czwartek, 27 sierpnia 2009
Egzamin praktyczny - kat. C
Ten czas musiał kiedyś nadejść, a spieszyłem się by zdążyć przed 10-tym września ... I tak oto dziś na 15.30 został wyznaczony egzamin praktyczny na kategorię C (ciężarówka). Od samego rana bolał mnie brzuch, a stres nasilał się z każdą godziną coraz bardziej. Dziś jeszcze, od 11 do 13 miałem dwie godziny jazdy ciężarówką.
Na ten szczególny dzień odwołałem prawie wszystkie jazdy, wziąłem prysznic, użyłem większą niż zwykle ilość antyperspirantu renomowanej firmy i po śniadaniu pojechałem w umówione miejsce na ostatnie 2 godziny jazdy.
Na placu poćwiczyłem wszystkie zestawy egzaminacyjne, potem na miasto - które akurat dziś zostało nieco sparaliżowane z powodu remontu głównej arterii ! Wpadliśmy więc w spory korek, na skrzyżowaniu wyłączona sygnalizacja i policjant, który kierował ruchem. Po około 20 minutach wyjechaliśmy z ów zatoru, przejechałem jeszcze dość sporą trasę i zbliżyła się godzina trzynasta, więc i koniec mojej jazdy.
Instruktor nie miał uwag, ale byłem tak spocony i zmęczony tą jazdą, jak naprawdę rzadko kiedy.
Tuż po 15-stej pojechałem do WORD, serce waliło mi coraz mocniej. Razem ze mną zdawał kolega z pracy, który zadzwonił do mnie i poinformował, że będziemy jeździli z panem egzaminatorem S. Nawet się ucieszyłem, bo byłem u niego kilka razy (na B) i fajnie było :)
Niestety, nieco później okazało się że jesteśmy w drugiej grupie - a to znaczy że mamy innym pojazdem z innym egzaminatorem. W sumie trzy zestresowane osoby (razem ze mną) były w mojej grupie. Pan C (bo u niego zdawałem) zjawił się koło godziny 16, spytał czy znamy kryteria i pierwsza osoba z listy rozpoczęła tzw. obsługę. Później łuk, który nie zaliczył i zakończył egzamin. Następnie kolega i po chwili (która trwała wieczność) ja. Byłem tak zestresowany, że po wylosowaniu zbiornika wyrównawczego z płynem chłodzącym powiedziałem "prawidłowy poziom pomiędzy minimum a maksimum". I tu zaliczyłem wpadkę "na dzień dobry" - gdyż tu poziom prawidłowy jest wtedy, gdy płyn znajduje się POWYŻEJ MINIMUM. Szybko się poprawiłem gdy egzaminator spytał "na pewno ?".
Po chwili sprawdzałem już światła pozycyjne, po czym przygotowywałem się do jazdy. Wyregulowałem sobie fotel, lusterka, zapiąłem pas bezpieczeństwa i jazda ... Najpierw łuk - wyszedł mi bezproblemowo. Egzaminator szedł sobie z boku, a ja jechałem raczej powoli i dokładnie. Oczywiście najbardziej bałem się prawidłowego zatrzymania wracając z niego, ale udało się.
Egzaminator powiedział - "Następne zadanie". A to "następne zadanie" zostało wylosowane przez pierwszą osobę z mojej grupy. To parkowanie skośne (dla niezorientowanych - wjazd przodem). Bardzo łatwe zadanie, egzaminator stał z boku i nawet zbytnio nie przyglądał się temu co robię. Po wyjechaniu egzaminator powiedział to samo co poprzednio. Więc ustawiłem pojazd do parkowania prostopadłego - wjazd tyłem. Tu także bez najmniejszego problemu. Egzaminator machnął ręką, by wyjechać w drugim kierunku niż zwykle (czyli w lewo wyjechałem) i ustawiłem pojazd wprost do wyjazdu z WORD i wysiadłem z auta.
Pierwszy na miasto pojechał kolega, a ja czekałem. Stres zżerał mnie całego. Czekanie jest jedną z gorszych rzeczy, choć było mi już nieco lżej po zaliczeniu placu manewrowego. Kiedy egzaminacyjny MAN wrócił (ponad 40 minut byli na mieście), wspiąłem się do szoferki, wyregulowałem to co poprzednio i "do boju".
