... udało się znaleźć przetarty szlak, choć buty i tak już mokre to jednak pewniej można stawiać kroki, które - jak nie moje - pędzą do przodu. Wzdłuż ścieżki biegnie międzynarodowy szlak, co chwilę słyszę szum mijających pojazdów. Mój Duch podpowiada, że nie jest to najlepsze miejsce na spacer, ale szybko kontruję. Nie ma tu żadnych ludzi i jest w miarę odśnieżone, a że szumi, a że stopy mokre... lepsze to niż tłok i wrzask. I maska może w końcu odpocząć...
Czego mi brakuje prócz piątej klepki? Nie wiem, ale ciągła praca (najmniej 10 godzin) to mało. Nie mówię o ilości, brakuje mi... czegoś innego. Zawsze marzyłem żeby zrobić uprawnienia egzaminatora, ale na marzeniach się skończyło. Nie wiem co mnie w tym kręci, może to że mogę o czymś decydować, że egzamin na egzaminatora zdaje tak niewiele osób... Wciąż jednak pojawia się myśl - dojeżdżanie do stolicy, te wszystkie koszty - czy ja to udźwignę? Z drugiej strony, duszę się nie wyjeżdżając nigdzie ponad 10 km od biura firmy.
...mijam kolejne drogowskazy które odliczają kilometry do większych miast, ale nie widzę tam mojego celu. Usilnie szukam, wpatruję się w tablice, ale nic. Szukam choćby małej czcionki, krótkiej strzałki, czegokolwiek... Mój Duch przyspiesza, przez co znów muszę interweniować. Możemy biec, ale jednak wolałbym iść niespiesznie. Już tych biegów w pracy mi starczy. Co kilka sekund przejeżdża kolejny samochód, każdy ma jakieś cele, zajęcia, potrzeby. A gdzie są moje? Idę wciąż do przodu, ale jak długo jeszcze?
No i sam wyjazd. Podróż, świeże powietrze, wyzwania, ludzie którzy mnie nie znają, mnóstwo nauki, praktyki, egzaminy... aż oczy mi się zaświeciły. Tak, chyba jeszcze mógłbym to w życiu zrobić. W czerwcu 2011 w Toruniu zdawałem ostatni poważny egzamin, jeździliśmy, mnóstwo się działo, czułem się dowartościowany - przynajmniej pod względem pracy. Ale od tamtego czasu nie wydarzyło się zbyt wiele...
...chyba czas już wracać. Stopy niosą dalej jakby nie moje, o dziwo kręgosłup nawet zamilkł. Idź dalej, idź dalej i nie zawracaj, nie oglądaj się za siebie, idź tam gdzie oczy niosą. Wyprostuj swą skrzywioną posturę, podnieś głowę i do przodu! Duch jednak znów się odzywa - czas wracać, obejrzyj się czy kogoś nie masz za plecami, załóż ją, przecież leży idealnie! (znów walczę ze sobą...)
Gdy robiliśmy kurs na instruktora doskonalenia techniki jazdy, byliśmy i w Bydgoszczy i w Toruniu, rozmawialiśmy, pomagaliśmy sobie nawzajem. Nawet relacje z szefem były lepsze niż dobre. Nigdy nie zapomnę jego propozycji w hotelu (nadal zaskakuje mnie to niezmiernie). Dziś zostały dokumenty, uprawnienia - martwe, nic nie dające, bez emocji, bez ludzi. Wystarczy podbić je raz na pięć lat i znów nic ode mnie nie chcą. Tak jak ludzie - prócz tych z pracy nikt nic ode mnie nie chce. Czuję się niepotrzebny, zbędny.
...idę dalej. Duch gotuje się w każdej części ciała, jest czerwony do granic możliwości i stale podpowiada co powinienem zrobić. Targa mą duszą na prawo i lewo. Męczy i nurtuje coraz bardziej. A ja pomimo powoli zachodzącego słońca nadal nie myślę o powrocie. Nie patrzę też za siebie, bo przecież tam nikogo nie ma (nie ma?).
