Poniedziałek
Patrzę, a nie widzę. Staram się otworzyć szerzej oczy, ale nie pomaga. Znów szukam...
Wtorek
Za kierownicą A - niezbyt już młoda, ale fajna kursantka:
- [ja] o rany, trochę niebezpiecznie przejechałaś obok tego auta z lewej...
- [ona] przepraszam, niechcący...
- chyba muszę pomyśleć o wykupieniu jakiegoś ubezpieczenia na stare lata
- to jeszcze nie masz?
Środa
Euzebiusz powrócił. Po tym, jak nie zrobiłem z nim tej jednej lekcji miał jazdę z kimś innym, ale potem (czyli dzisiaj) znów wrócił do mnie. Czemu? Bo go nie skreśliłem definitywnie. Jeździ i próbuje się uczyć. Słabo mu idzie, ale będziemy próbować nadal.
Czwartek
Wtorek minął, jeszcze tylko czwartek z rana i już. Aż strach pomyśleć co będzie w przyszłym tygodniu :(
Piątek
Dostaję kolejne zastępcze auto (poprzednie miało kolizję, pisałem ostatnio). Nie wiem, jak można dać tak brudne auto, które wewnątrz przypominało chlew a nie wnętrze. Zanim rozpocząłem musiałem zdezynfekować kierownicę i inne przyrządy, potem umyć szyby. Później okazało się, że hamulec od strony instruktora ledwo działa. No jak jeszcze rozbiję drugie auto zastępcze to już wszystko będzie w temacie...
*** *** ***
Tymczasem kończąc wątek zmiany pracy. Po kilku dniach od wypowiedzenia szef poprosił mnie o poprowadzenie jeszcze jednej grupy wykładowej. Po rozmowach w nowej firmie zgodziłem się, więc rozstaliśmy się bardzo w porządku.
Euzebiusz nie ma wstydu ani honoru. Ja bym się na jego miejscu przepisała już do kogoś innego. Wrrrrr
OdpowiedzUsuńPS. A widziałeś tę mistrzynię kierownicy?
https://warszawa.onet.pl/warszawa-kobieta-zaparkowala-swoj-samochod-na-dwoch-kolach/yf5119m
Tak myślisz że nie ma honoru ani wstydu? Nie wiem, gdyby zmienił instruktora pomyślałbym, że coś ze mną nie tak. A o kobiecie nie słyszałem, ale widzę że nieźle parkuje po alko... Ciekawe czy tak samo umie bez wsparcia :P
Usuńmiałam na mysli, że po tym jak Cię traktował a Ty mu odwołałeś jazdę to ja bym się wstydziła do Ciebie wrócić no ale ... Euzebiusz jest pond to ...
UsuńRozumiem, ale i tak ja odebrałbym to jako nieprawidłowość z mojej strony. Zawsze jest tak, gdy ktoś zmienia instruktora to tak czuję - coś było nie tak...
Usuńnie zawsze między kursantem a instruktorem "iskrzy". Każdy kursant wie kto do niego lepiej przemawia jak ma porównanie. Ja jeździłam z 3 facetami i jeden zdecydowanie był anemiczny i jakiś taki jakby wstydził się zwracać mi uwagę. Jeździłam z nim tylko 2 jazdy i wolałam mojego starszego nerwusa który jak wrzasnął to od razu wiedziałam, że głupoty robię. Na mnie działał ten krzyczący. Ale z kolei nie każdy lubi jak się po nim drą więc inni woleli tego anema.
UsuńSkarbie ale nie wolno krzyczeć :D :D :D
UsuńSkarbie ... mrrrrrr :D
UsuńNie wiem co Wam wolno a co nie. Prawdą jest, że mój instruktor miał 58 lat i był nerwowy ale akurat ja jego krzyków nie odbierałam jakoś negatywnie i mi nie przeszkadzały. Pewnie nie powinien krzyczeć (a jak klął ho ho ho) ale taki był i miał sporo kursantów. Nie słyszałam by się ktoś skarżył. Odszedł potem na emeryturę jak miał bodajże 62 lata bo koleżanka czasem się z nim zdzwaniała. Zresztą znamy właściciela tej szkoły jazdy (to nasz dawny kolega) i wiemy, że nie było skarg na nerwuska :D
To wszystko zależy od człowieka, od firmy oraz standardów. Ale krzyk ogólnie nie powinien być akceptowalny, tak samo jak przekleństwa. Rozumiem, że czasem się to zdarza i nie ma z tym problemów, a skoro pan miał ludzi to pewnie był dobry i dlatego pozwalano mu na to ;-)
Usuńzdaję sobie sprawę, że on nie był do końca profesjonalistą ;D zapewne jak zaczynał te pracę wieki temu to takie standardy były, że się krzyczało. Ale jak mówię mnie to nie przeszkadzało a nawet mobilizowało bo jak ryknął to miałam świadomość, że robię mega głupoty i jakbym jechała sama to już by mnie mogło właśnie nie być :)
UsuńA, no to wtedy działało i stawiało Cię pewnie do pionu :D
Usuńmuszę sobie odświeżyć jeżdżenie autem, więc już wiem do kogo się zapiszę :D choć z drugiej strony, ze mną za kierownicą, to ubezpieczenie na pewno by było Ci potrzebne :D
OdpowiedzUsuńO, zapraszam! Tylko uprzedź wcześniej, wykupię co trzeba :)
UsuńHello Tomek!
OdpowiedzUsuńAnother difficult week for you!
Enjoy your weekend!
Dimi...
Thank you Dimi :)
UsuńStwierdzam, że musisz być jednak cierpliwy wobec ludzi. Mnie ostatnio irytuje sam ich widok, po minucie rozmowy zaczynam być wkurwiony, a po dłuższym czasie budzi się już tylko niechęć oraz instynkt ucieczki. Jeździć z takim Euzebiuszem i innymi... Ba, jeszcze być dla nich miłym - szacunek. (uśmiech)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą. Ostatnio w drodze do apteki Młody chciał pójść na pasy. Jakoś pomyślałem o Tobie i ze złośliwym uśmieszkiem skręciłem szybciej (a niech rozjadą kalekę ; ) ).
No chyba muszę być cierpliwy, choć niektórzy znajomi czasem chcą (oczekują) jeszcze więcej... Euzebiusz ma problemy ze sobą, ale staram się myśleć tak: to jego problemy, nie wchodź w szczegóły, nie zapamiętuj nic z tej jazdy i staraj się wytrzymać...
UsuńKurczę, rozjechanie kaleki nie jest tak proste jednak. Zgodnie z kodeksem osoba o widocznej (myślę, że się łapiesz w tej kwestii) niepełnosprawności może nie korzystać z przejść dla pieszych. Więc kierujący mają obowiązek Cię przepuścić :D Natomiast Młodego już nie - jego w świetle prawa obowiązuje przejście :)
ooo a to ciekawe. Czy np. starsza osoba idąca o kuli też jest uznawana za widoczną niepełnosprawność??? sporo starszych szczególnie zimą asekuruje się laską albo jedną kulą czy to zatem znaczy, że mogą sobie przechodzić przez jezdnię gdzie chcą ???
UsuńA o co chodzi z poniedziałkiem?
OdpowiedzUsuńWyjaśnię, ale nie tu...
Usuń