Starałem się jechać dynamicznie, przewidując różne sytuacje drogowe. Po wyjechaniu z WORD-u kierowałem się w stronę ulicy Rejowieckiej, po czym egzaminator wydał polecenie skrętu w lewo (Szpitalna). Dojeżdżając miałem sygnał czerwony i pusty pas do skrętu w lewo. Fajnie :) Stanąłem sobie jako pierwszy i grzecznie poczekałem na zielone. Po przepuszczeniu kilku aut z przeciwka, dynamicznie dojechałem do Lubelskiej, następnie na Trubakowską (bez problemu) i zawracanie na "trójkącie" obok zakładu energetycznego. Trzeba tam uważać, bo jedna z dróg jest jednokierunkowa, potem nie ma znaku co do pierwszeństwa i tak nie bardzo wiadomo jak jechać (a do zasady "prawej strony" ludzie jakoś nie stosują się). Akurat oprócz mnie nikogo tam nie było. Po tym skrzyżowaniu pozostało mi już tylko wyjechać na główną Trubakowską. Już miałem ruszać, gdy w ostatniej chwili zauważyłem Renault Megane które jechało z mojej lewej strony. Szybka decyzja - jechać czy stanąć ? Miałem prędkość rzędu 7-10- km/h i zdecydowałem się zatrzymać. Nieco mocniej zahamowałem. I chyba słusznie, egzaminator nic nie powiedział.
Dalej powrót tymi samymi ulicami i jazda w kierunku na Lublin. Skręt ze Szpitalnej na Rejowiecką udał się znakomicie. Radiowóz który jechał z przeciwka dał mi dużo miejsca, więc totalny luz :)
Potem już tylko gaz i włączyłem sobie siódmy bieg utrzymując równiutko 50 km/h. Na "rondzie" zawracanie i powrót Rejowiecką. Egzaminator - "Kończymy ..." Już wiedziałem co to oznacza :) A bałem się, ze jeszcze pojadę gdzieś na te roboty drogowe, przejazdy Kowelskie i inne "atrakcje" :P
Wjeżdżając do WORD akurat wyjeżdżał inny egzaminator (pan S) z osobą egzaminowaną. Postanowiłem, że nie będę czekał aż wyjadą i "władowałem" się ;-) Było dość wąsko, ale czekać też chyba byłoby źle. Powoli wjechałem, pan S stał aż przejechałem i przy samym końcu wymijania lekko najechałem na krawężnik prawym przednim kołem. Egzaminator nic nie powiedział (dokładnie obserwował lewą stronę naszego pojazdu) - ale chyba lepiej lekko najechać niż być zbyt blisko pojazdu obok ? Oczywiście nie tłumaczę siebie - niemniej jednak po wjechaniu do WORD egzaminator oświadczył: POZYTYWNY !!!!!
Chyba jeszcze to do mnie nie dotarło. Mój instruktor już wie, parę osób znajomych także :)
Ogólnie, jechało mi się bardzo fajnie. MAN ten posiadał klimatyzację (włączoną podczas egzaminu), ale po egzaminie byłem cały mokry ! To niesamowity stres. Przy włączaniu szóstego biegu bałem się, by nie wrzucić przypadkiem biegu wstecznego. Przy każdej zmianie biegu na "6" o tym myślałem. Bacznie obserwowałem otoczenia przejść dla pieszych i mogącą nastąpić zmianę świateł na skrzyżowaniach. Na szczęście, nie miałem ani jednej ryzykownej sytuacji. Bo albo dojeżdżałem do skrzyżowania ze światłem czerwonym, albo dopiero pojawiało się zielone. A cykl zmiany świateł znam w mieście na pamięć :)
Spodziewałem się lepszego przyspieszenia od tego pojazdu. Na tym, na którym się uczyłem bardzo odczuwalny był moment włączenia się turbosprężarki. Tu takiego czegoś nie zauważyłem. Pojazd równomiernie, lecz średnio szybko przyspieszał do przodu. Oczywiście, nie ruszałem ostatni spod świateł :P
Na Rejowieckiej egzaminator dość wysoko podskakiwał na tym pneumatycznym fotelu - ale kazali jechać dynamicznie więc ...
