Na największym skrzyżowaniu w mieście (raptem dwie jezdnie po trzy pasy...) rozkraczamy się na samym środku, gdy A zdławiła silnik przy próbie ruszenia. Oczywiście nie odzywam się, niech radzi sama - w końcu to prawie ostatnie jazdy. Pomogę jej, gdy będzie krytycznie - czyli jeszcze nie teraz... Jak zaczną w nas jechać, trzeba będzie ratować... ale jeszcze nie teraz. Widzę, że stresuje się bardzo, ale dzielnie walczy. Uruchamia silnik, ale ten znów gaśnie. Znów szybko uruchomiła i... ze skaczącą od stresu nogą na sprzęgle małymi skokami udało jej się zjechać ze skrzyżowania (część kierowców wyrozumiale poczekała, część nas ominęła, niektórzy trąbili, nawet panowie z radiowozu nie robili problemu), a po dłuższej chwili niespodziewanie zaczyna dialog:
A - Tomek, co bierzesz na uspokojenie?
ja - nie odpowiadam jej, myślę czy to pytanie retoryczne, czy co? (jak zwykle mało mówię)
A - ale na prawdę - co bierzesz? (nie daje za wygraną i dopytuje po dłuższej chwili)
ja - pytasz poważnie?
A - jeszcze nie spotkałam tak opanowanego człowieka (jej głos spoważniał, dobrze że nie muszę uciekać - ale mówiłem - ma chłopa),
ja - no co Ty, ja to już nerwus się robię na stare lata...
A - nie ogarniam Cię w ogóle
ja - wystarczy że jazdę ogarniasz...
Po pół godzinie wracamy na to samo skrzyżowanie, pojazd znów gaśnie jej na samym środku... chyba jednak powinienem zacząć coś brać...
A tęsknię za tym...
Nie usiłowała Cie złowić uc - przyjemna odmiana:)
OdpowiedzUsuńO tak, nie jest źle.
UsuńNiespotykanie spokojny człowiek...
OdpowiedzUsuńWładysław Broniewski
Usuń***
I oczy wilgotne,
i serce samotne,
i nie wiem, co robić dalej.
Ja chciałbym gdzieś w lesie
(a niech mnie rozniesie!) -
umrzeć z żalu.
(żebyś częściej czytał wiersze : ) )
Dzięki, nie dość że krótkie to i zrozumiałe :)
UsuńMelisa jest dobra, herbatka. Nawet jeśli nie pomoże raczej nie powinna zaszkodzić.
OdpowiedzUsuńStosujesz?
UsuńCzasem jak babce parzę, to wtedy i dla siebie robię. Chociaż to przeważnie nie jest sama melisa, tylko najczęściej jakieś ziołowe mieszanki z melisą.
UsuńNigdy nie próbowałem.
UsuńHello Tomek!
OdpowiedzUsuńYou are a calm person!
Love the picture with the gorgeous sunset!
Enjoy your day!
Dimi...
Thank you Dimi :)
Usuń„Ego mówi - Gdy wszystko się ułoży wówczas poczuje spokój. Duch mówi - Znajdź swój spokoj i wszystko się ułoży...” Piękny zachód słońca, tez tęsknie za takimi widokami... Best regards Tomek :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Ula :))
UsuńA tak na marginesie, gdy robiłam w 1993 roku prawo jazy to zmienili mi instruktora po interwencji w PZM... Wychodzi na to, ze nie tylko kobiety są nachalne... A on przekroczył wszelkie granice.
