poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Myszy i kot

Może mi się tylko wydaje, ale zauważyłem że gdy moi współpracownicy dostrzegą iż manager opuści Departament natychmiast rozluźniają atmosferę - w tym także w kontaktach z petentami. Mało tego, są nawet tacy którzy po załatwieniu wszystkich spraw nie czekają na godzinę wyjścia z pracy tylko samowolnie opuszczają stanowisko i wychodzą. Bez żadnego zezwolenia. Skąd ja to wiem? Pisałem już, że moje biurko jest w najlepszym miejscu - stamtąd wiele widać :)

Może mi bardziej zależy, ponieważ chciałbym aby główny manager przedłużył moją umowę - ale nawet jeśli tak się stanie nawet wtedy bez wyraźnego zezwolenia nie zamierzam uciekać ze stanowiska pracy.

sobota, 28 sierpnia 2021

Podsumowanie tygodnia 202

Poniedziałek

Wczorajszy koncert skończył się przed 22, a zanim dotarłem do domu była godzina później. Kąpiel, rozpakowanie rzeczy i jak nic minęła kolejna godzina - a to już czas na spanie ponieważ poniedziałkowy dzień zaczynam jak zawsze z rana.

Wtorek

Zimnoooooo się zrobiło. Wyjmuję kurtkę, którą kupiłem w środku gorącego lata w niezłej promocji. Pikowana, czarna, cienka ale ciepła. Wygodna i bardzo ładna. Od razu wyglądam w niej lepiej! 

Środa

Kolejne prezenty gotowe do odebrania. Trzy sztuki - jedna wielka paczka - odbieram ją z paczkomatu i od razu chowam w domu.

Czwartek

Od rana ból głowy - to chyba z powodu tej kontroli... Paracetamol pomaga.

Piątek

Pusta lodówka - robię większe zakupy tym bardziej, że dzisiaj dostałem wynagrodzenie za pracę w Departamencie.

czwartek, 26 sierpnia 2021

Koooontrolaaaaa

No nie, ile może o tym pisać? Dzisiejszy dzień ZNOWU przysporzył mi stresu. Z samego rana manager powiedział, że przyjdzie do mojego "okienka" celem dokonania kontroli. To jakaś masakra, gdzie ja pracuję?!?!?!? Nie dość, że nie zjadłem śniadania z rana (sądziłem że zrobię to w wolnej chwili w Departamencie) to jeszcze ON wyskoczył mi z kontrolą :[

Petent i jego sprawa byli dość dwuznaczni. Bo niby chciał załatwić sprawę, ale zupełnie nie miał pojęcia jak to zrobić (tacy są prawie najgorsi). Gdy na kilka minut przed podejściem do "okienka" przygotowywałem wstępne dokumenty już zauważyłem tę dwuznaczność (błędy formalne). Nieco starsza osoba pogubiła się w tym co i jak, a ja musiałem sztywno trzymać się jedynej linii działania, dodatkowo używając określeń dozwolonych i zaakceptowanych w Departamencie. To niesamowite, gdy petent opowiada mi totalne bzdury - takie głupoty, że gdybym brał je na poważnie już miałbym jakąś chorobę psychiczną, a ja muszę tego wysłuchać nie przerywając mu, ładnie się uśmiechnąć (ale tak aby petent nie poczuł się urażony/zniesmaczony/zlekceważony) i okazać maksimum zainteresowania jego oraz jego sprawy. Następnie moim zadaniem jest przedstawić mu stanowisko Departamentu - oczywiście najczęściej zupełnie odmienne od jego. 

