Wtorek, jak zawsze wybieram się do drugiej pracy. Z samego rana przypominam sobie - o ku*wa, zapomniałem opracować dwa nowe projekty, który dostałem już tydzień temu... Tym bardziej zestresowany zebrałem się szybko i o 9.00 byłem już przy stanowisku.
Atmosfera bardziej nerwowa niż zwykle także po drugiej stronie - współpracownicy już zastanawiają się, co zrobić aby dostać większy poklask niż reszta. Oczywiście odbija się to na mnie, ponieważ zajmują mi coraz więcej czasu. A wiecie, że mój grafik codziennie wypełniony po brzegi i nawet głupie 20 minut powoduje że albo rezygnuję z obiadu (a niech tam, przynajmniej mój opasły brzuch się zmniejszy), albo po prostu z jednej pracy do drugiej zasuwam jak mały motorek.
No i siedzę przy stanowisku pracy. Przychodzą pierwsze panie, które od razu rzucają hasło - robimy projekt z ubiegłego tygodnia, dostałeś to Tomku już wcześniej, prawda? No pewnie że dostałem - myślę sobie - ale zapomniałem o nim na śmierć...
I żebym chociaż popatrzył w internecie na przykłady, albo cokolwiek! Zielony jak trawa na wiosnę zaczynam więc improwizować. Rany, co ja nawyprawiałem! A jakie tam były łączniki! Momentami za dużo, za mało, nie na temat w ogóle, czasem się to wszystko zjeżdżało jakoś do kupy... ale panie zdawały się nie zauważać mojej kompromitującej wpadki. Niewątpliwym plusem jest to, że to ja jestem ekspertem w tej dziedzinie, a nie one. Więc dla uspokojenia moich rozkołatanych nerwów rzuciłem jeszcze publicznie kilka branżowych określeń których oczywiście nikt nie zrozumiał.
I o to chodziło... przyznaję, było to skrajnie nieprofesjonalne...a projekt opracował się. Sam.
Hello Tomek!
OdpowiedzUsuńAll the best in your new job!
Enjoy your day!
Dimi...
Thank you Dimi :)
UsuńTomku zmrozilo mnie to slowo na poczatku Twego pisania, jakos mi do Ciebie nie pasuje...
OdpowiedzUsuńNiestety, niemiłe zaskoczenia wychodzą mi idealnie :(
UsuńOpasły brzuch... ?
OdpowiedzUsuńUla, martwię się o Ciebie, przesyłam mnóstwo serdeczności! :))
UsuńMnie ciągle przypomina, żebym jadł, a sam to zaniedbuje. Ta, opasły brzuch, już to widzę.
OdpowiedzUsuńStary, Ty chyba chwycisz mój wózek i zaczniesz biegać, o. Będziesz prowadził nieco inaczej niż do tej pory. (uśmiech)
No i w końcu bym schudł ;-)
UsuńI chyba, zamiast "stary" możesz mi mówić "siwy"... :P
UsuńRaczej „szpakowaty” 😉
UsuńUla nigdy nie rozumiałem (i ten stan się nie zmienił) jaki to kolor szpakowaty, a siwy (siwy dym np) od razu brzmi prościej, a ja taki prosty człowiek raczej...
Usuńniezły jesteś ja bym tak z głowy nie umiała naściemniać żeby nie wyjść na głupka :D brawo. Natomiast co do "opasłego" brzucha którego nie posiadasz to nie jedzenie obiadów bynajmniej nie pomoże Ci go zgubić.
OdpowiedzUsuńHmmm, no musiałem Skarbie, na szczęście zebrałem się w sobie maksymalnie i poszło, a że babki niezbyt mocne w tej dziedzinie więc hulaj dusza! Tak naprawdę, jakbym im jeszcze parę branżowych terminów strzelił to by chyba wyszły z sali :D
Usuńtak przy okazji powiem Ci, że mam Cię za mega obowiązkowego gościa i aż w szoku jestem jak mogłeś zapomnieć i się nie przygotować. Burzysz mi Twój idealny obraz :D
UsuńWiesz ile ja pracuję, nie? Nie mogę tu napisać bo... mniejsza o to, wypadło mi z głowy zupełnie, ale jak się okazuje - wyszło na dobre, za to wczoraj się przygotowałem i wyszło gorzej. Bez sensu.
UsuńMój znajomy mawia, że jeśli masz coś zrobić dziś, pod żadnym pozorem tego nie rób. Może okaże się, że samo się zrobi, albo nie będziesz tego musiał robić w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńCześć :) Wiesz co, wczoraj znów tam miałem robotę. I przygotowałem się, zrobiłem check listę, wszystko poukładałem (przyszedłem pół godziny wcześniej) i ... lipa. Znów mnie zaskoczyły, nie poszło tak miało... słabo, ja nie jestem zadowolony. Może trzeba częściej improwizować...
Usuń