UsuńUla, znam takie przypadki w poprzedniej firmie, więc rozumiem Cię co masz na myśli. Wyobraź sobie, że on tam dalej pracuje... :((
Usuńnie żebym Cię straszyła ale to, że ktoś ma męża to nie znaczy, że nie lubi flirtować albo sobie podnosić samooceny jakimiś gadkami z podtekstami :DDD
OdpowiedzUsuńCo do spokoju to przyznam, że takie super mega spokojne osoby mnie czasem irytują. Jako nerwusa wyprowadzają mnie z równowagi czasem :D no ale ja jestem wiadomo włoska krew. Ja muszę drzeć japę i gestykulować :D
Kiedyś podwładni mawiali, że kiedy jestem spokojny zaczynają się bać. Bo jak się wkurwiłem i zjebałem było szybciej po sprawie, a spokój... oznaczał większy problem. (uśmiech)
Usuńno właśnie bo jak opindolisz to człowiek wie na czym stoi a taki cichacz nie dający się wyprowadzić z równowagi jest po pierwsze nieprzewidywalny a po drugie nie wiesz czego się spodziewać.
UsuńPolly - ale ona doskonale wie na czym stoi, gdybym wydarł się na nią na środku skrzyżowania, pewnie by uciekła z auta. No i po co?
UsuńCzarny - ale wiesz, w wojsku to co innego niż tu...
nieeeee no w życiu nie słyszałam, żeby ktoś na kogo się krzyczy nawiał. To by było mega tchórzostwo :D
UsuńEhhh, Polly...
UsuńHmm, aż tak często napastują Cię kobiety szukające chłopa?
OdpowiedzUsuńZbyt często.
Usuńprzystojni faceci zawsze mają pod górkę ... biedacy :P
UsuńPolly - ja jestem poza tą grupą przystojnych :P Ty chyba pamiętasz moje perypetie z kobietami... (?)
Usuńnie bluźnij człowieku ... ja się nie dziwię, że masz problem z babami
UsuńNo mam, ratuj Skarbie! (pamiętasz historię jak jedna z nich mnie śledziła?)
Usuńooo nie kojarzę wariatki hmmm
UsuńJak znajdę, to wyślę Ci... :)
UsuńJedna Cię śledziła? Wow. Opowiadaj, albo linka podeslij
UsuńNie mogę znaleźć, ale w dużym skrócie chronologia wyglądała tak (ona, bardzo atrakcyjna, stabilna finansowo, odrobinę starsza ode mnie, bardzo uprzejma):
Usuń1) Tomciu, Tomeczku...
2) przynosiła ciasto. Sama piekła, dobre jak nie wiem co, no pyszne. Z czasem do ciasta przynosiła kanapki, potem także jakieś naleśniki/podgrzewane tosty (wszystko w odpowiednich pojemnikach, bardzo sterylne i nadal ciepłe). No i słodycze - cukierki, czekolady i inne.
3. nie wiem jak, ale dowiedziała się o urodzinach. Kupiła bardzo drogie perfumy, nie chciałem przyjąć ale na którejś jeździe po prostu celowo zostawiła w aucie (podziękowałem, odwdzięczyłem się czymś innym kupionym dla niej - to był błąd kolejny...)
4. na szczęście zdała za pierwszym, próbowała podtrzymać znajomość, ale olewałem nieco
5. pewnego dnia jadąc około 70 km do innego miasta zauważam śledzący mnie pojazd. Początkowo tylko obserwuję, ale potem zaczynam lekko panikować.
6. dzwonię do sąsiadów, bo pewnie jest tak że ktoś mnie obserwuje a inni plądrują mieszkanie, ale sąsiedzi (zdziwieni) mówią że wszystko jest ok, obiecują uważać na mieszkanie
7. dzwonić na policję, jechać na komisariat? Czy jadę 110 km/h czy 70 km/h auto w nieco większej odległości jedzie za mną (dostrzegam charakterystyczne reflektory...i je zapamiętuję)
8. po dojechaniu na miejsce mam już stan przedzawałowy, no musiałem pewnie oblać kogoś z jakiejś mafii albo co...
9. auto zawraca, a ja ledwie dostrzegam sylwetkę auta (jest noc)
10. po powrocie do mojego miasta kilka dni później dostrzegam to auto i te światła - wyjątkowe, bo tuningowane (jedyne w mieście) i jeżdżące na taxi. Po kolejnych dniach dowiaduję się, że taksówkarz mieszka w tym samym bloku co ona...i łączę fakty...
ja pierdzielę !!!prawdziwa stalkerka i do tego wciągnęła w to taksówkarza :) pewnie też go ciastem przekupiła :)))
UsuńA tak serio to współczuję. Miałam wiele lat temu podobną historię z klientem w pracy. Mędził, robił maślane oczy ale jak kiedyś jak byłam z nim sama zapytał a co by Pani zrobiła jak bym Panią teraz pocałował to powiedziałam o tym przełożonym i zakazali mi z nim pracować. Do teraz przychodzi ale zajmuje się nim 70-cio letnia nasza emerytka :) generalnie gość był niegroźny pewnie jakby faktycznie coś podobnego próbował zrobić to bym mu pierdzielnęła z liścia jak się już mi zdarzało. Nie o n pierwszy ale może ostatni.
Ale widzisz Polly - jaki ja durny, trzeba było się zgodzić, miałbym dziś spokój, kasę, obiadki, ciasteczka, perfumki...no chyba leżałbym i pachniał. No i jadł...
Usuńchyba oszalałeś jak myślisz, że jej chodziło o platoniczny związek i żeby mieć komu gotować. Raczej chodziło jej o Twoje gacie a tu myślę, że nie bardzo byś się umiał aż tak poświęcać dla tych ciast i obiadków :D
UsuńAleż Ty jesteś bezpośrednia... :) Ja tam nie wiem o co jej chodziło, ale trzeba myśleć pozytywnie, tak czy nie? Nie wiem co dla niej znaczyłoby "myśleć pozytywnie" w tym kontekście, ale wiesz... moja perspektywa emerytury jest stabilna jak domek z kart. Może miałbym spokój...choć pewnie nie... no i dlatego teraz jestem tu - i z tego się cieszę :)
Usuńa czemu mam nie być nieletnich czytelników raczej tu nie masz. Poza tym znam takie przykłady wygodnych poświęcających sie dla dobrego bytu i stabilności finansowej ale nie każdy się do tego nadaje. Na dłuższą metę ja bym nie dała rady się tak poświęcać i zmuszać do czegoś dla kasy i opływania w dostatki. No i nie wspominam nawet o poświęcaniu się wbrew naturze.
UsuńJa nie wiem, czy jakieś dzieciaki nie zaglądają... mniejsza o to, one bardziej zorientowane niż ja - stary dinozaur. A Twoja bezpośredniość mi odpowiada :)
Usuń:DDD zawsze jak coś palnę to możesz szybko skasować he he he
UsuńNo pięknie, zbałamucił kobietę i porzucił:) casanova:)
Usuńw dodatku zbałamucił a nie zamierzał jej wykorzystać to jest dopiero masakra !!! żeby coś tam z tego jeszcze było ale nie !
UsuńO rany, i po co ja Wam to opowiadałem... :P
UsuńMusisz być gorącym towarem.
OdpowiedzUsuń;)
Ha ha ha, jak to było? "Każda potwora znajdzie swojego amatora"?
UsuńHm... Miałem kiedyś w pracy koleżankę, to się tak "biliśmy", ze nieraz bolały mnie żebra. Poza tym miałem pod tym względem spokój. Tomek ma gorzej. (uśmiech)
UsuńNo tak... :)
UsuńJak tęsknisz za czymś na uspokojenie, to weź sobie herbaty z melisy :P Nie dość, że uspakaja, to jeszcze się człowiek od niej nie uzależni, choćby ze względu na smak ;)
OdpowiedzUsuńTo melisa na kogoś działa?
UsuńTęsknię, ale nie za czymś na uspokojenie...
UsuńNie chcę pisać na blogu, ale... wiesz.
Usuń(...)
UsuńMyśle, że każdy marzy o spokoju. Takie coś jest każdemu potrzebne.
OdpowiedzUsuń