środa, 29 kwietnia 2020

Szkolenie po długiej przerwie

Szkolenie w maseczce to koszmar. Już samo oddychanie jest utrudnione, a gdy dochodzi do tego konieczność mówienia, a dokładnie - dużej ilości mówienia, to nie dość że nie ma czym oddychać, to jeszcze nie ma się siły mówić. Próbuję zaczerpnąć cokolwiek, więc wciągam powietrze które przed chwilą wypuściłem - masakra. Robi mi się słabo, zaczynam odczuwać ból głowy. Potrójna warstwa bawełny szczelnie zatrzymuje dopływ powietrza z zewnątrz, ale także jego odpływ. Po kilku godzinach jazdy czuję się tak wyczerpany, jakbym przepracował kilkanaście.

Maseczka ogranicza także pole widzenia, ponieważ bez ruchu głowy nie jestem w stanie sprawdzić czy kursant wciska sprzęgło czy nie, a nawet nie widzę dźwigni zmiany biegów bez pochylenia głowy. Widoczność do przodu jest ok, ale do dołu nie, a przecież szczególnie na początkowych jazdach trzeba na to uważać. Np w poniedziałek musiałem pilnować kursantki, która podczas pierwszych zajęć próbowała lewą nogą hamować. Nietrudno się domyślić, że mogłoby to doprowadzić do kolizji lub wypadku.

Kolejny problem to parujące okulary. W bardzo słoneczny dzień nie da się bez nich uczyć, ale gdy zakładam okulary na nos to przy każdym wydechu są zaparowane tak, że prawie nic nie widać. Moja nadwrażliwość na światło musiała zejść na dalszy plan, bo lepiej widzieć coś niż prawie nic przez zaparowane okulary. Oczywiście nie ma mowy o łyknięciu wody gdy zaschnie w gardle, ani zjedzenia czegokolwiek.

Jeżdżąc po mieście widzę, że spora liczba ludzi ma maseczki, ale dużo z nich zakłada je na brodę tak, że maseczka zasłania usta a nos jest zupełnie odkryty. No tak, ciężko się oddycha więc ludzie próbują jakoś temu zaradzić. Są oczywiście tacy, którzy maseczki nie mają, ale to raczej wyjątkowe sytuacje.

Tymczasem musiałem coś wymyślić w kontekście kolejnego dnia w pracy. Maseczka nie może mieć tylu warstw, bo nie dożyję do końca tygodnia (mimo że skróconego). Poprosiłem znajomą o pomoc i udało się. Mniejszy rozmiar oraz mniej warstw, inny krój oraz inne sposoby wiązania - i dziś było o wiele lepiej. W ciągu 7 godzin zużywam czasem 3 a czasem nawet 6 maseczek. Oczywiście są one wielorazowe - wieczorem przez chwilę zagotowuję je. Podczas szkolenia kursant także musi mieć maseczkę lub cokolwiek innego zakrywającego usta i nos, a także rękawiczki. Wszystkim przeszkadza jedno i drugie, ale nie ma wyboru. Dla poprawy ich i swojego komfortu włączam klimatyzację na wyższy bieg, otwieram okno tak by był przewiew. Oby tyko nie wywołało to przeziębienia/przewiania - bo wszystko jest możliwe.


Wg mnie konieczność ich noszenia jest nieuzasadniona. Sam widzę (choć staram się powstrzymywać) jak często muszę przy niej manipulować, grzebać przy oczach/nosie/ustach, a co dopiero takie np dzieci. Może w pomieszczeniach typu sklep/biuro jeszcze ma to sens, ale nie na chodniku. Tymczasem na ulicach więcej patroli pieszych mieszanych - policjant z kimś w wojskowym ubierze jak na poligon (często taka osoba wygląda tak młodo, jakby to był jakiś licealista), lub policjant i strażnik miejski. Nie wiem czy sypią mandatami, ale przed epidemią takich obrazków w ogóle nie było.

sobota, 25 kwietnia 2020

Podsumowanie tygodnia 132

Poniedziałek

Do mojego wyjazdu na Kos pozostało 165 dni - wciąż mam duże nadzieje że uda się :)

Wtorek

Zupa pomidorowa. Prócz nauki, czytania. spacerów i balkonu staram się dobrze odżywiać.


