niedziela, 25 marca 2018

Mina (wybuchowa)

Który to już? Nie mam pojęcia, zrobiłem ich naprawdę dużo. Przepisy nakładają obowiązek przeprowadzenia egzaminu wewnętrznego z części praktycznej jak i teoretycznej. Bardziej lubię ten pierwszy, choć wiąże się z większym ryzykiem (może właśnie dlatego?).

Oczywiście jadę na plac, bo dopiero stamtąd mogę zrobić wszystko tak jak należy. Egzamin wewnętrzny z jazdy polega na tym samym, co egzamin państwowy z jednym, małym wyjątkiem. Mianowicie, nawet wtedy gdy osoba popełni błąd skutkujący wynikiem negatywnym, sam egzamin należy przeprowadzić do końca. A więc zrobić wszystkie wymagane zadania mimo tego, że ktoś np dwukrotnie przekroczył prędkość.

Jeśli natomiast zachowanie osoby szkolonej zagraża bezpośrednio życiu i zdrowiu uczestników ruchu drogoweg, egzamin wewnętrzny przerywa się. Ile to razy już musiałem przerywać...ile się nasłuchałem...


Z moich obserwacji wynika, że najczęściej instruktorzy nie robią egzaminów. A szkoda, bo wyłączenie radia, skupienie się na zadaniach i stworzenie atmosfery, którą za chwilę będzie miał kursant - jest dla niego samego bardzo ważnym i potrzebnym doświadczeniem. Tak jak ostatnio, gdy kolega podesłał mi swoją kursantkę. Gdy wydawałem jej polecenia, zdziwiona powiedziała mi że mnie nie rozumie, bo jej dotychczasowy nauczyciel mówił inaczej. No i ta cisza... u mnie bez radia, a wcześniej instruktor prawie sam śpiewał w trakcie jazdy. I podkręcanie głośności bardziej niż piano - raczej nie sprzyja koncentracji. Raz, że prawie trzeba krzyczeć żeby kursant usłyszał gdzie chcę jechać, a dwa - że to przecież nie sala koncertowa... (choć szkoda...)

I dodam tylko, że nie przeprowadzałem jej egzaminu. Po prostu miała końcówkę kursu ze mną. Musnął mnie jej komentarz na końcu - chciałaby wszystkie pozostałe wyjeździć u mnie. A kolega...nie wiem czy mógłby znienawidzić mnie jeszcze bardziej... I pewnie nie podeśle żadnej innej, no chyba że takiej/takiego - z ładunkiem wybuchowym, swoistą "miną", którą wysadzi w odpowiednim momencie...już chyba nie może się doczekać...

18 komentarzy:

  1. „I pewnie nie podeśle żadnej innej, no chyba że takiej/takiego - z ładunkiem wybuchowym, swoistą "miną", którą wysadzi w odpowiednim momencie...już chyba nie może się doczekać...” Moje pytanie brzmi - dlaczego tak sądzisz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak się dowie że już z nim nie chce, to będzie wściekły...

      Usuń
  2. Cóż, to cena bycia świetnym. :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedyś zdecyduję się robić prawko, to mam nadzieję, że będę mógł uczyć się u Ciebie ;)

      Usuń
    2. Jaka, kurwa, samotność?

      Usuń
    3. Czarny, wiem że (...)

      Acrobat - jest mnóstwo lepszych instruktorów ode mnie, radzę dobrze wybrać :)

      Usuń
  4. A skąd wiesz, że kolega już cię nienawidził?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślepy by zauważył...

      Usuń
    2. Skoro i tak nienawidzi, to nie ma się co przejmować, ze znowu mu podpadłeś.

      Usuń
    3. Staram się nie przejmować, ale nie zawsze mi się udaje.

      Usuń
  5. No jak jesteś dobry to co się dziwisz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry. Myślę, że taka próba generalna jest bardzo, bardzo ważna. I pełni rolę wzmacniającą. :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest wymagana więc nikt łaski nie robi :)

      Usuń
  7. Ktoś powiedział, że"Nie dorastamy do naszych oczekiwań, ale do poziomu naszych przygotowań" i to jest myśl mi bliska. Może to i staromodne i niepopularne, ale jednak przekonuję się, że w moim życiu się sprawdza. Pozdrawiam, dobrego weekendu.

    OdpowiedzUsuń