czwartek, 29 marca 2018

Tankowanie

Będąc ostatnio w trasie zatrzymuję się na Orlenie, aby zatankować, wyjść do toalety oraz rozprostować kości. Tuż po podjechaniu pod dystrybutor od razu podchodzi człowiek w czerwonym, firmowym uniformie. Niezbyt już młody, pomyślałem że idzie do kogoś i po prostu przechodzi obok mnie, ale gdy tylko wysiadłem z auta pyta czy może pomóc zatankować?! Osłupiałem. A idź Ty w cholerę - pomyślałem bardzo zaskoczony i chyba odpędziłem go samym wyrazem twarzy... Czy ja wyglądam na totalnego durnia? Myślałem, że podchodzą tylko do kobiet, albo wcale...

Kiedyś również w trasie, musiałem zatankować gaz LPG. A jak wiemy, z tym bywa różnie - bo od pewnego czasu jest samoobsługa (nie wszędzie, choć ja raczej korzystam z dużych stacji), ale sam "proces" podłączania pistoletu lekko się różni, i... wiecie co, nie mogłem sobie poradzić z zatankowaniem. Byłem gotów jechać gdzie indziej, aby tylko nikogo nie prosić o pomoc, ale...koleżanka którą akurat wiozłem powiedziała że ona pójdzie po kogoś z obsługi...a jak to kończyła mówić to już prawie wchodziła do budynku.

Przyszedł facet, spojrzał na mnie (taaaa) i podłączył pistolet tankujący zwalniając mnie z tego całkowicie. Darował sobie komentarz, jego mina mówiła wszystko. Na szczęście to koleżanka płaciła, więc zaoszczędziłem sobie wstydu przy kasie... :( (od tamtej pory nie wjeżdżam na tę stację)

Natomiast coś, co mnie ostatnio irytuje podczas tankowania to... fakt, że na Circle K (dawny Statoil) nawet jak tankuję co do grosza - to podczas odkładania pistoletu na miejsce, potrafi czasem wskoczyć dodatkowe 2-3 grosze. Jeśli tego nie zauważę, to przy kasie jestem z lekka zaskoczony (nie, nikt nie chce tych groszy, ale po prostu widokiem na paragonie jestem zaskoczony). Co innego na Orlenie, tam nigdy nie miałem takiej sytuacji, a jestem tam stałym bywalcem co 2-3 dni...


22 komentarze:

  1. Przyznać, że się czegoś nie potrafi to żaden powód do wstydu - trzeba się po prostu przełamać, nauczyć prosić o pomoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale skoro ty nawet rozmawiać nie potrafisz to jasne, że miałbyś problem.

      Usuń
    2. Też nie lubię prosić o pomoc, zwłaszcza obce osoby.

      Usuń
  2. No tak, jak ostatnio po raz pierwszy wynająłem samochód, taki na minuty (car-sharing). Otwiera się go za pomocą telefonu komórkowego, stoi on normalnie gdzieś na ulicy. To wygodne, tyle, że jak się czegoś nie wie, to trudno się kogoś zapytać. Polazłem tam, gdzie to auto stało, miał być Smart, a był jakiś inny Mercedes, większy, automatyk. Miałem 30 minut za darmo, temu na luzie. Odpalić, odpaliłem, ale nie umiałem hamulca ręcznego znaleźć. Gdybym wiedział że to nie Smart, to bym może w internecie poczytał. Była instrukcja obsługi, ale nie do końca pasowała do tego typu. W końcu jakoś w internecie coś tam znalazłem, pocąc się w tym samochodzie, zastanawiając się co ludzie sobie pomyślą ;)
    Okazało się, że hamulec jest po lewej stronie kierownicy, na dole, tak, że go nie widać, jak się człowiek nie pochyli ;) Chyba z 10-15 minut zajęło mi znalezienie tego hamulca. W domu doczytałem się, że on się sam zwalnia, jak się ruszy do przodu na włączonym silniku, tyle, że samochód i tak stał przodem do krawężnika :P Tak, że nie przejmuj się ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tak nie wypożyczałem, ale kto wie może kiedyś... wtedy trzeba już wiedzieć jak "chodzą" te wszystkie elektryki...

      Usuń
  3. W Katowicach pytają każdego, czy pomóc, bez względu na płeć. Ja korzystam:)
    Miej spokojne i dobre Święta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adam, podejrzewam że w Katowicach inny świat - u mnie jak nie umiesz to giniesz :D

      Usuń
  4. Moim zdaniem lepiej, żeby podchodzili albo do wszystkich, albo do nikogo. Oferowanie pomocy tylko kobietom to kierowanie się głupim stereotypem. Najlepiej by było, jakby można było wezwać pomoc jakimś przyciskiem, np.jak przy samoobslugowych kasach w marketach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy tankowaniu LPG jest taki przycisk, ale nigdy nie korzystałem więc nie wiem na ile to działa.

      Usuń
  5. Kiedyś na Orlenie pewien facet zapytał mnie, czy może mi pomóc. Myślami zajęty zupełnie czymś innym odpowiedziałem mu pytaniem na pytanie - czy ma na zbyciu ze 20 tysięcy? Początkowo nieco zaniemówił, ale szybko wpadł na pomysł w jakiej odległości znajduje się najbliższy bank. (uśmiech)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gaz tankuje tam gdzie nie ma samoobsługi, mam taki jeden miły gminny CPN. Nigdy nie tankowałam gazu sama i nigdy nie bede, mam uraz 😉 Paliwo bez problemu, zawsze do pełna tylko potem szczeka mi opada przy kasie 🙈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, znam ten efekt płacenia, choć na LPG to nie ma tragedii - gorzej jak PB95 tankuję...

      Usuń
  7. Hello Tomek!
    Here it isn’t Self Service for Gas fuels!
    It sounds very difficult!
    Enjoy your weekend!
    Dimi...

    OdpowiedzUsuń
  8. Po zatankowaniu, zawsze trochę wywijam węża tak, by jeszcze resztki spłynęły do zbiornika, to w ramach rekompensaty za te 2-3 grosze samonabijające się. Ale muszę spr. czy faktycznie przy tym wywijaniu coś leci, bo tego nigdy jeszcze nie robiłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? Ja to wywijam węża, aby nikt nie rozjechał (czasem leży przy dystrybutorze i nie raz widziałem jak ludzie najeżdżają na niego...a chyba się wtedy niszczy bardziej). No i ja tankuję zawsze do pełnej kwoty, więc może dlatego widzę później te dodatkowe grosiki...

      Usuń
  9. przecież to jest praca tych ludzi ze stacji. Czasem nie mają za wiele do roboty to podchodzą i tankują. Nie raz u mnie na osiedlu widzę i nie ma znaczenia czy facet czy kobieta. Natomiast za granicą np. we Włoszech generalnie prawie wcale nie tankowaliśmy sami. Tam od razu ktoś podchodził i tankował tylko pytali za ile. To jest po prostu ich praca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie najczęściej są dwie osoby i obie przyjmują pieniądze, robią te hot-dogi, więc rzadko kiedy nie ma kolejek - jakby jeszcze wychodzili tankować to armagedon gwarantowany.

      Usuń