Coś jeszcze ? Informacja dla Łukasza - przebieg niebieskiego MAN-a (którym to zdawałem egzamin) to dokładnie 11661 km. Wiem to tym bardziej (na Trubakowskiej przypomniałem sobie o Twojej proźbie i miałem tam spokojnie czas na spojrzenie na licznik) , że podawałem tę informację egzaminatorowi po zakończeniu egzaminu :)
Na karcie egzaminacyjnej wszystkie "pozytywy" :) A niebawem egzamin na motocyklu, ale wcześniej jeszcze sprawa odbioru prawa jazdy przed dziesiątym ...
*** *** ***
Część zdjęć pochodzi z galerii WORD Chełm
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratulacje! Nawet już nie wiem co napisać w takiej chwili, wyczerpał mi sie repertuar:) I nie wiem który to pan C.
OdpowiedzUsuńJakimi jeszcze ulicami podróżowałeś? Może przejazd kowelski albo 1 AWP? :)
Ja dziś widziałem za kierownicą MANa z waszej firmy młodą dziewczynę, to bardzo sympatyczny widok szkoda, że zdarza się nieczęsto:)
Dzięki, że pamiętałeś:) trochę się pospieszyłem z tymi pytaniami, ale to jeszcze nie wszystko kolega zdał? No i co dalej C+E?
OdpowiedzUsuńJa jeździłem pomiędzy godzinami jazdy tej dziewczyny właśnie :) A tak w ogóle, to śmieszna historia z nią wyszła :) Wcisnąłem jej kawał, że zdaję już trzy lata i zdać nie mogę - z powodu tego że zapominam zatrzymywać się na STOP-ach ! (to po tym, jak instruktor opowiadał że ona się nie zatrzymuje ;-) ).
OdpowiedzUsuńTo ten sam pan C, który jakiś czas temu miał kolizję obok Demos-u ...
OdpowiedzUsuńKojarzysz ?
Aaaa ten pan, to juz wiem. Jak widać robi postępy jeździ już szerokimi ulicami:)
OdpowiedzUsuńHa ha ;-)
OdpowiedzUsuńNo to teraz już oficjalnie GRATULACJE!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdałeś. Pamiętam jak sam robiłem kurs na C 1,5 roku temu i namawiałem cię na zrobienie C. I udało się.
Na dłuuuuuugo ten dzień zapamiętasz.
Jedna uwaga! Nie zgadzam się, że "parkowanie skośne" jest proste. Moim zdaniem należy powiedzieć "pozornie proste"!
Skośne tylko wydaje się proste ale jak człowiek nie myśli, to prędko się na tym potknie. Ja kiedyś widziałem na egzaminie na C+E jak 3 kolesi zaliczyło łuk a oblali na skośnym! Bo cofając zapomnieli, że narożnik naczepy zawadzi o lewy przedni słupek. Na autobusie to samo - też koleś przez to oblał. To jest pozornie proste. Nie można jednak tracić czujności bo zahaczenie przedniego lewego lub potrącenie prawego jest bardzo proste.
Tak, pamiętam jak mnie namawiałeś :)
OdpowiedzUsuńTen dzisiejszy dzień także zapamiętam na dłuuuugo :)
Ja nigdy nie zapomne jak męczyłem się z prostopadłym tyłem:( druga próba z korektą na cm obok pachołka. Ale to wina zmiany samochodu egzaminacyjnego i zamieszania w "sposobach" na bezproblemowy wjazd. Pozornie prostych jest kilka manewrów, ale można wyłozyc się na każdym.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że prostopadły tyłem robiłem skręcając przy odpowiedniej tyczce. Naturalnie stale kontrolowałem tor jazdy, bo auto egzaminacyjne nieco inaczej wjeżdżało w stanowisko. Pojazd w naszej firmie był/jest nieco dłuższy niż MAN w WORD.
OdpowiedzUsuńEhh zrobiłem zamieszanie z nickami, możesz usunąć mojego poprzedniego posta? Muszę bardziej uważać:)
OdpowiedzUsuńMnie uczyli na starym MANie żeby jechać obok łączenia lini na łuku tam gdzie biała przechodzi w żółtą, czasami stoi w tym miejscu pachołek. Ale nowy MAN ma większy promień skrętu i zupełnie nie trafia się w garaż w drugiej próbie pojechałem jakieś 1-1.5m od tego łaczenia i dopiero z korektą trafiłem do celu. Ja też nie byłem bez winy, instruktor uprzedzał mnie, że plac w WORD wygląda troszkę inaczej i żeby jechać trochę dalej od łaczenia lini, ale zignorowałem to bo ćwicząc nowym MANem na placu na Pokrówce wszystko było ok.