Odezwałem się ostatnio do kilku osób z fb, maila. Nikt nie odpisał. Do takiej jednej osoby dodatkowo przypadkiem ostatnio wysłałem "kciuk do góry" (jak zwykle omsknął mi się palec) i... wtedy łaskawie otrzymałem jedno zdanie. Na odczepnego, zupełnie nie zachęcające do jakiegokolwiek kontaktu. Było to na pewno ostatnie zdanie, bowiem nie zamierzam się więcej tak wygłupiać i zaczepiać. Narzucać. Przeszkadzać. Nachodzić. Zanudzać. Upraszać? Przylepiać się? Zajmować czas? O nie, to zupełnie nie w moim stylu. Nigdy więcej. Sam nie rozumiem tej chwili słabości.
...Duch zadrwił. Obejrzałem się nerwowo raz, potem drugi. Po chwili robiłem to już regularnie, szukałem cieni których nie było, zdarzeń które były - ale tak dawno, że powinny dawno wyparować z pamięci. Ale one mają się całkiem nieźle i właśnie o sobie przypominają... Duch triumfuje, a mój krok przyspiesza. Idę już w drugim kierunku, zawróciłem potulnie.
Ucieszyłem się nawet ostatnio, gdy ktoś zaczepił mnie i poprosił o rozmowę. Jakież było moje zaskoczenie, gdy kilka godzin później okazało się że osoba ta zupełnie o tym zapomniała i tak naprawdę...zaczepiła mnie tylko tak "po prostu" - nie licząc na cokolwiek. A więc i rozmowę. Odszedłem więc zdecydowanie i prędko nie wrócę... Ale jestem naiwny... I głupi. Nie odzywam się do tej osoby już ponad tydzień, choć widzę zaczepki.
...zdyszany wracam czym prędzej do punktu wyjścia. Sprawdzam jeszcze, czy leży idealnie. Jak zwykle - leży jak ulał. Spoglądam w lustro, nauczyłem się szybko wracać do rzeczywistości - mimo wszystko... Jestem gotowy stawić czoła kolejnym nudnym zadaniom, nie okazywać napięcia, uczuć, jestem gotowy wyminąć się z innymi ludźmi na ulicy. I znów wracam do od zawsze utartego schematu nie okazując niczego podejrzanego...
no proszę a na mojego maila z 10 marca do dziś ani słowa nie odpisałeś a ja nie marudzę, nie narzekam i nie jęczę :P
OdpowiedzUsuńPozostawiłem to bez słów Polly, wiesz jaki miałem (mam) nastrój...
Usuńno jasne spoko ja tam rozumiem. Ale po co w takim razie cały ten marudzący wpis ?? skoro jak widać po komentarzach ludzie chcieli pomóc i napisali a to Ty ich olałeś ?? to teraz my też takie notki napiszemy, że się zainteresowaliśmy, chcieliśmy pomóc bliźniemu przytulić do klaty albo cycka a tu zero odzewu.
UsuńNo, akurat na mojego maila, to nie odpisałeś. :-P
OdpowiedzUsuńTeż 10 marca był. :-D
UsuńNo proszę ! Skandal
UsuńAberfeldy - nie chcę tu już pisać kto kogo olał :P
UsuńNapisałem prawdę - nie codziennie zaglądam do skrzynki pocztowej. Kiedy zajrzałem 2 dni później - odpisałem.
UsuńAleż ja nic nie kwestionuję... i tak już dużo maili wymieniliśmy :)
UsuńA na moje odpisuje, o...
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko jasne
UsuńMy z Aberkiem mamy za mało depresyjny nastrój na pogaduchy
UsuńWidać, Polly, zostaliśmy zakwalifikowani do gorszego sortu korespondentów. ;-D
UsuńBo to mój Brat..
UsuńDementuję jakikolwiek sort :) Z Czarnym to już...
Usuń... wiadomo - Bratu zawsze odpiszę :)
Usuńgorszy sort nie jesteśmy ale jesteśmy jak widać osobami które zareagowały na wysyłany wiednie lub bezwiednie sygnał o pomoc. Niestety nie dostaliśmy nawet mikro info zwrotnego pt: dzięki, nie chce gadać, nie potrzebuję, nie mam ochoty lub zwyczajnie z Tobą nie pogadam. No cóż. Kto zdał ten egzamin jest jasne. Ci którzy odpowiedzieli na apel i zostali z niczym nawet bez owego: spierdalaj.
UsuńW mojej ocenie Tomaszek tego egzaminu nie zdał bo nawet nam nie podziękował za troskę. Co w mojej interpretacji następnym razem poskutkuje tym, że się już mniej osób odezwie z pomocnym mailem :D
Polly, ile mogłem - napisałem na blogu (i tak (za) dużo), a czasem lepiej nie mówić zbyt wiele. To nie są sprawy, o których można rozmawiać będąc na takim etapie znajomości jak Ty i ja. Wiem, nie zdaję większości egzaminów. Skupiam się na pracy, a wszystko inne jest mniej ważne, nie ma co tego roztrząsać.
Usuńrozumiem jak najbardziej i nie mam przecież pretensji. Tylko trzeba było wszystkim którzy do Ciebie napisali z wyciągniętą pomocną dłonią odpisać choć jedno zdanie, że dzięki nie trzeba pomocy albo, że już pogadasz z kimś innym. Nikt nie miałby pretensji ani żalu, że nie został WYBRANY ale miałby poczucie, że mail dotarł ale akurat już z kimś sobie tam gadasz. A tak, olałeś część nie odzywając się i tyle ... nie ładnie.
UsuńAle jaką część? Nasze rozmowy same zeszły na luźne tematy, prócz tego co pisałem z Tobą nikt nie wyciągał ręki (nie licząc jednej osoby, ale to inna sprawa). Zresztą, wstydzę się dziś tej słabości, było - minęło. Nie warto wracać.
Usuńaaaa to insza inszość jeśli to tylko byłam ja i Aberek. Sądziłam, że się więcej pomocników św. Mikołaja zleciało na maila :D
UsuńNie kumam czegóż znów się wstydzisz ... chyba nie nadążam :D
Polly, to nie jest takie proste. Najważniejsze w tym wszystkim to pozwolić sobie pomóc.
Usuńoczywiście, że tak ale jak się pomagaczy zaniedba to oni potem przestaną po pierwsze reagować a po drugie się przejmować.
UsuńNajważniejsze, że sobie Tomek z kimś jednak pogadał. Nie ważne z kim ważne, że coś tam ruszyło i w sumie nie ma co drążyć dalej bo się do kopalnie dokopiemy :D
Zgadzam się - najważniejsze, że już lepiej:)
UsuńTrzeba mi wyciągnąć moja kartkę z „koniczynka” i wyruszyć w drogę aby wytłumaczyć Ci wiele rzeczy :P
OdpowiedzUsuńUla, ale to chyba w cztery oczy...
UsuńChoć i tak bym nie wiele mówił, ale mogę posłuchać - to mi lepiej wychodzi :)
UsuńMożna jeszcze pomilczec... Tomek, każdy z nas ma/miał / będzie miał / „ kiepskie” dni ale one mina, nie będą trwały wiecznie. Masz wiele życzliwych Ci osób wokół siebie z tego co TU zauważyłam. Nie jesteś sam. Wyrusz do tej Warszawy i nie zamartwiaj się jutrem. Jak tak wszystko będziesz analizował to zwariujesz. Dobrego dnia !
UsuńMożna pomilczeć Ula, blog jest jednym z miejsc gdzie czasem mogę coś przemycić, choć trochę lżej. A do zwariowania to już mi nie wiele brakuje ;-) Pozdrowienia, miłej jazdy nowym autkiem (u nas przydałoby się takie z napędem na 4 koła, tyle śniegu...)
