poniedziałek, 15 września 2025

Z telefonem za kierownicą

Dziś chciałbym poruszyć kwestię korzystania z telefonu komórkowego w czasie jazdy. Prawo dość krótko określa tę kwestię, ale przyjrzyjmy się temu bliżej. "Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku" - tak dokładnie brzmi przepis. 


Zatem, kogo dotyczy taki przepis?

  1. dotyczy kierującego pojazdem. A pojazd to (wg przepisów) środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszynę lub urządzenie do tego przystosowane z wyjątkiem urządzenia wspomagającego ruch (rolki, wrotki, tradycyjna hulajnoga);
  2. czyli oczywiście kierującego pojazdem samochodowym, rowerzystę (tak!), kierującego hulajnogą elektryczną, czy na przykład ciągnikiem rolniczym a nawet pojazdem zaprzęgowym;
Co to jest korzystanie? 

  1. prawo o ruchu drogowym tego nie precyzuje, ale - jak podaje słownik PWN "korzystać" -> "mieć pożytek z czegoś, wyzyskiwać coś", oraz "użytkować coś, posługiwać się czymś jako narzędziem, środkiem itp";
  2. zatem użyciem telefonu będzie zapewne sięgnięcie po niego by na przykład sprawdzić godzinę, ilość wiadomości, ich treść, dowiedzieć się jaka jest pogoda, czy choćby dzień tygodnia. Celowo tu nie piszę o rozmawianiu - bo to chyba oczywistość dla każdego - tak mi się wydaje. Podobnie z pisaniem SMS-ów czy innych treści, lub nawet robienie notatek - nie ważne czy takich pisanych czy głosowych;
  3. samo trzymanie telefonu nie jest jeszcze korzystaniem, no chyba że się nim akurat podpieramy, ale to już skrajny przypadek;
Co to jest jazda?

  1. przepis zabrania korzystania z telefonu [...] podczas jazdy, myślę że każdy rozumie co to jest jazda, ale tu chodzi nie tylko o zwykła jazdę, ale na przykład fakt zatrzymania się w korku. Auto fizycznie się nie porusza, zatem czy można wtedy wyjąć telefon i zadzwonić do znajomego? Albo szybko odpisać na ważną wiadomość? Tak samo podczas oczekiwania na czerwonym świetle, lub przed zamkniętym przejazdem kolejowym? Można czy nie?;
  2. otóż odpowiedź jest następująca - NIE MOŻNA. To, że pojazd akurat się nie porusza nie oznacza, że ten przepis wtedy nie obowiązuje. Bowiem zatrzymanie nastąpiło jedynie z powodów warunków lub przepisów ruchu drogowego, lecz kierujący wciąż ma pewne obowiązki nakazy i zakazy - m.in ten z telefonem. Co innego oczywiście, jeśli kierujący zjedzie np. na pobocze aby odebrać telefon;
A co to znaczy trzymać słuchawkę lub mikrofon w ręku?

  1. chodzi o to, że zgodnie z przepisami telefon może np. leżeć - na fotelu obok, na kolanach - dosłownie gdziekolwiek, ale nie wolno go trzymać w ręku. Przepis daje tu kilka furtek, ale napiszę tylko o tych oraz o tym, że trzymanie go pomiędzy głową a ramieniem nie jest wykroczeniem! Naturalnie nie zachęcam do tego, także z tego powodu że jakoś wcześniej trzeba było ten telefon tam włożyć, ale to już lekko skrajne sprawy;
  2. podobnie, gdy telefon jest wpięty w uchwyt. Samo dotykanie ekranu nie jest "trzymaniem", zatem nie wyczerpuje definicji przepisu, choć wiadomo - używanie telefonu prowadzi do zmniejszenia koncentracji uwagi na drodze, oderwania wzroku od drogi, skupieniu się na treści zawartej na ekranie itp. Ideą tego zakazu było i jest ograniczenie tego zjawiska, dlatego jeszcze raz napiszę, że zachęcam do nie używania telefonu w czasie jazdy;
  3. mój telefon samoczynnie łączy się z autem poprzez bluetooth, sam odczytuje wiadomości, a podczas rozmowy nie korzystam z trzymania go w ręce z tym, że już sama rozmowa (także taka z pasażerem) wpływa negatywnie na koncentrację na drodze;
  4. jeszcze gorzej działa kłótnia, lub bardzo emocjonalna rozmowa (np. z szefem w ważnej sprawie, lub z obiektem westchnień), kiedy to kierujący mentalnie znajduje się w zupełnie innym miejscu. Jest to szczególnie niebezpieczne, gdyż w takich sytuacjach kierujący prowadzi "na pamięć" nie rejestrując wielu szczegółów pojawiających się na drodze. On bowiem w tym czasie (a w zasadzie jego mózg) analizuje treść rozmowy, pozostawiając kwestię jazdy na marginesie;
Jakie konsekwencje grożą za korzystanie z telefonu podczas jazdy?

  1. 500 zł;
  2. 12 pkt karnych (dla kierujących pojazdami mechanicznymi, czyli np. rowerzysta nie dostaje punktów a jedynie mandat karny).
I na koniec jeszcze jedna rzecz. Otóż stosunkowo niedawno pojawił się przepis, który stanowi o tym że pieszemu zabrania się korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię [...] - w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni [...]. 

  1. a więc pieszy nie może czytać/pisać podczas wchodzenia i przechodzenia przez jezdnię, także będąc na przejściu dla pieszych;
  2. ale nie oznacza to automatycznie, że nie może prowadzić rozmowy telefonicznej - ponieważ może. Sama rozmowa przez telefon nie musi od razi ograniczać możliwości obserwacji, gdyż można trzymać telefon przy uchu i bardzo dokładnie się rozejrzeć;
  3. naturalnie - nie zachęcam do prowadzenia rozmów podczas wchodzenia i przechodzenia, gdyż niezależnie od przepisów - istnieje coś takiego jak zdrowy rozsądek, a nawet w przypadku posiadania pierwszeństwa, czy "przychylności" przepisów - życia to nie uratuje. Na cmentarzach jest mnóstwo tych, którzy mieli pierwszeństwo.

sobota, 13 września 2025

Podsumowanie tygodnia 413

Poniedziałek 

Moje ćwiczenia mają się coraz lepiej. O ile wcześniej podchodziłem do nich jak pies do jeża, to zauważam, że nawet zaczynam je lubić. Nie wiem, czy to już tak można określić, ale z pewnością coraz mniej stresują. Staram się analizować je, jak już jestem na spokojnie w domu. Poukładać, popatrzeć na to co robię jakby z boku i wprowadzać poprawki.

Wtorek

Basen po pracy. I kilka minut w saunie, ale bez szaleństw. Czyli więcej pływania niż relaksu w saunie.

Środa

Jadąc do pracy rano widzę, że na trawniku leży facet. Jakoś dziwnie wyglądał, leżał na boku oparty łokciem z jednej strony, kolana lekko zgięte - no ale mimo to zatrzymuję się na przystanku tuż obok niego. Podchodzę i pytam czy coś się dzieje, a on na to że nie, że położył się i czeka na autobus (😱). Normalnie mówił, raczej nie był pod wpływem. Pojechałem dalej.

Czwartek 

Zimny i deszczowy dzień. Wietrzny. Mimo to wieczorem wychodzę na spacer. Z parasolką. I nawet nierówny chodnik mi nie przeszkadza, bo jak się chce - to się nawet w deszczu złapie trochę przyjemności.

Piątek

Trudny dzień, ale napiszę o tym kiedy indziej. Z pozytywów - dzień się skończył. Zasypiam przy oglądaniu posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. 

czwartek, 11 września 2025

Turkusowe Wzgórze

Moja weekendowa wizyta w Kazimierzu Dolnym okazała się prawdziwym balsamem dla duszy, pozwalając mi oderwać się od zgiełku codzienności i intensywnej pracy w Departamencie.  Czekałem na ten wyjazd od kilkunastu dni. Potrzebowałem chwili wytchnienia, resetu, który pozwoliłby mi wrócić do obowiązków z nowym zapałem i świeżym spojrzeniem, lecz nie spodziewałem się, że spotka mnie aż tyle dobrego podczas tego wyjazdu. Ale po kolei.

Centrum miasteczka jak zwykle tętniło życiem, pełne było turystów spacerujących pośród malowniczych kamieniczek i straganów z lokalnymi produktami. Szybko kupiłem kilka pięknych kartek, zaadresowałem, oraz wrzuciłem do skrzynki  i pragnąłem uciec od tego gwaru, zatopić się w ciszy i samotności natury. Postanowiłem więc oddać się długiemu, niespiesznemu spacerowi bez konkretnego celu, pozwalając, by moje nogi same mnie poniosły, dokąd zechcą.  Chciałem chłonąć otaczające mnie piękno, wsłuchiwać się w szum wiatru i śpiew ptaków, poczuć prawdziwą harmonię z naturą. Wyszedłem z miasteczka w stronę Bochotnicy. Wędrując pośród rozległych malowniczych pól skąpanych w złocistym słońcu, a także wśród gęstych zielonych lasów, oddychałem pełną piersią, czując, jak stres i napięcie opuszczają moje ciało. 



