymarzycie. Mnie nie zawsze się to udawało, choć myślę o tym i tak więcej niż wcześniej. 

To był trudny rok, oczywiście ze względu na wirusa oraz obowiązkową izolację. Mam nadzieję, że ten rok zakończy ten dramat oraz że uda mi się zaszczepić, choć sądząc po tym jak niewielu ludzi w PL ma na to ochotę to sam już nie wiem czy uda się powstrzymać pandemię czy nie. Gdy rozmawiam z kursantami n/t szczepień to nikt jeszcze mi nie zadeklarował że ma zamiar - wszyscy są na "nie". Tak jak mój szef oraz większość instruktorów - tylko ja i jeden z moich kolegów wyraża chęć przyjęcia szczepionki. 

Mam wrażenie, że jeszcze kilka lat temu siła tzw. fake-newsów nie była aż tak wielka jak dziś, ciekawe skąd się to bierze - może z powodu braku zaufania do władzy? Mniejsza o to. Mimo trudnego roku wiele udało mi się zrealizować - grunt to iść cały czas do przodu i dążyć do spełnienia swoich celów - czego i Wam serdecznie życzę.

Spotkajmy się tu wszyscy za rok!



niedziela, 27 grudnia 2020

Święta, święta i...

Święta się skończyły, mnóstwo prezentów zostało - co ciekawe wszystkie bardzo trafione i potrzebne. Sam gromadziłem je już od końca października, by w połowie grudnia mieć już wszystko co potrzebowałem aby obdarować bliższych i dalszych znajomych. Jedyne, czego nie udało mi się zrobić to kartki - nie zdążyłem ich samodzielnie wyszyć, a zupełnie nie miałem kiedy chodzić po sklepach i wybierać gotowców (o poczcie nie wspominając - tu albo wlazłem w godzinach seniorów, albo były takie kolejki, że odechciewało się czekania).

Tymczasem moja Toyota sprawnie szybko i komfortowo dowozi mnie na kolejne wycieczki, które organizuję sobie w weekendy. Po każdej podróży w aplikacji mogę sprawdzić podstawowe parametry jazdy i jak do tej pory zawsze program karci mnie za zbyt mocne wciskanie gazu "spróbuj łagodniej przyspieszać" - ale nie da się - Yaris ma taki zryw, że nie potrafię się powstrzymać od wystartowania spod świateł z jakby torpedowym przyspieszeniem. Swoim starym autem nigdy w życiu nie ruszałem w takim tempie (z jego mocą było to niemożliwe) - może dlatego teraz daje mi to taką frajdę? W ciągu chwili na liczniku pojawia się 50 km/h, a gdy się zagapię to mam ponad 80. W dodatku w aucie jest tak cicho, że częściej muszę kontrolować prędkościomierz bo już kilka razy zdarzyło mi się znacznie przekraczać prędkość dopuszczalną w obszarze zabudowanym. Głupio byłoby, gdyby instruktor nauki jazdy dostał mandat!

Jeśli chodzi o spalanie paliwa to waha się ono od 3.3 do 4.2l/100 km (w zależności od pokonanego odcinka jazdy, nie liczę tych ekstremalnych i krótkich - gdzie jazda na prądzie odbywa się przez 80% czasu bo wtedy spalanie jest znikome), a średnie kształtuje się na poziomie 3.9 i wciąż spada - mimo chłodnych dni.

Trzy tryby jazdy zmieniają niektóre elementy: ECO m.in. faworyzuje wykorzystanie prądu oraz pomaga utrzymać tryb EV nawet podczas przyspieszania, dźwignia gazu działa jakby "ciężej" powodując że autem łatwiej jechać wolniej, a klimatyzacja działa w trybie bardziej energooszczędnym. Tryb NORMAL zrywniej reaguje na gaz, silnik spalinowy wyłącza się nieco rzadziej, a klimatyzacja pracuje standardowo. Tryb PWR oddaje kierowcy maksymalne osiągi i natychmiastową reakcję na gaz. W tym ostatnim trybie jeszcze nie prowadziłem auta.

W zimne dni jest jeszcze jedna rzecz którą polubiłem - niesamowicie szybko silnik osiąga temperaturę roboczą, a wewnątrz robi się ciepło. Oczywiście jazda bezemisyjna obniża temperaturę silnika, ale wystarczy kilka sekund i odzyskuje on optymalne wartości. Lubię także podgrzewaną kierownicę i fotele :)

Przejechałem nieco ponad 1000 km i wciąż mi mało, jak tylko uda mi się zaszczepić (liczę na to że mnóstwo ludzi zrezygnuje i nie będę czekał do połowy roku) wyjeżdżam gdzieś daleko daleko na super fajną wycieczkę :)

sobota, 26 grudnia 2020

Podsumowanie tygodnia 167

Poniedziałek

Pracuję z panią wg specjalnego programu szkolenia (pisałem o tym tu). Niestety efekty raczej słabe, no może odrobinę idziemy do przodu, ale dla mnie nie jest to coś co satysfakcjonowałoby. Jednak kursantka wyraża chęć dalszego szkolenia - więc dlaczego miałbym jej tego zabraniać?

Wtorek

Przed świętami coraz bardziej wykruszają się grafiki, ponieważ kursanci odwołują jazdy. Mój szef prawie staje na głowie, abym nie miał dziur i przerw i udaje mu się - pracuję jak zwykle (czyli długo). Ale później robię maślane ciasteczka kruche.



Środa

Zbliżamy się do przejścia dla pieszych na ruchliwej drodze. Z prawej strony podchodzi młoda dziewczyna ze słuchawkami na uszach i smartfonem przed oczami. Widząc to wydaję polecenie aby kursant zatrzymał się przed przejściem, bo może być niebezpiecznie. My już stoimy, ale dziewczyna nie odrywając wzroku od telefonu zatrzymała się na samej krawędzi jezdni. Ktoś z tyłu "zatrąbił", a dziewczyna spojrzała na nas i głośno rzuciła: "spier*alaj!", po czym weszła na przejście. Ale miło, dzień przed wigilią - super!

Czwartek

Cztery godziny - od 7.00 do 11.00 na szczęście mijają szybko. 

Piątek

Pierwszy raz robię uszka - z grzybami, smażoną cebulką i odrobiną marchewki. Duże mi wyszły, chyba zbyt duże - ale grunt że smaczne - do barszczu idealne :)


czwartek, 24 grudnia 2020

Wesołych Świąt!

Trochę śniegu w te święta, dobrego humoru oraz zdrowia i szczęścia w całym Nowym Roku!

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Yaris - pierwsze wrażenia

Właśnie wyjeździłem pierwszy bak paliwa, robiąc około 700 km - oto moje pierwsze spostrzeżenia.

