...18 lat, klasa mundurowa, odpowiedzialny, opanowany...
Nic tego nie zapowiadało, moja gruboskórność, prostactwo i zamyślenie w robocie nie zauważyły niczego, co wskazywałoby na taki dalszy bieg wydarzeń...
Przez pierwsze pół godziny A jeździ całkiem nieźle (czyli jak zawsze), ale po tym czasie z każdą minutą popełnia kolejne gafy. Takie, o które w ogóle bym go nie posądzał. Po równej godzinie prosi o zrobienie przerwy. Jestem bardzo zaskoczony, ale oczywiście zatrzymujemy się na jednym z parkingów. A wysiada, zdejmuje bluzę i po kilku oddechach na świeżym powietrzu kontynuujemy.
Delikatne zerknięcie na jniego wprawia mnie w zakłopotanie. Zaczerwieniona twarz natychmiast każe mi się zastanowić - czy nie jest "pod wpływem"? Nie wyczuwam woni alkoholu, ale to mogą być narkotyki... A może jest niewyspany... Pytam, go czy wszystko jest ok, ale nie dostaję odpowiedzi... (swoją drogą, co za durne pytanie, no pewnie że NIE JEST OK... no, ale uprzedzałem o gruboskórności i prostactwie...) Po kilku minutach A znów prosi o przerwę.
Wtedy już nawet ślepy zauważyłby ocean łez szalejący na twarzy. No i jak mam się teraz zachować - myśl człowieku prosty, zrób coś! W pierwszej chwili zapytałem czy źle się czuje (w kontekście pogotowia ratunkowego, jakiegoś lekarza), a po chwili - znów bezsensownie - "co się stało". A tylko lekko potrząsnął głową w cokolwiek oznaczającym geście "nie", a ja zrozumiałem że należy dać mu chwilę spokoju.
Byłem wstrząśnięty - choć to chyba mało powiedziane... Pamiętam jak niedawno sam miałem różne takie... i jedyne czego mi potrzeba to spokoju. Wszelkie zadawanie pytań, próby pocieszania - działają wręcz odwrotnie do zamierzeń drugiej strony... Milcz. Żadnych pytań, snucia domysłów i teorii!!! Nic!!! Z czasem wszystko się wyjaśni (albo i nie), ale to NIE JEST DOBRY MOMENT. Więc postanowiłem dać mu to samo... Starałem się nie przeszkadzać, jak najbardziej usunąć oraz nic nie mówić. Adekwatne dla grubej skóry. I jakie proste!
Po kilku dłuższych chwilach zapytał ile ma czasu do końca. Miał 25 minut. Chyba opanował trochę ten ocean, a ja zastanawiałem się jak go zapytać co się dzieje...bo to że ma problem(y), to już wiadomo. Znów zaczął jechać, a ja nadal nie potrafiłem mu pomóc - choć zacząłem już próbować. Zwróciłem uwagę na jakąś tam sytuację drogową którą mieliśmy i przekabaciłem to na stwierdzenie "jak to w życiu bywa..." Po chwili kursant sam z siebie zaczął mówić. Robił to tak cicho (nawet ciszej niż ja czasem mówię), że musiałem wstrzymać oddech aby zrozumieć co drugie słowo...
[...]
Powiedziałem mu, że jestem słaby w takich rozmowach, bo ja rzadko z kimś rozmawiam na takie tematy, ale jeśli tylko zechce, to może mówić, ja wysłucham. I że z czasem wszystko rozwiąże się pozytywnie (taaa, sam by chciał w to wierzyć, autopsja). Kolejną jazdę ma jutro (czyli dzisiaj), postaram się być pomocny, na ile tylko umiem (bez narzucania się).
*** *** ***
To jest pierwszy raz, kiedy ktoś w aucie rozpłakał się nie przeze mnie. Bo do tej pory to ja byłem sprawcą mniejszych lub większych oceanów - podsumowując (nie)dokonania z jazdy, czy oceniając szansę na powodzenie egzaminacyjne.
Czas zbierać się do pracy, miłej środy! (Hebiusie, podlewamy!)
coś go musiało nieźle dręczyć skoro tak się otworzył przed obcą osobą, chociaż tak chyba jest czasami łatwiej.
OdpowiedzUsuńTak, mi też łatwiej przed obcą...
UsuńGratulacje Tomku! Właśnie zdobyłeś sprawność "barmana". Możesz sobie przyszyć odznakę. ;-D
UsuńO, i dla takich komentarzy warto tu być...
UsuńGruboskórność? Prostactwo? Twoja empatia wskazuje na coś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuń...
UsuńAdam ma rację. Nigdzie nie widzę gruboskórności i prostactwa. Nie będę publicznie podpierał tego dowodami. (uśmiech)
UsuńVia blog wydajesz się niesamowicie empatyczną osobą.
UsuńAcrobat - tracę przy bliższym poznaniu. W zasadzie to obrót o 180 stopni. A blog... wiesz - przyjmie to co napiszesz...
UsuńCzarny - dzięki :)
no niestety takie jazdy umawia się z wyprzedzeniem i nigdy nie wiadomo czy nie wyskoczy nam jakaś choroba, pogrzeb czy inne nieszczęście.
OdpowiedzUsuńMundurowa szkoła ... ehhhh też bym taką skończyła jakbym była 5 lat młodsza ;)
Tak, to normalne. A Tobie po co mundurówka, nie wystarczy Ci przejażdżek w radiowozie...?
UsuńChciałaby prowadzić. ;-D
UsuńMundurowi mają nierówno pod sufitem.
UsuńA kto ma równo...
Usuńhe he moje liceum które skończyłam po 5 latach od mojej matury otwarło klasę mundurową. Jakby to było za moich czasów na pewno bym tę klasę wybrała bo jakoś mnie ciągnęło do uniformów :D ale raczej pracę bym wolała w cywilu za biureczkiem :D
UsuńO widzisz, a ja zawsze chciałem zostać policjantem... :)
Usuńja w zasadzie kiedyś też, potem chciałam być cywilem w WKU he he no ale ... wyszło jak zawsze inaczej.
UsuńCo do wpisu Czarnego akurat z moimi nierównościami pod sufitem świetnie bym tam pasowała. Ale może prędzej do woja niż do Policji. W Policji otacza mnie tak mało inteligencji ... mam wrażenie, że dotykam bardziej prostactwa na granicy chamstwa i dobrego smaku ...
Choć w sumie nie mam porównania. W wojsku bywałam jedynie na widzeniach/odwiedzinach czy jak to tam nazwać.
Zdradzisz jakieś szczegóły? Bym uderzył na FB i sobie poplotkujemy.
OdpowiedzUsuńno taaa...teraz sie okazuje ze OBAJ maja FB :P 0 czarna-anka
UsuńCześć czarna-anka...dawno...
UsuńBożesztymój! A czy ja kiedykolwiek ukrywałem, że FB posiadam? :D
Usuńzaświadczam, że nigdy się nie ukrywałeś FB-kowo :D
UsuńW takich wypadkach nie trzeba rozmawiać, pytać, doradzać, pocieszać. Wystarczy być - szkoda, ze tak mało osób o tym wie... Pisze to z doświadczenia, jako niewolnica depresji, która już nawet płakać nie potrafi... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUla, jestem z Tobą!...
UsuńUla, ja nie pytam... nie doradzam... nie pocieszam, jestem po prostu...
UsuńDziękuje Tomek...
Usuń