sobota, 2 sierpnia 2025

Podsumowanie tygodnia 407

Poniedziałek 

Mówienie do siebie "nie denerwuj się, nie przejmuj się tym" trochę mało pomaga. Chyba powinienem zacząć stosować jakieś techniki oddychania lub coś jeszcze. Myślę o tym. Czyli w pracy słabo.

Wieczorem odzywa się kumpel który pracuje na lotnisku. Miał wypadek. Zasłabł podczas kierowania pojazdem na płycie lotniska, po czym z impetem uderzył w ogrodzenie. Na szczęście nic poważnego się nie stało choć, jak się później okaże - skutki będzie odczuwać przez długi czas.

Wtorek

Środek dnia, służbowo jadę autem jedną z głównych ulic w mieście. Równolegle biegnie droga dla rowerów (ddr), po której porusza się gość elektryczną hulajnogą, na oko trochę młodszy ode mnie. Na liczniku mam niecałe 60 km/h i wcale go nie doganiam - co od razu zwróciło moją uwagę . Widzę, że ma trochę kłopotów ponieważ ddr jest tu nierówna (co chwilę zjazdy na posesje) i wykonana z kostki brukowej. Po mniej więcej kilometrze jazdy gość jest już dużo przede mną, a na światłach skręca w prawo (ja jadę na wprost). Nie wiem, ale mógł jechać około 80 km/h... (maksymalnie mógł jechać 20).

Środa

W sprawie mojej ostatniej kontroli cisza, co nie oznacza że to jej koniec. Doskonale wiem, że może pojawić się jak grom z jasnego nieba. 

Po pracy idę na basen. Jest dość brzydka pogoda, zatem licznik pokazuje 145 osób na obiekcie. Zwykle jest 80-90 o tej porze, no ale dodatkowo są wakacje. Mimo to, na sportowym basenie luz, większość jest na rekreacji.

Czwartek 

W pracy źle, a noc z sennymi dziurami. Oddechów wciąż nie ćwiczyłem. Włączam za to Spotify z czasowym wyłączeniem, ale i tak nie mogę zasnąć (możliwe że popołudniowa zielona herbata jest w tym "pomocna"). Koło północy otwieram okno na oścież bo czuję że mi gorąco. Potem słyszę rozmowy na parkingu pod blokiem. O 4.10 jedzie pociąg - chyba towarowy albo jakiś stary, bo jest bardzo głośny, a mieszkam tak ze cztery kilometry od torów (pomiędzy mną a torami jest dość duże osiedle które powinno tłumić dźwięk). W dodatku używa sygnałów ostrzegawczych, ciekawe dla kogo, żeby obudzić tych co mogą spać? 

Piątek

W wolnych chwilach podglądam samoloty w aplikacji do śledzenia ruchu lotniczego. Nad moją głową niestety nie lata ich zbyt wiele, bo zamiast w aplikację wolałbym patrzeć w niebo. To uspokaja bardziej. 

Po pracy wyjazd do dużego miasta, plan standardowy, natomiast jazda niekoniecznie.

Początek autostrady. Wielka interaktywna tablica informacyjna z napisem Roboty drogowe za 2 km. Po kilku chwilach kolejne duże tablice ostrzegawcze a także  mrugające żółte światła. I to takie mocno intensywne, aż trochę rażące po oczach. Plus dodatkowe informacje o tym, że niebawem lewy pas ruchu będzie zamknięty. 

Jadę spokojnie, ale widzę że po wjechaniu na autostradę ludzi ogarnął jakiś pęd do szybkości. Wyprzedzają jak gdyby nigdy nic nie zważając ani na tablice, ani na obowiązujące w tym miejscu ograniczenie prędkości do 90 km/h. Po chwili widzę dym z opon i gwałtowne hamowania oraz manewry obronne innych kierujących, do czego sam też zostałem zmuszony. Lewy pas się skończył, a jeszcze moment temu sporo aut gnało nim tak jak na złamanie karku. Całe szczęście, że jechałem w miarę powoli tzn jakieś 85 na godzinę, ale co się działo przede mną i za mną - było bardzo niebezpieczne. Po wyhamowaniu do zera emocje wciąż nie opadły, gdyż obserwowałem czy z tyłu nikt nie będzie taranował zaskoczony sytuacją i instynktownie szukałem drogi ucieczki. Na szczęście po chwili kierujący ruszyli, a ich pęd rozpoczął się na nowo.