Jak wygląda auto - każdy widzi. Nie widać natomiast tego, jak solidnie jest wykonany i jakie ma się wrażenie - począwszy od chwycenia klamki po wciśnięcie gazu i natychmiastową reakcję. Yaris wydaje się być autem o co najmniej klasę wyżej niż jest. To odczucie towarzyszy mi od początku przygody z nim i z każdym dniem poczucie to umacnia się bardziej. Bezkluczykowy dostęp jest niesamowity - nie miałem pojęcia że mój Yaris będzie miał coś takiego! Wystarczy mieć kluczyk w pobliżu i dotknąć wewnętrznej strony klamki (lub przycisku w pokrywie bagażnika) i pojazd automatycznie się otwiera (a ponieważ to hybryda to wstępnie pompowane jest ciśnienie do układu hamulcowego). Aby zamknąć wystarczy dotknąć specjalnego miejsca w klamce i gotowe! Super! W ciasnych miejscach warto ustawić automatycznie składanie lusterek :)

Z przodu miejsca jest pod dostatkiem, kierownica ma duży zakres regulacji i nadzwyczaj dobrze leży w dłoniach, a w nocy widać subtelne błękitne podświetlenie klamek, schowka oraz przestrzeni na nogi. Z tyłu rzucają się w oczy drzwi, które mają mały kąt otwarcia - ale przecież mnie to w ogóle nie przeszkadza :) Jedynie skąpe podświetlenie tylnej części może dawać się we znaki. Bagażnik w sam raz dla dwóch osób - w końcu nie ma tam butli na gaz (jak w moim poprzednim aucie) czy koła zapasowego - to zostało schowane w dodatkowej przestrzeni pod bagażnikiem. 

Auto jest szybkie, zwinne i prowadzi się jakby było przyklejone do drogi. Wydaje się, że nie istnieje coś co wytrąciłoby je z równowagi - ale o tych sprawach napiszę nieco później. Średnie spalanie to 4.2, średnia prędkość to 44 km/h a średni czas wykorzystania EV to 57 %.

sobota, 19 grudnia 2020

Podsumowanie tygodnia 166

Poniedziałek

Ze swojego auta przesiadam się do firmowego - to ten sam rocznik - a wrażenia tak bardzo różne. Służbowy jest beznadziejnie słaby, nie dziwię się że na ulicach miast nie widzę nowych Swiftów poza tymi które używane są do celów służbowych. On prowadzi się tak, jakby każde koło jechało w innym kierunku!

Wtorek

Na 7.00 przychodzi trans-kursant (pisałem o nim tu). Wybłagał u szefa, by wpisał go do mnie na jazdę, więc szef kogoś wykreślił i wpisał trans-kursanta. Od razu poprosił o przeprowadzenie egzaminu, więc pojechaliśmy na plac i rozpoczęliśmy. Ogólnie - zdał ten egzamin mają tylko dwa drobne błędy. Wydaje mi się że w końcu pokazał że potrafi wyciągać wnioski, oraz że - jeśli tylko zechce - to jeździ normalnie. W każdym razie - zdał wewnętrzny, więc teraz może zapisać się na egzaminy w WORD-zie.

Środa

Od zaprzyjaźnionej pani z WORD-u dostaję mały upominek świąteczny - kalendarz do zapisywania kursantów. W sumie to co roku od niej coś dostaję, a sam czasem przynoszę jej własnoręcznie upieczone ciasteczka, lub coś innego.

Czwartek

Na jazdę przychodzi K. Dziś ma egzamin praktyczny, wzięła dodatkowe lekcje - aż 2. Nie umie nawet włączyć świateł, nie mówiąc o przejechaniu łuku - więc zero szans na wyjechanie na miasto. Ale może to lepiej? Po co straszyć innych ludzi? Najfajniej było, gdy stanęliśmy przed warunkową strzałką w prawo. K mówi do mnie tak:

- to egzaminator mi powie czy mogę jechać? Hahaha, myślałem że pęknę ze śmiechu - ale oczywiście powstrzymywałem się maksymalnie!

Piątek

Jeszcze kilka godzin pracy i weekend, podczas którego zabieram moją hybrydę i jadę przed siebie :)

Trans-kursant zdał egzamin praktyczny. Za pierwszym podejściem. 

środa, 16 grudnia 2020

Ostatnia deska

Jakiś czas temu jedna z kursantek po zakończonym kursie zadeklarowała że chce uczyć się dalej, ale przy mojej skromnej osobie. Jej dotychczasowy instruktor ostrzegł mnie o czekających trudnościach, a nawet niebezpieczeństwach - no ale to normalne, skoro ktoś po całym kursie chce brać kolejny.

Po czterech godzinach daję jej nadzieję na to, że coś z tego jednak będzie. Kolejne cztery to kompletna porażka. Następne cztery są średnie z tendencją do "już nic więcej nie potrafi zrobić" - w związku z tym chwytam się ostatniej deski ratunku i dla niej i wracam na początek kursu. Wszystko będziemy robić od nowa z tym, że nie popuszczę jej żadnego tematu ani odrobinę. Zasady ruchu drogowego będzie musiała umieć śpiewająco, a jeśli jakiegoś tematu nie zrealizuje zatrzymamy się w tym miejscu do momentu aż będzie zrealizowany w 100%. W dodatku czarno na białym wszystko zostanie dokładnie napisane, a notatki zabierze do domu i będzie musiała się nauczyć tego co tam wpiszę.

Nie widzę innego sposobu, choć będzie to kosztowny i długotrwały proces, no ale co z tego?

niedziela, 13 grudnia 2020

Witaj piękna :)

Cały proces zakupu auta przebiegał w miłej i rzeczowej atmosferze, bez niedomówień i sytuacji niejasnych. Kontakt z panią z Toyoty był wzorowy - zarówno telefoniczny jak i mailowy. Tak jak pisałem kilka tygodni temu, w dniu w którym jechałem do niej na jazdę próbną celowo została w pracy dłużej - bo inaczej nie zdążyłbym przyjechać w godzinach jej pracy.

Odbiór auta był w piątek o godzinie 9.00. Gdy dotarłem na miejsce kilka minut przed czasem, pani już czekała. Główne miejsce w salonie zajęła moja nowa przepiękna Toyota Yaris :)


Auto było przygotowane - miało założone zimowe koła (letnie zapakowano do wnętrza pojazdu) a pani miała już gotowe wszystkie dokumenty do podpisu oraz faktury, które - jak się umówiliśmy - opłacałem w salonie podczas odbioru (opony zimowe oraz pakiet ubezpieczeń). Po dopełnieniu formalności przyszedł czas na prezentację najważniejszych elementów pojazdu.



Od razu połączyliśmy mój telefon z systemem pojazdu, co nie tylko pozwala na rozmowę telefoniczną bez odrywania rąk od kierownicy ale także mnóstwo innych funkcji - na przykład nie wychodząc z domu mogę sprawdzić gdzie obecnie znajduje się moja Toyota, ile ma paliwa w baku, mogę sprawdzić wszystkie przejechane odcinki wraz ze szczegółową analizą stylu jazdy/zużycia paliwa/użycia EV oraz wiele innych -  nie wiedziałem że takie coś będzie tu możliwe! 


Następnie auto zostało wyprowadzone na zewnątrz salonu gdzie oficjalnie przekazano mi klucze oraz życzono szerokiej drogi - auto zostało odebrane. Pierwszą rzeczą było zatankowanie, więc podjechałem na stację - ledwo weszło 30 litrów, więc w zbiorniku było równe 6 litrów paliwa - to bardzo dużo, ponieważ do tej pory spotkałem się z tym że w baku był około litr lub mniej. Kupiłem od razu płyn do spryskiwaczy ale okazało się, że zbiornik wypełniony był pod korek - kolejne pozytywne zaskoczenie!

Pierwsze kilometry to przede wszystkim cisza i doskonałe prowadzenie. Mnogość ustawień wszystkiego w aucie (do tej pory nie wiem sporo rzeczy), precyzyjność układu kierowniczego oraz dynamika to tylko niektóre cechy, które rzuciły mi się w oczy. Pojazd jest niesamowicie komfortowy, a prowadzenie jego fantastycznie idealne!

Elementem który nieco zmącił zachwyt autem było zapalenie się kontrolki od ciśnienia w oponach - mniej więcej po trzydziestu minutach od wyjazdu z salonu. Od razu skojarzyłem, że to ze względu na zmianę kół z letnich na zimowe. Po telefonie do salonu miałem dopompować powietrza i obserwować, a gdyby to nie pomogło to ponownie skontaktować z nimi. Niestety kontrolka wciąż się świeci - pomimo prawidłowego ciśnienia - więc czeka mnie wizyta w serwisie - który ewidentnie coś źle zrobił przekładając koła. Nie ma to wpływu na użytkowanie pojazdu, ale w jakiś sposób rzutuje na całość oceny tego salonu.

O kolejnych wrażeniach niebawem, podczas odbioru zostało zrobionych 172 zdjęć, które jeszcze wykorzystam :)

sobota, 12 grudnia 2020

Podsumowanie tygodnia 165

Poniedziałek

Z samego rana nie przychodzi kursantka, więc niecałe dwie godziny spędzam w domu. Tak właściwie to każda nieobecność powinna być wykupiona dodatkowymi godzinami. Jeśli kogoś nie było np na sześciu jazdach, powinien wykupić tyle właśnie godzin dodatkowych.

Wtorek

Wieje tak samo mocno jak w poniedziałek. Nie wyjeżdżam poza miasto, ponieważ tak silny wiatr z łatwością mógłby zrzucić eLkę z dachu.

Środa

Zaplanowany dużo wcześniej wyjazd do dużego miasta z kursantką, która świetnie sobie radzi. Jest miła i szybko się uczy :)

Czwartek

Kursantka z poniedziałku w ramach przeprosin przynosi krówki (cytrynowe bleeee) oraz "perfumy" - no name. Zapach jest bardzo słaby (brzydki) - mniej więcej taki jak woda toaletowa "Bond".

Piątek

Dziś mam tylko wykład, ponieważ umówiłem się w salonie Toyoty na odbiór autka :) Teraz samochód jest już u mnie i jednym zdaniem - jeździ wspaniale - jest cichy, dynamiczny i przepiękny! Jak ochłonę to napiszę więcej :)

Przystanek w drodze do domu

czwartek, 10 grudnia 2020

Trans - koniec

Transpłciowy kursant miał dziś ostatnie dwie godziny jazdy. Ostatnio nie przyszedł na jazdę (bo zapomniał), a dziś miał ze mną egzamin wewnętrzny.

Na placu manewrowym wszystko zrobił bezbłędnie i sprawnie. Umiał to, już od pewnego czasu "łuk" wychodził mu bardzo dobrze, także światła i płyny eksploatacyjne nauczył się znakomicie. Na miasto wyjeżdża bez włączony świateł, choć niebo bardzo zachmurzone i jeszcze kilka minut temu padał śnieg, no ale w tej chwili nie pada - więc nie ma problemu.

Pierwsze dwadzieścia minut bez najmniejszego potknięcia, mimo tego że na ulicach ślisko (pierwszy poważny śnieg) i dość duży ruch. Robimy parkowanie prostopadłe - akurat na "moim" osiedlu. Proszę go, aby po zaparkowaniu poinformował kiedy skończy. On informuje jeszcze wtedy, gdy nie wyłączył kierunkowskazu - czyli błąd. Zadanie parkowanie będzie musiało być powtórzone. 

Podczas jazdy widzę krople deszcze/śniegu, które spadają na szybę - a przypomnę że jedziemy na światłach do jazdy dziennej. Zastanawiam się, czy są to opady z drzew czy coś po prostu pada. Nie chcę niesłusznie oblać go, więc postanawiam obserwować i czekać dalej.

Dojeżdżamy do przejścia dla pieszych, do którego z lewej strony zbliża się starsza kobieta. Widzę że kursant ją obserwuje, ale nie podejmuje żadnego działania. Szykuję się więc do reakcji i przejęcia kontroli nad autem, ale w ostatnim momencie kursant gwałtownie wyhamowuje. Na szczęście pojazdy z tyłu były nieco dalej on nas. 

Po chwili wjeżdżamy na największe skrzyżowanie w mieście, gdzie wydaję mu polecenie skrętu w lewo. Kursant ustawia się właściwie na lewym pasie (w dodatku ma tam sygnalizację bezkolizyjną - więc to tak naprawdę prościzna) ale - jak zwykle - wyłączył kierunkowskaz podczas oczekiwania na zielone. Stoimy pierwsi. Gdy włącza się sygnalizator zezwalający na skręt w lewo kursant pyta mnie gdzie jedziemy a jednocześnie rusza prosto. Ja oczywiście nie odzywam się w takim momencie, a on postanawia przejechać przez skrzyżowanie na wprost. W ułamku sekundy oceniam sytuację i chwytając za kierownicę unikam kolizji z pojazdami na sąsiednim pasie, na który kursant próbował właśnie wjechać.

Tuż za skrzyżowaniem zatrzymuję pojazd w pierwszym możliwym miejscu, włączam światła awaryjne i informuję go o negatywnym. Teraz, jeśli będzie chciał podejść do egzaminu czeka go kilka dodatkowych godzin, lub chociaż powtórzenie egzaminu - ale to nie u mnie ponieważ cały grudzień już zajęty.

