piątek, 22 stycznia 2016

Spektakl na odludziu

Jest kilka minut po 22, nie chciałbym testować cierpliwości miłych i nie sprawiających dotąd kłopotów sąsiadów, więc z muzyką przenoszę się w zamkniętą przestrzeń słuchawek.

1

Absolutnie nie jest zamknięta muzyka z płyty Smooth Jazz Cafe - Outback Oasis - którą po prostu zapętliłem. Już tak czasem mam - jak coś wpadnie do głowy, to prócz tego świat nie istnieje. Mógłbym słuchać tego całymi godzinami, a i tak co chwilę odkrywam nową harmonię, rytm. Niezwykły jest ten utwór, jego aranżacja i wykonanie.

2
Każdy łyk aromatycznej herbaty zachęca do jeszcze większych marzeń i rozmyślań - oczywiście jedynie tych pozytywnych i w żadnym razie związanych z pracą. Bo jeśli chodzi o codzienność, to jest to czynność którą mógłbym celebrować bardzo regularnie.


3
W tym celu potrzebowałbym domku, mógłby być całkiem niewielki, ale za to z przeogromnymi oknami. Uwielbiam okna. Mam na myśli takie od góry do samego dołu - od sufitu aż po podłogę. Wystarczyłyby od zachodniej strony... Delikatne firany bez większych wzorków - koniecznie śnieżnobiałe i posiadające regularne falbany. Nie pogardziłbym także niewielkim tarasem - oczywiście również od tej samej strony zachodniej. A gdyby jeszcze nieopodal było małe jezioro...

4
W obawie o słuch, nie pogłaśniam już bardziej. W słuchawkach i tak dźwięk jest jakby bardziej pełny, dokładniejszy. O rany, jaki piękny jest ten utwór - czy ja go kiedykolwiek w ogóle słyszałem?! I do tego ta herbata - zdecydowanie nadaje się do ugoszczenia najlepszych gości.

5
A więc codziennie mógłbym chodzić na to samo przedstawienie. Nie nudziłoby ono mnie nic a nic. Ci sami aktorzy, ta sama sztuka, identyczne miejsce. Czasem wcześniej, czasem później - ale zawsze w tym samym temacie. Idealne, piękne, zjawiskowe, fenomenalne! Powtarzalne, a tak unikatowe. Widowisko przykuwające na tyle, że poza nim nic innego się nie liczy. Te kilkanaście minut zawsze spędzałbym w ten sam sposób. O każdej porze roku... Codziennie.

ZACHÓD SŁOŃCA. 

Ceremonia bezgranicznie przykuwa uwagę, czuję się jakbym siedział w pierwszym rzędzie genialnego przedstawienia, które przecież jest dostępne dla każdego. Każdy wieczór kończy wspaniały koncert słońca, chmur i wody. Wszelkie kolory żółtoczerwonych barw tworzą feerię wzorów, które dodatkowo odbijają się w wodzie... Otwieram okna, odsuwam firany, zapraszam na odludzie! Tańczące na niebie chmury ubierają różne kształty i kolory, a przelatujące samoloty pozostawiają chwilowe kreski, które jeszcze bardziej podkręcają spektakl. Ale wszystkim dyryguje Słońce - w pewnym momencie chowające się stopniowo na horyzoncie.

6

Ale nawet jeśli już zupełnie się schowa, pozostawia po sobie zjawiskową łunę. Spektakl powoli dobiega końca, firany delikatnie łopoczące na wietrze niesionym od strony jeziora przynoszą odrobinę chłodniejsze powietrze i oznajmiają, że kolejne przedstawienie już jutro. Obecność obowiązkowa :)

11 komentarzy:

  1. Ranyyyy:) Jak pięknie jest na Twoim odludziu:) Świetne zdjęcia, niesamowity opis:) Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko ... minąłeś się z powołaniem. Pisz książki :D wrażliwy ROMANTYKU

    OdpowiedzUsuń
  3. Małemu Księciu wystarczyło tylko krzesełko na jego maleńkiej planecie, ale za to nasza planeta większa :)
    Ja mam okno na wschód, dosyć spore, bez firanek, ale mnie to zupełnie satysfakcjonuje :) Dzisiaj na niebie były różowe maleńkie baranki, pierwszy raz takie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okno na wschód daje się we znaki podczas poranków. Nie lubię tego ostrego słońca prosto w oczy...

      Usuń
    2. Słońce padające pod tym kątem nie jest ostre, a jak bajecznie oświetla pokój :) Szczególnie kolekcja dzwonków pysznie się prezentuje w tym oświetleniu :)

      Usuń
    3. Świetnie, ale ja pozostanę przy zachodach.

      Usuń