Tak na marginesie - czasem niektórzy w ogóle nie rozumieją co do nich mówię, gdyż używam zasobu słów właściwych i tylko tych zaakceptowanych przez głównego managera naturalnie. Zdarza się, że ktoś odchodząc od "okienka" zupełnie nie wie jaka jest przyczyna odrzucenia jego wniosku, ponieważ nie rozumie tego co do niego mówię (oczywiście moi współpracownicy mają tak samo). Ci bardziej odważni dopytują (ja mogę jedynie powtórzyć dozwoloną formułkę), a inni nie. Na zakończenie zawsze pytam czy to co powiedziałem jest zrozumiałe, oraz czy są jakieś pytania, lub czy mogę pomóc w czymś jeszcze, ale w 90% pada odpowiedź "nie".

Wracając do petenta i jego sprawy. Podczas kolejnych etapów wychwytywałem coraz więcej błędów - szanse na pozytywne załatwienie wniosku tej osoby topniały w oczach. Oczywiście człowiek zaserwował mi kilka niestandardowych aspektów sprawy (z trzema miałem niemałe kłopoty), a tuż obok mnie był manager który wszystko obserwował i notował. Szczerze - nie miałem pojęcia jak to rozwiązać, ale na szczęście miałem jeszcze kilka minut ponieważ przeszedłem do kolejnych etapów. Na koniec sprawy musiałem konkretnie zadecydować jak to zakwalifikować, oraz jaki przepis pod to podłożyć. 

Po odesłaniu petenta manager poprosił mnie do swojego manager-roomu i omówił cały proces. Miał dwa drobne zastrzeżenia (zawsze coś musi mieć, jak się dowiedziałem nawet u najstarszych pracowników cokolwiek znajdzie i wpisze do protokołu kontroli), co ciekawe - zupełnie inne niż te o które ja się obawiałem, niemniej jednak - sprawę petenta załatwiłem w sposób zgodny z linią Departamentu. HUUURRRAAAA :D

Ale wiecie co? Rozmawiając później ze współpracownikami n/t moich wątpliwości każdy inaczej rozwiązałby tę sprawę. Kto miał rację? Nie wiem, ale mojego działania kontrolujący nie zakwestionował - to chyba jakiś cud był...

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Krew

W sobotę pierwszy raz oddawałem krew. Już od dłuższego czasu myślałem o tym aby wybrać się do centrum krwiodawstwa i podzielić się tym, czego człowiek nie jest w stanie wyprodukować poza swoim organizmem. Wiem, że dawcom przysługują dwa wolne dni, ale nie chciałem w nowej pracy burzyć grafiku dlatego wybrałem się celowo w sobotę i po prostu nie wykorzystałem przysługujących mi dni wolnych. 

W centrum krwiodawstwa do którego się wybrałem (duże miasto - nie tu gdzie pracuję) pracują niezwykle mili ludzie. Ja - zagubiony szaraczek nie wiedziałem co i jak. Najpierw musiałem poddać się pomiarowi temperatury, potem wypełnić całkiem spory formularz i podać mnóstwo danych. Potem skierowali mnie do laboratorium gdzie pani powiedziała mi jak to będzie wyglądało, pobrała próbkę do badań oraz kazała czekać na wizytę lekarską (jednak moje ciśnienie jest zbyt wysokie). Młody lekarz (łudząco podobny do P.) zmierzył i zważył mnie, zadał kilka pytań aż w końcu wydał decyzję - moja krew nadaje się do pobrania. Dostałem zalecenie wypicia dwóch szklanek słodkiego soku w barku, umycia ręki oraz udania się do sali pobrań.

Tam miła młodziutka dziewczynka zaprosiła mnie na stanowisko pierwsze. Była bardzo uprzejma i krok po kroku mówiła co będzie robiła. Nie powiem - igła była całkiem spora, a dziewczynka miała mały problem ze znalezieniem żyły (pani z laboratorium również). Lekkie ukłucie i zaczynamy. Najpierw mała ilość do badań (znowu badania? myślałem że w laboratorium wszystko sprawdzili) a następnie standardowy pobór krwi. Dziewczynka non stop była przy mnie, a mniej więcej w połowie lekko poruszała igłą aby przyspieszyć pobieranie krwi. Po kilku minutach było już po wszystkim, ale pani nakazała mi pozostanie na stanowisku. Co kilka minut pytała mnie jak się czuję, a po minięciu piętnastu minut wypuściła z zaleceniem zjedzenia batonika i wypicia soku w barku.