Tymczasem jutro odbieram swoje wymarzone autko :)

Źródło: toyotanews.eu.pl

niedziela, 6 grudnia 2020

Auto zastępcze

Minęło dwa tygodnie, odkąd sprzedałem swojego Swifta - i bardzo się z tego powodu cieszę - wręcz niesamowicie. 

Aby nie pozostać zupełnie bez auta pożyczyłem od mamy, która obecnie jakoś musi sobie poradzić bez czterech kółek. Oczywiście cudARTeńka zaproponowała swoje autko, a kilka dni temu nawet zadzwonił do mnie szef, który - gdy się dowiedział że sprzedałem swój samochód - zapytał czy nie potrzebuję czegoś do jeżdżenia, bo mógłby coś mi załatwić na kilka/kilkanaście dni. Podziękowałem, bo korzystam z auta mamy.

Pożyczone auto jest z 1998 roku, więc stareńkie już bardzo. Wszystko w nim trzeszczy, puka i stuka, czasem trochę trudniej odpala silnik, ale gdy już to zrobi to oznajmia to głośnym buczeniem - także wtedy gdy się już rozgrzeje. Cały czas mam wrażenie, że za chwilę się rozpadnie, albo że właśnie odpada jakieś koło lub inny ważny element. Opelek (Corsa) jest w miarę dynamiczny i w ten zimowy czas bardzo szybko podaje ciepłe powietrze rozgrzewając kabinę. Na nierównościach strasznie go nosi w każdą stronę, to też tylko na równym asfalcie pozwalam sobie jechać maksymalnie 80 km/h - a wszędzie indziej zdecydowanie wolniej.

Jednak chyba najsłabszym elementem są hamulce. To znaczy działają, ale jestem przyzwyczajony do nowszej technologii i już kilka razy nieźle się zdziwiłem jak Opelek hamuje (a właściwie jak nie hamuje :D). Szczególnie gdy się przesiadam z auta firmowego do tymczasowego jest kolosalna różnica. Za to ma szyberdach - co jest bardzo miłe (zwłaszcza w lecie, choć w zimie też można oglądać gwiazdy przez szklane okno). 

Ale tuż za rogiem czeka na mnie Yaris więc dam radę :) Dzwoniłem do salonu Toyoty, pani potwierdziła że auto jest w Polsce, ale czekamy na dokumenty które pewnie pojawią się w przyszłym tygodniu - czyli sam sobie zrobię prezent po choinkę? :)

Źródło: toyotanews.eu.pl

sobota, 5 grudnia 2020

Podsumowanie tygodnia 164

Poniedziałek

Wracam z trasy, przed dojazdem do miasteczka na desce rozdzielczej pojawiają się komunikaty (na zdjęciu akurat ten):

Wyłączył się tempomat, radar zderzeniowy oraz system ESP. Kursant zdezorientowany, ale każę jechać mu dalej - przecież nic nie zrobię - może gdy się zatrzymamy w bezpiecznym miejscu ewentualnie spróbuję wyłączyć i ponownie uruchomić silnik. Albo gdy dojadę do firmy to może odłączę klemy na chwilę - choć z drugiej strony co mam grzebać w nowym aucie? Przecież on nie ma jeszcze 10 000 km!

Po dojechaniu do miasta wyłączam silnik, ale po włączeniu dalej to samo. Po około piętnastu minutach komunikat sam zniknął.

Wtorek

Mam pierwszą jazdę z dziewczyną. Jest dość dobrze zorientowana o co chodzi w jeździe, dwie godziny mijają bardzo sprawnie - mimo że jeździliśmy po mieście nie jestem zmęczony.

Środa

W "spadku" dostaję starszą panią na doszkalanie. Z kolegą - z którym zrobiła 30 godzin - nie chce już jeździć. Nie wiem ile w tym prawdy, ale to co jej tłumaczę jest dla niej pierwszyzną. 

Czwartek

O 7.00 czekam na kursanta, ale nie przychodzi. Gdy dzwonię to okazuje się że odwołał jazdy gdy był na ostatnim szkoleniu u kolegi, ale ten "zapomniał" mi przekazać.

Piątek

Bardzo miły dzień, fajni kursanci i nawet brak słońca nie przeszkadza :)

czwartek, 3 grudnia 2020

Swift po 10 000 km

W nieco ponad dwa miesiące zrobiliśmy 10 000 kilometrów. Przez ten czas auto pracuje najczęściej od 7.00 do 21.00 - choć oczywiście nie zawsze - czasem jest to godzinę lub dwie krócej, co daje prawie tysiąc godzin. Czy jeszcze ktoś ma wątpliwości czy kupić sobie auto po nauce jazdy? ;-)

Auto tuż przed odbiorem z salonu

Zużycie paliwa przez ten czas systematycznie malało - z poziomu średniego 6.1 litra na 100km do obecnych 5.4 i wydaje się że wartość ta pozostanie na dłużej ponieważ nie zmienia się ani wtedy gdy więcej jeździmy w trasę (niższe spalanie) ani gdy więcej jeździmy po mieście (większe spalanie). Oczywiście w lecie może się bardziej wahać - ponieważ auto będzie szybciej się nagrzewać ale jednocześnie będziemy używać klimatyzacji.

Układ hybrydowy jest niezbyt zaawansowany, ale już o tym pisałem wcześniej. Przez ten czas silnik spalinowy wyłączony był przez 31 godzin, 48 minut i 52 sekundy, a udało się zaoszczędzić ponad 14 litrów paliwa (zdjęcia poniżej).


Wg mnie to bardzo dobry wynik, zauważając oczywiście na niezaawansowanie układu hybrydowego. Z rana - gdy temperatura oscyluje w granicach zera silnik pracuje cały czas i jedyne co jest możliwe to doładowanie baterii, ponieważ nie jest ona w stanie zasilić cokolwiek (ani dodać momentu obrotowego podczas przyspieszania). Dopiero po około dwóch godzinach jazdy wszystko wraca do normy (w cieplejsze dni dzieje się to szybciej). 

Na tym dystansie mogę docenić wygodne i sprężyste fotele, które nie powodują zmęczenia (w porównaniu do Suzuki Baleno - poprzedniego auta w pracy). Niestety już zauważyłem że dość mocno rozciągnęła się linka od hamulca postojowego. Skutkuje to koniecznością maksymalnego jego zaciągania nawet na mniejszych wzniesieniach, a także dyskomfortem - szczególnie dla słabszych fizycznie kursantów.

Zauważyłem trochę niedbale zamontowane szyby w tylnych drzwiach, które to podczas nawet delikatnego przecierania wyraźnie odchodzą od uszczelek. Stąd też pewnie słabe odizolowanie od dźwięków zewnętrznych. Ale większy niepokój wzbudziły kontrolki które zaświeciły się w czasie jazdy (w podsumowaniu tygodnia napiszę o tym więcej). 

poniedziałek, 30 listopada 2020

Tuż tuż...

