Wg statystyk z "mojego" WORD-u wynika, że za pierwszym podejściem zdaje od 30 do 35 % kandydatów na kierowców (kategoria "B"). Gdzie się podziewa te 65-70 % ? To zadziwiające, ale 30 % ludzi nie jest w stanie poprawnie wykonać trzech, prostych zadań. Mam na myśli zadania na placu egzaminacyjnym, tj:
1 - przygotowanie do jazdy i sprawdzenie elementów bezpośrednio wpływających na bezpieczeństwo jazdy (np. płyny, światła);
2 - jazda pasem ruchu do przodu i tyłu;
3 - ruszanie do przodu na wzniesieniu
Zadania wg mnie proste i nie wymagające wiele. Sporo osób dziwi się, że trzeba znać światła jakie występują w pojeździe, ale jak ma się z nich poprawnie korzystać nie znając nawet ich nazw o zastosowaniu nie wspominając ? Tego trzeba się nauczyć. Ot co.
Z opowieści egzaminatorów wynika, że część zdających na zadaniu nr 1 chce sprawdzać ciśnienie w ogumieniu ! W toku dalszych pytań okazuje się, że tak zostali nauczeni ... Naprawdę, nie wiem co o tym myśleć ...
Z kolei jazda po "łuku" nie jest trudna, gdyż po ostatnich zmianach sam pas ruchu został poszerzony o całe pół metra, a miejsce zatrzymania nie jest już tak rygorystyczne jak kiedyś. Auto egzaminacyjne ma długość około 3,7 m, a strefa zatrzymania ma 5 m długości - czy to takie trudne ? Podobnie z ruszaniem - na wzniesieniu auto nie może się cofnąć więcej niż 20 cm, a silnik nie może zgasnąć. Myślę, że to potrzebne jest do codziennej jazdy w ruchu drogowym ...
No dobrze - stres i pomyłki się zdarzają, aczkolwiek aż 30 % to stanowczo zbyt dużo. Wynika z tego, że pozostała część nie zdaje na mieście, a przecież jazda miejska jest nieporównywalnie trudniejsza niż te trzy zadania razem wzięte ...
A ja juz nie wiem, co o tym myśleć. Bo niby masz rację - to proste, żeby nie powiedzieć banalne zadania, ale...
OdpowiedzUsuńAle są szkoły uczące nie myślenia przy kręceniu kierownicą a "twardych schematów" (po 3 pachołku półtora obrotu kierownicą " itd.)
Ale jest taka a nie inna atmosfera w WORDach i najlepiej przygotowani kursanci przy egzamiantorze nie wiedzą, jak się nazywają.
Ale niektóre szkoły w ogóle nie uczą tego, co jest wymagane, bo instruktorzy swoją edukację zakończyli z 3 lat temu i koncentrują się na nogach i biustach kursantek.
Ale niektórzy nie nadają się za kierownicę lub wymagają znacznie więcej niż 30 godzin na opanowanie prowadzenia auta - dawniej prawko robili głównie mężczyźni a i to w większości bardziej zorientowani "technicznie" bo w PRL trzeba było umieć przy samochodzie coś zrobić, żeby móc nim jeżdzić. A dzisiaj prawko robi pewnie z 90% maturzystów - a z prowadzeniem auta jest jak z językami czy matematyką - nie każdy da radę a przynajmniej nie w ciągu 30 godzin.
Ci instruktorzy to zakończyli edukację 30 lat temu - miało być.
OdpowiedzUsuńTak, racja :)
OdpowiedzUsuńPocieszcie się, że niektórzy samokrytycznie nie wybierają się na kurs prawa jazdy! :-)
OdpowiedzUsuńHeh :/
OdpowiedzUsuńZapomniałem o jeszcze jednym "ale".
OdpowiedzUsuńU ciebie to mniejszy problem ale w dużych miastach to problem podstawowy - od skończenia kursu do egzaminu mijają często 2-3 miesiące (u nas ok. 2 na teorię + 1 na praktyczny)! Potem pomiędzy kolejnymi podejściami znowu przerwy po 1-2 miesiące.
Tak - to też jest problem.
OdpowiedzUsuń