Środa

Egzamin majowy został odwołany. Oczywiście z powodu wirusa. Dobrze, że się nie fatygowałem zapisywać.

Czwartek

Z samego rana informacja o tym, że od poniedziałku zaczynam pracę! Hurrraaaa!

Piątek

Ostatnie dni wstawania między 8 a 9 - czas przyzwyczajać się do wstawania po 6 rano :)

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Co dalej?

Myślałem, że rząd przedstawi harmonogram odmrażania gospodarki i powrotu do normalności. W czwartek tymczasem zostało ogłoszone że od poniedziałku (czyli od dzisiaj) lasy i parki są otwarte dla ludzi, a w sklepach (i obiektach kultu) może być odrobinę więcej ludzi. No dobrze, ale co to ma do gospodarki? Wg mnie zupełnie nic.

Liczyłem na to, że drobni przedsiębiorcy będą mogli prowadzić swoje działalności, tacy np fryzjerzy. Tam gdzie ja zwykle chodziłem każdy umawiał się na konkretną godzinę, w salonie rzadko ktoś siedział i czekał na swoją kolej, a jeśli już to trwało to kilka minut. Czy w dzisiejszych - maseczkowych czasach nie dałoby się otworzyć tej dziedziny? Tam przecież nikt nie spędza dużej ilości czasu, nie jest "face to face", a pozwala funkcjonować pracownikom. Mój fryzjer utrzymywał się jedynie ze swojej pracy, więc logiczne - nie pracuje - nie zarabia. A z czego zapłaci za lokal? Może ma coś odłożone?

Tymczasem Czechy ogłosiły konkretny plan - co kiedy będzie otwarte. I tak już wiemy, że nauka jazdy w Czechach wraca do pracy dokładnie 11 maja. Takie konkrety są dla pracodawców kluczowe w tym momencie. U nas oczywiście nic nikt nie wie. A więc czy trzymać jeszcze pracowników, czy już zwalniać, czy będzie wystarczająco pieniędzy na opłaty za pojazdy/lokal/plac manewrowy? Masakra.

Z tego wszystkiego wyłamały się dwa ośrodki egzaminujące. WORD w Warszawie i Nowym Sączu zaczynają pracę. Ten pierwszy już od dziś (wszystkie kategorie prócz praktyki na B), a ten drugi w zakresie każdej kategorii dokładnie od 27 kwietnia.

***   ***   ***
A na stronach ministerstwa zostały ogłoszone terminy egzaminów kwalifikacyjnych dla kandydatów na egzaminatorów. I wiecie na kiedy? Egzaminy odbędą się w Gdańsku 22-24 maja. Czyli za około miesiąc. Ja się nie wybieram - raz że nie chciałbym być w większej grupie na sali, dwa że to bardzo daleko. Wolę Warszawę.


sobota, 18 kwietnia 2020

Podsumowanie tygodnia 131

Poniedziałek

Na święta jadę do siebie. Piękna pogoda, droga pusta, policji zero.


Wtorek

Oglądam chmury. Tę książkę dostałem we wrześniu 2017 roku od cudARTeńki, Grażyny i mamy podczas wyjazdu na mazury. W końcu mam czas się nią delektować :)


Środa

Pogoda słaba, plus taki że nie chce się wychodzić na zewnątrz. Minus, że nawet na balkonie chłodno i nieprzyjemnie.

Czwartek

Równe 10 km w obie strony. Wybrałem się do hurtowni z pasmanterią, celem zakupu gumek i innych materiałów do szycia maseczek. Moje buty do chodzenia rozpadły się (miały ponad 10 lat), więc tymczasowo chodzę w takich zwykłych - mniej wygodnych. A gumki to teraz produkt deficytowy. Podobnie jak wcześniej drożdże i papier toaletowy. W tej hurtowni gumki jeszcze były, ale dzwoniłem do wielu innych - albo pasmanterie były zamknięte, albo gumek nie posiadały.


