Kursant, opisywany w ostatniej blotce - niestety nie zdał pierwszego egzaminu wewnętrznego. Z racji tego, że jeździł wg mnie bardzo porządnie i uczciwie (wszyscy wiedzą co mam na myśli ?), dałem go do najbardziej wymagającego kolegi (oczywiście tuż po mnie :P). I ... na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym, dwukrotnie zbyt wcześnie włączył kierunkowskaz - przy tzw zjeździe z ronda. Dwukrotnie - więc dostał "N". Szkoda, bo prócz tego wszystko inne miał zaliczone.
Następnego dnia powtórka z rozrywki z tym, że wszystkie zadania zostały wykonane poprawnie. Szybki zapis na egzamin i ... po dwóch dniach wyznaczenie egzaminów. Dziś kursant jest już po nich. Egzamin zdany :)
*** *** ***
Nie wiem, czy już o tym pisałem. Ale ostatnio jest jakiś wysyp moich byłych klientów (?) znajomych (?) których nie pamiętam i innych ludzi, którzy mrugają, machają i serdecznie pozdrawiają. Jeśli do tego dodamy co trzecie auto nauki jazdy (których to już obowiązkowo należy pozdrowić), które mijam z przeciwka, pokaże to skalę "problemu". I tak, większość kursantów aż dziwi się że stale ktoś nas "zaczepia" - w sumie ja też nieco jestem tym zaskoczony. Chyba sprawię sobie taką łapkę, którą przyczepię do szyby. Ruszałaby się ona na boki, niczym kiwający główką miniaturowy piesek tak często spotykany niegdyś ... :)
A ja będę miał pewność, że nikogo nie ominę odmachując ;-)
Mam już kilka na oku, teraz tylko dylemat którą wybrać.
*** *** ***
Mój palec, który jakiś czas temu doznał kontuzji ma się już całkiem dobrze. Ba, chyba już zapomniał o całym zdarzeniu. Ale nie oznacza to, ze czeka na kolejne -oj nie nie nie ! Uważam na takie sytuacje ze zdwojoną koncentracją. Całe szczęście, że to nie było złamanie ...
*** *** ***
Rozpocząłem szkolenie nowej osoby - to młoda dziewczyna, która nigdy wcześniej nie siedziała za kierownicą. Nieźle jej idzie - muszę to przyznać. Początki już za nią, teraz będzie łatwiej. Ruszać już umie, kręcić kierownicą także, kierunkowskazy już wie jak używać - zapowiada się niezły kierowca :) Bardzo fajnie mi się z nią pracuje - Krysia (tak ma na imię) słucha co się do niej mówi i wyciąga z tego wnioski. Godziny, na które jesteśmy umówieni lecą jak z bicza strzelił. Dziś właśnie sobie uzmysłowiłem, że pomimo tego iż ona wyjeździła już 8 godzin, ani razu nie powiedziałem jej że jeździ fantastycznie jak na tą ilość godzin. Nie wiem czemu - boję się tego ? Boję się, by nie pochwalić zbyt wcześnie ? Powściągliwość w ocenie tych lepiej i najlepiej radzących sobie kursantów nie jest mi obca - by nie powiedzieć stała ?
Straszne te łapki! :D
OdpowiedzUsuńTak Ci się tylko zdaje :P
OdpowiedzUsuń