Moja nowa Toyota jest od niedzieli w Polsce - w centrum logistycznym w Mszczonowie (wiem to z aplikacji za pomocą której śledzę moje zamówienie), na razie nikt do mnie się nie kontaktował więc zapewne oczekujemy na dokumenty auta. Kolejny krok to zapłata części (w moim przypadku całości) należności, wtedy dealer wyśle mi dokumenty do rejestracji oraz ubezpieczenia auta. No a potem tylko umówić się na konkretny dzień na odbiór i już! Przyznam, że z niedzieli na poniedziałek nie mogłem spać z wrażenia...

Tak sądzę, że jutro lub pojutrze zadzwoni pani z Toyoty i będziemy działać! :))

niedziela, 29 listopada 2020

Twarogowe kulki w czekoladzie

Mój najnowszy pomysł na szybki i smaczny deser to twarogowe kulki w czekoladzie. Możliwości i kombinacji składników jest mnóstwo, ja dziś zrobiłem z: sera twarogowego chudego (275 g), łyżki roztopionego masła, łyżki miodu oraz małej garści wiórków kokosowych. Do tego roztopiona mleczna czekolada - i to wszystko.

Najpierw mieszam i ugniatam składniki w miseczce widelcem, aby rozgnieść grudki sera tak, by był aksamitnie gładki. Masę można od razu próbować - powinna być mniej słodka niż zwykle lubimy, ponieważ czekolada doda jej słodyczy.

Po przygotowaniu masy, ręką robię małe kulki, które następnie wkładam do zamrażarki na około pół godziny. 

Po przygotowaniu czekolady każdą kulkę zanurzam dokładnie (na zdjęciu poniżej jeszcze przed roztopieniem) i odkładam do zastygnięcia. 

Kulki najbardziej smakują lekko schłodzone, dlatego trzymam je w lodówce. Są idealne - delikatne, lekko kokosowe, niezbyt słodkie - wspaniałe!

Następnym razem zrobię bez wiórek za ro z cukrem waniliowym :)

sobota, 28 listopada 2020

Podsumowanie tygodnia 163

Poniedziałek

Zaczynam pierwszą jazdę z dziewczyną. Szybko się z nią dogaduję, dwie godziny mija błyskawicznie i aż żal kończyć. Ostatnio podczas szkolenia nie mam bardzo problematycznych kursantów, a może mój próg został przesunięty?

Wtorek

Przeprowadzam egzamin wewnętrzny. Nic szczególnego - osoba wyjechała poza linię ograniczającą pas ruchu (na placu), więc szybko się zakończył. 

Środa

Wyjazd do dużego miasta. Nie ukrywam, że pozbawiony auta muszę załatwić swoją sprawę - dosłownie trzy minuty, które zabieram kursantowi. Ale osoba jest bez problematyczna, więc wszystko udaje się znakomicie.

Czwartek

Pierwszy dzień porządnego skrobania szyb, ponieważ cały samochód był pokryty szronem.

Piątek

Z samego rana wyjeżdżam za miasto. Tuż za zakrętem widzę stojącą na żółtym sygnale błyskowym koparko-ładowarkę, więc omijamy ją, ale okazuje się że tuż przed nią jest sygnalizacja świetlna nadająca kolor czerwony (obok niej kręci się jakiś facet)! Wciskam hamulec najmocniej jak potrafię i po chwili stajemy. Sygnał świetlny zgasł, a facet macha ręką aby jechać. Otwieram więc okno i pytam co się dzieje, a facet odpowiada że dopiero podłącza tymczasową sygnalizację i sprawdza tylko czy działa...

czwartek, 26 listopada 2020

Wyrachowany trans

Transpłciowy kursant uparty i dziwny w obyciu. Na jednej z ostatnich jazd wszystko próbował zrobić po swojemu, mimo że naprawdę dużo czasu poświęciłem na dokładnie omówienie co i jak ma zrobić, czego oczekuję i jakie możliwości powinien wykorzystać. W ogóle nie wziął tego do siebie.

Np. podczas omijania zaparkowanych przy krawędzi pojazdów przejeżdża tak blisko nich, że albo muszę gwałtownie hamować albo szybko chwytać kierownicę aby skorygować tor jazdy, ponieważ inaczej wbilibyśmy się w zaparkowane auta lub w te jadące z przeciwka. A powinien po prostu poczekać aż pojazd z przeciwka przejedzie i wtedy spokojnie rozpocząć manewr omijania. On uważa, że "miejsca jest wystarczająco". Tłumaczę więc, ale po kilku minutach gdy znowu daję mu podobne miejsce i zadanie on znowu pcha się na auta.

Nic jednak nie zmąci mojego dobrego nastroju, stajemy więc w bezpiecznym miejscu, a ja wzbogacam wypowiedź o szkice i rysunki tak, aby zrozumiał o co chodzi. I tak w kółko co kilka/kilkanaście minut.

Inny przykład - mówiłem już mu wiele razy jak należy wykonać manewr zawracania (ba, miał to wszystko na wykładach), ale gdy wydaję mu takie polecenie on znów robi to inaczej - wg swojego "widzimisię". Albo jest tak głupi że nie rozumie moich prostych poleceń, albo tak przebiegły i wyrachowany w tym co robi. I tak sobie myślę, że chyba to drugie. 

Zauważyłem, że po każdym takim chwilowym postoju jego zachowanie jest wyjątkowo demonstracyjne. Ruszanie ospałe i wręcz flegmatyczne, zmiana pasa ruchu bez eliminowania martwego pola, parkowanie na styk do innego auta - mam wrażenie że on testuje moją cierpliwość, ponieważ w normalnych sytuacjach robi te rzeczy całkiem poprawnie. A może jest oburzony tym że tyle mu tłumaczę? 

Nie pamiętam czy pisałem o tym, ale kilka jazd temu zwróciłem mu uwagę by nie trzymał dłoni na lewarku skrzyni biegów. Opowiedział że jeździ tak jak jego koledzy. Pomyślałem wtedy o nim same najgorsze rzeczy, ale gdy skończył jazdę delikatnie zaznaczyłem że ważne aby wybrał czy będzie słuchał kolegów czy instruktora. Nie odpowiedział na mój komentarz. W ogóle mało mówi, co mnie w tym wszystkim najbardziej cieszy, ponieważ nie chcę mieć z nim żadnych wspólnych tematów do rozmów. Zarozumiałość i specyficzny sposób bycia to jego problem, nie mój - ja tylko robię swoje. 

