Poniedziałek
W Departamencie sporo pracy, ale spokojnie. Potem mam ćwiczenia, które sprawiają że wracam do domu zmęczony.
Wtorek
Szybko kończę robotę i pakuję utensylia na dłuższy wyjazd.
Środa
Wyjeżdżam, dość daleko, zatem wstaję wcześnie rano. Po drodze sporo ograniczeń w ruchu (remonty) oraz wypadek (niestety śmiertelny - jak się później okaże).
Czwartek
Odpoczywam, ale także robię mnóstwo kroków. W nocy śpię jak zabity.
Piątek
Powoli wracam do domu. Muszę zrobić kilka przerw na rozprostowanie kości. Niebo zachmurzone, momentami lekko pada.
Krótki spacer w parku, pogoda coraz ładniejsza. A gdy usiadłem na ławce, natychmiast przybywa paw. Nie znam jego zamiarów, zatem lekko zaniepokojony czy nie zechce mnie "zjeść" robię zdjęcia. Bo paw - jak się okazało - przybył zapozować.
Potem najprzyjemniejsza część dnia - wizyta w Turkusowym Wzgórzu u Hani. Po drodze mijam bardzo miłą parę polsko-francuską - zupełnie obcy pięknie się uśmiechając mówią "dzień dobry". Oni też wracają z Turkusowego. Niebo pojaśniało, a słońce w pełni wyłoniło się zza chmur. Byłem tam niezbyt długo, bo musiałem wrócić i nabrać sił na sobotnie atrakcje, ale o tym innym razem.
Jeszcze z trzy tygodnie i będziemy z moim Kochanym pod tym lwem :D
OdpowiedzUsuńUuuu wspaniale! Oby pogoda dopisała, czego już życzę 👍
Usuń