UsuńTomek to jest nowe stare autko ;) Ma 13 lat ale baczki robi świetne ;) Na śniegu oczywiście, który spadł wczoraj, jest biało az razi po oczach ;)
UsuńCzy może mogę Ci w czymś pomóc?
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeee.
UsuńJasne, to Twoje "Nieeeeeeeeeeeeee" jest tak zdecydowane, że aż przerażające.
UsuńAż się prosi, by napisać spierdalaj.
OdpowiedzUsuńNie da się rozmawiać z kimś, kto wszystko w sobie dusi i ukrywa. No chyba, że ktoś ma policyjne zapędy i lubi przesłuchiwać interlokutora.
Ostatnio zaczepiłem cię tak po prostu właśnie żeby normalnie pogadać, o niczym albo o czym chcesz, z pretekstem, ze się dowiem o co chodziło konkretnie z tym płaczącym kursantem, ale bez większych oczekiwań, że zdradzisz, o co wtedy chodziło. Sfochałeś się i spławiłeś mnie, zanim zdążyłem cokolwiek wyjaśnić.
A teraz cie nie zaczepiam. Przeczekuję twoje muchy w nosie. Nie chcesz się odzywać, to się nie odzywaj. Jestem przyzwyczajony. Normalka. Zero zaskoczenia. Nie ty jeden się nie odzywasz.
Dlaczego od razu spierdalaj?... Może nie chce / nie ma siły / nie potrafi... Skromnie zalecam więcej wyrozumiałości i już się zamykam...
UsuńNo przecież byłem wyrozumiały. Inaczej bym mu same spierdalaj zostawił. Ale nie, wytłumaczyłem się. I może się nawet do niego odezwę. Kiedyś.
UsuńZnasz mnie już odrobinę, wiesz że zawsze tak pisałem. Kiedyś była bulgocząca butelka, teraz jest to. Znasz też moją gruboskórność i mogłeś się domyśleć jak zareaguję na tę zaczepkę. Mniejsza o to. Na sms też nie odpisałeś, nie ma sprawy. Nie ma żadnego obowiązku, nie musisz czytać, komentować, odzywać się. Nic... :)
UsuńBym napisał, że vice versa, ale ty i bez tego mnie nie czytasz :D
UsuńA skoro jesteś taki grubokościsty, to się tak nad sobą nie roztkliwiaj. Zaskorup się grubiej.
Uprawnienia egzaminatora? a zrob, na pewno dasz rade..a stolica jest nie tak daleko i my w tej stolicy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażyno... dobrze że o nic nie pytasz...
UsuńHello Tomek!
OdpowiedzUsuńGreat series of winter pictures!
Lovely pictures!Enjoy your day!
Dimi...
Thank you Dimi! :))
UsuńKażdy nosi swoją własną maskę i musi mierzyć się ze swoimi duchami. To czasem przytłacza. Może warto byłoby jednak zrobić uprawnienia egzaminatora - zawszeć to jakaś odmiana w życiu.
OdpowiedzUsuńTak, jak gdyby odmienności było mało... (sorry, takie mnie skojarzenie naszło, wiem że chciałeś dobrze...)
UsuńPiękna zima na fotografiach, szczególnie ostatnie zdjęcie jest urocze:)
OdpowiedzUsuńCzytam i w ogóle nie wiem co piszący chce. Więcej kontaktu, zrazu mniej jego. Jakaś samotność dopadła następnego?
OdpowiedzUsuńQrwa, a mnie się wydaje, że tak średnio się ułożyło, a na przykładzie innych widzę, że jest zajebiście. Skurwiele wokół, czasem jakiś seks, czasem jakieś macanko, jakiś bliższy skurwiel, jacyś dalsi skurwiele, ale się toczy i nadto realizacja marzeń.
No zajebiście w *uj.
(jednak zadam pytanie) A Ty czego chcesz (oprócz tego egzam.)?
Ja też nie rozumiem, ale czasem lepiej nie wiedzieć...
Usuń