Piątek

Pogoda świetna, czekam na poniedziałek - czyli na otwarcie lasów! :)

czwartek, 16 kwietnia 2020

Maseczkowy look

Od dziś obowiązkowe maseczki w przestrzeni publicznej. Najpierw wg ministra zdrowia były niepotrzebne, teraz okazało się że są obowiązkowe. Co prawda takie bawełniane niewiele dają, ale tak naprawdę może to być zwykła chusta, szalik (!) lub cokolwiek co zakrywa usta i nos.


Dzięki cudARTeńce wzbogaciłem się (i chyba powinienem zapłacić podatek od tegoż :P) o 4 sztuki bawełnianych maseczek, które ona sama z dużą precyzją i zaangażowaniem uszyła.



Maseczki są idealnie dopasowane, mają bawełniane troczki zamiast gumek. Raz że w tych czasach trudno o gumki (a proponowałem wyjąć z majtek!) dwa, że gumki nie wytrzymałyby trudów wielorazowej eksploatacji.


Ponieważ po każdym użyciu należy taką maseczkę wygotować, a następnie wyprasować. Oczywiście teorii co do higieny maseczek jest pewnie tyle co teorii na temat ich przydatności, no ale coś trzeba wybrać nie?


Poprosiłem o kolorowe, więc są kolorowe. Kolejna partia ma być jeszcze bardziej barwna. Jak będę miał to pokażę :)

wtorek, 14 kwietnia 2020

Stróże prawa w czasach zarazy

Jeszcze w czasach normalności na widok radiowozu ciśnienie wzrastało, a serce zaczynało bić szybciej. Jeszcze gorzej, gdy taki radiowóz uparcie jechał za eLką przez kilka ulic i skrzyżowań. Obaw było wiele - a to że kursant jedzie zbyt wolno, a to że zbyt późno włączy któryś kierunkowskaz (lub co gorsza włączy w złą stronę), albo że na którymś skrzyżowaniu zgaśnie mu auto podczas ruszania, albo że cokolwiek innego nie spodoba się stróżom prawa. 

W naszym społeczeństwie jest syndrom czegoś jakby strachu i obaw przed Policją. Może wynika to z faktu stanu wojennego kilkadziesiąt lat temu, pozostałości mentalnych istnienia dawnych funkcjonariuszy milicji, czy może długo utrwalanego wizerunku ukrywania się za krzakami z radarem - to już tak bardziej współcześnie. 

Pamiętam, gdy jakiś czas temu podczas próby ruszenia na jednym ze skrzyżowań kursantowi zgasł silnik. Dwaj policjanci na motocyklach nerwowo ominęli nas trąbiąc podczas całego manewru, a w dodatku pokazali nam niewybredny gest środkowym palcem. Innym razem, gdy patrol ruchu drogowego przybył na miejsce kolizji (mojej koleżanki instruktorki) od razu popisał się brakiem kultury oraz nieznajomością przepisów. No cóż, takie jednostkowe przypadki nie świadczą na szczęście o całym garnizonie i ja wierzę, że są policjanci którzy wzorowo wykonują swoje obowiązki i bez obaw można się do nich zwrócić o pomoc w razie potrzeby.

Do tych obrazów nie pasuje dzisiejsze zachowanie stróżów prawa, którzy w tych trudnych dla wszystkich nas czasach, potrafią z uporem dawnych metod pracy karać, strofować i narzucać dla siebie najwygodniejsze interpretacje przepisów. Tyle, że w dzisiejszych czasach ludzie mogą udokumentować takie wyczyny, jak np ten. W sieci filmów tego typu jest mnóstwo. Z drugiej strony, skoro rzecznik policji chwali się w mediach społecznościowych filmem na którym hiszpańscy policjanci zatrzymują i biją leżącego już motocyklistę podpisując to "Zostawiam tylko do obejrzenia" to nie ma się co dziwić. Film po burzy komentarzy został usunięty, a rzecznik pokrętnie się tłumaczył - tu artykuł).

Trzy przykłady na koniec.

1. Strach pojechać zatankować auto bo można zostać posądzonym o niepotrzebne wychodzenie z domu (o myjni to już nie wspominam). A gdyby coś się wydarzyło i musiałbym pojechać np do mamy która potrzebowałaby pomocy? Powie ktoś żeby zostawić kwestię pomocy służbie zdrowia. Naprawdę? Tej służbie zdrowia która sama ze sobą nie radzi? 

2. Mój znajomy wychodząc na spacer z psem przy okazji bierze plecak z lekami - powiedział że boi się że takie wyjście z psem będzie wg policji/straży miejskiej niewłaściwe/niepotrzebne. A więc bierze plecak z lekami, aby tłumaczyć się wyjściem do apteki po niezbędne leki. 

3. Aberek obawia się pójść dalej do sklepu bo "zahaltują po drodze". Jak to przeczytałem to zdziwiłem się bardzo, ale faktycznie - coś w tym może być. Ja robię zakupy w sklepie oddalonym o około 12 km od domu, ale tam jest dużo taniej (dla mnie w tej chwili to ważna rzecz) a duża powierzchnia sklepu oraz samoobsługowe kasy dają komfort niezbliżania się do innych ludzi.

sobota, 11 kwietnia 2020

Podsumowanie tygodnia 130

Poniedziałek

Zaczynam książkę Doroty Warakomskiej "Droga 66". Kilka lat temu przeczytałem kilka stron, ale brakowało mi czasu i chęci. A teraz - wychodzę na balkon i czytam.


Wtorek

Dostrzegłem, że w sprzedaży pojawiła się nowa Toyota Yaris, na którą mam ochotę od dłuższego czasu i cierpliwie wyczekiwałem tego właśnie momentu. Ceny i wyposażenie już są znane. Na razie jest to przedsprzedaż, poza tym obecna moja sytuacja finansowo-pracowa nie wygląda zbyt optymistycznie więc poczekam na rozwój sytuacji. Tu link dla zainteresowanych.

Foto: Toyota.pl

Środa

Korzystając z takiej ilości czasu muszę w końcu "wziąć się" do nauki. Egzamin na egzaminatora zapewne prędko się nie odbędzie, ale nauki jest mnóstwo więc trzeba się uczyć.

Czwartek

Pogoda sprzyja przebywaniu na balkonie - bo obecnie tylko to z "aktywności" pozostało. Jest ciepło, a nieopodal zaczęły kwitnąć mirabelki, więc i zapach piękny.

Piątek

O dziwo tak organizuję czas, że nawet trochę mi go brakuje w ciągu tygodnia. Nauka, książka, obiad, coś tam w domu trzeba zrobić i dzień mija.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Zakaz wstępu

W ten weekend była tak piękna pogoda, że aż mną coś wierciło aby pójść na długi spacer do lasu. Niestety obawiając się konsekwencji karnie siedziałem na balkonie czytając książkę i co chwilę spoglądałem na - oddalony ode mnie o mniej więcej pół kilometra - piękny las. Gdy po południu sprawdziłem lokalne serwisy informacyjne, potwierdziło się to o czym myślałem - policja obstawiła jedyne legalne wejście do lasu od strony miasta. Zadysponowali dwa radiowozy oraz bezzałogowy statek powietrzny (dron). Mało tego, prócz funkcjonariuszy w mundurach "porządku" pilnowali także tzw tajniacy.

Tymczasem na stronie Lasy Państwowe jest artykuł z 2017 roku, tu fragment: Wydzielane przez drzewa fitoncydy powodują, że w powietrzu leśnym jest o połowę mniej bakterii niż w mieście. To takie leśne, lotne antybiotyki, gdyż wykazują działanie grzybo- i bakteriobójcze oraz hamujące rozwój wirusów. Cały artykuł tu.

Dla mnie kontakt z przyrodą jest konieczny, choćby ze względu na stan zdrowia psychicznego. I rozumiem że trzeba zachować odległość od drugiej osoby (choć dziwi mnie że przebywając z kimś w domu mogę z tą osobą spać a na ulicy muszę zachować dystans 2 m - przecież to tak głupie że aż brak słów!), ale żeby zakazywać wstępu do lasów? Poza tym, wielu prawników informuje o tym, że zamknięcie lasów jest decyzją bezprawną.

