Weekend przynosi problem. Dość przykry i niestety zaprzątający mi głowę, mimo że staram się o nim nie myśleć. Powinienem wykonać rozmowę telefoniczną, która wydaje mi się trudna i wymagająca. Wstępnie planuję ją na wtorek, ale w głowie pojawiają się myśli, aby uciec i nie dzwonić, zrezygnować, przemilczeć. Ale też takie, że jednak trzeba wykonać krok do przodu.
Przygotowuję więc kartkę z tym, co chciałbym powiedzieć, zbieram najważniejsze fakty i rzeczy, które należy zaakcentować. Układam scenariusze, bo nie wiem w którą stronę taka rozmowa może zmierzać. Tych już nie zapisuję, bo nie mam sił aby aż tak się tym zajmować.
Wtorek
Z zadowoleniem stwierdzam, że mój planowany rozmówca wyłączył telefon. Próbuję 4 razy w różnych godzinach (dzierżąc w dłoni ściągawkę) i nic. W głowie zaczyna kiełkować myśl "próbowałeś, ale nie możesz się dodzwonić - zatem problem nie istnieje". Ale oczywiście problem wciąż istnieje, waham się czy spróbować następnego dnia, czy może napisać maila? Z tym byłoby mi łatwiej, uniknąłbym bezpośredniej konfrontacji i miałbym czas na ładne ułożenie trudnych słów w sensowne zdania.
Myślenie o tym, oraz o drugim problemie zaprząta moją głowę tak, że nie wiem kiedy minął dzień w pracy. Popołudnie na basenie i saunach.
Środa
Kartkę z wypisanymi kwestiami zostawiam nieopatrznie w domu, ale liczę że telefon wciąż będzie wyłączony. Około godziny 11 dzwonię w zasadzie aby się przekonać że nic z tego, a tu szok - jest sygnał! Co prawda telefon jest zajęty, ale po niecałej minucie oddzwania. Gdzie są moje notatki?! No tak, zostały w domu, zatem staram się maksymalnie uspokoić głos, wyrównać zbyt szybki oddech i nie dając oznak słabości rozpoczynam rozmowę. Ku mojemu zdziwieniu odtwarzam sobie to, co napisałem i ubieram to we względnie poprawne zdania. Rozmówca zaniemówił z wrażenia. To dodaje mi sił, rozwijam więc temat i dodaję "nie pozostawię tak tej sprawy!" - aż sam się dziwiąc co ja mówię!
Po kilkunastu minutach ustalam z rozmówcą plan dalszego działania, oraz kolejną rozmowę na poniedziałek. Możliwe, że będzie ciut łatwiej, albo i nie - wszak czas gra na jego korzyść. Nie mam żadnych nadziei, ale na pewno nowe niezbyt miłe doświadczenia.
Nocny spacer (20.30-22.30) niestety ze smogiem. Dlatego staram się unikać okolicy domów jednorodzinnych - bo to z ich kominów leci mnóstwo gryzącego dymu.
Czwartek
Praca. Główny manager podczas porannej odprawy informuje o złych wynikach ostatniej kontroli i rzuca na biurko protokoły. Świetnie, czyżby kolejny problem? Przeglądam protokoły szukając swojego nazwiska, ale wśród nich nie ma nic do mnie. Czyli u mnie wszystko wypadło ok. Uff.
W zasadzie, błędy te są tak mało znaczące, że naprawdę nie wiem po co tyle burzy się wokół tego robi. To znaczy domyślam się - aby wzniecić kolejną porcję strachu i niepewności.
Po pracy wyjazd za miasto. Ciepło, jakby była wiosna co najmniej.
Piątek
W pracy nerwowo, ale omija mnie to szerokim łukiem. Ci, którym kontrolerzy wskazali nieprawidłowości muszą się tłumaczyć, ale ja mam luz. I staram się uczyć na ich błędach, co wydaje się być proste ale tylko gdy się o tym mówi, bo podczas działania o błahą pomyłkę bardzo łatwo. Manager wymyśla kolejne formy kontroli, ale są one tak absurdalne że nie biorę ich na poważnie. Za dwa-trzy dni sam o nich zapomni i wszystko rozejdzie się po kościach.

Jak widzę trudny tydzień, ale może następny nie będzie taki. Tego życzę :)
OdpowiedzUsuńTrudny i wymagający, ale ja lubię wyzwania i przynajmniej nie ma nudy - tak sobie to tłumaczę 😊 Dzięki, miłego weekendu!
UsuńTo gratuluję udanej (pod względem przygotowania) rozmowy :)
OdpowiedzUsuńW pracy to chyba powoli robisz się prymusem, jedziesz bezbłędnie.
