poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Uchwycone

Dzień po Konkursie, czuję kaca moralnego z powodu testów. Każdy z firmy pyta "I jak było ?" Próbuję wtedy znaleźć odpowiednie słowa, a jako że nie używam tych nieparlamentarnych - ciężko mi cokolwiek powiedzieć.

pojazd zatrzymał się dopiero na przejściu - daleko za daleko ...
Przynajmniej słońce mnie nie męczy, nie ma też - o dziwo - deszczu. Dzień zaczynam od wizyty u szefa i rozmowie w sprawie podwyżki :))) (efektów na razie nie znam).

Tymczasem w mieście kolejne remonty - jeszcze jednego dobrze nie skończyli, już ustawiają znaki w kolejnym miejscu i będzie przebudowa i remont kolejnego odcinka drogi. Ile oni wyciągnęli kasy z UE ? Chyba nigdy w mieście nie działo się tyle (na ulicach) niż teraz.

I tak, udało mi się uchwycić efekt jazdy na pamięć pewnego kierowcy. Otóż, wyjeżdżał on z ulicy, na której stał znak "nakaz jazdy w prawo za znakiem". Zwykle można było jechać na wprost, lub w lewo. On chciał w lewo. I co zrobił ? Zignorował znak (pewnie go nie zauważył nawet), po czym minął znak "zakaz ruchu" (ustawionego bez sensu - to prawda) i ... wjechał pod prąd ! Dopiero jak zobaczył auta jadące wprost na siebie - to się zatrzymał i - sądząc po minie - był wielce zaskoczony ! Jakiś gość z koparko-ładowarki, na której pracował tuż obok zaczął się drzeć na niego (coś w stylu - **** jeździ na pamięć). Swoją drogą, panowie z fachu zajmującego się naprawą dróg mają bardzo donośny głos. Nagłośnienie zbędne. Cała okolica to słyszała.

Ciekawostką jest fakt, że za kierownicą siedział dobrze mi znany, kolega - instruktor (!) z konkurencyjnej firmy. Chyba jednak zakryję to jego logo na aucie ...

Ponadto, na zdjęciu widać znak "zakaz ruchu" ustawiony na lewym pasie. Jak jechałem na wprost, złamałem przepis, tak niefortunnie stawiają te znaki ...

2 komentarze: