Algarve pod koniec września jest spokojne - ale nie nudne, bardzo ciepłe - ale nie upalne. Te zalety przemówiły do mnie już dawno temu, więc postanowiłem się tam wybrać - właśnie pod koniec września.
|
Portugalski domek |
|
Miejska plaża |
Hotel zlokalizowany był w miejscowości
Armacao de Pera, jakieś 15 km od
Albufeiry - jednego z większych miast wybrzeża. Na początku moją uwagę przykuła różnorodność ludzi spotkanych w kurorcie, oraz ich ubiór. Nigdy nie widziałem aż tak dużego zagęszczenia ludzi o ciemniejszej karnacji, oraz takich połączeń kolorów ubrań. Moje piękne miasto jest pełne ludzi ubranych w odcienie szarości. Tam na ulicach można zobaczyć pełny przekrój barw - a w portugalskim słońcu wydają się one być bardziej nasycone niż zwykle.
|
Ciąg dalszy miejskiej plaży |
|
Kolorowa ławka |
Druga rzecz to język - co chwilę słychać inny, mniej lub bardziej dźwięczny. Turyści z Francji, Niemiec, Rosji, Wielkiej Brytanii, oczywiście z Polski, czasem słychać akcent typowy dla USA - wielojęzyczność powodowała, że dobrze się tam czułem. Skoro nawet ja nie miałem problemów z dogadaniem się, to znaczy że każdy się tam odnajdzie. No i rzecz zupełnie wyjątkowa - mnóstwo ludzi się uśmiecha, pozdrawia i wymienia uprzejmości.
|
Odrobinę dalej, za miastem |
|
Klify dają trochę cienia |
Niesamowite, u nas czasem w górach ktoś się odezwie, pozdrowi - a w Portugalii obca osoba idąca z przeciwka obdaruje Cię niezobowiązującym uśmiechem. I to tylko dlatego, że się z nią wyminąłeś. Ot tak, po prostu. Przepuszczając kogoś w wąskim miejscu (często się zdarzało idąc ścieżką nad klifami) osoba przepuszczona była przezachwycona, miała ogromnego banana na twarzy, nie omieszkała również głośno i szczerze podziękować.
|
Portugalski zachód słońca |
Częstotliwość "dziękuję, przepraszam, miłego dnia" jest tu najwyższa w porównaniu do krajów, które miałem przyjemność odwiedzić. Nie wspominając już o sklepach i restauracjach - ale w tym względzie to widzę nawet w Polsce poprawę.
|
Jedna z wielu tamtejszych willi |
Pogoda - każdego dnia słonecznie, w nocy około 20 stopni Celsjusza, ale już od godziny 9-10 słońce rozgrzewało stopniowo powietrze do 28-31 stopni. Spacerując na odkrytej przestrzeni było gorąco - momentami szukałem cienia. Aż boję się pomyśleć co jest np. w lipcu. Jest też bardzo sucho, ziemia jest ruda i bardzo twarda. Ani jednego dnia nie padał deszcz, tylko jeden dzień był z lekka zachmurzony - ale trwało to niecałe 3 godziny i tylko z rana.
|
Las dębów korkowych, zdjęcie wykonane z autokaru |
Ocean z rana raczej chłodny, ale sporo ludzi się kąpało. Od południa do późnego wieczoru woda była bardzo ciepła. Urokliwe zatoczki sprzyjają plażowaniu, także na osobności - zatoczek jest na tyle dużo, że można być samemu na całej plaży. Niektóre z nich dostępne jedynie od strony oceanu. Woda bardzo przezroczysta, wyrzucająca mnóstwo pięknych i dużych muszli. Właśnie nie wiem, czy można je przewozić przez granicę...
c.d.n.
Rany, drzewa korkowe:) A jakie piękne kartki pocztowe z nich robią:)
OdpowiedzUsuńI ten mały domek jest piękny:) I plaże, i klify, i kolorowa ławka. Nawet portugalski zachód słońca mi się podoba. Co prawda nie jest tak ładny jak polskie (szczególnie te na Mazurach), ale... W końcu każdy zachód słońca robi na mnie ogromne wrażenie:)
UsuńAles patriotka Arte...
UsuńcudARTeńka - to prawda, na Mazurach zachód słonca był ładniejszy, ale i ten piękny :)
UsuńGrażyno - lubię zachody słońca w dowolnym miejscu na ziemi, ale na Mazurach najbardziej:)
UsuńTomku - oczywiście, Twój zachód jest też piękny:)
no nie !!! kolejne miejsce gdzie się muszę wybrać. Tylko, że samodzielnie to będzie znów zabójstwo dla naszego budżetu ... ehh
OdpowiedzUsuńPolecam, na pewno by Ci się spodobało :)
Usuńładne miejsce :)
OdpowiedzUsuńNo!! troche wiecej zdjec z tego pieknego kraju...uwielbiam domy bialo niebieskie, lawka z yarn bombing swietna....Portugalia to moja trzecia ojczyzna...
OdpowiedzUsuńBędzie więcej zdjęć :) Ja również uwielbiam Portugalię :)
Usuń