Odreagowuję dopiero w restauracji z zachodem słońca o którym często tu wspominam:

środa, 30 lipca 2025

Przybłęda

Czasem zamiast do dużego miasta wybieram się w spokojniejsze miejsce, położone w głębokiej prowincji. Jedyną atrakcją jest tu przyroda - co też bardzo sobie cenię. Sąsiedzi są, ale daleko. Do niedawna nie było tu nawet w miarę szybkiego internetu, jedynie 2G, ale nie o tym.

Kilka tygodni temu w wysokim polu kukurydzy zabrzmiał koci dźwięk. Trochę płaczliwy, trochę wołający o pomoc. Mały kot (a właściwie kotka - jak się później okazało) powoli podchodził coraz bliżej jedynego w okolicy domu.

Lokalny czworonożny przedstawiciel tego samego gatunku zareagował nieco nerwowo (mieszka tu chyba już z rok - jest bardzo dzikim kotem), ale na szczęście obyło się bez rozlewu krwi i w ten sposób nowa kotka zagościła na posesji. Pierwszą noc spędziła na drzewie, co uważam za bardzo dziwne. Ale drugą i kolejne w pudełku z drugim kotem (tym dzikim) tuż przy samych domowych drzwiach.

Zaczęli jeść z jednej miski z tym, że "stary" kot bez problemu odchodził zostawiając wiecznie głodnej kotce większość jedzenia. Bawiły się razem, razem spały, ale w ciągu dnia kotka zostawała sama (stary kot wędrował gdzieś po swoich ścieżkach). Gdy ten wracał zawsze najpierw sprawdzał gdzie jest mała.

Niestety, tak jak kotka przyszła sama tak i odeszła. Nie do końca wiadomo w jakich okolicznościach. Była ciekawska i bardzo przyjazna - prawdopodobnie została porzucona przez złych ludzi. Wszędzie wchodziła, niczego się nie bała co pozwala postawić tezę że mogła wejść np pod pokrywę silnika lub w inne ciasne miejsce i "odjechać w siną dal" jako pasażer na gapę (dość często z tego miejsca odjeżdżają auta).

Nie wykluczam każdej innej opcji. Nie ma jej od ponad pięciu dni, więc pewnie już nie będzie. Szkoda. Łącznie mieszkała tu około tygodnia, w planach były szczepienia oraz sterylizacja, no ale... plany już nieaktualne.

sobota, 26 lipca 2025

Podsumowanie tygodnia 406

Poniedziałek 

W tym tygodniu wyjątkowo dużo się działo - dobrych i złych rzeczy, ale po kolei.

Już kilka dni temu dogadałem się z  Tomaszem* w sprawie książki Dobre i złe dni - która właśnie ukazała się w księgarniach. Wiadomo - książkę mógłbym kupić bez problemu, ale chciałem mieć autograf lub dedykację. Myślałem o tym już wczesniej (na etapie powstawania jej). Okazało się, że to nic prostszego. Tomek zgodził się bez wahania (takie odniosłem wrażenie ) i zareagował bardzo życzliwie. A dziś - w poniedziałek - książka była już w drodze do mnie, a ja miałem pełne dane do podglądu gdzie dokładnie się znajduje.

*Tomek (bluesand) to autor książki, którą wysłał na swój koszt prawie zupełnie obcej osobie. Wiem, że czasem podgląda wpisy u mnie i w zasadzie to "znamy się" tylko wirtualnie. Prowadzi swój blog Z PTSD.  Chciałem się jakoś zrewanżować, miałem pewną propozycję ale została zamieniona na inną - wybraną przez Autora. Ok, niech i tak będzie :)

Wtorek 

Kontrola. Ze sporymi zastrzeżeniami dotycząca sprawy sprzed trzech tygodni. Ale tylko ze strony kontrolujących, bo wg mnie wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, a także wytycznymi. Atmosfera fatalna. Kultura kontrolującego prawie zerowa. W sumie nie wiem czego lepszego się spodziewałem, przecież wiedziałem o tym już od dawna.

Środa 

Noc nieprzespana. Staram się o tym (wyniku kontroli) nie myśleć, ale wciąż bez powodzenia. Gdy widzę co robią inni staram się tłumaczyć, że ta moja sprawa nie dorasta im nawet do pięt. Ale po chwili dociera do mnie, że co innego wolno jednemu, a co innego drugiemu. 

No nic, jeśli sam ze sobą tego nie przetłumaczę, to nikt w tym nie pomoże. 

