Jeszcze przed rozpoczęciem jazdy informuję o planach na dzisiejszą jazdę. Że już nie tylko znaki pionowe są ważne, ale także te poziome. Dość jazdy po liniach ciągłych. Prócz tego czas na poprawną pracę rąk oraz pierwsze manewry zawracania i parkowania. Młody ma niewyraźną minę, wciąż prawie wcale się nie odzywa.
Niestety, okazuje się że nadal nie nauczył się znaków. Jak można jeździć bez znajomości znaków? Ja sobie tego nie wyobrażam. Ale nie wyganiam go z auta, a pokazuję kodeks drogowy i omawiam znaki i tabliczki. Czuję się jak na wykładzie z tym, że młody stroi jakieś dziwne miny - chyba mnie olewa, ale co tam. Może po prostu gorzej się czuje? Mniejsza z tym.
Podczas godziny jazdy niewiele jeździmy, a więcej uczę go znaków. Dzięki temu na drogach jest o wiele bezpieczniej - bo on po prostu stoi w miejscu. Wydaje mi się, że będzie musiał dokupić jazdy bo 30 pewnie będzie zbyt mało - no chyba że coś z nim "drgnie"... Jest niesamowicie ograniczony, w ogóle mnie nie słucha, ma zerowe doświadczenie za kółkiem a zdanie o sobie jak z kosmosu.
A najgorsze, że ta historia młodego nie jest odosobniona, coraz częściej takie przeboje mam w pracy.
no, no, no...masz cierpliwosc!Ciekawe, czy cos w nim drgnie...przypomnialo mi sie, ze w czasie studiow dawalam korepetycje z matematyki, i mialam podobnie zachowujacego sie mlodziana obok, i tez czekalam az cos w nim drgnie, nie drgnelo, mowilam jak do sciany wiec ku memu zdziwieniu, zupelnie bez mojego myslunku, moja reka sie odwinela i uderzyla go w klatke piersiowa...drgnal!
OdpowiedzUsuńDziś znów miał jazdę. Chyba muszę brać już podwójne leki na uspokojenie...
Usuńpo Twoich wpisach widać, że dzisiejsza młodzież jest o wiele (żeby nie powiedzieć głupsza) bardziej przemądrzała i wszechwiedząca niż my w ich wieku. Moje koleżanki nauczycielki są załamane. Większość roczników 90' tych to zapatrzone w siebie przygłupie narcyzy czerpiące wiedzę z internetu ... masakra jakaś.
OdpowiedzUsuńTakie czasy.
UsuńStraszne...
OdpowiedzUsuń