wtorek, 14 października 2025

Zamość i okolice

Wycieczki, kto ich nie lubi? Dla mnie to ważna odskocznia od codzienności, a już sama jazda autem daje mnóstwo frajdy.

Kilkanaście dni temu wybrałem się w okolice Zamościa. Lubię te strony. Zamość działa na mnie kojąco, odprężająco i jakby uspokajająco. Lubię pochodzić po centrum miasteczka, ale jak już funduję sobie taki wyjazd - to obowiązkowym punktem jest Ogród Zoologiczny. 


Niestety dzień już coraz krótszy, zatem musiałem darować sobie inne atrakcje - Krasnobród czy Zwierzyniec, albo mój ulubiony Roztoczański Park Narodowy - bardzo żałuję. Odwiedziłem jeszcze Rezerwat Szum - korzystając z pięknego słonecznego popołudnia. Spacer wśród cichego szmeru rzeki Szum to coś wspaniałego.

Niestety, bez noclegu trzeba było wracać do domu, bo powoli już się ściemniało. Wracając wstąpiłem na kolację i wczesno-nocny spacer perłą renesansu. 



Lubię te okolice, czuję się tu dobrze. Z daleka od domu, ale wciąż tak jakby u siebie. Tylko trzeba mieć więcej czasu, lub rezerwować nocleg aby zobaczyć te piękne miejsca. A Wy drodzy czytelnicy, macie swoje ulubione miejsca, które chętnie odwiedzacie?

sobota, 11 października 2025

Podsumowanie tygodnia 417

Poniedziałek

Szukam parkingu niedaleko lotniska. Nie mam Lamborghini (jak niektórzy autorzy książki), ale chciałbym Toyotę pozostawić w bezpiecznym miejscu. Do tej pory korzystałem z parkingu pod hotelem Vienna House, ale na stronie rezerwacyjnej miejsce to jest niedostępne. Nie poddaję się i dzwonię do nich. Okazuje się, że zerwali umowę z pośrednikiem i teraz można zarezerwować parking bezpośrednio u nich, a przy okazji w bardziej atrakcyjnych cenach. Ucieszony zamawiam prawie 8 dni postoju "rzut beretem" od Okęcia.

Wcześniej dostaję bardzo przyjemne filmiki od Hani - z Turkusowego Wzgórza. Z relacją tego, co się tam obecnie dzieje oraz pozdrowieniami, zaproszeniem oraz mnóstwem miłych słów - na które szczególnie jestem łasy. Oglądam je kilka razy, za każdym razem emocjonują bardzo! Haniu - dziękuję!

Wtorek

Główny manager wzywa mnie z samego rana do siebie. Nie muszę pukać, bo drzwi są otwarte. Choć pewnie i tak by nie usłyszał - są one bardzo grube i w dodatku obite jakimś miękkim (zapewne wygłuszającym) materiałem. Zaprasza mnie machnięciem ręki, ale nie odrywa się od pracy przy laptopie. Nieśmiało siadam w jego eleganckim gabinecie (zawsze wybieram środkowe miejsce przy długim stole) i czekam, co tym razem zechce ode mnie. Czuję, że mięśnie zwarły szyki. Kątem oka dostrzegam trzy lub cztery duże monitory po prawej stronie, na którym ma podgląd całego budynku, a nawet parkingów. Wreszcie podnosi głowę zza komputera i zadaje mi kilka nieistotnych pytań, ale to chyba tylko imitacja wstępu, bo po chwili chwali moją działalność, rzetelność i zaangażowanie. Streszcza to w jednym krótkim zdaniu, ale na koniec dodaje że niebawem zauważę to na koncie. Dotarło to do mnie kilkanaście minut później. Wychodzę z niedowierzaniem i co najmniej do południa analizuję czy to wydarzyło się naprawdę.

Wieczorem  postanawiam sprawić sobie nagrodę i kupić coś fajnego. Zamawiam online. Nieźle - wydaję coś, czego jeszcze nie dostałem - czy to jest racjonalne? Nie wiem, ale czy musi być?

W nocy nie śpię. Księżyc mocno oświetla mój pokój, a ja dość długo przyglądam mu się stojąc przy oknie. Jest bardziej niebieski niż zwykle, ale wciąż magiczny. Na parkingu zupełna cisza, ale ja myślami jestem zupełnie gdzie indziej. Po kilkudziesięciu minutach lekko drętwieję i opadam na łóżko, ale wciąż nie mogę zasnąć. Włączam internetowe radio jazzowe tak cicho, jak to tylko możliwe i próbuję skupić się na akordach, przestać myśleć... Staram się odprężyć, wsłuchać w poszczególne dźwięki i barwę instrumentów. 

Środa 

Zasnąłem dopiero nad ranem, czyli dokładnie wtedy gdy trzeba było już wstawać. W pracy podpieram się czym mogę, potem jadę na chałturę - ale tylko na godzinę. Przyjemną, choć wolałbym zdrzemnąć się w domu.