Po pracy basen. Zaczepiam nową babkę w kasie aquaparku. Jest miła, ale wszystko psuje mój kolega który na "dzień dobry" wyskakuje do niej z pretensjami. Bez sensu. On w ogóle nie potrafi rozmawiać z ludźmi (ja już go znam, więc na mnie to nie robi wrażenia).

Czwartek 

Cały dzień dyskretnie obserwuję zespół kontrolerów. Chodzą obok naszych stanowisk, zaglądają do dokumentów, laptopów i zadają pytania. Doskonale wiem, że wpadli na trop - pisząc delikatnie - niewłaściwego postępowania jednego z moich kolegów. Kontrolerzy wiją się jak opętani, ponieważ trafili na mocnego zawodnika, któremu nic nie mogą zrobić. A jednocześnie na grubą sprawę. Bardzo. Nie to co ze mną - bo myślę że mnie zjedliby na śniadanie. A tu zonk. Ciekawie się to obserwuje.

Poza tym, kilku fajnych klientów. Aż dziw bierze. Jeden z nich przechodząc do okienka mojego współpracownika zaczepia mnie: 

- Dzień dobry, szkoda że dzisiaj nie jestem u pana;
- Dzień dobry (odpowiadam), naprawdę trafił pan znakomicie (ależ tu kłamię, wiem że gość jest na przegranej pozycji i nawet mu współczuję, no ale przecież nie powiem mu tego nie?)

Po kilkunastu chwilach okazuje się, klient prawdopodobnie wróci do mojego Departamentu, ponieważ - tak jak sądziłem - jego sprawa została rozpatrzona negatywnie/odrzucona. W każdym razie, to było miłe! A takich miłych chwil jest tyle co kot napłakał. W dodatku, ludzie często mówią o tym co im się nie podoba, co mogą skrytykować. Pochwała lub miłe słowo zdarza się bardzo rzadko.

W tzw. międzyczasie kilka maili od Tomka, które czytam pomiędzy klientami ale nie mam czasu na odpowiedź. Jestem wciąż w robocie, a On ma już informację że książkę dostarczono. Po powrocie do domu okazuje się, że książka czeka na mnie w skrzynce pocztowej 🤗


Przeglądam ją "na szybko" (ze szklanką świeżego soku owocowego i włączoną klimatyzacją - bo na zewnątrz 28 stopni) i od razu mi się podoba! To, co z przodu jest idealnie zgrane z okładką z tyłu, a sam początek książki zachęca do czytania dalej! Świetna robota! Niestety mam tylko odrobinę czasu na nią, zatem pozostawiam książkę na czas po weekendzie - wtedy napiszę o niej więcej.

Piątek 

W pracy odliczanie do końca dnia. Jeden z kontrolerów zaczepia mnie, gdy w pobliżu nikogo nie ma. Pyta, czy nie czuję urazy. Szybko ucinam temat, bo nie chcę wałkować tego samego. 

Po pracy wyjazd do dużego miasta. Trochę anonimowości, więcej relaksu i spokoju niż u mnie. Jadę niezbyt szybko przez co dojeżdżam odrobinę przed wieczorem. Po zakupach kolacja w modnej restauracji nad zalewem z muzyką na żywo. Dziewczyna ładnie gra na saksofonie (altowym - bardzo lubię tę barwę) przeboje z  ubiegłych lat. W tle zachód słońca, na talerzu dobre jedzenie a wszystko to z miłą obsługą. Moja kelnerka jest młoda, dość wysoka i uśmiechnięta. Ma ładnie związane ciemne blond włosy i ogólnie - jest bardzo zadbana od góry do dołu. Stara się i pyta czy smakuje a później proponuje deser - sernik baskijski z konfiturą wiśniową - obłędny jak zawsze! 


Przesiaduję tam dłużej niż zwykle, po czym wybieram się na późno wieczorny spacer wokół zalewu. Wciąż jest ciepło i gwarno - lato w pełni :)

sobota, 19 lipca 2025

Podsumowanie tygodnia 405

Poniedziałek 

Powrót do normalnej pracy. Weekendowe szkolenie dla kadry z Departamentów - innych niż mój - bardzo mnie zmęczył. Tym bardziej że prócz kwestii organizacyjnych musiałem ogarnąć te związane z wyżywieniem i dbaniem o całokształt szkoleń a przede wszystkim - dbać o komfort uczestników szkoleń. 