Do końca jazd pozostało mu pięć godzin, możliwe scenariusze to:

  1. na egzaminie obleje
  2. na egzaminie celowo pojedzie lepiej niż u mnie
  3. na egzaminie będzie miał szczęście i zda
Myślę że najbardziej prawdopodobna opcja nr 2.

sobota, 21 listopada 2020

Podsumowanie tygodnia 162

Poniedziałek

Transpłciowy kursant olewa mnie, co nie pozostaje bez echa. Jest uparty i ma swoje dziwne pomysły, za to nie patrzy na znaki i nie uczy się przepisów. Chciałem mu pomóc, ale nic na siłę.

Wtorek

Z samego rana pierwsza jazda. Kursant wszystko wykonuje siłowo i nerwowo, po chwili postanawiam zabrać go najpierw na plac, ponieważ ruch drogowy to zbyt duże wyzwanie.

Środa

Jak zwykle SMS od Hebiusa z przypomnieniem o podlaniu fikusa. A poza tym trochę bolącej głowy od samego rana, może z powodu niezbyt fajnego auta na którym musiałem pracować od 7.00 do 9.00? Tymczasem wieczorem nad miastem piękny zachód słońca.


Czwartek

Dzwoni handlarz samochodowy który chce kupić auto (numer ma od kolegi). Co prawda dla mnie najwygodniej byłoby gdyby zadzwonił tak za 2 tygodnie (wtedy miałem dać ogłoszenie o sprzedaży), ale godzę się i po południu garaż jest już pusty. Auto sprzedane, jeździłem nim osiem lat, kojarzy mi się głównie z fajnymi wycieczkami i latem.

Piątek

Bardzo szybki dzień, fajni kursanci i miła praca :) Przy okazji wyrejestrowałem auto w urzędzie - od ręki i bez żadnych kolejek.

sobota, 14 listopada 2020

Podsumowanie tygodnia 161

Poniedziałek

Zaczynam kolejny tydzień pracy - tylko czy nie będzie on niczym przerwany? Czy nie pozamykają firm takich jak moja? Trochę niepokoju i obaw o to co będzie dalej.

A po weekendzie oczywiście tylko ślady po kolizjach i wypadkach. 

Wtorek

Remonty dróg w mieście skutecznie blokują ruch, tworzą się zatory jakich dawno nie było. Nawet protesty kobiet i rolników nie sparaliżowały tak miasta jak drogowcy.

Środa

Oczywiście nie pracowałem (11.11). Dzień odpoczynku i wycieczki, pogoda sprzyjała więc szkoda siedzieć w domu :)


Czwartek

Mój trans-kursant nie robi postępów w nauce. Pod koniec jazd przeprowadzam z nim rozmowę uświadamiającą (przynajmniej wg mnie) jego problem. Stwierdza, że jeździ tak ponieważ obserwuje swoich kolegów/znajomych i po prostu jeździ tak jak oni. Pytam go zatem, czy woli słuchać kolegów czy instruktora - tym bardziej że przybył na kurs nauki jazdy. Odpowiedzi nie doczekałem się. Spisuję go na straty* jeśli w ciągu maksymalnie sześciu godzin nie zacznie mnie słuchać i myśleć.

* bez szans na zdanie egzaminu

Piątek

Pierwsza jazda z energiczną i trochę demoniczną dziewczyną. Od samego początku próbuje mnie ustawić po swojemu (!) i po prostu rządzić - m.in. w kwestii zasad tłumaczenia a nawet tego gdzie pojedziemy na pierwszej jeździe. Wyobrażacie to sobie? Żeby mówić instruktorowi jak ma tłumaczyć i gdzie ma jechać?! Ustawiać fotel chciała przez kilka sekund dosłownie nie znając żadnych podstaw i prawidłowości, ale tu zderzyła się ze mną, co wywołało nie lada grymas na jej twarzy. Nie będzie lekko, ale szczerze - doświadczałem już o wiele trudniejszych "klientów" (ciekawe, jakbym się poddał gdybym był instruktorem-leszczem...).

poniedziałek, 9 listopada 2020

Ona czyli on

Na pierwszą godzinę jazdy przychodzi dziewczyna. Po twarzy widzę, że spotkałem ją już na wykładach w ubiegłym tygodniu, a zapadła mi w pamięci (co się prawie w ogóle nie zdarza) ponieważ:

- siedziała najbliżej mojego stanowiska;

- po wykładzie podeszła aby zapytać jak się nazywam;

- sam nie byłem pewny, czy to chłopak czy dziewczyna.

Pierwsze spotkanie zaczynam standardowo - od przygotowania do jazdy. Bardzo dużo tłumaczę, dziewczyna słucha i próbuje wykonać moje instrukcje - m.in. dotyczące ustawienia fotela i lusterek, dodaję także, że gdyby było coś czego nie rozumie mimo moich wyjaśnień aby od razu mówiła. 

- [ona] to ja mam prośbę

- [ja] tak, słucham?

ponieważ identyfikuję się jako osoba transpłciowa, proszę mówić do mnie Daniel

- dobrze, postaram się nie zapomnieć - wypowiedziałem te słowa jak jakiś automat, do którego cokolwiek by powiedziano on i tak wyrzuciłby z siebie tak samo zimne i obojętne potwierdzenie. Gdy to usłyszałem byłem w takim szoku, że co najmniej przez pierwsze pół godziny co chwilę się myliłem kontynuując temat przygotowania do jazdy. Dobrze, że wszystko odbywało się na postoju, bo w czasie jazdy mogłoby to się źle skończyć dla nas wszystkich, niezależnie od tego kto jak się identyfikuje.

Na koniec jazd zaczepiłem na moment o ten wątek mówiąc, że gdybym zapomniał o tym że Julka to Daniel i właśnie tak trzeba się do niego zwracać, aby nie odebrał tego jako złośliwości, a po prostu z powodu mojej krótkotrwałej pamięci. Ale, ponieważ temat ten utkwił mi na cały dalszy dzień, a także na kolejny i następny - nie ma o to żadnych obaw. Do dziś Daniel miał już pięć jazd i ani na moment nie zapomniałem o tym, choć w karcie szkoleniowej widnieją inne dane oczywiście.

Taką sytuację mam pierwszy raz podczas szkolenia. Zupełnie mi to nie przeszkadza, jak tylko umiem staram się być tolerancyjny (różnie mi to wychodzi). Taka prośba wymaga dużej ilości odwagi, bo przecież nigdy nie wiadomo na kogo się popadnie, prawda? Oraz jak zareaguje ta druga osoba.