Domyślam się, że w domkach palą starymi oponami samochodowymi, bo pewnie wymienili letnie na zimowe ;)
Spokojnego weekendu życzę :)
Dzięki 👍
UsuńW pracy staram się omijać kłopoty najszerszym łukiem, jak tylko potrafię. Nie zawsze się udaje.
Myślę że jakimś plastikiem, butelkami? Chociaż te można oddać do sklepu i mieć parę groszy, więc nie wiem.
Dzięki, miłego weekendu!
O kontrolerach mam jak najgorsze zdanie, poparte doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńOby do świąt omijały Cię nieprzyjemne sytuacje!
Jeszcze tydzień i dwa dni, a potem do końca roku wolne 😎 Przyjemnej soboty!
UsuńCzas działa na jego korzyść, ale i Ty masz go wystarczająco by przygotować się na wszelkie scenariusze 😉 Jak się okazuje stres był niepotrzebny, jak zresztą często bywa, ale lubimy się stresować na zapas.
OdpowiedzUsuńTak, choć teraz karty są już odkryte. Więc on ma przewagę, no ale zobaczymy. Stres to moje drugie imię 😁
UsuńNajgorsze jest to, że nie napisałeś wprost o co chodzi i nawet doradzić Ci czegoś konkretnego nie idzie 😉 Grunt, że nadal jesteś w grze i oby wyszło po Twojemu.
UsuńNo tak, zobaczymy jak wyjdzie - w sumie już się pogodziłem z losem 😛
UsuńA to błąd, bo czasem warto nie odpuszczać 😉
UsuńEch, u Ciebie, widzę, tydzień stresów. Nie lubię sytuacji, gdy jakaś sprawa wisi mi nad głową. Dawniej pewnie bym przekładała, ale już się nauczyłam, że trzeba po prostu wykręcić numer i powiedzieć to, co miało być powiedziane, bo inaczej łeb nie da mi spać. A nie lubię rozmów telefonicznych z nieznajomymi, szczególnie w innym języku :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak też nie lubię, ale nie mam rady...
UsuńIntrygujący początek. Gdyby nie to, że mamy teraz weekend, pewnie bym zagadał na FB i dopytał się o szczegóły :D Ale nie będę przeszkadzał w odpoczywaniu, a do poniedziałku ciekawość mi przejdzie.
OdpowiedzUsuńWiesz że w weekendy odpoczywam, ale nie zawsze - bo przecież dużo pracuję 😜
UsuńJeśli pracowałeś, to tym bardziej nie wypadało, żebym przeszkadzał :D
UsuńByłbym zaskoczony gdybyś dzwonił 😁
UsuńWitaj Tomku
OdpowiedzUsuńCzasem takie trudne tygodnie się zdarzają. Ja staram się takich rozmów, spraw nie odkładać na później, bo cały czas męczą.
Życzę spokojnych dni do świąt.
Masz imieniny przed, czy po świętach?
Pozdrawiam mglistą końcówką jesieni
Cześć, imieniny już dawno minęły 😀 Dziękuję, miłej niedzieli!
UsuńStres w pracy to jest koszmarna rzecz. Odbiera człowiekowi zdrowie fizyczne i psychiczne. Miałam tak przez 12 lat, dzień i noc niesamowitego lęku, nawet jeśli nic się nie działo.
OdpowiedzUsuńZawsze może się coś stać, nawet wstecz. Niestety.
UsuńTo smutne, jak zwykłe sprawy — rozmowa telefoniczna, dokumenty, czy kontrola w pracy — potrafią ciążyć i zaprzątać myśli, choć z perspektywy innych wydają się drobiazgami.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w tym Twoim zapisie to, że pokazujesz cały proces — od unikania, przez przygotowanie, aż po konfrontację i stopniowe odzyskiwanie spokoju. Jest w tym coś bardzo prawdziwego: czasem największe wyzwania tkwią nie w samych zdarzeniach, lecz w naszym sposobie myślenia o nich.
Równie osobiste są Twoje chwile wytchnienia: basen, sauna, nocny spacer, wyjazd za miasto. To drobne, codzienne rytuały, które pozwalają zachować równowagę wśród napięcia i niepewności. Smutne jest może to, że w codziennym życiu tak mało jest miejsca na te chwile, a mimo to potrafią być kotwicą, która trzyma przy zdrowym rozsądku.
Chyba wiele zależy od tego, jak się podchodzi do tych spraw. Znam takich, którzy w ogóle się nie przejmują i w zasadzie idą na żywioł w każdej sytuacji. Ale czy tak jest lepiej? Chyba nie. Ja bym tak nie chciał.