Wychodząc dostałem kilka czekolad i dwa jogurty. Fajnie było, za około dwa miesiące idę tam znowu :)

sobota, 21 sierpnia 2021

Podsumowanie tygodnia 201

Poniedziałek

To nic że poniedziałek - w tej pracy nawet poniedziałki są fajne! :)

Wtorek

W moim Departamencie jest zebranie. Główny manager zebrał wszystkich w największej sali i rozpoczął od omówienia sytuacji finansowej. Zrobił to dość szczegółowo, dodatkowo posiłkując się paniami z działu "money" oraz kilkoma kartkami A4 z dokładnymi wyliczeniami. To dla mnie nowość, ponieważ do tej pory nikt nie mówił mi jaka jest sytuacja finansowa (zawsze mówili że nie ma pieniędzy na nic, a szczególnie na podwyżki :P), a tu takie coś! Okazało się, że tu co kwartał jest takie sprawozdanie, Następnie manager określił nam priorytety na najbliższe tygodnie pracy, wspomniał także że próbujemy wypracować nadwyżkę ponad plan oraz że prawdopodobnie dostaniemy premie oraz podwyżki - ale to najwcześniej za 2 miesiące.

W tym dniu wychodzę z Departamentu 25 minut po ustalonym czasie.

Środa

Po wczorajszym zebraniu zdążyłem jeszcze upiec kruche ciasteczka z konfiturą różaną i poczęstowałem wszystkich swoich współpracowników - w większości jestem z nim na "ty", z resztą per pan/pani. 4 blachy ciasteczek poszły w kilka minut. Pracę kończę godzinę wcześniej (manager stwierdził że wczoraj byliście dłużej, to dzisiaj możecie już iść do domu).


A wieczorem robię duże zakupy w internecie. Łącznie wydaję ponad pół tysiąca złotych na prezenty - wrześniowe oraz już te grudniowe/choinkowe. Ale to jeszcze nie wszystko, na razie kupiłem prezenty tylko dla jednej osoby.

Czwartek

Ale luz. Nie dość że kończę godzinę wcześniej (tak jak wczoraj), to jeszcze w ciągu dnia obijam się nieprzyzwoicie dużo. Po pracy udaje mi się posprzątać w domu, zrobić pranie, ogarnąć balkon, zrobić zakupy oraz obiad na który przychodzi znajoma. Wieczór kończymy lodami na chłodnym już balkonie ale z pięknym księżycem.

Piątek

Po pracy wyjeżdżam do dużego miasta. Nie wstępuję już do domu, ponieważ jestem już spakowany. To będzie fajny weekend - najpierw w sobotę idę oddać krew (pierwszy raz) a w niedzielę mam zamiar regenerować się i odpoczywać.

środa, 18 sierpnia 2021

Domowe krakersy

I cóż robić po pracy? A może by tak coś upiec? Tym razem postanowiłem wypróbować przepis na domowe krakersy. Już wcześniej kupiłem pełnoziarnistą mąkę i drożdże właśnie z myślą o tych krakersach. Nie miałem żadnej ostrzejszej przyprawy, więc dodałem tylko oregano, słodką paprykę oraz trochę soli - niezbyt dużo. 

Ponieważ wciąż nie dorobiłem do robota (takiego, który zagniata ciasto) więc sam musiałem się za to zabrać - a przyznam że jest to najsłabszy punkt pieczenia. To babrania się z ciastem, które strasznie przylega do dłoni (choć w przepisie było, że ciasto NIE POWINNO przylepiać się do dłoni!) jest okropne. Ani nie mogę wtedy zrobić zdjęcia, ani przewinąć piosenki którą akurat słucham, nie mówiąc już o tym żeby łyknąć soku. Masakra. A żeby potem umyć te dłonie, to chyba z dziesięć minut mi zeszło.