On poznał mnie na wykładach - choć byłem tylko na jednym spotkaniu (6 wcześniejszych wykładów miał z kim innym). Tak sobie myślę, że gdyby jeździł u któregokolwiek z moich kolegów lub koleżanek, co najmniej naraziłby się na nieprzyjemne docinki, dwuznaczne żarty lub pewną formę ostracyzmu. Znam ich niestety i wiem, jak reagują w kwestiach związanych z tolerancją i wszelką odmiennością. Sądzę, że mogą nie rozumieć słowa transpłciowość a Daniel miałby trudne zadanie aby wytłumaczyć im o co w tym chodzi...

sobota, 7 listopada 2020

Podsumowanie tygodnia 160

Poniedziałek

Po weekendzie na ulicach mojego miasta widzę dwa miejsca, w których musiało dojść do wypadku lub co najmniej kolizji. 

1) Na prostym odcinku głównej drogi dwujezdniowej ktoś prawdopodobnie z dużą prędkością wjechał na pas rozdzielający jezdnie, ściął młode drzewko oraz kilka przęseł barierek. Zdjęcie poniżej. To auto z wypożyczalni Panek Carsharing. 

Źródło: Panek CarSharing

2) W innym miejscu pozostały już tylko ślady po tym, jak ktoś zamiast pojechać wokół "ronda" to pojechał na wprost. Na pewno jechał powoli i ostrożnie.

Wtorek

Jeżdżę z panią o cztery lata starszą niż ja. Ma już dziesięć godzin za sobą, początki były bardzo trudne. Ostatnio opowiedziała mi że po jazdach cały wieczór miała problemy z rozwolnieniem. Twierdziła, że to ze stresu jaki przeżywa podczas jazd. Teraz na szczęście jest już stopniowo lepiej.

Środa

Jak co środę dostaję SMS od Hebiusa z przypomnieniem o konieczności podlania fikusa. Ile to już lat minęło? 3 lub więcej, gdy przywiozłem go (fikusa) z Mazur do siebie :) Jest duży i ma się dobrze, niebawem zrobię kilka zdjęć.

Czwartek

Na jazdę przychodzi kobieta, która pyta czy może włączy nagrywanie i utrwalić sobie to, co mówię. Zdecydowanie się nie zgadzam. Kolejne jazdy ma już z kimś innym.

Piątek

Kolejny tydzień minął, do odebrania mojej Toyoty pozostało tylko 39 dni :)

poniedziałek, 2 listopada 2020

Autumn leaves

Maaaaaaaaaam! Jest mój garaż w końcu! W czwartek odebrałem klucze i od razu wstawiłem swoje stare (ośmioletnie) auto. Garaż wybudowany został niecałe 100 metrów od mojej klatki schodowej, więc idę tam minutę. Całość jest elegancko ogrodzona, dostałem klucz do furtki oraz pilota do bramy wjazdowo/wyjazdowej. Teraz gdy wyjeżdżam nim gdzieś to aż miło wsiąść do czystego, suchego i ciepłego autka. Jestem zdecydowanie zadowolony z podjętej decyzji co do wynajęcia garażu. 

Teraz czekam jedynie na nowy samochodzik :)

Tymczasem wczorajszy dzień to wyjazd do lasu. Odkrywam nowe miejsca spacerowe, z pięknymi wąwozami i ścieżkami tak długimi, że trzeba planować kilka godzin na wędrówki. 



Co wręcz dziwne, prawie wszyscy napotkani pozdrawiali mnie mówiąc "dzień dobry", a z niektórymi osobami chwilę porozmawiałem. Szok!

sobota, 31 października 2020

Podsumowanie tygodnia 159

Poniedziałek

Zamiatam liście na placu manewrowym, bo jest ich tak dużo że powoli zaczynają przesłaniać linie ograniczające pas ruchu.

Ale wcześniej dzwoni pani z salonu Toyoty, ma dwie wiadomości: dobrą i mniej dobrą. Ta pierwsza to taka, że auto będzie tańsze niż mam na umowie, nieznacznie (bo i tak już wynegocjowałem niezły rabat) ale jednak. Druga jest taka, że auto będzie dopiero w połowie grudnia - wszystko się opóźniło ze względu na bardzo duże zainteresowanie Yarisem oraz sytuacją w Europie...

toyotanews.eu.pl

Wtorek

28 - tyle godzin ma już za sobą kursantka z którą pracuję. Wciąż nie redukuje biegów przed skrzyżowaniami, co skutkuje tym że na ich środku auto gwałtownie szarpiąc zatrzymuje się. Ona oczywiście nie orientuje się co się stało, jedynie zmienia bieg na pierwszy i próbuje ruszać (ale auto zgasło więc to się oczywiście nie udaje). 

Na końcu jazdy stwierdza że to przez maseczkę wszystko. Tak - przez maseczkę, którą ma na twarzy. Przez chwilę zastanawiam się, czy chcę wiedzieć dlaczego, ale ciekawość zwycięża. Otóż maseczka ogranicza jej możliwość spojrzenia na lewarek i dlatego nie redukuje biegów (to jej wytłumaczenie). Gdy mówię jej że powinna patrzeć na drogę i w lusterka ona wciąż że to wina maseczki. Wszelka dyskusja z nią jest zbędna.

Środa

Z rana podjeżdżam pod firmę, a raczej próbuję. W końcu trwa remont rozkopanej przez wiele tygodni drogi (i do tej pory pozostawionej samej sobie). Wjeżdżam na remontowany odcinek, ale okazuje się że z drugiej strony droga zablokowana. Zawrócić też nie ma jak, bo wszystko poblokowane i stoją jakieś maszyny. Przeciskam się więc pomiędzy krawężnikiem a jakimiś pachołkami i przeklinam po raz kolejny drogowców.

Czwartek

Na sali wykładowej mam 4 osoby (reszta on-line). Wszystkie na sali bardzo rozmowni, odpowiadają na moje zaczepki tak chętnie, że przez moment zastanawiam się w myślach czy zdążę zrealizować program - tak się rozgadali. Rzadkość.

Piątek

Dzień wypłaty. Kolejny miesiąc z dużą ilością godzin, ale na szczęście jutro i pojutrze odpoczywam :)

czwartek, 29 października 2020

Końcowe jazdy

Na końcowe jazdy przychodzi dziewczyna, która do tej pory miała dwoje instruktorów. Zna mnie z wykładów i tak się akurat złożyło, że dziś właśnie trafiła do mnie. Podczas całych tych dwóch godzin nagadałem się bardzo dużo, ponieważ nie wiedziała ona o wielu aspektach:

  • hamowanie silnikiem przy zwalnianiu i zatrzymywaniu
  • używanie czwartego biegu 
  • asystent ruszania na wzniesieniu (nowy Suzuki Swift)
  • parkowanie - kryteria oceny i sposób wykonania
  • parkowanie równoległe (nigdy nie ćwiczyła)
  • wykonanie manewru zawracania na odcinku drogi
  • taktyka jazdy
  • prawidłowe użycie świateł w czasie jazdy
  • wykorzystanie potencjału systemu hybrydowego
  • wykonanie czynności po zakończeniu jazdy
O powyższych w ogóle nie słyszała, nie miała pojęcia co i jak zrobić. To, co wykonywała prawidłowo to technika ruszania, jazda po pasie ruchu do przodu i tyłu (z pewnymi zastrzeżeniami) oraz pierwsze zadanie - czyli sprawdzanie świateł oraz płynów eksploatacyjnych. Co ciekawe, dziewczyna ta nie odrzucała mojej wiedzy, którą w ciągu tych dwóch godzin chciałem jej przekazać. A jak widać z ilości punktów powyżej nie było tego mało - tym bardziej szanuję jej postawę za to że nie zamknęła się na najprostszych (żeby nie napisać prymitywnych) "poradach" poprzednich instruktorów. 