W przerwach dużo rozmów (cud że moje gardło nie odmówiło współpracy) i wskazywania, co i gdzie można zwiedzić po południu w okolicy miasta.

Wszystko udało się znakomicie, ale dochodzę do siebie dopiero po trzech dniach. Działanie na wysokich obrotach przez sobotę i niedzielę wykańcza. 

Wtorek

W codziennej pracy różnie, ale nie muszę aż tak bardzo pilnować spraw organizacyjnych, więc powoli odpoczywam. Także popołudniami.

Środa 

Idę z ostatnią klamką do drzwi balkonowych. Po wymianie koleżanka zachwycona. 

Czwartek 

Spływają pierwsze recenzje weekendowego szkolenia. Wszystkie pozytywne, naturalnie kierownictwo milczy. Prócz satysfakcji pod koniec miesiąca pojawi się extra kasa.

Piątek

Relaks już przed godziną 16. Lody. Wycieczka rowerowa. Odpoczynek w parku z fontanną. Ciepły wieczór. Kolacja nad jeziorem.

sobota, 12 lipca 2025

Podsumowanie tygodnia 404

Poniedziałek 

W pracy nudy. Po pracy najpierw niby mam mieć zajęte popołudnie, ale ostatecznie okazuje się że nie. Nic nie robię, odpoczywam. Dzwoni koleżanka (ta od podlewania kwiatów) i prosi o wymianę także drugiej klamki okiennej.

Wtorek 

Po pracy jadę do Castoramy i kupuję drugą klamkę. A potem odpalam laptopa i robię kolejny projekt na weekend.

Środa

Odwiedzam koleżankę i wymieniam klamkę. Okazuje się, że w głównych drzwiach balkonowych również możnaby wymienić klamkę na nową, co obiecuję zrobić.

Czwartek 

Odbieram kartkę z Chin. Widzę (po dacie wysyłki) że szybko doszła. Tymczasem moje kartki z Santorini chyba wciąż są gdzieś w trasie...

Piątek 

Niby weekend ale inny niż zwykle. Zostaję w domu, mam sporo roboty - także w sobotę i niedzielę. Obiad na mieście, potem lody i zasłużony odpoczynek. Pogoda nie pozwala na rower, więc wieczór spędzam w domu. Poprawiam ostatnie rzeczy w prezentacji na niedzielę (na sobotę mam już wszystko zrobione). 

sobota, 5 lipca 2025

Podsumowanie tygodnia 403

Poniedziałek 

Koleżanka, której kwiatkami się opiekuje wysłała mi kartkę - obecnie wypoczywa w Krynicy Morskiej. Zamiast mnie mogłaby poprosić syna lub synową, ale wiem że nie utrzymuje z nimi dobrych kontaktów. 


Od kilku lat to ja opiekuję się mieszkaniem pod jej nieobecność. Sprawdzam skrzynkę pocztową, a ostatnio musiałem dzwonić do wodociągów z informacją jakie było zużycie wody. Od tych kilku lat klucze do jej mieszkania mam cały czas u siebie.

A to zdjęcie jej zielonego balkonu:


Wtorek 

Coraz cieplej, po pracy jadę na długą przejażdżkę rowerową. Ponad 20 km - wracam padnięty.

Środa

Po pracy jadę do Castoramy po klamkę. Kupuję podobną do tej która się ułamała (22.78 zł). Wymieniam ją bez problemu i zastanawiam się, czy drugiej (tej obok) też nie powinienem wymienić, bo wygląda jakby zaraz też miała się rozlecieć...



Czwartek

Gorąco. Po pracy jadę nad basen, auto pokazuje 41 stopni. Wieczór w domu z klimatyzacją - początkowo mam 27 stopni które schładzam do 24.


Piątek

Męczący tydzień powoli dobiega końca. Po pracy duże lody w centrum, potem rybny obiad w restauracji za miastem. Ruch duży, ale na szczęście teren spory i stolików/parasoli na świeżym powietrzu mnóstwo więc miło i przyjemnie. Bardzo lubię obiady pod niebem, to zupełnie inne wrażenia niż jedzenie w budynku.

sobota, 28 czerwca 2025

Podsumowanie tygodnia 402

Poniedziałek 

W domu (a ściślej rzecz ujmując na balkonie) zastałem zwłoki. Czarny, średnio duży ptak i sporo piór wokół. Nie wiem, czy tu odbyła się jakaś bitwa pod moją nieobecność, czy po prostu koniec żywota ptaka, ale musiałem to jakoś sprzątnąć (domestos w sprayu oraz chusteczki antybakteryjne, gorąca woda + płyn do mycia naczyń). Nie pytajcie co zrobiłem z ptakiem (a pod nim jakaś dziwna plama).

