Pół godziny później, ta sama kursantka. Wjeżdżamy na zwykle szeroką ulicę, tym razem zajętą przez drogowców. Jest bardzo wąsko, jedziemy powoli. Kiedy dojeżdżamy do grupki pracowników ni stąd i ni zowąd jeden z nich wydaje polecenie zatrzymania. Czy tu można wjechać? W myśli zadaję sobie pytanie i staram się przypomnieć czy nie minąłem jakiegoś zakazu... Robotnik podchodzi do okna i pyta ile kosztuje godzina jazdy, bo jego żona nie może zdać egzaminu.
Po dłuższej chwili jedziemy dalej. To niesamowite, na jeździe tej samej kursantki zatrzymuje nas policja. Znów się zastanawiam, czy jest coś co mogłem zrobić źle. Ale - jak poprzednio - policjanta interesowało to jak się pracuje w "mojej" firmie, oraz jakie są warunki finansowe.
Po dwóch godzinach jazdy zdziwiona sytuacjami kursantka zakończyła szkolenie. Ja natomiast szybciutko do drugiej pracy.
Ciekawe zakończenie kursu:)
OdpowiedzUsuńA tulipany - jak zwykle - ślicznie wyglądają na Twoich fotografiach:)
Ooo, nowa kategoria wpisów się pojawiła:)
UsuńTo tam tak źle płacą, że druga praca?
OdpowiedzUsuńNie można wszystkiego przeliczać na pieniądze. A gdzie przyjemności, pasja, realizowanie siebie? :)
UsuńCzy to koniecznie do tego musi być druga praca? Czy pierwsza nie może być tą realizującą potrzebę pasji, samorealizacji, wreszcie czerpania przyjemności z jej wykonywania?
UsuńMoże jestem pracoholikiem i potrzebuję więcej roboty?
Usuńniezły dzień świra :D
OdpowiedzUsuńa tak przy okazji to na urlopie dostała nam się z wypożyczalni roczna KIA RIO i mój mąż przepadł ... grzebie teraz w necie i chce taką zakupić .... :D
O proszę, jak tak myślę o hybrydzie non stop :)
Usuń