Po kilkunastu minutach gdy ciasto wyrosło (nie zauważyłem, ale mniejsza z tym) na stolnicy musiałem podsypywać ogromne ilości mąki aby jakkolwiek cienko to rozwałkować, ale udało się. Skropiłem to jeszcze odrobiną oliwy oraz znowu troszkę soli i do piekarnika. 150 stopni (+termoobieg) i po piętnastu minutach były gotowe.

Nie powiem żeby były jakieś genialne, ale uważam że wyszły mi całkiem smaczne :) Następnym razem muszę dodać coś ostrzejszego, lub bardziej wyrazistego ponieważ te krakersy są takie dość "neutralne" w smaku. Czuję sól, ale ani oregano ani papryki już wcale. No nic - pierwszy raz to zrobiłem, a jutro wezmę to sobie do pracy i zjem jako drugie śniadanie z jakąś pastą.

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Kontrola. Znowu

Kilka dni temu, spokojnie czekam sobie na swoją godzinę podejścia do "okienka" i wezwania kolejnego klienta. Niczego nie świadomy podgryzam cynamonowe ciasteczka i popijam herbatkę (letnią łąkę). Aż tu do mojej sali wchodzi manager i oznajmia mi, że za chwilę będzie kontrolował mnie przy "okienku" :o. Ale się ucieszyłem... Odechciało mi się wszystkiego - herbata była okropna w smaku, a ciasteczka ohydne. Gdy o kontroli dowiedzieli się moi wciąż nowi współpracownicy zaproponowali mi pewną pomoc, dzięki której mógłbym uniknąć kontroli akurat w tym dniu, ale niestety.

Równo o 13 miałem już klienta, powinienem pojawić się w "okienku" i go wywołać, ale manager kazał mi poczekać na niego i wciąż się spóźniał. Przyszedł po 7 minutach (ja chodziłem już jak na szpilkach - strasznie nie lubię się spóźniać) i zaczęliśmy. 

Tym razem była to kontrola "w czasie rzeczywistym" - ale miała nieco inny charakter niż ten o którym pisałem ostatnio, ponieważ wtedy dotyczyła innej części moich obowiązków. Tak jak poprzednio musiałem wykazać się znajomością zasad i regulaminów, choć teraz główne znaczenie miało wdrożenie ich w kontekście mojego klienta. Po ogarnięciu wstępu który zajmuje mi zwykle nie więcej niż 5-7 minut (m.in. odpowiednie przywitanie klienta, wstępne rozpoznanie jego potrzeb, dokładnie zweryfikowanie jego dokumentacji) przeszedłem do drugiego kroku a po chwili do następnego. Ponieważ z przyczyn innych niż formalne nie mogłem zrealizować oczekiwań klienta, jednym z moich ostatnich obowiązków było wskazanie konkretnych przepisów oraz mogących mieć wpływ na sprawę rozwiązań niezbędnych do pozytywnego zakończenia oczekiwań klienta, odpowiednie uzupełnienie dokumentacji, upewnienie się o zrozumieniu przez klienta tego co do niego powiedziałem, oraz grzecznym pożegnaniu się.  A, bo bym zapomniał - oczywiście musiałem jeszcze dowiedzieć się czy przypadkiem nie ma innych spraw, które mój Departament mógłby dla niego zrealizować.