Mogę usunąć ten poprzedni komentarz, ale niech zostanie :)
OdpowiedzUsuńTe wszystkie parkowania to nie sprawiały mi problemu. Najbardziej bałem się zatrzymania na łuku (wracając z łuku).
Do 10 września powinieneś zdążyć bez problemów. Gdy zdałem B 9 stycznia wydali mi prawko nastepnego dnia. Natomiast w tym roku 6 kwietnia CE, a wydali 9.
OdpowiedzUsuń:o Następnego dnia miałeś już dokument ???
OdpowiedzUsuńNiesamowite !
:o
Dokumentu nie miałem, chodzi o administracyjna dezycję urzędnika wydającego prawo jazdy, czyli krótko mówiąc o pieczątke w odpowiednim miejscu.
OdpowiedzUsuńAaa... :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
Na kursie na przewóz rzeczy "przeszkolony" instruktor tłumaczył nam, że datą nabycia uprawnień i prawa jazdy jest dzień w którym dostajemy je na rękę. Oczywiście nie miał racji.
OdpowiedzUsuńTo ja już teraz nic nie rozumiem. Mam się śpieszyć z odebraniem nowego prawka przed 10-tym września ???
OdpowiedzUsuńLiczy się tylko data klepnięcia pieczątki bo właśnie ta data jest wpisana na odwrocie prawa jazdy w tabelce. A kiedy odbierzesz to Twoja sprawa chociaż wątpie że bedziesz z tym zwklekał:)
OdpowiedzUsuńA ten instruktor był trochę niedouczony:)
A skąd on był ?
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno jak pójdziesz po nowe to wcześniej zrób sobie ksero starego na pamiątkę bo je zabierają:(
OdpowiedzUsuńInstruktor prowadzi kursy dla WORD Chełm, ale nie jest chyba stałym pracownikiem. Chociaż ja do niego nic nie mam, ciekawie prowadził zajęcia, a ten kurs i tak nic nie daje bo niewiele da się zapamiętać w kilka godzin.
OdpowiedzUsuńok, zrobię sobie na pamiątkę :)
OdpowiedzUsuńA teraz idę spać, bo jutro od 7 do 15 jestem w pracy :)
Ale się rozgadaliście... ;P
OdpowiedzUsuńŁukasz ma rację. Kolejność jest taka:
- WORD wysyła dokumenty do Wydziału Komunikacji (na terenie miasta to sie dzieje błyskawicznie),
- gdy WK dostaje papiery, urzędnik sprawdza ich kompletność i poprawność, stawia na WNIOSKU pieczątkę pod formułą "Zarządzam wydanie prawa jazdy" i w tym momencie uzyskujesz uprawnienia (sam zdany egzamin nie upoważnia przecież do kierowania!) - dlatego jeśli papiery zostałyby np. do pażdziernika i dopiero 15 października trafiły w ręce urzędnika, na PJ będziesz miał 15.10. jako datę uzyskania uprawnień i wtedy... czeka cię Kwalifikacja Wstępna.
- potem urzędnik kładzie WNIOSEK na skanerze, skanuje i wysyła do Państw. Wytwórni Papierów Wartościowych do druku.
A na końcu odbierasz - i to juz nie ma znaczenia kiedy.
gratulacje :)
OdpowiedzUsuńO ! I wszystko jasne !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Gratulacje ! opanować tak wielki pojazd naprawdę nie jest łatwo, a jednak się udało !
OdpowiedzUsuńBrawo :)
Smiley
Wiesz ... Ważne by zrobić wrażenie panowania ... ;-)
OdpowiedzUsuńja mam jutro egzamin troche sie boje wjazdu do garazu tylem
OdpowiedzUsuńczasem nie wiem kiedy go lamac ciezko wyczuc po lusterku 3 tygodnie oblalem na tym manewrze nie wiedzialem zemoge zrobic korekte bo za wczesniej skrecilem kolami i nie wyrobilem wiec sie poddalem drugie podejscie juz bylo wszystko ok ale niestety bylem wsciekly i zapomnialem wlaczyc kierunkowskazu wiec oblelem :( jutro powtorka z rozrywki mysle ze dam rade
Powodzenia!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńFilimiki instruktażowe (kat.C - Egzamin WORD) https://www.youtube.com/watch?v=4Dn1avWuCrA
OdpowiedzUsuńhttps://safedriving.com.pl/