UsuńSą ludzie, którzy potrafią żyć „na luzie” i wydaje się, że nic ich nie rusza, ale rzadko kiedy widać, jakie konsekwencje to niesie w dłuższej perspektywie. Ja też wolałbym mieć większą kontrolę i świadomie podejmować decyzje, nawet jeśli czasem wymaga to wysiłku. Dzięki temu przynajmniej wiem, na czym stoję i jakie są skutki moich działań, zamiast zdawać się na przypadek.
UsuńJa także. Olewanie wszystkiego dookoła to słabe wyjście. Tak jak piszesz, kontrola, świadomość, wybór i skutki na jakie się decydujemy to jest coś, na co warto zwrócić uwagę.
UsuńBrawo Ty, poradziłes sobie w takiej trudnej sytuacji. Stawiłes czoła, nie uciekłes. No i bez notatek! Przy pisaniu Ci się zapamiętało. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję kontroli bez błedów. :)
Teraz odpocznij po tym cięzkim tygodniu. :)
Trochę odpoczywam, ale też nie do końca bo mam jeszcze pracę w weekend.
UsuńMógłbym opisywać życie portiera, ale u mnie mało ciekawych się rzeczy dzieje.
OdpowiedzUsuńKolejny tydzień będzie dla Ciebie łatwiejszy.
Tak? Myślę że też jest ciekawe, możesz spróbować 😊
UsuńI am so sorry that this week 😢 was a tough one. I hope 🙏 that next week will be better.
OdpowiedzUsuńI hope, thanks and have a good weekend 😊
Usuńnajlepiej uczyc się na ich błedach, bezcenna nauka. spokoju życzę.
OdpowiedzUsuńTak staram się robić 😁😁
UsuńZnowu uciekł mi komentarz...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, jak by wyglądał Twój tydzień, gdybyś pisał tylko o dobrych chwilach :)
Szukałem go w różnych folderach, ale nie znalazłem.
UsuńMógłbym tak kiedyś zrobić, pomyślę o tym 😁
To byłam ja oczywiście... salmiaki
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło że to Ty 🤗
UsuńGratuluję pomyślnych wyników kontroli.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rozmowę telefoniczną to... nie taki diabeł straszny;-)
Życzę dobrego nowego tygodnia.
Dziękuję, przyjemnego tygodnia dla Ciebie, uściski dla Puszka 🤗
UsuńWspółczuję nerwówki, oby było lepiej i sprawa się ułożyła po twojej myśli.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńNienawidzę wykonywania takich telefonów i z wiekiem chyba się to u mnie pogarsza. Natomiast co do układania scenariuszy, to odpuściłem to sobie z czystego pragmatyzmu: Jeśli mam o coś pretensje do rozmówcy (a nie mam w zwyczaju się przypieprzać o głupoty, nie teraz, nie w tym wieku), to są z grubsza dwie możliwości. Albo zostanę przeproszony i nastąpi próba polubownego rozwiązania konfliktu, albo nie - i w tym drugim przypadku żaden argument nie zadziała, więc nie ma co się bawić w scenariusze, sprawa się rozwiąże w jedną, bądź drugą stronę bez męczącego procesu przygotowywania się na konfrontację. W zasadzie trzeba znać jedynie fakty dotyczące sprawy. Przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia.
OdpowiedzUsuńJuż Ci coś podobnego pisałem przy innym tekście, w którym poruszyłeś sprawę pracy. Takie zachowania, jak Twoich przełożonych, podchodzą pod mobbing. Mnie się nawet ciężko czyta takie rzeczy, bo od razu budzą się we mnie emocje. Od ponad 21 lat, to zawsze ja zmieniałem pracę, gdy czułem się oszukiwany. Jedyny wyjątek stanowiła sytuacja, gdy dopadł mnie nowotwór, a podczas mojej choroby firma zbankrutowała. Po prostu wiem, że można rozwiązywać problemy w sposób cywilizowany, a ostatnie, czego pragnę, to jakiegoś neandertalczyka na pozycji mojego przełożonego.
Cześć! Przygotowanie do trudnej rozmowy jest na plus dla mnie, bo w stresującej sytuacji jestem lepiej przygotowany. I nawet gdy zapomnę kartki to samo jej szykowanie pomaga.
UsuńW pracy jest różnie, z wiadomych względów nie mogę pisać o szczegółach. Mam tę świadomość że zawsze mogę odejść w każdym momencie.
Stresujący tydzień, życzę żeby poniedziałek był pozytywny.
OdpowiedzUsuńDzięki, wybieram się na koncert jazzowy, więc raczej będzie ok 😊
Usuń