Na koniec jazd powiedziała, że w ciągu tych dwóch godzin dowiedziała się więcej niż przez 26 poprzednich! I zapytała, czy w sobotę również będą z nią pracował. Odpowiedziałem że nie, ponieważ w weekendy odpoczywam... Zasmuciła się, ale mam nadzieję że zapamiętała choć część z tego co jej przekazałem :)

wtorek, 27 października 2020

Wyprzedzanie ciągnika

Trzecia lekcja kursantki, pod którą podjeżdżam w umówione miejsce. Przychodzi zapłakana (to dziwne, bo jeśli już to płaczą po jazdach a nie przed!), a ja postanawiam wyjechać w trasę. Jakoś dajemy radę - ona mimo wszystko powoli uczy się tego co wymagam  - i jesteśmy już poza miastem. Droga jednojezdniowa po jednym pasie ruchu, a przed nami ciągnik z przyczepą. Jedzie jakieś 35-40 km/h. Tłumaczę jej co i jak ma zrobić aby wyprzedzić jeszcze zanim do niego dojechaliśmy, ale ona - zwykle nic nie mówiąca - pyta czy musi wyprzedzać. Zaskoczony jej pytaniem po chwili namysłu odpowiadam że nie musi, bo przecież będąc na kursie ona nic nie musi. 

Jedziemy za ciągnikiem, na szczęście ruch nie jest wielki i jakiegoś szczególnego zagrożenia nie stwarzamy, ale ja wciąż myślę o jej pytaniu. Po przejechaniu około 10 km za ciągnikiem ponawiam temat i pytam czy już jest ok i czy może jednak spróbujemy wyprzedzić - bo przecież ja powiem jej co i jak i w razie potrzeby pomogę. Ona się zgadza, więc (czując jakąś ulgę) ponownie tłumaczę co i jak, a po chwili wyjeżdżamy na środek aby spojrzeć czy z przodu nie nadjeżdża pojazd z przeciwka (jest zupełnie pusto) i już mamy wyprzedzać gdy ona mówi "ja nie chcę!" - na co ja chwytam kierownicę i powoli wracamy na prawy pas - tam gdzie byliśmy przed chwilą za ciągnikiem.

Po kolejnych kilometrach zastanawiam się czy ten ciągnik może gdzieś skręci. Niestety nie, jedziemy wciąż za nim. Sam więc wydałem polecenie skrętu w boczną drogę, gdzie po kilku minutach kręcenia kierownicą (aby zawrócić) wracamy do miasta - przecież gdyby w drogę powrotną również jechał jakiś ciągnik to droga zajmie nam długie minuty...

Jej następna jazda będzie z innym instruktorem (nie wyrzuciłem jej, tak się akurat złożyło). Na 100% mogę stwierdzić, że żaden z moich kolegów nie pozwoliłby jej na decyzję o tym że nie chce wyprzedzać, tylko narzuciłby swoje zdanie. Ja już jestem na to za stary - od pewnego czasu nie siłuję się z ludźmi na kursie - o ile mieści się to w granicach bezpieczeństwa oczywiście - i nie stoję nad nimi z kijem, o nie. 

niedziela, 25 października 2020

Gdy samochód tonie

Zaciekawiła Was ostatnio instrukcja obsługi Toyoty Yaris - a dokładnie wątek "gdy samochód tonie". Wszystko opisane jest na stronie 571, a mianowicie:


Jak się później okazało - to instrukcja obsługi poprzedniej wersji Toyoty Yaris (obecnie nazwanej "Classic").

sobota, 24 października 2020

Podsumowanie tygodnia 158

Poniedziałek

Muszę poprowadzić wykład, bo kolega źle się poczuł. Gdy skończyłem (18.00) sam byłem bardzo zmęczony to już trochę za dużo dla mnie...

Wtorek

Powoli kurs kończy chłopak, który momentami bardzo szybko i bez pomyślenia wykonuje zadania które mu daję. Czasem robi to spokojnie i dokładnie, a czasem z prędkością światła. Wtedy oczywiście wszystko psuje. Tak sobie myślę, że to pewnie jakieś częściowe ADHD...

Środa

Z rana szyby pokryte lodem. W aucie mam już odmrażacz i skrobaczkę - których muszę użyć przed jazdą.

Czwartek

Z samego rana (7.00) mam godzinę jazdy na tzw. doszkolenie - czyli osoba która przychodzi do nas z zewnątrz (z innej firmy) bo nie może zdać egzaminu. To starsza pani która od razu mnie informuje że próbowała już trzynaście razy (egzamin praktyczny). Do auta odprowadza ją mąż który mówi: "panie zrób pan coś żeby zdała bo ile można zdawać?!". Po tej godzinie wiem dlaczego tyle razy podchodziła do egzaminu, oraz że teraz również będzie negatywny. Nie obserwuje przejść dla pieszych i ich otoczenia, podczas omijania przejeżdża niebezpiecznie blisko aut, nigdy nie miała parkowania równoległego ani skośnego, no i ogólnie - ma wielkie dziury w wiedzy n/t zasad poruszania się po drodze. O takich rzeczach jak technika kierowania nie wspominając. 

W ciągu jednej godziny nie da się tego naprawić, więc po jeździe wytłumaczyłem im (jej mąż czekał na nią) że zanim zapiszą się na kolejny egzamin warto poświęcić więcej czasu (w domyśle także pieniędzy) na dłuższe szkolenie ze mną, a wtedy możliwe że pojawi się u niej ta wiedza która pozwoli zdać jej egzamin...

Piątek

Szykuje się ciężki dzień - zwłaszcza gdy spoglądam na grafik. Dodatkowo utwierdza mnie w tym przekonaniu szef, który uprzedza że od 10 do 12 będę miał jazdę z dość niegrzeczną i pretensjonalną osobą. Ostatecznie udaje mi się przeżyć ten dzień w miarę bezproblemowo - ale psychicznie jestem wykończony.



PS. osoba o której wspominałem tydzień temu ma się lepiej.