Wtorek

"Wcale się nie opaliłeś" - komentują współpracownicy. A ja jestem tak zakręcony, że podczas obsługi klienta siadam przy stanowisku kolegi. Wypełniam z nim wstępne dokumenty (papierowe) gdy wtem podchodzi kolega - "właściciel" stanowiska i spojrzeniem pyta mnie " co ty tu do cholery robisz?!". A ja myślami wciąż na Santorini:

Środa

Awaria komputera. Dokładniej - coś z systemem. Niestety tylko z moim, bo u innych wszystko działa normalnie. Wzywam informatyka, który coś tam próbuje naprawiać. Niestety opóźnia mi to całą pracę. Tekst kierownika - "może wreszcie wykażesz się kreatywnością?".

Czwartek 

Komputer naprawiony. W ramach kreatywności odliczam czas do końca pracy i... kupuję wycieczkę na Rodos na długi urlop w październiku 😀 

Tym razem znów polecę z TUI (Santorini było z Rainbow), które trochę żongluje ceną wycieczki. Znalazłem świetny hotel, który w weekend kosztował ponad 2400 za osobę, we wtorek cena wynosiła już 2123 zł a dzisiaj była niższa o równą stówkę. 2023 zł za 4* hotel z bardzo dobrymi opiniami, wyżywieniem all inclusive, oraz z prywatną plażą i leżakami/parasolami w cenie to świetna oferta. Oczywiście w tym jest podstawowe ubezpieczenie, opłata na fundusz gwarancyjny oraz opieka rezydenta. Za transfer w obie strony dopłaciłem 150 zł (za dwie osoby). Dodatkowym kosztem będzie podatek turystyczny (70€ za pokój) oraz ewentualne wycieczki/pamiątki.

Do wyjazdu pozostało nieco ponad 111 dni 🤗

Piątek 

Już drugi raz w tym tygodniu idę podlać kwiaty do koleżanki. Nie pamiętam czy o tym pisałem, wyjechała nad morze bałtyckie. Pisała, że ma okropną pogodę. Ja tymczasem uważnie podlewam kwiaty - a szczególnie cytrynę, którą ostatnio o mało co nie uśmierciłem. Niestety nie obyło się bez problemów i tym razem. Chcąc przewietrzyć mieszkanie otwieram okno balkonowe oraz okno w  kuchni. To drugie niestety ma jakąś starą klamkę, która podczas otwierania połamała się na pół. Szkoda.

środa, 25 czerwca 2025

Powrót do codzienności

Zanim dotarłem do Polski, cieszyłem się z chmur i widoków, które obserwowałem siedząc przy dwóch oknach w samolocie.




Warszawa przywitała mnie dość dobrą pogodą, ale szczególnie ciepło to nie było. Na Santorini było zdecydowanie przyjemniej, (poniżej zdjęcie sprzed lotniska):


Na lotnisku w Warszawie jak zwykle długo czekałem na bagaż, ale później sprawnie odebrałem auto z parkingu i wyruszyłem do domu. Niestety pomyliłem zjazdy i musiałem nadrobić kilka kilometrów, ponieważ na drodze ekspresowej nie można zawrócić gdzie się chce.

A w pracy awantury jak zwykle. Nic się przez ten czas nie zmieniło na lepsze w kwestii atmosfery, natomiast w innych aspektach - dostanę kilka dodatkowych zleceń - lepiej płatnych niż zwykle. Myślami wciąż jestem na urlopie i wspominam zapamiętane obrazki :)

sobota, 21 czerwca 2025

Podsumowanie tygodnia 401

Poniedziałek 

Na Santorini wietrznie, ale słonecznie. Odpoczywam przy basenie, spaceruję promenadą nad Morzem Kreteńskim. Kolacja w lokalnej knajpie.


Wtorek

Zorganizowana wycieczka na wulkan, kąpiel w gorących źródłach siarkowych, wizyta na bardzo małej wysepce, lunch w tęczowym towarzystwie i rejs statkiem wzdłuż wybrzeża Santorini.