Po dotarciu do domu idę do koleżanki celem podlania kwiatów i sprawdzenia, czy nie ma dla niej żadnej korespondencji. Przy okazji zalewam zamrażarkę, bo okazuje się róża chińska miała nadmiar wody w podstawce. Normalnie miałbym szansę to zauważyć, ale koleżanka ma totalny busz - roślin jest tak dużo że nie wiem co w czym rośnie. Żywe wymieszane ze sztucznymi. Masakra. Na szczęście żadnego zwarcia nie zrobiłem. Pozostaję u niej przez kilkanaście minut, aby upewnić się że nic już się nie leje oraz przewietrzyć mieszkanie.

Czwartek

Z rana trochę problemów. Po wszystkim mam nieco pretensji do siebie, ale z każdą taką sytuacją nabywam doświadczenia. Ogólnie, słabo się czuję z różnych powodów, choć wiem że sam się nakręcam w spiralę gorszego samopoczucia. Na szczęście mam sporo roboty.

Po pracy basen i sauna oraz chwila miłej rozmowy. Ciut lepiej.

Piątek

Przed południem na konto wpływa bonus obiecany przez głównego managera. Znów zostałem wyróżniony bardziej niż inni. Powinienem się cieszyć, ale prawie wcale to na mnie nie działa. Po południu odbieram swoje zamówienie - dawno kupowałem coś sobie, bo chyba nie potrzebuję - ale niech już będzie.


Nie, to nie jest moje zamówienie. Ale wrzucam zdjęcie kolorowego obuwia, które przykuło moją uwagę będąc niedawno na wyjeździe. W Polsce takich rzeczy nie widuję, choć faktycznie - nie chodzę po damskich sklepach.

wtorek, 7 października 2025

Zatrzymanie na autostradzie

W dzisiejszym wpisie chciałbym przypomnieć zasady dotyczące sytuacji awaryjnych związanych z zatrzymaniem oraz postojem na drogach ekspresowych oraz autostradach. W mediach co jakiś czas słyszy się o wypadkach związanych z tymi kwestiami, dlatego warto przypomnieć jak to jest.

Czy można zatrzymać pojazd na tzw. drogach szybkiego ruchu?

  1. ogólnie obowiązuje zakaz zatrzymywania oraz postoju na autostradzie oraz drodze ekspresowej w innym miejscu niż wyznaczone w tym celu - czyli chodzi tu o parking, ponieważ na takich drogach w każdym innym miejscu jest to bardzo niebezpieczne;
  2. jeżeli doszło już do unieruchomienia pojazdu (lub przyczepy) kierujący pojazdem jest obowiązany usunąć pojazd z jezdni oraz ostrzec innych uczestników ruchu drogowego - zatem należy zjechać na tzw. pas awaryjny, pas zieleni - lub po prostu najbardziej w prawo jak się tylko da - aby zminimalizować ewentualne sytuacje niebezpieczne oraz ostrzegać - we właściwy sposób oczywiście;


Jak należy sygnalizować postój?

  1. najpierw należy włączyć światła awaryjne - będą one jednoznacznie dawały informację, że stało się coś nietypowego oraz to, że pojazd wysyłający takie sygnały nie porusza się - co szczególnie istotne przy dużych prędkościach innych pojazdów. Jeśli pojazd nie jest wyposażony w takie światła (praktycznie jedynie bardzo stare pojazdy nie będą miały takiego oświetlenia) należy włączyć światła pozycyjne (nie postojowe), choć te - w ciągu dnia będą bardzo mało widoczne;
  2. należy umieścić trójkąt ostrzegawczy za pojazdem, w odległości 100m - na poboczu, pasie awaryjnym lub tam gdzie pojazd został unieruchomiony (ciężarówki lub autobusu nie da się "przepchnąć" na pobocze w razie potrzeby. Istotne jest, aby podczas rozstawiania trójkąta zachowa ostrożność, gdyż to jedna z bardziej niebezpiecznych sytuacji drogowych. Rozłożony trójkąt należy przenieść 100 metrów za pojazdem niosąc go przed sobą "jak obraz", aby był jak najwcześniej widoczny dla innych;
Czy coś jeszcze?

