poniedziałek, 15 marca 2010

Dziurawa mapka.

Chyba utworzę mapę dziur, po których się codziennie poruszam. Będzie to bardzo, bardzo łatwe zadanie, wszak na każdej ulicy ich nie brakuje. Czasem mnie to denerwuje, czasem tylko irytuje. Innym razem już się śmieję z tego, ale to źle się skończy - zawieszenie Yariski jeszcze się trzyma - a przynajmniej nie muszę podgłaśniać radia by zagłuszać ewentualne stuki, piski i inne atrakcje. Czyli to wciąż przede mną.

Ponadto, bardzo nie lubię kierować za kursanta. Uważam, że łapanie za kierownicę przy jego błahym problemie jest zbyt daleko idącą pomocą. Kursant sam się tego ma nauczyć, a co "poczuje" to szybciej zapamięta. Ale - przy tych dziurach po prostu muszę ! Oczywiście, nie z każdym kursantem tak to wygląda, ale z większością tak.

Na koniec jeszcze jedna kwestia z dziś. Stoimy przed czerwonym na skrzyżowaniu, za nami jakiś starszy pan w rozlatującym się, ponad 20. letnim Audi. Przy ruszaniu, kursantowi gaśnie auto, co strasznie irytuje gościa z tyłu. Wymachuje, gestykuluje i trąbi ile wlezie. Po chwili wszyscy już jedziemy (skręcamy w lewo), w lusterku widzę że Audi (a właściwie jego kierowca) robi wszystko, by nas wyprzedzić - i rozpoczyna manewr na środku skrzyżowania. Jezdnia lekko biała, śliska, tuż po wyprzedzeniu gość nie opanowuje auta i zamiast skręcić w lewo na któryś pas ruchu, ląduje w zaspie ! Spokojnie go ominąwszy pojechaliśmy dalej :)

12 komentarzy:

  1. No proszę, zły charter czasami się przydaje.

    Marek

    Przeglądnąłem blog. Interesujący. Więcej uwagi poświecę mu w weekend. Ja też lubię jeździć Yariską (mojego kolegi, aczkolwiek nie często kolega mi na to pozwala) ale najbardziej lobię swoją Corsę.

    Jak pomyślę, że i mój ("były") instruktor prowadzi(ł) podobny blog i opisał moje zmagania w celu uzyskania upragnionego, różowego kartonika, to aż mnie ciarki przechodzą. Muszę dokładnie poszukać.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozgość się :) kawka ? Herbatka ? Obowiązuje samoobsługa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze mu tak, temu z audi :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak uważam, skomentowałem to nawet wtedy - ale nie do kursanta, tylko tak "w duchu" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę... kawa? herbata? Mój instruktor jedynie raz chciał mnie poczęstować gumą do żucia. Do dzisiaj, w długie zimowe wieczory albo kiedy nie mogę zasnąć, zastanawiam się, czy chciał mi przez to coś powiedzieć? np, że moja pasta do zębów jest za słaba???

    A i jeszcze jedno. Jedynym kryterium, że wybrałem tego, konkretnego człowieka, był fakt, że nie podnosił głosu na kursantów. Krzyki wywołują we mnie agresję :-)

    Marek

    PS.. a no i odrobinę zazdroszczę Kat A. zabieram się od zeszłego roku i jakoś nie mogę się zebrać...

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany :) Może tak po prostu, nic innego nie miał i zaproponował gumę ? Choć, to chyba nie najlepsza rzecz - ja nigdy gumy do żucia nie proponuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. a co proponujesz?:P hihihi :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Pizza ? I to co napisałem wcześniej :P

    OdpowiedzUsuń
  9. no prosze kursantow zapraszasz na pizze.. no no :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale to żadna tajemnica - pisałem o tym na forum. Fakt że dawno, ale jednak. I żeby nie było - bardzo rzadko to robię, ale czasem zdarza się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. oj wiem, pamietam, że bylo o tym :)
    ktoś musi być wart zaproszenia :) hihi:)

    poza tym po staremu?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś byliśmy na lodach, czasem na gyrosie (ale to b. dawno). Ciekawe kiedy się pojawią głosy, że zamiast uczyć jeździć łażę z kursantami po knajpach D:

    OdpowiedzUsuń