Środa

Samodzielny wyjazd do Firy - stolicy wyspy. Komunikacja miejska działa sprawnie i prawie punktualnie. Fira piękna - ale bardzo gorąca pogoda skutecznie zniechęca do dłuższych spacerów. Poniżej: popularny m.in na Santorini "flying dress".


Czwartek 

Ponownie zorganizowana wycieczka - tym razem popołudniowo-nocna, z dwoma głównymi atrakcjami - spacerem wzdłuż klifów nieopodal Firy oraz zachodem słońca.



Piątek

Odpoczynek przy basenie, relaks na plaży, obiad w lokalnej knajpie i pakowanie rzeczy na powrót. 


W sobotę rano powrót do Warszawy. Ale w planach już kolejny wyjazd - tym razem na Rodos 😎

wtorek, 17 czerwca 2025

Południowe wakacje (2)

Santorińskie słońce przygrzewa porządnie. Nie czuć tego aż tak bardzo, ponieważ wiatr odczuwalnie zmniejsza temperaturę. Na zwiedzanie idealnie.


Ale bez dobrego kremu z filtrem UV nigdzie się nie ruszam.


Turystów nie ma zbyt wielu, zatem i kolejek do różnych miejsc ciekawych także. 


No i w knajpkach pustki.


Zdjęcia lepiej zrobić, bo nikt nie przeszkadza.


Na ulicach mały ruch, ciekawe czy w lipcu i sierpniu przybędzie tu więcej turystów.

niedziela, 15 czerwca 2025

Południowe wakacje (1)

Lot nadzwyczaj krótki, a to dlatego że tuż po wystartowaniu z Chopina zasnąłem. Samolot był wypełniony może w 60%, więc każdy miał sporo miejsca dla siebie. Jak się obudziłem, to po chwili kapitan zakomunikował że zbliżamy się do lądowania. 

Lotnisko na Santorini bardzo przyjazne - bo odnowione. I bardzo malutkie. Lubię takie. Szybki odbiór bagażu, sprawny transfer do hotelu i można wakacjować :)

A Santorini w pierwszych spostrzeżeniach - to taki trochę trzeci świat, czyli jak to w Grecji - na ulicach brudno, na chodnikach trzeba uważać żeby się nie przewrócić za to Grecy życzliwi i uśmiechnięci - wypatrują turystów, których wciąż nie ma zbyt dużo mimo połowy czerwca. 


Hotel też prawie pusty, basen mam tylko dla siebie (no i ptaszków, które przylatują napić się wody). Dziś już tylko drobne zakupy, kąpiel słoneczna i w basenie, spotkanie z rezydentką oraz wieczorny spacer promenadą. 

sobota, 14 czerwca 2025

Podsumowanie tygodnia 400

Poniedziałek 

To już kolejne podsumowanie, łącznie tylko tych wpisów jest 400 - nie sądziłem że tak długo będę tu pisał. 

Poniedziałek spokojny, myślami jestem już powoli przy końcu tygodnia, ponieważ wtedy zaczynam urlop na Santorini.

Wtorek 

Badania do pracy. Cukier zbyt wysoki, ciśnienie jak zwykle podczas wizyt u lekarzy też wysokie. Wzrok w miarę ok, lewe oko nieco gorzej no i nowość - widzenie z bliska gorsze niż ostatnio (praca przy komputerze w Departamencie).

Środa 

Więcej ruchu - zatem po pracy rower. Intensywnie. Prawie 20 km. Efekt uboczny - kilka muszek w oczach, jednak okulary przeciwsłoneczne są niezbędne zwłaszcza podczas jazdy przy zbiornikach wodnych.

Czwartek 

Zakup zdrowych przekąsek do samolotu/przed samolotem (mieszanka orzechów i ciastka bez cukru). Prasowanie koszulek. W pracy luz.  Większość czasu nic nie robię.

Po pracy idę podlać kwiaty do koleżanki, która ma przepiękny widok na zachód słońca i - tak sądzę - w ogóle z tego nie korzysta.



Piątek

Oby do końca dnia i zaczynam urlop. Pakowanie i wyjazd do dużego miasta. A potem na lotnisko i przelot do innej rzeczywistości. Odpoczynek czas zacząć 😃

sobota, 7 czerwca 2025

Podsumowanie tygodnia 399

Poniedziałek 

Cieszę się z wolnego dnia. Spaceruję po miasteczku, jest piękna pogoda więc dużo turystów i grup zorganizowanych wraz z przewodnikami. Miło. W kilku miejscach można posłuchać muzyki - przy takich pięknych drzwiach gra chłopak w moim wieku na akordeonie - bardzo ładnie. Trochę dalej dziewczyna na skrzypcach z podkładem muzycznym z telefonu - też pięknie. I staram się nie myśleć o nadchodzącej sytuacji politycznej.