  1. trójkąt ostrzegawczy jest wyposażeniem obowiązkowym, dobrze byłoby gdyby znajdował się w miejscu łatwo dostępnym, a nie na przykład na dnie bagażnika wypełnionego wakacyjnym ekwipunkiem, kiedy w sytuacji awaryjnej oraz bardzo stresującej, będzie wymagał poświęcenia zbyt dużej ilości czasu;
  2. dobrze byłoby mieć na sobie kamizelkę odblaskową (nie jest obowiązkowym wyposażeniem), gdyż chodzi o widoczność -> zdrowie i życie;
  3. jeśli to możliwe, pasażerowie pojazdu powinni znaleźć się poza ogrodzeniem (barierką) autostrady lub drogi ekspresowej. Kierowca również, chyba że jest to niemożliwe (próba naprawienia pojazdu);
Nie należy ryzykować i zatrzymywać się na drogach szybkiego ruchu, gdyż może to skończyć się tragicznie. Prędkości rozwijane na takich drogach, oraz zmniejszenie koncentracji (przecież jadę autostradą!) mogą doprowadzić do niebezpiecznych niestety często śmiertelnych zderzeń. Najlepszym rozwiązaniem jest odpowiednie zaplanowanie podróży a także punktów postojowych - tzw. MOP-ów (Miejsc Obsługi Podróżnych), gdzie można w bezpieczny sposób rozprostować kości i odpocząć.

Ja dość często poruszam się po drogach szybkiego ruchu, ale tylko raz zdarzyło się, że musiałem zatrzymać się na takiej drodze. Było to podczas bardzo gwałtownego i ulewnego deszczu, kiedy to widoczność była ograniczona tak, że nie dało się jechać w ogóle. 

sobota, 4 października 2025

Podsumowanie tygodnia 416

Poniedziałek 

Zimno i mokro. W pracy całkiem znośnie, po pracy basen i sauna, ale bez choćby krótkiej wymiany zdań. Słabo.

Wtorek 

Niby nic, ale jednak. Niewidzialny ciężar przygniatający kręgosłup, minorowy nastrój. Mniej przeżywać - łatwo powiedzieć. Za to miły SMS od Uli - życzenia z okazji Dnia Chłopaka.

Środa

W pracy znośnie. Trochę komputer się zacina, a nikogo z informatyków nie ma. Radź sobie sam - pomyślałem. Reset komputera pomógł, choć teoretycznie nie wolno mi tego robić. Po pracy znowu basen i sauna, ale jak poprzednio - bez choćby krótkiej konwersacji. Słabo.

Czwartek

Po pracy zostaję w Departamencie i robię ćwiczenia. Potem idę do centrum na lody - moja ulubiona lodziarnia ogłosiła -50% na ostatnie zapasy, ponieważ zamykają sezon niestety. Zjadłem dużo, bardzo dużo lodów, nie pytajcie ile. W każdym razie tego dnia obyło się już bez obiadu. Nie piję alkoholu (prawie wcale), nie palę, to mogę mieć nałóg lodożercy - a co! Moje 73 kg przy 180 cm wzrostu nie jest jeszcze takie złe, choć wolałbym żeby było mniej. A lody to niestety mnóstwo cukru. Poniżej jedna z kilku porcji tego dnia:

Przy okazji pogadałem z panią sprzedającą lody. Bardzo ją lubię, jest niesamowicie miłą osobą. "Znam" ją od kilkunastu lat, gdy przychodzę ona już nie pyta jakie chcę smaki bo zna je na pamięć. Ma piękne imię - Ewa. Wychwaliłem jej uprzejmość i pożegnałem się, do następnego sezonu - o ile świat będzie wciąż istniał.

Piątek 

Podczas jednej ze spraw nie wytrzymuję nerwowo i mówię trochę za dużo do klienta. Wciąż muszę pracować nad sobą, trzymać język za zębami, dusić w sobie to co myślę. Wiem, że moi współpracownicy nic sobie z tego nie robią, a ich działania są niewspółmierne do moich, ale to nie jest to czego bym chciał. Teraz - po południu źle się z tym czuję.

Po pracy idę do koleżanki celem podlania kwiatów i naprawy szuflady, która ponoć się nie zamyka. Jak zwykle okazuje się, że coś tam z niej wypadło (była zapchana ponad miarę) i blokuje możliwość zamykania. "Naprawa" trwała 2 minuty.  Podlewanie około 10. Koleżanka wyjechała do sanatorium, zatem ja opiekuję się jej mieszkaniem. W skrzynce pocztowej znajduję kartkę od Świadków Jehowy z tekstem "zatrzymajmy wojnę [...]". Zostawiłem ją na stole, choć wiem że koleżanka się nie ucieszy z tej kartki.

A później jadę do aquaparku na kompleks saun. Chciałbym odpocząć, ale wychodzę stamtąd zmęczony. Niestety, w sobotę mam dyżur w Departamencie. Jest dodatkowo płatny, ale szczerze - nie chciałbym już tych pieniędzy, nie potrzebuję ich, tylko wolny dzień... Podobnie w kolejną sobotę - mam wtedy szkolenie dla przyszłej kadry, a miałem ochotę na winobranie w Turkusowym... W ostatnim czasie pracuję w każdą sobotę a raz dodatkowo w niedzielę (wykłady).

Dla równowagi - do długiego urlopu coraz bliżej (tylko 12 dni). W zasadzie, niebawem będę się pakował gdyż czeka mnie daleki wyjazd w nieznane. A gdyby tak nie wrócić...? 🤔