niedziela, 2 lutego 2020

Milion

Już dawno* premier ogłosił, że w 2025 roku na polskich drogach będzie jeździć milion aut elektrycznych. Kto w to uwierzył nie mam pojęcia, ale myślę że nikt o zdrowym umyśle. Do zakupów aut elektrycznych miały zachęcać dopłaty, które zaplanowano na kwotę maksymalną 37 500 zł, ale nie więcej niż 30 % wartości pojazdu. Sam pojazd nie mógł kosztować więcej niż 125 000 zł. Ale najważniejsza część dopłat runęła jak domek z kart. Otóż rząd wycofuje się z dopłat w tej wysokości i ma zamiar znacznie jr ograniczyć**.

Czy dopłaty to dobry pomysł - zależy od punktu widzenia. Jeśli ktoś planuje zakup to na pewno chciałby skorzystać, z drugiej strony dlaczego wszyscy inni podatnicy (no bo przecież politycy nie dopłacą z własnych kieszeni) mieliby się dorzucać do nowego samochodu dla kogokolwiek?

Pomijam tu kwestie ekologiczności pojazdów elektrycznych oraz śladu węglowego, ale gdyby taki milion aut spróbować w Polsce naładować, oznaczałoby to niezły krach energetyczny. Do niedawna część punktów ładowania była bezpłatna (m.in na stacjach paliw Lotos, czy punkty Innogy), obecnie wprowadzono opłaty. W Polsce jedną z największych sieci do ładowania pojazdów elektrycznych posiada GreenWay. Niestety, chcąc skorzystać z opcji szybkiego ładowania koszt przejechania 100 km może być sporo wyższy niż w przypadku kosztów paliwa dla silnika benzynowego (nie wspominając o LPG).

Tymczasem wg Strategii Zrównoważonego Rozwoju Transportu do 2030 może będzie ich 600 000 (i to łącznie z hybrydami) [źródło]. Co będzie dalej? Elektromobilność ma w Polsce pod górkę i zapewne wartość powyższa też jest przesadzona.

* ponad trzy lata temu

** były przygotowane już gotowe wnioski formularzy, sprzedawcy zapowiadali cenę po rządowym upuście, część klientów złożyła już nawet zamówienia na pojazdy w konkretnych cenach, ciekawe co z tego wyniknie.


10 komentarzy:

  1. A ile trwa normalnie czas ładowania akumulatora (akumulatora?) takiego pojazdu elektrycznego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy. Teraz gdy pojawiają się punkty ładowania, to zwykle oferują dużą prędkość przesyłania prądu. Ale bateria także musi być w stanie przyjąć dużą ilość. No i pojemność baterii ma znaczenie. Najwolniej ładuje się auto w domu ze zwykłego gniazdka (nawet ponad 40 h), a najszybciej na tzw. superchargerach (do około godziny).

      A najtaniej chyba jest posiadać własną instalację fotowoltaiczną. Rząd jeszcze dopłaca do takiej inwestycji.

      Usuń
    2. A w Kętrzynie jest jakaś ładowarka na ulicy/parkingu? Bo u mnie w miasteczku nie ma ani jednej.

      Usuń
    3. Nie interesowałem się, ale podejrzewam, że też nie ma.

      Usuń
    4. Rozejrzyj się jak będziesz spacerował :)

      Usuń
  2. Tu jest sporo samochodów na prąd z wypożyczalni, takich, które można na godziny wypożyczać. Jak się je samemu załaduje, to dostaje się ileś tam czasu gratis. To znaczy, płaci wypożyczalnia, ale trzeba przy samochodzie warować ;) Sam tego nigdy nie robiłem, poza tym, to tylko raz taki samochód wypożyczyłem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rozumiem. W Polsce też ren rynek się rozwija. Gdzieś czytałem, że jeszcze trochę i w ogóle ludzie nie będą mieć swoich pojazdów tylko będą wypożyczać. Ale to chyba jeszcze daleko przed nami.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dzięki, to zdjęcie już tu było na blogu, zrobiłem je kilka lat temu.

      Usuń
    2. Pamiętam to zdjęcie. Nadal mi się podoba.

      Usuń