Wtorek

Powrót do pracy i od razu zgrzyt. Trudni klienci dają popalić.

Środa

Znowu ciężko. Po pracy idę na lody - chociaż muszę ograniczać cukier. Dlatego po obiedzie i odpoczynku jadę na długą przejażdżkę rowerową.

Czwartek 

Nocna burza. Nieprzespana noc. Trudny dzień z bólem głowy.

Piątek 

Załatwiam ważną rzecz po pracy, która kończy się sporo wcześniej niż zwykle. Potem spacer, lody, obiad na mieście i znowu długa przejażdżka rowerowa. Chodzące chmury zwiastują burzę, ale ta nie nadchodzi (jak się później okaże mocno padało w miasteczku obok). 

I koniec przygód z hulajnogą. Została szybko sprzedana. Wystawiłem na portalu i po kilku dniach znalazł się kupiec. Fajnie, bo już przeszła mi ochota na hulajnogę.

sobota, 31 maja 2025

Podsumowanie tygodnia 398

Poniedziałek 

Normalny, nawet spokojny dzień w Departamencie. Mało pracy, leniwie.

Wtorek 

Po pracy jadę nad zalew, żeby odpocząć i zrelaksować się przy zachodzie słońca.



Środa 

Niby dużo nie pracowałem tego dnia, ale musiałem zdrzemnąć się nieco ponad godzinę po południu. 

Czwartek 

W pracy trochę kłótni, ale wszystko poza mną. Obiad jem na mieście, a potem znowu na rower.

Piątek 

Wizyta w RCKiK. Młoda lekarka rozmawia ze mną ponad pół godziny (o pracy w Departamencie, mieszkaniu i o badaniach profilaktycznych). Samo oddawanie krwi trwa krócej niż 10 minut. Jako ekwiwalent za krew dostaję ciasteczka, krem orzechowy oraz orzeszki ziemne:

sobota, 24 maja 2025

Podsumowanie tygodnia 397

Poniedziałek 

Po pracy jadę do dużego miasta, ale tylko na trzy godziny (koncert jazzowy). Wracając mam po drodze burzę, słońce oraz piękną tęczę - i to więcej niż jedną. 

Wtorek

Jeszcze spokojny dzień. Bardzo zimny. 

Środa

Masakra. Klienci dają do wiwatu, zaciskam zęby. Na domiar złego manager znowu stawia nierealne oczekiwania. Wzywa mnie trzy razy w ciągu jednego dnia...

Czwartek

Też fatalnie. Po południu jestem wymęczony strasznie. Idę na sauny z nadzieją na relaks. Sporo ludzi, ale raczej nikt ze znajomych.

Piątek

Potrzebuję weekendu i odpoczynku. Ponadto dopada mnie jakoś wirus, więc apteka i leki wchodzą do gry.

sobota, 17 maja 2025

Podsumowanie tygodnia 396

Poniedziałek 

Kolejny zimny dzień. Wyciągam kurtkę zimową, którą uprałem i schowałem w szafie. 

Wtorek 

Szczegóły dzień. Do południa kilka SMS-ów z życzeniami. Wieczór spędzam w spa, które funduję sobie w ramach relaksu i dbania o siebie 😎

Środa

Doglądam kwiatów koleżanki. Okazuje się, że cytryna próbuje ożyć! Podlewam ją delikatnie, żeby nie przesadzić. 

Czwartek

W pracy spokój. Po pracy drzemka, która powoduje że w nocy nie mogę spać. Wciąż zimno. Spółdzielnia znowu uruchomiła grzanie - więc zanim zakręcam kaloryfery mam dość gorąco w mieszkaniu. 

Piątek

Kiedy przyjdzie lato?! Mam tego dość, wykupuję wyjazd na Santorini. Za kilkanaście dni będę wygrzewał się w tamtejszych gorących i słonecznych klimatach.

sobota, 10 maja 2025

Podsumowanie tygodnia 395

Poniedziałek 

Zimno. 

Niespodziewanie wolne popołudnie wykorzystuję leniwie na rozwiązywanie krzyżówek. Nie mam ochoty ani na rower ani na spacer.

