środa, 29 września 2021

Dokumenty

W Departamencie niemiły zgrzyt. Pracuję tam od trzech miesięcy i ciągle poznaję współpracowników - a ci raz są tacy a kolejnym razem inni. Albo - jak coś potrzebują to mało co nie wejdą w tyłek, a gdy im coś nie na rękę to potrafią uzewnętrznić naturę odmienną niż kulturalna. Oczywiście nadają na siebie nawzajem podczas nieobecności drugiej osoby - przy czym zupełnie inaczej wyrażają się gdy tej drugiej osoby nie ma a inaczej gdy jest. 100% niespójności. Czasem gdy tego słucham to zupełnie nie rozumiem, więc staram się słuchać jak najmniej. Ale nie o tym - wracam do zgrzytu, ponieważ dotyczył on mnie bezpośrednio.

Otóż jeden ze współpracowników musiał podejść dziś do okienka, ale do innego niż zwykle (nie do swojego) - to okienko dla osób niepełnosprawnych/innych nietypowych. Stanowisko to jest rzadko wykorzystywane - ale w pełni funkcjonalne (czasem używamy go jeśli jest jakaś awaria komputerów przy innych okienkach). Można na nim załatwić wszystkie sprawy tak jak na zwykłym okienku. Wcześniej byłem tam ja, zalogowałem się, rozpatrzyłem sprawę klienta, przybiłem kilka pieczątek, wylogowałem poprawnie i poszedłem wypić herbatę. W dodatku otworzyłem okno, gdyż w powietrzu unosił się niezbyt miły zapach a wiedziałem że jeszcze w tym samym dniu okienko to będzie wykorzystywane. Gdy kilkadziesiąt minut później podszedł tam wspomniany współpracownik ze swoim klientem okazało się, że nie jest on przygotowany do obsługi petenta - nie dość że nie miał wszystkich dokumentów/kodów dostępu, to jeszcze chciał aby na stanowisku były dodatkowe "papiery" które tak naprawdę nikomu nie są potrzebne, ponieważ wprowadza się je do systemu jedynie raz (i one oczywiście były już wprowadzone - inaczej nie mógłbym się tam zalogować). Ale on je chciał - i to oczywiście ode mnie! On po drugiej stronie sali, ja przy swoim okienku z kolejnym petentem i słyszę takie coś: "Tomek, a gdzie są dokumenty?" No myślałem że pójdę do niego i puszczę mu wiązankę brzydkich słów, ale oczywiście nie zrobiłem tego.

Współpracownik zrobił to celowo, gdyż w innych przypadkach pracy na tym okienku nie wymaga żadnych dodatkowych dokumentów, ale skoro zauważył że wcześniej byłem tam ja, to pomyślał że poznęca się nad nowym pracownikiem - czyli mną. Na jego pytanie odpowiedziałem mu "a zorganizuj sobie jak je potrzebujesz". Kolega odwrócił się i wyszedł  zostawiając petenta przy okienku!!! Wyobrażacie to sobie? Zostawić klienta przy okienku i odejść?!?!? Gdyby to zauważył manager kontrolujący, lub główny manager, to współpracownik musiałby się nieźle tłumaczyć, ponieważ to wbrew regulaminowi. Klienta NIE MOŻNA pozostawić przy okienku!!! Musiałoby się chyba zacząć palić, aby można było sobie odejść od stanowiska, no ale... Tylko kilka osób z mojego działu to zauważyło, a kontrolującego dzisiaj nie było w pracy.

Gdyby tylko współpracownik wykazał odrobinę dobrej woli wcale nie musiałby opuszczać okienka, ponieważ nawet bez jego kodów dostępu mógłby załatwić sprawę klienta, a później uzupełnić to co trzeba (nie raz ja tak robiłem gdy okazało się że czegoś nie wziąłem ze sobą) - ale nie - on postanowił zrobić wielkie halo.