Niezbyt zadowolony klient odszedł od "okienka" w miarę bezproblemowo, a kontrolujący zadał mi jeszcze kilka trudnych pytań dotyczących klienta oraz jego sprawy - w tym kilka hipotetycznych - to znaczy takich gdyby ów klient był bardziej roszczeniowy/wymagający/trudny/bezczelny. Odpowiedziałem na nie właściwie - więc i tym razem kontrola zakończyła się dla mnie bezproblemowo. Manager miał oczywiście swoje wypracowane metody postępowania z m.in takimi sytuacjami i podzielił się ze mną nimi. Wszystko omówił ze mną w cztery oczy. Teraz właściwie to nie wiem kiedy będzie następna kontrola, ale mam nadzieję że w ciągu miesiąca nic nie będzie. 

To idę napić się herbaty i zjeść kilka ciasteczek cynamonowych.


sobota, 14 sierpnia 2021

Podsumowanie tygodnia 200

Poniedziałek

Odbieram dzień wolny za sobotę. Próbuję się zrelaksować, ale zawsze jest coś jeszcze do zrobienia - więc o odpoczynku mogę zapomnieć.

Wtorek

Za to dziś w pracy odpoczywam. Więcej czasu przesiedziałem niż przepracowałem. Ale żeby nie było - wywiązałem się ze wszystkich obowiązków nałożonych na mnie tego dnia :)

Środa

Marzy mi się wyjazd. Na przykład na Kretę, do Hiszpanii lub Majorkę. Lub gdzieś w Polsce ostatecznie. Jeden warunek - musi być daleko od domu, wtedy także sama podróż będzie przygodą.


Czwartek

Niezapowiedziana kontrola. Pisałem niedawno, że już jeden cykl kontroli za mną, ale tego dzisiaj zupełnie się nie spodziewałem. Aż tu przychodzi manager działu i oznajmia mi ... ale o tym w oddzielnym wpisie.

A wieczorem próbuję usunąć zarysowania w mojej Toyocie. Kiedyś dostałem specjalny środek do usuwania takich atrakcji, jakoś po aplikacji nie widzę rewelacji, więc:

1) nie umiem obsługiwać tego preparatu (przeczytałem instrukcję);
2) zarysowania są zbyt duże na takie zabawki;
3) nie powinienem się tym przejmować;

Piątek

Uff, spokój i jeszcze raz spokój. Nie śpieszę się, powoli ale dokładnie i z uśmiechem - choć tego nie widać ponieważ cały Departament objęty jest obowiązkiem noszenia maseczek. No właśnie - maseczki - myślałem że jakoś bardziej będę się w nich dusił, ale już się przyzwyczaiłem i prawie wcale mi nie przeszkadzają. Może dlatego że dostałem takie specjalne - z logo Departamentu?

sobota, 7 sierpnia 2021

Podsumowanie tygodnia 199

Poniedziałek

Po drugiej dawce szczepionki żadnych objawów. W pracy wolne za sobotę - czas ten wykorzystuję na wyjazd, ale taki bardzo krótki niestety.

Wtorek

Po pracy uroczysta kolacja na mieście. To był świetny wybór, ponieważ było bardzo mało innych gości. W takich warunkach mogę się odprężyć i zrelaksować.


Środa

Główny manager przynosi chleb swojej roboty. Był jeszcze lekko ciepły, pokrojony w grube pajdy. Chrupiąca skórka posypana czarnuszką i sezamem, miąższ lekko wilgotny i niesamowicie pyszny. Z cebulką i nie wiem czym tam jeszcze, ale to był tak dobry chleb że dałbym dużo aby móc kupić taki gdziekolwiek. Kiedyś jadłem już podobnie pyszny chleb, tylko wypiekany chyba z samych ziaren - był inny ale także wyjątkowo dobry.

Czwartek

Z ośmiu godzin w pracy może przepracowałem trzy, a może i mniej. Resztę czasu przesiedziałem/przestałem.

Piątek

W moim dziale pojawia się nowy człowiek. Tylko na chwilę, ale jakże bardzo zmienia nastawienie mnie i pozostałych pracowników. Wszystkich nas wprawia w dobry humor. Chyba powinienem brać z niego przykład.