sobota, 8 listopada 2025

Podsumowanie tygodnia 421

Poniedziałek 

Mimo woli słucham rozmowy współpracownika (w) dwa okienka dalej ode mnie z kontrolerem (k):

k - ten przedmiot wpisałeś do systemu jako kolor biały, wyjaśnisz to? 

w - przecież to jest białe, to jak miałem wpisać? 

k - no jest białe, ale równie dobrze może być czarne; 

w - ale nie jest czarne tylko białe, a skoro coś jest białe to w systemie wpisuje "białe" - od zawsze tak robię;

k - źle robisz, powinno być "czarne", popraw się; 

w - nie rozumiem, czyli od teraz białe dajemy do czarnego? 

k - nie, dlaczego?

w - nic nie rozumiem;

k - nie dyskutuj, rób tak jak mówię.

Kontroler odszedł, a odwróciłem lekko wzrok udając, że zapatrzyłem się na jakiś punkt na ścianie. Szkoda że nie miałem słuchawek, nie chciałbym tego słyszeć. 

Po pracy w celu choćby minimalnego podniesienia humoru, postanawiam wybrać się na sauny. Podczas seansu panuje duży ścisk, ale nieco później w saunie parowej jest już miły luz. Delektuję się gorącą parą, która otula mnie z każdej strony, oraz ciemnością. 

Wtorek

Krótkie spotkanie z głównym managerem. Przez 15 minut cały Departament słucha, jak to źle pracujemy, chodzimy tylko na urlopy i się nie staramy. Miny grobowe, nikomu nie jest do śmiechu - oczywiście tylko w tym co widać, bo każdy wie że jest zupełnie inaczej. Konkluzja managera: "tak dalej być nie może" - koń by się uśmiał.

Po pracy dłuższy wyjazd, podczas którego zmuszony jestem do gwałtownego hamowania. Wciąż jestem pod wrażeniem skuteczności działania układu hamowania w tak małym aucie. Czułem, jakby niewidzialna siła chwyciła karoserię i zatrzymała ją prawie w miejscu. A to nic innego, jak asystent hamowania awaryjnego.

Środa

W pracy echa słów managera. Po pracy jadę na obiad do knajpki w centrum. Podają mi danie (dorsz z warzywami) z kwiatkiem - nigdy wcześniej tak nie robili. Przez chwilę zastanawiam się, czy to jadalny kwiat czy lepiej zostawić. Zjadłem. Żyję. Potem załatwiam dwie przyjemne rzeczy i wracam do domu. Choć bilans na plus, niewiele to pomaga. 

Czwartek 

Zanurzam się w e-booku. Kryminał. Jeszcze nie jest dostępny, czytam go jako "beta-czytelnik". Do niedawna nie wiedziałem, że jest w ogóle coś takiego. Sprawdzam poprawność językową, logiczność faktów i ogólnie - przesyłam uwagi autorowi. 

Piątek 

W pracy (i nie tylko) walczę. A wieczorem pakuję utensylia na dłuższy wyjazd, szczególnie miło zapowiada się niedziela. Niestety mam ograniczony czas, bo wyjeżdżam dopiero jutro po pracy, a w poniedziałek muszę być spowrotem w Departamencie. Że też wcześniej nie zrobiłem tak rudymentarnej rzeczy i nie wziąłem wolnego poniedziałku!

8 komentarzy:

  1. Usłyszane się nie odsłyszy...
    Wasze spotkanie z menadżerem podobnie jak u mnie bywało spotkanie z dyrektorem.
    Obiadek apetyczny kwiatki dodają teraz do wszystkiego.
    Udanego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, takie spotkania pozostają w pamięci 🙄 Miłego weekendu 🤗

    OdpowiedzUsuń
  3. Białe jest czarne a czarne jest białe, czego tu nie rozumieć? 😉😅😅😅 Mam wrażenie że menagerowie właśnie po to w firmach są, żeby narzekać, marudzić i wymagać więcej za te same pieniądze... 🙄

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wszelki wypadek trzeba było zapytać, bo może ten kwiat był tylko dla ozdoby 😅 Ale skoro nie zaszkodził? 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwnie smakował, ale nie mam porównania bo nie jadam 😁

      Usuń