W ogóle, zauważyłem że ten współpracownik "bawi się" telefonem w czasie obsługi, a kiedyś w przerwie powiedział że musi sobie zrobić nową listę piosenek do słuchania bo już stara mu się znudziła. Nie mam pojęcia czy on słucha muzyki w czasie kontaktu z klientami i zupełnie mnie to nie interesuje, ale nie zdziwiłbym się gdyby tak faktycznie było. Jakie to szczęście że to jest poza mną, że ja tak nie robię oraz że reprezentuję innym poziom pomimo tego, że on pracuje tu już ponad dziesięć lat (jak sądzę).

Naturalnie mógłbym pójść z tym do managera, wtedy kolega oberwałby po nosie - ale po co? On wybroniłby się, ponieważ jako pracownik z o wiele dłuższym stażem ma większe zaufanie niż ktoś taki jak ja - pracujący trzy miesiące. Nie zamierzam schodzić do jego poziomu, ale postanowiłem ograniczyć kontakty do niezbędnego minimum, unikać wszelkich dialogów, nie reagować na zaczepki i odciąć się maksymalnie. 

sobota, 25 września 2021

Podsumowanie tygodnia 206

Poniedziałek

Ale zimno i wietrznie. Wracając z Departamentu włączam podgrzewanie fotela i kierownicy w mojej Toyocie, ponieważ w pracy wymarzłem bardzo - oby to nie był początek przeziębienia. Pogoda wybija mi ostatecznie z głowy pomysł kupowania w tej chwili hulajnogi. Może na wiosnę - zobaczymy.

Wtorek

Wcale, nic a nic nie tęsknię do pracy w nauce jazdy. Jestem zachwycony tym, że ten etap już jest za mną. Nie chciałbym wracać do tego zawodu. Dlaczego? Bo jest bardzo wyczerpujący psychicznie i fizycznie, bo jest bardzo mało opłacalny finansowo, ponieważ praca instruktora jest niewdzięczna - to argumenty tak na szybko. Plus pracy w nauce jazdy był taki, że mogłem dogadać się z szefem i wziąć godzinę/kilka godzin/dzień wolnego ot tak - prawie bezproblemowo. 

Środa

Dwie osoby dzwonią a inne dwie piszą - życzenia imieninowe. Zastanawiałem się, czy wziąć ciasto/cukierki do nowej pracy - ale pomyślałem że byłoby to zbyt zuchwałe zachowanie, więc na wszelki wypadek wziąłem tylko cukierki. Gdyby współpracownicy wyszli z inicjatywą, to miałbym czym ich poczęstować. Cukierki wróciły do domu, rozdam je komu innemu.

Czwartek

W pracy od samego rana problemy. Na szczęście nie dotyczą one mnie. Ten dzień dla mnie jest zupełnie lekki, ponieważ przesiedziałem go nie robiąc prawie nic.

Piątek

Niby trochę cieplej, ale wciąż trzeba w grubej kurtce bo inaczej bardzo mi zimno. Może w weekend będzie jeszcze w miarę z pogodą?

czwartek, 23 września 2021

Nowe obowiązki

Od kilku dni prócz tego co robiłem do tej pory w Departamencie Spraw Trudnych i Beznadziejnych wykonuję część obowiązków jednego z managerów mojego działu. Nie jest to nic co zajmowałoby mi dużo czasu, spokojnie się z tym wyrabiam a i tak zostaje mi dużo czasu na siedzenie i nic nie robienie, jedzenie i picie, rozmowę ze współpracownikami, spacerowanie od działu do działu itp. Jedocześnie wymaga to dobrego zorganizowania, dużej dyscypliny oraz oraz trzymania "ręki na pulsie". 

Już pierwszego dnia nowych obowiązków z samego rana przyszedł do nas główny dyrektor i zapytał kto się zajmuje obowiązkami nieobecnego przez dwa tygodnie managera - odpowiedziałem że ja. Zapytał czy już zrobiłem to co trzeba a ja odparłem "tak jest". Przy okazji spotkała mnie nietypowa sytuacja, ale wybrnąłem bezproblemowo - nie chciałbym pytać kogokolwiek co i jak mam zrobić - wolałem to zrobić sam. Bardzo to lubię, mam porządek w swojej szafce a na biurku wszystko równiutko poukładane, więc nie sprawia mi to trudności.

W ramach tych nowych obowiązków wymagam pewnego określonego działania od moich współpracowników - a przypomnę że ja tam pracuję najkrócej. Trochę dziwnie się z tym czuję, ale to pewnie tylko na początku. Na razie grzecznie wykonują moje prośby (no bo raczej nie polecenia) - więc jest ok.

Przy okazji robię też inną sprawę - właśnie pod nieobecność tego działowego managera. Inni - akurat ci którym ułatwiam pracę - są zachwyceni i uśmiechają się do mnie ładniej niż wcześniej. Tymczasem jeden kolega z okienka obok powiedział tak "o, pokazałeś że umiesz więcej i teraz będą cię wykorzystywać", a drugi nic nie mówi tylko patrzy spod oka. To ten rodzaj człowieka, który wszystko rejestruje za pomocą narządu wzroku, bardzo mało mówi, ale jeśli już - to najczęściej donosi na współpracowników do głównego managera. Muszę na niego uważać i ogólnie - ograniczać się w kontaktach z nim.

poniedziałek, 20 września 2021

Wakacje w październiku?

Taki dziwny czas, bo niby nie jestem zmęczony pracą, a jednocześnie chciałoby mi się gdzieś wyjechać - zapomnieć o tych stresach, o kontrolach, o tym wszystkim czego muszę pilnować, żeby tak zapomnieć o obowiązkach, nie przejmować się niczym - tylko zrelaksować i odpocząć. Gdy przechodziłem do Departamentu nie mogłem myśleć o urlopie, no bo jak - dopiero zaczynałem pracę i od razu chciałbym urlop? Co najmniej wyśmieliby mnie tam, ale... w tym tygodniu kończy mi się trzymiesięczny okres i gdy tylko dostanę umowę na kolejny czas spróbuję wziąć kilka dni urlopu, bo mam już w głowie kilka pomysłów jak mógłbym spędzić ten czas (najbardziej mam ochotę na Grecję, lub Portugalię).

Tymczasem w bardzo chłodny i mokry weekend odpoczywam w domu robiąc pierwszy raz rogaliki (paszteciki?). Z ciasta serowego, z jabłkami oraz ze śliwkami. Muszę nad nimi jeszcze popracować - o ile w ogóle będę je jeszcze kiedyś robił. 

Ta partia rozeszła się bardzo szybko, a najsmaczniejsze były w dniu wypieku - chrupiące i niezbyt słodkie - z jabłkiem zrobiłem mniej a okazały się jeszcze lepsze niż te ze śliwkami. 

Nierówne, jedne większe inne mniejsze - niezbyt przypominają te z piekarni - ale od razu widać że to domowa robota :) Posypuję je cukrem pudrem - do gorącej herbaty idealne. A gdy przynoszę do Departamentu swoje wypieki, cały mój dział komentuje! Niektórzy pytają o przepis, ale każdy chciałby spróbować - widzę ich wzrok. Czasem mam wrażenie, że najważniejszy temat dnia brzmi "co dziś będzie jadł Tomek?".

sobota, 18 września 2021

Podsumowanie tygodnia 205

Poniedziałek

Dzień wolny, ponieważ pracowałem w którąś sobotę. Wstaję późno, robię większe zakupy (w dużym mieście), idę na lody a wieczorem na przejażdżkę rowerem. Ciepły, ładny dzień na odpoczynek.

Wtorek

Niewiarygodne rzeczy dzieją się wokół mnie. Tak abstrakcyjne z jednej strony, a z drugiej trochę średnio bezpieczne nawet. Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że coś takiego mnie kiedyś spotka, znajoma która pomaga mi w tej sytuacji też bardzo zdziwiona - mówiąc delikatnie. Gdybym mógł tu opisać, nie wiem czy ktokolwiek uwierzyłby (no może Aberek). Niestety nie mogę - jest to niezwykle prywatna i osobista sprawa, choć jak się okazało kilka dni temu - mój główny manager z Departamentu został o niej poinformowany - zapewne po to aby mnie zdyskredytować. Jak to wszystko potoczy się dalej - zobaczymy, możliwe że za jakiś czas napiszę więcej - ale to nic pewnego. Na razie miałem kilka nieprzespanych nocy, wiele przemyśleń, oraz rozmowę z panią prawniczką - która nic konkretnego nie dała. Dzięki pomocy znajomej możliwe że uda się rozwiązać tę sprawę w miarę dobrze - zobaczymy.