Wtorek 

W pracy trochę kłótni pomiędzy pracownikami, trochę podstawiania sobie nóg, czyli standard. 

Środa

Koleżanka, której niedawno uśmierciłem cytrynę znowu wyjeżdża. Tym razem daje mi dokładniejsze instrukcje co do podlewania. 

Czwartek

Jeszcze zimniej niż wcześniej. W pracy nuda.
Tylko muszę trochę mniej rozmawiać ze współpracownikami.

Piątek

I znowu weekend. Sprawdzam go w domu po prostu odpoczywając i trochę ogarniając mieszkanie. Zbyt zimno na wyjazd, trzeba czekać na lepszy czas.

poniedziałek, 5 maja 2025

Długi weekend

Spędzam poza domem, dzieląc tych kilka dni na: wędrówki po Świętokrzyskim Parku Narodowym, spływ kajakiem po Czarnej Nidzie oraz relaks w Basenach Tropikalnych w kieleckim kompleksie Binkowski.

W Parku dość dużo ludzi, ale wybieram szlaki mniej uszęszczane przez innych, co daje mnóstwo frajdy, możliwości posłuchania śpiewu ptaków i błogiego spokoju. 




Na spływie bardzo przyjemnie - udało mi się uniknąć płynięcia ze zorganizowaną (i bardzo głośną) grupą. Nieco ponad 4 godziny odskoczni od codzienności.


Na basenach mnóstwo ludzi, ale w strefie 18+ zupełnie inaczej. Pełna kultura, delikatne oświetlenie, dużo nagości i kilka zabiegów pielęgnacyjnych. I świetna muzyka. W ramach odpoczynku jacuzzi na dachu z widokiem na zachód słońca, coś wspaniałego!


Wracając do domu denerwuję mnóstwo kierowców. Jadę zgodnie z przepisami, co powoduje dużo napięcia i niebezpiecznych sytuacji - wyprzedzają mnie kiedy tylko nadarzy się okazja. Gdy zatrzymuję się na "strzałce warunkowej" od razu trąbią. Po drodze nie mijam żadnego patrolu policji. 

Wstępuję do smacznej ale bardzo drogiej restauracji na obiad (trzeba poczekać na wolny stolik) i bezpiecznie wracam do domu. Czas planować kolejny wyjazd :)

sobota, 3 maja 2025

Podsumowanie tygodnia 394

Poniedziałek 

Kolejne coraz cieplejsze dni. Na saunach luźniej zaczyna się robić, co daje jeszcze więcej przyjemności z korzystania.

Wtorek 

Tymczasem w pracy trochę zmian, ale nie bezpośrednio dla mnie. Mnóstwo nerwów (też nie dla mnie) i ogólnego bałaganu.

Środa 

Po pracy przejażdżka rowerowa po lesie i relaks nad wodą. 

Czwartek 

Rozpoczęcie majowego sezonu na tulipany. Jak co roku w każdym wpisie w tym miesiącu będę umieszczał zdjęcia tych pięknych kwiatów.



Piątek 

Odpoczynek i relaks. Piękna pogoda (choć zapowiadano burze).

sobota, 26 kwietnia 2025

Podsumowanie tygodnia 393

Poniedziałek 

Wyniki badań w miarę dobre z tym, że muszę ograniczyć cholesterol oraz cukier (a zwłaszcza to pierwsze).

W ramach dbania o siebie wieczorny spacer z liczeniem kroków. Jest piękna pogoda, więc dużo spacerowiczów i biegaczy.

Wtorek 

W pracy nic ważnego. Po pracy basen i sauna. Coraz częściej zagadują osoby, które widzą mnie często (zwłaszcza w saunie).

Środa 

Wracam z pracy a tu kotek - wygrzewa się na samochodzie 🤓



Czwartek 

Ochłodzenie, ale żadnej czapki lub cieplejszej kurtki nie biorę. 

Koleżanka (opiekuję się jej kwiatkami) wróciła z dwutygodniowego wyjazdu. Zaleciła niezbyt częste podlewanie (bo wciąż chłodne wieczory), ale jedna z roślin upadła (cytryna). Miała zbyt mało wody - trochę słabo bo mógłbym się bardziej postarać i zainteresować a nie tylko podlać byle jak 😳 

Piątek 

Wyjazd do dużego miasta. Korki na drogach, sauny gorące jak zwykle a kolacja w domu. Miłego weekendu 😀