poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Weekendowo

Znów postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym, w sobotni piękny i słoneczny dzień, wybrałem się do większego miasta z moimi kursantami. Wszyscy na pokładzie grzeczni, bezproblemowi i niezwykle "poukładani". Więc w takim towarzystwie można choćby i konie kraść, a co dopiero czerpać przyjemności z jazdy!
 
ruiny zamku

Ale po południu rozpoczęła się prawdziwa fiesta, pojechaliśmy do Kazimierza Dolnego. W przededniu Międzynarodowego Dnia Czekolady, po prostu MUSIAŁEM i miałem wielką OCHOTĘ na super gęstą i niesamowicie aromatyczną CUDOWNĄ czekoladę z Faktorii (choć i bez tego święta będąc z Kazimierzu nie wyobrażam sobie by tam nie być). Jest jak narkotyk, nie wyobrażam sobie życia bez NIEJ. Po prostu nie.

czas na piknik!


Ogólnie, dzień ten obfitował w różne niespodzianki które zostały mi zafundowane. Jedna goniła drugą, nawet w drodze do miejsca docelowego mieliśmy mały przystanek, spacer i piknik z wyśmienitymi kanapkami! Same przyjemności, na niebie piękne chmury, i wreszcie herbata U Dziwisza - w miejscu wyjątkowym, magicznym i zaczarowanym pięknymi zapachami. Wydawało mi się, że jest tam bardzo snobistycznie i "ciasno", ale nic z tych rzeczy, ujęły mnie gościnność i uprzejmość ludzi tam spotkanych oraz swoboda i błogi spokój.

jedyna taka... :))


A w ogóle, usiedliśmy w najfajniejszym miejscu - w przeszklonej i pełnej słońca werandzie, z której rozpościerał się fantastyczny widok na coraz bardziej intensywną ogrodową zieleń i ptaki, które co chwilę podfruwały do swojego karmnika.

cynamonowa :))


Po kilku minutach rozpoczęliśmy smakowanie herbat podanych w pięknych filiżankach - moja cynamonowa, a druga - poziomkowa ("Duch puszczy"). Obie wyśmienite, zupełnie inne, a tak samo dobre! I tylko jednego brakowało - czasu. Przy herbacie i pogaduchach, wydaje się że ktoś go poganiał i poganiał...

pusta herbaciarnia U Dziwisza


Fajnie, że po spróbowaniu herbat można zakupić sobie identyczną do zaparzenia w domu, takie wyśmienite herbaty idealnie nadają się na prezent - no chyba że ktoś preferuje jedynie piwo...

relax time!


Po uniesieniach czekoladowo-herbacianych szybki wyskok do samego centrum, zakup kartek, ich wypisanie i... niestety czas wracać, wszak moje plany na wieczór są także dość intensywne. To był ciepły, prawdziwie świeży i orzeźwiający dzień - słońce dość mocno przygrzewało (w aucie włączyłem klimatyzację, bo było aż za gorąco), a jednocześnie delikatne podmuchy wiatru muskały nasze uśmiechnięte od ucha do ucha policzki!

rynek pełen ludzi

11 komentarzy:

  1. Pusta herbaciarnia U Dziwisza?:))) Niemożliwe:)) To chyba była siódma rano:)))
    Przepiękne zdjęcie ruin:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba siodma rano...hahaha

      Usuń
    2. Nie, to nie była 7 rano :) Po prostu ludzie okupowali stoliki w ogrodzie, była piękna pogoda. A później, jak wychodziliśmy było pełno także wewnątrz :)

      Usuń
    3. Czyli jednak bywają chwile, że w herbaciarni można zająć wybrany stolik i cieszyć się pobytem tam bez otaczającego tłumu:)

      Usuń
  2. Dobrze, że pogoda dopisała.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mowilam, ze bywa pusta! i ta moja ulubiona werandka, z widokiem na ogrod, zawsze na nia poluje. Tylko szkoda, ze to uczucie poganiania i poganiania jest w nas , to chyba jakas choroba wspolczesnej cywilizacji, ja tez ja mam, mimo, ze biorac moj okres zyciowy powinnam miec nieprzerwany relax time! a nie mam, zawsze cos siedzi mi w glowie, cos co nalezy zrobic, cos co sie musi zrobic....
    Wielka przyjemnosc zrobiles tymi zdjeciami i opisem, natychmiast mam ochote pojechac na herbate do Dziwisza...jaki to snobizm?...po prostu bardzo mile miejsce i fale dobrych mysli ogarniajace jestestwo kiedy sie tam siedzi .Pozdrawiam...

    a ruiny nie wygladaja na kazimierzowskie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam w Bochotnicy, świetne miejsce:)

    OdpowiedzUsuń