Środa

Burza w szklance wody. Mój dział Departamentu nawiedza huragan. To dla mnie pierwszy taki dzień w pracy, choć doskonale się orientuję że najmniej mnie to dotyczy, a może nawet i wcale. I wiecie co? Dobrze jest robić swoje zgodnie z procedurami - wtedy żadna burza i żaden huragan mnie nie ruszy, a inni - niech się martwią :)

A po południu: jeden z managerów  mojego działu idzie na dłuższy urlop. Musi przekazać komuś ułamek swoich obowiązków - proponuje mnie głównemu managerowi mówiąc "Tomek jest bezproblemowy" (no nie wiem czy to takie oczywiste - patrz dzień wcześniejszy). Ja pracuję w Departamencie najkrócej, a on mi chce dać taką odpowiedzialną część swojej pracy - nie powinien dać tego komuś kto dłużej pracuje i zapewne już nie raz brał to pod jego nieobecność? Główny manager zatwierdził jego propozycję, a ja wyraziłem gotowość. Oczywiście nie wiąże się to z jakąś gratyfikacją - a przynajmniej nie w tej chwili - bardziej otwiera mi możliwość awansu. Fakt że tej pracy będzie bardzo bardzo mało - choć będzie ona dość odpowiedzialna i znacząca w Departamencie.

Czwartek

Echa dnia wczorajszego. Przechodzę wyrywkową kontrolę. Wiem że jesteście zdziwieni tymi ciągłymi kontrolami. Szczerze - akurat najmniej mnie stresowała ta dzisiejsza, ponieważ był u mnie manager niższego stopnia, który prawie niczego nie wymaga - więc to nic aż tak bardzo trudnego. Poza tym prawie cały dzień boli mnie głowa.

Piątek

Decyzja podjęta. Hulajnogi na razie nie będzie, no chyba że zimowo-jesienna pora przyniesie wyjątkowe promocje. Możliwe, że na wiosnę sobie coś takiego sprawię - zobaczymy :)

sobota, 11 września 2021

Podsumowanie tygodnia 204

Poniedziałek

W mojej głowie pojawia się pomysł, aby kupić hulajnogę elektryczną i nią dojeżdżać do pracy, oraz czasami zabrać na jakieś wycieczki. Do pracy mam równe 5 km, więc świetnie by się sprawdziła - ale głównie w sezonie letnim. Na razie decyzji nie podjąłem.

Wtorek

Próbuję wyciągnąć koleżankę na basen, ale jestem zbyt mało przekonywujący. Więc sam też się nie wybieram, a powinienem. 

Środa

Podczas pracy. Siedzę przy okienku i "załatwiam" klienta. Przy okienku obok jest znajomy z nauki jazdy, który dostrzegając mnie podchodzi i podaje rękę na "dzień dobry", przy okazji zagadując dosłownie jednym krótkim zdaniem. Kilka minut później szef mojego działu (ten kontrolujący) zwraca mi uwagę, że nie powinienem rozmawiać ze znajomym w czasie pracy :0

Czwartek

Piekę drugie ciasto ze śliwkami - tym razem daję więcej cynamonu - ciasto jest jeszcze lepsze niż poprzednio :)

Piątek

Wciąż analizuję ewentualny zakup hulajnogi. Za oknem piękna pogoda, a wieczór spędzam w dużym mieście - podobnie jak cały weekend :)

poniedziałek, 6 września 2021

Sbriciolata alla prugne

Włoski przepis na kruche ciasto ze śliwkami - w sam raz na zakończenie lata. Trochę mąki (320 g) , cukru (160 g), odrobina proszku do pieczenia - tylko lekko szczypię ciasto, ale nie zagniatam do końca. Dodaję jeszcze 140 g zimnego masła pokrojonego w drobną kostkę, odrobinę soku z cytryny lub skórkę cytrynową i gotowe.