Krajobraz wokół mnie zmieniał się z każdą minutą, ukazując coraz to nowe, zachwycające widoki.  Nie napotkałem ani jednego turysty, zatem nikt i nic nie przeszkadzało w tym, by całym sobą cieszyć się z tego, gdzie właśnie byłem. W końcu, pośród zielonych wzgórz dotarłem do urokliwej winnicy o intrygującej nazwie – Turkusowe Wzgórze.

Rozejrzałem się po otoczeniu, próbując zorientować się w nowym miejscu. Były tu pysznie wyglądające niedawno zerwane pomidory, przeciery warzywne, różne wina oraz soki. W tym samym czasie usłyszałem "dzień dobry" i zauważyłem zbliżającą się postać. Była to młoda i niezwykle piękna dziewczyna. Jej delikatne rysy twarzy, promienny uśmiech i pełne gracji ruchy natychmiast przykuły moją uwagę. Z wdziękiem i naturalną uprzejmością podeszła, witając mnie bardzo serdecznie. Jak się później okazało, miała na imię Hania. Zaproponowała mi odpoczynek a także orzeźwiającą lampkę wina. Jej troska i gościnność były nad wyraz miłe, zatem od razu się zgodziłem. Mimo że widziałem ją pierwszy raz w życiu, odniosłem wrażenie, jakbyśmy znali się od lat. Rozłożyliśmy się wygodnie na leżakach, odprężając mięśnie i pozwalając, by nasze zmysły w pełni chłonęły otaczający nas urok winnicy. Hania opowiedziała mi o tym miejscu - właścicielem jest Cezary (artystyczna dusza) - którego akurat nie było, a ona  opiekuje się winiarnią pod jego nieobecność.


Rozległe połacie soczystej zieleni oraz starannie pielęgnowane winorośle ciągnące się po łagodnych zboczach, tworzyły krajobraz zapierający dech w piersiach. Jednocześnie słońce oświetlało moją twarz, a wiatr delikatnie ją ochładzał. Wdychałem  świeże,  pachnące latem powietrze,  rozkoszując się przepysznym winem oraz towarzystwem i rozmową bardzo uprzejmej Hani. Przyznam szczerze, że na co dzień nie jestem wielkim miłośnikiem wina, jednak  trunek, którym zostałem poczęstowany w tej winnicy,  przekonał mnie do siebie swoim wyjątkowym smakiem i aromatem. Było to wino o głębokiej, rubinowej barwie,  z nutami dojrzałych owoców i subtelnym aromatem dębu. Zdecydowanie należało do najlepszych win, jakie kiedykolwiek miałem okazję degustować.

Moją uwagę przykuł również niewielki, wręcz bajkowy domek, wyróżniający się turkusowymi akcentami. Okiennice, pomalowane w tym radosnym kolorze nadawały mu charakteru i lekkości. Weranda, również ozdobiona turkusowymi elementami, zdawała się zapraszać do odpoczynku i delektowania otaczającym krajobrazem.  Na niej stał mały, turkusowy stolik, idealny na poranną kawę czy popołudniową herbatę i ciastko.  A wokół mnóstwo pięknych kolorowych kwiatów. Całość prezentowała się bardzo  uroczo, tworząc idylliczny obraz sielskiego  życia. 


Czas płynął nieubłaganie, niemal niezauważalnie. Zaskoczyło mnie, gdy uświadomiłem sobie, że od mojego przybycia minęły już prawie dwie godziny. Wiedziałem, że muszę powoli wracać do miasteczka, choć chętnie zostałbym na dłużej! Z Hanią, z którą nawiązała się między nami  nieoczekiwana nić sympatii, przeszliśmy na "ty" i z uśmiechem  na  twarzy  oraz lekkością  w  sercu pożegnaliśmy  się  ciepło.  Ruszyłem  w  drogę  powrotną do miasteczka, rozmyślając o  miło  spędzonym  czasie  i  z  niecierpliwością wyczekując  kolejnego  tak udanego relaksu, ale także powrotu do Turkusowego Wzgórza - bowiem takie miejsce jest idealne aby na nowo napełnić się dobrą energią, która jest niezbędna do stawienia czoła kolejnym wymagającym projektom w Departamencie.