Za to wybory 10 maja - nadal mają się odbyć...

sobota, 4 kwietnia 2020

Podsumowanie tygodnia 129

Poniedziałek

Jadę do drugiej firmy odebrać wypowiedzenie z pracy. Po wejściu do budynku widzę przez otwarte drzwi managera, który rozmawia przez telefon. Pomyślałem że zaczekam, bo przecież nieładnie wchodzić ot tak gdy ktoś rozmawia, ale machnięciem ręki zawołał do siebie i nie przerywając rozmowy podsunął trzy kartki. Wskazał palcem gdzie należy podpisać, a w międzyczasie swojej rozmowy dodał "z dzisiejszą datą" i tyle. Mówiąc do niego "dziękuję" (w sumie to za co mu dziękowałem? Nie mam pojęcia, może za te kilka lat podczas których jakoś wytrzymywałem?) oraz "do widzenia" nie usłyszałem jakiejkolwiek odpowiedzi, wszak zapewne miał pilną rozmowę telefoniczną. Albo miał mnie gdzieś.

Wtorek

Białe tablice rejestracyjne (czyli takie jak obecne) mają dokładnie 10 lat, ponieważ zostały wprowadzone w życie 31 marca 2010 roku.

Środa

Kolejne restrykcje w związku z wirusem. Na szczęście nie zamknęli mi lasu (m.in parki są zamknięte od dzisiaj) więc korzystam. A las jest pusty, w ciągu godzinnego spaceru raz tylko dostrzegam rodzinę spacerującą po leśnych ścieżkach, ale omijam ich skręcając w kolejną ścieżkę.


 

Na jednym z drzew wciąż jest dość sporych rozmiarów sopel, który powoli się topi. A wieczorem spektakle zachodzącego słońca które obserwuję ze skraju lasu:



Czwartek

Upadający telefon i rozbita szybka - na szczęście tylko ta ochraniająca wyświetlacz. Swoją drogą dość słaba, skoro z około 1 metra pęka uderzając o podłogę.

Piątek

Koniec ze spacerami do lasu. Od dziś (3.04.2020) do 11 kwietnia obowiązuje zakaz wstępu do lasu. Co ciekawe zakaz ten nie dotyczy myśliwych ponieważ polowanie zostało zaliczone jako potrzebę pierwszej kolejności.

czwartek, 2 kwietnia 2020

Koncepcja "po"

Po tylu dniach od pracy kiedy przyjdzie ten moment to nie wiem jak sobie poradzę. Śmieję że, że bez pomocy psychologa nie da rady. Z drugiej strony, ciekawe jak będą wyglądały kwestie związane z finansami po epidemii.

Firmy, które już przed kryzysem ledwo wiązały koniec z koniec, mogą nie przetrwać tej całej wirusowej pauzy. O ile nie miałyby kłopotów z pracownikami, którzy zatrudnieni na umowach śmieciowych nic nie kosztują, o tyle opłaty typu czynsz lub ewentualne raty za pojazdy mogą być gwoździem do trumny. A jeśli do tego dodać zaniżoną cenę kursu - powiedzmy na poziomie 1000-1200 zł - to nie ma się co oszukiwać - z takiej kwoty nawet oszukując swoich kursantów - nie da się odłożyć czegoś na "czarną godzinę" a jedynie przetrwać - na byle jakim poziomie - ale tylko przetrwać. Czy w tej sytuacji znikną z rynku ci którym najlepiej wychodzi krętactwo i oszukiwanie innych?

Interesujące, czy po tym wszystkim pozostałe firmy szkoleniowe podniosą ceny kursów, czy będą chciały nadrobić czas lub ewentualnie stworzyć większe rezerwy na wypadek powtórki z rozrywki. Czy rywalizacja pomiędzy nimi (o kursanta) będzie znów na poziomie finansowym - czyli kto zejdzie z ceną jak najniżej?

Także WORD-y w czasie epidemii nie pracują, czyli mając stałe koszty nie mają dochodów. Utrzymanie całej infrastruktury a przede wszystkim ludzi kosztuje wiele. Jedyne co, to koszty paliwa których obecnie nie ma. Już przed wirusem pojawiały się głosy o podniesieniu cen egzaminów (przypomnę - ostatnia zmiana cen miała miejsce w 2013 roku), więc teraz będą jeszcze bardziej słyszalne niż wcześniej. Jak dużo? Kiedy? Zobaczymy.