Połowę ciasta wykładam na blachę i lekko ugniatam tak aby ciasto się połączyło. Posypuję bułką tartą i układam bardzo ciasno obok siebie połówki śliwek (skórką do dołu). Lekko posypuję cukrem oraz trochę bardziej cynamonem. Wiedzieliście że śliwki bardzo lubią cynamon? Nie tylko jabłka. Na koniec dodaję pokruszoną resztę ciasta i wkładam do nagrzanego piekarnika. 180 stopni przez 40-45 minut pieczenia.


Po wszystkim czekam aż ciasto ostudzi się i posypuję pudrem. Smacznego! Na zdjęciu poniżej w towarzystwie tarty jabłkowej:

Zaniosłem do pracy - ciasto rozeszło się w błyskawicznym tempie :)

sobota, 4 września 2021

Podsumowanie tygodnia 203

Poniedziałek

Deszczowo i zimno. Zamykam okna w mieszkaniu i zastanawiam się kiedy zacznie grzać kaloryfer...

Wtorek

Deszczu ciąg dalszy. Wracając z pracy moczę buty tak że schną przez dwa kolejne dni.

Środa

Odzywają się z poprzedniej pracy. Chcą abym przyszedł na kilka godzin, ale odmawiam.

Czwartek

Manager wzywa mnie do siebie i oznajmia że wzrasta mi wynagrodzenie o 1% (dodatek stażowy).

Piątek

Przepiękny dzień. Sami mili petenci, idealne słońce oraz świetna pogoda. Dobrego humoru nie psuje mi nawet gość który zwykle kontroluje innych. Dziś jest w okienku obok mnie i widzę, że ciągle tu zerka pewnie sprawdzając czy dobrze pracuję.

środa, 1 września 2021

Nagroda

Kilka dni temu, dokładnie w piątek wydarzyło się coś niesamowitego. Kilka minut po godzinie dziewiątej przez nasz firmowy interkom wezwał mnie główny manager. W pierwszej chwili pomyślałem że chce omówić moją ostatnią kontrolę, tymczasem...

Wszedłem do vip roomu głównego managera. Początkowo ledwie go dostrzegłem - znajdował się przy swoim biurku roboczym na samym końcu długiego gabinetu. Zamknąłem za sobą ciężkie i obite jakimś dźwiękoszczelnym materiałem drzwi, przeszedłem obok ogromnego i długiego stołu z barokowymi (?) ornamentami dla co najmniej dwudziestu osób bezszelestnie - ponieważ stąpałem po bardzo miękkim dywanie. Manager zaprosił mnie abym usiadł przy tym długim stole i od razu przeszedł do rzeczy odrywając wzrok od dwóch laptopów stojących na jego biurku. Powiedział, że dopiero zacząłem pracę a już należy mi się nagroda. Jubileuszowa, z powodu przepracowania piętnastu lat pracy. W związku z tym jeszcze w tym dniu na moje konto wpłynie 75% wynagrodzenia miesięcznego. Siedziałem i patrzyłem się na niego jak jakiś idiota, bo zaniemówiłem i prócz "dziękuję" nic z siebie nie wydusiłem. Byłem w szoku. Nagroda? Dla mnie? Ale za co? To nie pomyłka?

Kazał podpisać dokumenty z których wynikało to co powiedział o tych 75% (aż w trzech egzemplarzach) i podając rękę pogratulował oraz zasugerował powrót do obowiązków. Podziękowałem po raz drugi i wróciłem do swojego stanowiska pracy oszołomiony bardzo. Przeczytałem jeszcze raz to co było tam napisane, a po około dwóch godzinach na moje konto wpłynęła kwota, której w nauce jazdy nie zarobiłbym pracując więcej niż tu - a było to tylko 75%.

To był bardzo zaskakujący piątek. Do dziś się dziwię, że dostałem taką nagrodę z tej okazji. Nie miałem pojęcia że cokolwiek takiego jest. A w weekend wciąż zadziwiony tą sytuacją odpoczywałem wśród pierwszych oznak jesieni.